Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Biografie i Wspomnienia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Biografie i Wspomnienia. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 8 maja 2017

W oparach absyntu. Skandale Młodej Polski

Dagny i Stanisław PrzybyszewscyIwona Kienzler 


Bellona 2017














Zielona wróżka

     Tytuł i podtytuł książki brzmiące „W oparach absyntu. Skandale Młodej Polski” wspaniale oddają treść publikacji Iwony Kienzler, o której sylwetce pisałam przy okazji recenzji innej pozycji, opatrzonej mianem „Maria Skłodowska-Curie. Złodziejka mężów - życie i miłości”. Analizując rzeczony tytuł należy zauważyć, że część  „W oparach”  autorka przemyślnie zapożyczyła od tomu tekstów Juliana Tuwima i Antoniego Słonimskiego „W oparach absurdu”. Absurd zastąpiła absyntem, lub jak go często nazywano „zieloną wróżką”, którą raczyli się przedstawiciele krakowskiej cyganerii młodopolskiej nie zawsze dodając trzy części wody do tego wysokoprocentowego napoju alkoholowego. Pisarka wybrała najlepszy z możliwych okres do przedstawienia skandalizującego środowiska twórców - epokę Młodej Polski. Pod hasłem „Sztuka dla sztuki” artyści zrywali z ideami pozytywizmu na rzecz powrotu do romantycznych dążeń niepodległościowych. Posiadacze różnych talentów uprawiający czystą sztukę, pozbawioną pierwiastków utylitarnych, odcinali się od mieszczańskich, filisterskich stereotypów. Hołdowali dekadenckim trendom ducha epoki aż do wyznawania filozofii ubóstwa w dusznej atmosferze modnych lokali stołecznego Krakowa, Lwowa, Zakopanego czy Warszawy.

Szał uniesień

     Iwona Kienzler wydostała z oparów absyntu postaci polskich artystów schyłku wieków i ukazała ich w szerokim kontekście społecznym. Przeniosła czytelników do świata bohemy gardzącej konwenansami, rozchwianej emocjonalnie, wiecznie przeżywającej męki twórcze, a często i niemoc twórczą. Doskonale wybrane przez literatkę postaci orędowników chłopomanii i emancypacji, bywalców salonów i podrzędnych knajpek, bohaterów skandali i obyczajowych ekstrawagancji nosiły nazwiska znane zapewne wszystkim Polakom. Zofia Nałkowska – autorka „Granicy”, Władysław Podkowiński – twórca „Szału uniesień”, Stanisław Wyspiański – sprawca „Wesela” i wiele innych jeszcze osób pretendowało do miana spiritus movens salonowych intryg, afer damsko-męskich i artystycznych awantur. Koligacje rodzinne i towarzyskie bohaterów książki spowodowały przenikanie się treści rozdziałów wywołując wrażenie ciągłości treści publikacji. W tomie nie znajdujemy zatem encyklopedycznego przedstawiania losów kolejnych wybranych postaci lecz płynnie toczącą się opowieść o czasach i ludziach doby Młodej Polski.

Władysław Podkowiński - "Szał uniesień"
Władysław Podkowiński - "Szał uniesień"
Stanisław Wyspiański - "Autoportret z żoną"
Stanisław Wyspiański -" Autoportret z żoną"


 

 

 

 

 

 

 

 

 

czwartek, 20 kwietnia 2017

Echa Polesia

Franciszek Wysłouch 1918

Franciszek Wysłouch


 LTW 2012













Z Polesia na Wyspy

     Franciszek Wysłouch urodzony w Pirkowiczach na Polesiu rozłożył na czynniki pierwsze fenomen owej krainy geograficznej obecnie znajdującej się w granicach Białorusi, Ukrainy, Polski i Rosji. Potomek rodu Wysłouchów herbu Odyniec dorastał w patriotycznej atmosferze kresowego dworu. Życiorys Franciszka Wysłoucha obfituje w wydarzenia charakterystyczne dla miłujących Ojczyznę spadkobierców Jagiełły, Batorego, Sobieskiego. Zesłanie na Syberię, walka w Legionach Polskich, udział w wojnie polsko-bolszewickiej, obrona Rzeczypospolitej podczas Kampanii Wrześniowej, internowanie i sowiecka niewola, ucieczka do formującego się we Francji wojska polskiego, pokonał  szlak bojowy z Armią gen. Andersa (m.in. uczestnik bitwy pod Monte Cassino). Po wojnie, jak większość polskich bojowników niegodzących się z komunistyczną rzeczywistością Polski Ludowej, zdecydował się na emigrację w Wielkiej Brytanii. Przebywając na obczyźnie pozostał jednak wiernym synem polskiej ziemi. Wielkiej miłości swego życia poświęcił trzy książki: „Opowiadania poleskie”, „Na ścieżkach Polesia” i „Echa Polesia”, dzięki czemu nazwano go „piewcą Polesia”. Pisarz ten malował również poleskie pejzaże. Będąc zapalonym myśliwym, jak nikt znał i rozumiał poleską przyrodę z jej rozległymi puszczami, nieprzebytymi mokradłami, bezkresnymi polami. Obcując ze światem miejscowej ludności od podszewki poznał Poleszuków, sól tej ziemi…

Od kaczek do wilków

     „Echa Polesia” niosą się daleko i długo z uwagi na niebanalne „opisy przyrody” autorstwa wygnańca ogarniętego wieczną tęsknotą za krajem lat dziecinnych. Franciszek Wysłouch uchwycił najdelikatniejsze tony i najsubtelniejsze barwy poleskich krajobrazów towarzyszące zjawiskom charakterystycznym tylko dla krainy niekończących się mokradeł i oddalonych od siebie siedzib ludzkich. Skupił się na funkcjonowaniu ludzi, zwierząt i roślin oraz trwaniu przyrody nieożywionej, wybierając do opisu większe systemy, np. puszczę,  jak i drobne epizody, np. Litewskie surmy. Pisarz przekazał wrażenia i przeżycia, jakie zakorzeniły się w jego pamięci i zachowały się w niej na długie lata bolesnej emigracji. W duszę myśliwego zapadły obrazy polowań na kaczki i obław na wilki; miłośnik natury z dużą znajomością rzeczy wspominał też o pszczołach, grzybach, drzewach, mszarach, tokach, rybach.

Wilk w nocy - Alfred Wierusz-Kowalski
Wilk w nocy - Alfred Wierusz-Kowalski
Polesie - Iwan Szyszkin
Polesie - Iwan Szyszkin


czwartek, 6 kwietnia 2017

Nic nie jest w porządku

Krzesimir Dębski 2012 Krzesimir Dębski


Czerwone i Czarne 2016


Ta ostatnia niedziela

     Światowej klasy muzyk, Krzesimir Dębski, żywi  przekonanie, że „Nic nie jest w porządku” w jego rodzinnej historii o Wołyniu, wpisanej w tragiczne wydarzenia Rzezi Wołyńskiej tj. "czystki etnicznej o znamionach ludobójstwa". W okresie od lutego 1943 do lutego 1944 roku Ukraińcy wymordowali około 60 000 Polaków zamieszkujących województwo wołyńskie. Kulminacja mordów nastąpiła latem 1943 roku. Z inicjatywy frakcji banderowskiej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN – B) przy udziale jej zbrojnego ramienia - Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) -  11 lipca 1943 roku Ukraińcy zaatakowali 99 polskich miejscowości w bestialski sposób mordując Polaków, grabiąc i paląc ich domostwa. Masakry podczas Krwawej Niedzieli na Wołyniu dokonywano pod hasłem „Śmierć Lachom”. Badacze eksterminacji ludności polskiej na Wołyniu pokusili się o sporządzenie listy kilkuset sposobów torturowania i mordowania kobiet, mężczyzn, dzieci i starców. Jest to lektura dla ludzi o bardzo mocnych nerwach. 

Było sobie miasteczko...

     W miasteczku Kisielin przed wojną żyło 57 polskich rodzin, 61 żydowskich i ponad 48 ukraińskich. W drugą niedzielę lipca 1943 roku banda UPA napadła na Polaków zgromadzonych na niedzielnej mszy w kościele parafialnym i zamordowała 90 Polaków. Zagładę przeżyli m.in. Aniela Sławińska i Włodzimierz Sławosz Dębski. Wyroki losu zobowiązały ich do dawania świadectwa przerażającej prawdzie. „Krwawa Niedziela” w Kisielinie nie ograniczyła się bowiem do jednego dnia. Dwa tygodnie później zginęli rodzice Włodzimierza Dębskiego: Leopold – miejscowy lekarz i jego ukraińska żona Anisja.  Włodzimierz opisał przeżycia owej niedzieli w książce zatytułowanej „Było sobie miasteczko. Opowieść wołyńska”, zaś syn jego i Anieli – Krzesimir - zmierzył się z tematem rodzinnej traumy publikacją pod tytułem „Nic nie jest w porządku. Wołyń – moja rodzinna historia”
     W książce, w której „Nic nie jest w porządku” autor poruszył wiele wątków wspólnych dla losów Wołynian. Krzesimir Dębski poza szczegółową relacją z wydarzeń Krwawej Niedzieli zwrócił uwagę czytelników na mniej znane fakty towarzyszące pogromowi Polaków, jak np. odwołanie mszy w cerkwi 11 lipca czy liczba 102 na domach Ukraińców, która pojawiła się dokładnie 102 dni przed fatalną niedzielą. Oczyszczuwalna akcja w okolicy Kisielina trwała aż do września 1943 roku. Stopniowo wymordowano wszystkich ukrywających się Polaków. Jedyną szansą na przeżycie była ucieczka ze swych stron rodzinnych, często łącząca się z pozostawieniem niepogrzebanych ciał bliskich. Innego wyboru nie było…

Aniela i Włodzimierz Dębscy rok po ślubie
Aniela i Włodzimierz Dębscy rok po ślubie
Krzesimir Dębski w ruinach kościoła w Kisielinie
Krzesimir Dębski w ruinach kościoła w Kisielinie








 

 

 

poniedziałek, 27 lutego 2017

Matki Wielkich Polaków

Józefa z Kloftów Kasprowiczowa

Barbara Wachowicz 


 

MUZA 2016











"Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie,

Zapomnij o mnie"


     Barbara Wachowicz, Pisarka losu polskiego, pochyliła się z czcią nad postaciami Matek Wielkich Polaków. Będąc specjalistką w zakresie biografii wybitnych synów Rzeczypospolitej, osią swej książki uczyniła ich Wielkie Matki. Przedstawiła dostojne Macierze w szerokim kontekście rodzinnym wywodząc ich korzenie do kilku pokoleń wstecz, sięgając do przodków i po mieczu i po kądzieli. Z uwagi na powyższe, tytuł publikacji ograniczony tylko do matek wydaje się niepełny. Może należałoby go rozszerzyć na innych członków rodziny?
Autorka gawędy sięgała do licznych materiałów źródłowych: dokumentów, wspomnień, pamiętników. Jednakże większość swych wywodów i wniosków opierała na korespondencji swoich bohaterów – matek i ich dzieci. Niejednokrotnie posiłkowała się najnowszymi wynikami badań historyków literatury. Do literackiego tekstu dołączyła pogrupowaną wg rozdziałów Bibliografię oraz Indeks nazwisk. Całość dopełniono doskonale wkomponowanymi w treść ilustracjami, opatrzonymi opisami zawierającymi fragmenty lektury.

 

"Jej odwrócona twarz patrzy przez ramię,

I w oczach widać, że patrzy na syna..."


     W swej pracy Barbara Wachowicz wnikliwie przyjrzała się wzajemnym relacjom matek i synów (tylko jeden rozdział dotyczy matki i wybitnej córki – Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej) oraz przeanalizowała wpływ tych relacji na twórczość i dokonania latorośli. Posiadając olbrzymią wiedzę w dziedzinie kultywowania pamięci i tożsamości narodowej utworzyła studium znaczenia matek w wyborze drogi życiowej i karierze wybitnych dzieci. Pisarka podkreśliła pierwszorzędną rolę matek w kształtowaniu osobowości i poglądów dzieci poprzez tworzenie atmosfery domu rodzinnego – tej kolebki, która przeobraża dziecko w dorosłego człowieka, obywatela, patriotę.
„Rodzina kochająca, wzorowa w mariażach, dbała o edukację młodzi, patriarchalnie zacna i strzegąca tradycji, z pietyzmem chroniąca pamiątki przeszłości, wpisana świetnymi nazwiskami w historię kraju”.

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Pamiętniki - Ignacy Jan Paderewski

E. Burne-Jones - I.J. Paderewski 1892Ignacy Jan Paderewski


PWM 1984














Wilki, pająk, gejzery

     Pod koniec lat trzydziestych XX wieku Amerykanka Mary Lawton spisała wspomnienia Ignacego Jana Paderewskiego, a panie Wanda Lisowska i Teresa Mogilnicka przetłumaczyły jej tekst na język polski. Ile zatem, w książce zatytułowanej „Pamiętniki”, jest autentycznych myśli Mistrza, które następnie dwukrotnie przepuszczane były przez subiektywny filtr ludzkich doświadczeń, poglądów, mentalności oraz przekładane na inny język? Wspomnienia tego tomu przywołują czasy od narodzin Pianisty do kataklizmu I wojny światowej. A zatem Muzyk wracał pamięcią do wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat. Mimo to niektóre fakty opisano z niebywałą dbałością o szczegóły, barwnie, plastycznie i z poczuciem humoru. Niemal pięćset stron  pamiętników zawiera niemało interesujących, wyśmienitych, malowniczych anegdot przerywających pozorną monotonię relacji z życia Wirtuoza. Jednocześnie opowiadania te świadczą o niemuzycznej wrażliwości Artysty i umiejętności przekazania własnych odczuć drugiemu człowiekowi. Ekstremalne emocje wzbudza groza napaści przez stado wilków w drodze z Kijowa w towarzystwie barona Horocha, a dalej niespiesznie snuje się opowieść o pająku – melomanie, wielbicielu gry Paderewskiego. Wielki Muzyk z racji koncertów odbywanych na całym świecie stał się poniekąd obieżyświatem; z tej przyczyny w książce znalazły się wątki podróżnicze, jak opis „święta mydła” na antypodach w gejzerach Nowej Zelandii czy bliższa, ale nie mniej egzotyczna, procesja przedstawicieli kolonii brytyjskich z okazji jubileuszu królowej Wiktorii w 1897 roku. 

Amerykański sen o Grunwaldzie

     Wspomnienia Ignacego Jana Paderewskiego to tekst wielopłaszczyznowy, ukazujący przede wszystkim bohatera takim, jakim chciał żebyśmy go widzieli, a z drugiej strony przedstawiający ludzi, którzy odgrywali znaczącą rolę w kształtowaniu się muzycznego geniuszu bohatera. Paderewski miał szczęście do spotykania na swej drodze ludzi wyciągających do niego pomocne dłonie, poczynając od Edwarda Kerntopfa, producenta fortepianów, a na wybitnej aktorce Helenie Modrzejewskiej kończąc. Koncertujący na wszystkich kontynentach międzynarodowy pianista, w ciągu pięćdziesięcioletniej pracy artystycznej, poznał, jak sam wspomina, „wszystkich wybitnych przedstawicieli ówczesnego świata muzycznego, towarzyskiego i politycznego”. Dokonaniom części z nich Ignacy Jan Paderewski bacznie się przyglądał i być może inspirowały go w jego własnej karierze, jak np. Andrew Carnegie, Joseph Pulitzer, John Rockefeller, Herbert Hoover – to tylko niektórzy amerykańscy prominenci z czasów Paderewskiego. Światowy artysta i kosmopolita, zakochany był w Ameryce, która stała się jego drugą ojczyzną, gdy tej pierwszej zabrakło. Nie mniej jednak, do szpiku kości oddany sprawie niepodległości Polski, stał się ambasadorem polskiej sprawy podnosząc zawsze i wszędzie tragiczną katastrofę rozbiorów Polski. Paderewski, wychowany w patriotycznej rodzinie, od najwcześniejszych lat pragnął być użyteczny Ojczyźnie. Marzenie dziesięciolatka o stworzeniu pomnika na cześć grunwaldzkiego zwycięstwa z 1410 roku spełniło się czterdzieści lat później – z jego inicjatywy i funduszy w pięćsetną rocznicę wiktorii stanął w Krakowie Pomnik Grunwaldzki.

Ignacy Jan Paderewski - przed 1936
Ignacy Jan Paderewski - przed 1936
Ignacy Jan Paderewski - około 1982
Ignacy Jan Paderewski - około 1982



















wtorek, 29 listopada 2016

Chłopak z Sosnowca. Szkice do portretu

Jan Kiepura 1930-1936Jan Zieliński 


KAW 1987













 Od pucybuta do milionera

     „Chłopak z Sosnowca. Szkice do portretu” napisane przez Jana Przemszę Zielińskiego nie pretendują do miana monografii Jana Wiktora Kiepury. Tekst swej książki autor oparł na niepublikowanych wcześniej dokumentach biograficznych, głównie epistolarnych, z których wyciągał daleko idące wnioski i czynił uogólnienia. Karierze Jana Kiepury przypisał cechy „zjawiska internacjonalizacji twórczości, oderwania się od tradycyjnej mitologii narodowego posłannictwa i społecznej służby”. Skąd pomysły takiego podejścia? Poszukałam ich w biografii pisarza – piewcy Zagłębia Dąbrowskiego. Regionalista rodem z Sosnowca (tak, jak i Kiepura), dziennikarz i członek Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach pełnił funkcję asystenta I sekretarza KW PZPR Edwarda Gierka, a w 1990 roku był założycielem Związku Komunistów Polskich „Proletariat”. Pisząc o Janie Kiepurze popadał z jednej skrajności w drugą. Raz przedstawiał śpiewaka jako „człowieka z nizin, który wszystko zawdzięcza swemu talentowi i wysiłkowi”, otwierającymi perspektywy oszałamiającej światowej kariery. Z drugiej zaś strony pokazał tenora jako bezwzględnego kapitalistę i materialistę do szpiku kości, który nawet w listach do najbliższych skupia się na wyliczeniach wysokości gaż za występy na scenach Europy i świata.

Z Archiwum Rodziny Kiepurów

     Z satysfakcją właściwą gorliwemu komuniście, pisarz rozpamiętywał obrazy biedy w międzywojennej Polsce, biedy będącej niekiedy udziałem rodziny śpiewaka, której wspomnienia pojawiały się w listach do rodziców. Późniejsze zachłyśnięcie się najwyższymi apanażami i manifestowanie bogactwa autor przypisywał przyjęciu przez Jana Kiepurę stylu życia właściwego tzw. wyższym sferom – powszechnie wyśmiewanym w komunistycznej Polsce. Z tej przyczyny niechętnie wspominano w publikacji o dobroczynnej działalności artysty. W niekorzystnym świetle stawiały Jana Kiepurę cytowane w „Szkicach do portretu” dowcipy, wywiady i rozmowy z artystą wywołujące szczególnie niesympatyczne wrażenie. Równoważyły je natomiast listy od wielbicieli talentu „tenora wszechczasów”, pisma gratulacyjne i podziękowania dla mistrza znalezione przez Jana Zielińskiego w Archiwum Rodziny Kiepurów.

Jan Kiepura po koncercie w Teatrze Wielkim 1938
Jan Kiepura po koncercie w Teatrze Wielkim 1938
Jan Kiepura przed paryską operą
Jan Kiepura przed paryską operą













wtorek, 22 listopada 2016

Polki, które zadziwiły świat

Anna Henryka PustowójtównaJoanna Puchalska 


MUZA 2016














Prekursorki

     Polki, których losy przybliżyła Joanna Puchalska w swej najnowszej książce, nie tyle zadziwiły świat, ile zdumiały nas, czytelników, otwartością umysłów, rozległością zainteresowań i konsekwencją w działaniach. Autorka, wybierając postaci do swego historycznego studium, nie stosowała żadnego prostego klucza, nie łatwo więc zaklasyfikować bohaterki książki do konkretnych kręgów. Niemniej jednak, można doszukać się wspólnych elementów czy cech ich życiowych ścieżek. Te zadziwiające Polki były stuprocentowymi kobietami, twardo stąpającymi po ziemi, obdarzonymi licznymi talentami, nieugiętymi w dążeniu do własnych celów. Często bywały pionierkami w dziedzinach wcześniej zarezerwowanych wyłącznie dla mężczyzn. Te silne kobiety, realizujące swoje pasje, nie żyły jednakże w rodzinnej próżni. Pełniły role matek, żon i kochanek. Nierzadko, a właściwie częstokroć, ich losy naznaczone były tragediami rodzinnymi, z których potrafiły się otrząsnąć i żyły, działały od nowa.

Patriotki


     Walczące Polki, gorące patriotki, odczuwały do Ojczyzny miłość, dla której „młodość w grobie się prześniło”. Niesprawiedliwymi wyrokami losu skazywano je na więzienia, tortury, zesłania, katorgi, a w ostateczności niezasłużoną, przedwczesną śmierć. Kobiety – pasjonatki, wyprzedzające swe epoki w poglądach, postawach życiowych i działaniach, w różnych momentach życia deklarowały i wprowadzały w czyn elementarne umiłowanie Ojczyzny, jakie pozwoliło im zapisać się we wdzięcznej pamięci rodaków. Niektóre wsławiły się jednorazowymi czynami, inne całym swym życiem, a nawet bohaterską śmiercią. Joanna Puchalska przedstawiła Annę Dorotę Chrzanowską, zwycięską obrończynię twierdzy w Trembowli, zagrzewającą do walki trzystu ludzi, którzy spowodowali odwrót Turków (poza dwoma tysiącami poległych pod murami). Walka Chrzanowskiej o przetrwanie zamku trwała dwa tygodnie. Znacznie dłużej walczyła Wanda Ossowska - sanitariuszka, łączniczka i kurierka Armii Krajowej, osadzona w Alei Szucha, Majdanku, Auschwitz, Ravensbruck, Neustadt-Glewe. Więziona na Pawiaku przetrzymała rekordową ilość przesłuchań połączonych z torturami – pięćdziesiąt siedem w ciągu trzech miesięcy! Tragiczne losy stały się też udziałem poetki Beaty Obertyńskiej. Aresztowana przez NKWD więziona była w lwowskich Brygidkach, Kijowie, Odessie, Charkowie, Starobielsku, a na koniec zesłana do łagru Loch – Workuta. Następnie przeszła cały szlak bojowy Armii Andersa. I ciągle tworzyła…
Po wojnie nie znalazło się dla niej miejsce w Polsce! Zmarła na emigracji w Londynie.

Nie zaznałeś kaźni Oświęcimia,
Swąd stolicy ócz ci nie zadymiał,
nigdy wróg ci żaden nie przewodził.
Jakże losy sprzyjały ci, synu!
Jakżeś mądry był – mądry nad podziw –
Żeś być nie chciał! Żeś się nie urodził!
”                                                                           z wiersza "Do mego syna"

środa, 16 listopada 2016

O Piłsudskim i piłsudczykach

Ignacy Mościcki przyjmuje książkę od autora - Konrada WrzosaKonrad Wrzos


LTW 2013














Od wywiadów do Wywiadu

     Konrad Bronisław Wrzos (z domu Rosenberg), dwudziestojednoletni dziennikarz, w kwietniu 1926 roku, w okresie tzw. sejmokracji, przeprowadził wywiad z Józefem Piłsudskim – na dwa tygodnie przed przewrotem majowym. Tą rozmową rozpoczyna się książka Konrada Wrzosa zatytułowana „O Piłsudskim i piłsudczykach”, do której, obok publikacji z 1936 roku, dołączono teksty pochodzące z 1938 roku („11 głów narodów i armii”) oraz z 1939 roku („Pułkownik Józef Beck”).
     W książce doskonale wzbogaconej o ilustracje, Konrad Wrzos „napisał kilka szkiców poświęconych czołowym osobistościom państwa, dawnym współpracownikom Marszałka i jego żołnierzom, którzy wytrwali z nim do końca we wspólnej walce o niepodległość, a później o wielkość i siłę Rzeczypospolitej”. Jak zauważył we przedmowie historyk, dr Piotr Cichoracki, opracowania te „można… traktować nie tylko jako źródło do biografii tych postaci, ale również świadectwo stanu w jakim znalazł się obóz piłsudczykowski po śmierci Marszałka w maju 1935 r.”.
     Konrad Wrzos – zwolennik Marszałka i sanacji był niekłamanym mistrzem reportażu, docenianym przez czytelników, wydawców i polityków. Dzięki wyjątkowym zdolnościom lingwistycznym (znał biegle sześć języków, porozumiewał się jeszcze w trzech językach!) jeździł po całym świecie i zewsząd pisał reportaże. Nierzadko towarzyszył w podróżach polskim politykom, np. w grudniu 1927 roku był w Genewie z okazji wizyty Józefa Piłsudskiego na obradach Ligi Narodów. Kariera dziennikarska Konrada Wrzosa zakończyła się wraz z wybuchem II wojny światowej. Reporter wyemigrował do Ameryki Południowej, gdzie kierował placówką wywiadowczą „Salta” w Rio de Janeiro pod pseudonimem „Spryciarz”. Po wojnie nie powrócił do Polski.

Od sejmokracji do Wielkiej Polski

     Dlaczego z „czołowego hufca piłsudczyków” autor wybrał tę, a nie inną piętnastkę postaci? Odpowiedzi na to pytanie udzielił reportażysta w Zakończeniu swej publikacji: „Nie sposób pisać o wszystkich i dlatego ograniczam się do sylwetek będących niejako modelami, z których każda odpowiada innej czynności u boku Marszałka i dopasowana jest do wielkiej jego postaci”. Książkę o piłsudczykach popełnił uczciwy, prostolinijny, wierzący w ludzi młody człowiek zafascynowany Wielką Polską stworzoną przez Jej Wielkiego Autora. Jedno z czołowych miejsc w opracowaniu Wrzosa zajęła polityka zagraniczna międzywojennej Polski. Słowa uznania na cześć jej zdobyczy, kilka lat później negatywnie zweryfikowała rzeczywistość 1939 roku. Nie pomogły nam żadne umowy, pakty, sojusze z Rzeszą Niemiecką, Związkiem Sowieckim, Francją, Anglią. Oszukani przez wszystkich, osamotnieni w walce na dwóch frontach, musieliśmy tę walkę przegrać! Ale o tym jeszcze nie wiedział Konrad Wrzos, szkicując na gorąco, po śmierci Józefa Piłsudskiego, na poły propagandowe teksty. Autor, będący dziennikarzem a nie historykiem, pozwalał sobie na pewne nieścisłości historyczne, które w obecnym wydaniu zostały skrzętnie sprostowane w odnośnych przypisach.
     Z wyboru tekstów prezentujących sylwetki piłsudczyków wyłania się wybitna postać Naczelnika Państwa, którego najbliżsi mu ludzie określali zwrotami przytaczanymi przez autora zbioru:
Ignacy Mościcki – „Nie zniósłby żadnego kompromisu, który byłby dobry dziś, ale który by się okazał szkodliwy jutro”.
Stanisław Patek – „Bo on się nie rozpraszał i nie rozstrzeliwał, bo… miał jeden wspólny mianownik i jeden cel. Celem tym była niepodległość Polski”.
Stanisław Car – „Był zwolennikiem odpowiedzialności za każdy czyn związany z rządzeniem, odpowiedzialność zbiorowego ciała za rządzenie uważał za  s a m o ł u d z e n i e  się”.
Konrad Wrzos – „Romantyzm Józefa Piłsudskiego pozwalał mu realizować najśmielsze marzenia: od wskrzeszenia żołnierza polskiego do zjednoczenia trzech zaborów, od zjednoczenia Polski do zbudowania silnego mocarstwowego państwa”.

Oficerowie marszałka Józefa Piłsudskiego przed Belwederem - maj 1926
Oficerowie Marszałka Józefa Piłsudskiego
przed Belwederem - maj 1926
Belweder - przed wyjazdem do Genewy. Od lewej: Józef Beck, Józef Piłsudski, mjr Bielski, mjr Zembrzuski-12.1927
Belweder - przed wyjazdem do Genewy-grudzień 1927 r.
Od lewej: J. Beck, Józef Piłsudski, mjr Bielski, mjr Zembrzuski















sobota, 29 października 2016

Siostry Lachman, piękne nieznajome

Pałac Raczyńskich w RogalinieMagdalena Jastrzębska

LTW 2014











Nagrodę wygrałam w konkursie ogłoszonym przez http://bioggraff.blogspot.com/

Trzy siostry Lachman

     Książka „Siostry Lachman, piękne nieznajome” autorstwa Magdaleny Jastrzębskiej nasuwa skojarzenie z dramatem Antona Czechowa pt. „Trzy siostry”. W obydwu przypadkach życie kobiet w  XIX wieku podlega skomplikowanym prawom rządzącym poszukiwaniem miłości. Fikcyjne postaci dramatu, jak i prawdziwe bohaterki opowieści biograficznej dążyły do spełnienia swych kobiecych ról – żon i matek. Nie zawsze jednak owo spełnienie szło w parze z miłością. W dziewiętnastowiecznej rzeczywistości małżeństwo i miłość często wykluczały się. Autorka gawędy celnie charakteryzując ówczesne obyczaje uświadomiła czytelnikowi, że kojarzenie małżeństw było zabiegiem o znamionach kontraktu handlowego, gdzie brakowało miejsca na uczucia, a o wyborze kandydata na współmałżonka decydowały rodziny. Skutkiem takiego podejścia do kwestii małżeńskich były separacje, rozwody, dzieci z nieprawego łoża, a w konsekwencji zawiłe konfiguracje rodzinne. Tytułowe bohaterki miały troje rodziców, gdyż ich ojciec Jerzy Lachman miał dwie żony: Eleonorę i Teresę. Miały też czterech mężów, bo Laura była dwukrotnie zamężna. Grono bohaterów książki rozrosło się więc do dziesięciu osób. Jak w tym rodzinnym zawiłościach orientowała się autorka? Po mistrzowsku!

wtorek, 11 października 2016

Bohaterowie historii Polski

Stanisław August Poniatowski
Stanisław August Poniatowski

Maciej Leszczyński 


Podsiedlik-Raniowski i Spółka 2004














Czy wiesz… kto to jest?

     „Bohaterowie historii Polski” to niewielka książeczka wydana nakładem oficyny Podsiedlik-Raniowski i Spółka (obecnie Publicat SA), która specjalizowała się w literaturze dziecięcej i młodzieżowej. Omawiana pozycja należy do serii „Czy wiesz… kto to jest?” Autor, Maciej Leszczyński, spośród gromady wybitnych Polaków, jakich przysporzyły nam zagmatwane dzieje naszej Ojczyzny, wybrał ponad dwadzieścia postaci. Znaleźli się wśród nich władcy, uczeni, artyści, wodzowie i jeden święty. Wybór był niełatwy i można by się spierać na temat listy bohaterów, bo wielu z nich zabrakło w książce. Podstawowy rejestr wielkich Polaków zawiera przecież kilkaset nazwisk, spośród których autor mógł wybrać tylko niewielu. 

Ilustracje Marka Szyszki

     W mojej opinii, graficznym majstersztykiem są ilustracje Marka Szyszki, który wydaje się być godnym następcą klasyka ilustracji książkowej – Jana Marcina Szancera. Realistyczne rysunki Marka Szyszki należycie uzupełniają informacje o wielkich Polakach. Oprócz rysunków wydawca zamieścił barwne fotografie obiektów, postaci, eksponatów oraz reprodukcje obrazów i kolorowe mapki. Na końcu książki zamieszczono dokładny Spis ilustracji z określeniem pochodzenia ich oryginałów. Uwagę przyciąga również okładka publikacji z ryciną Marka Szyszki i konturami Polski w tle, doskonale spełniająca swą funkcję informacyjną, co do treści książki.

Władysław Jagiełło
Władysław Jagiełło
Józef Piłsudski
Józef Piłsudski


















    

czwartek, 6 października 2016

Stanisławów jednak żyje

Tadeusz Olszański 

ISKRY 2010















Stanisławów Andrzeja Potockiego

     Tadeusz Olszański zaskoczony szeroką reakcją czytelników na swą wspomnieniową książkę „Kresy Kresów. Stanisławów” wydał następną pod tytułem „Stanisławów jednak żyje”. Znalazły się w niej reminiscencje byłych stanisławowian oraz dzieje polskiego niegdyś Stanisławowa, założonego przez Andrzeja Potockiego herbu Pilawa w 1662 roku. Trzysta lat później szczątki założyciela miasta sprofanowali komuniści niszcząc rodowe krypty Potockich w ufundowanej przez nich kolegiacie!

Ateny Pokucia za Krakowem i Lwowem

     Stanisławów, jaki pozostał w sercu i pamięci Tadeusza Olszańskiego był trzecim co do wielkości, po Krakowie i Lwowie, miastem Galicji. Tętniło w nim życie tolerujących się nawzajem narodowości: polskiej, żydowskiej, rusińskiej, niemieckiej, ormiańskiej i innych. Przedsiębiorczy obywatele stolicy Pokucia wybudowali nowoczesne fabryki, sklepy, szkoły, szpitale, elektrownie. Wspomnienia Tadeusza Olszańskiego dotyczyły również spraw bliskich młodemu pokoleniu. Obszernie opisane zostały dzieje stanisławowskiej edukacji od założenia w XVII wieku Kolonii Akademickiej, która zyskała określenie „Ateny Pokucia”. Sport w Stanisławowie zasłynął przede wszystkim dwoma klubami i drużynami piłkarskimi: Górką i Rewerą, o których autor publikacji opowiedział z dziennikarską pasją. 

niedziela, 2 października 2016

Wielcy zapomniani. Polacy, którzy zmienili świat t 2.

Antoni Antoine Cierplikowski

Marek Borucki

MUZA 2016
















 Max Factor, Antoine, Ada Sari

     Tytuł „Wielcy zapomniani. Polacy, którzy zmienili świat”, jaki Marek Borucki nadał drugiemu już tomowi książki o wielkich Polakach, miejscami nie przystaje do prezentowanych treści. Albowiem, czy zapomniani zostali Antoine, Max Factor, Ada Sari, Urszula Ledóchowska, Gabriel Narutowicz? Z pewnością ani oni, ani ich dzieła nie przeminęły w pamięci potomnych. Zawieruszyła się jedynie narodowość trzech pierwszych sław. Kto dziś chce pamiętać, że „król fryzjerów i fryzjer królów” nazywał się Antoni Cierplikowski, a urodził się w Sieradzu jako syn szewca? Ten, który czesał włosy najznamienitszych gości na uroczystości koronacji Jerzego VI i Elżbiety II, przekonywał damy do konieczności mycia włosów i możliwości ich farbowania, urodził się w Polsce. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku Max Factora – Maksymiliana Faktorowicza urodzonego w Zduńskiej Woli. Ten zdobywca nagrody filmowej, Oscara, w 1929 roku w kategorii charakteryzacji, przygotował Charlie Chaplina do roli w filmie „Brzdąc”. Twórca terminu make-up, który ufarbował włosy Rity Hayworth na rudo i rozjaśnił cerę Rudolfa Valentino, urodził się w Polsce. Kolejna z „zapomnianych” postaci – Jadwiga Leontyna Scheuer – urodzona w Wadowicach przyjęła pseudonim artystyczny Ada Sari, znany na najznakomitszych scenach operowych świata - od mediolańskiej La Scali do nowojorskiej Carnegie Hall. Pieśniarka obdarzona sopranem koloraturowym, śpiewająca w jedenastu językach z poprawną wymowa i dykcją, urodziła się w Polsce.
Odo Bujwid
Odo Bujwid

Max Factor - Maksymilian Faktorowicz
Max Factor - Maksymilian Faktorowicz

















niedziela, 18 września 2016

Rozmowy z Piłsudskim 1916-1931

  Władysław Baranowski (1885 – 1939)


















Emisariusz Komendanta

     Kilkanaście relacji z rozmów na przestrzeni kilkunastu lat służby dla Najjaśniejszej Rzeczypospolitej uzupełniło moje pojmowanie geniuszu Józefa Piłsudskiego. Autor relacji, Władysław Baranowski, będący muzykiem, dziennikarzem i dyplomatą „W hierarchii władzy zajmował odległą pozycję”, jak napisał Ryszard Świętek we Wstępie do książki (wydanej w 1938 roku). Ów „emisariusz polityczny Komendanta… w jego akcji zagranicznej” przebywał na placówkach w Szwajcarii, Francji, Bułgarii, Turcji, Włoszech, Turcji, Rosji. Wszędzie działał z ramienia Marszałka, reprezentując jego koncepcje i plany, oraz przeprowadzał dyplomatyczne misje mające na celu pozyskanie międzynarodowej opinii publicznej dla sprawy Polski

Potrzebuję żołnierza

     W rozmowach Władysława Baranowskiego z Marszałkiem, przejawił się kult wodza dla wojska i jego roli w odrodzeniu i utrwaleniu państwowości polskiej. „Gdy będę miał wojsko, będę miał wszystko w ręku”, „Potrzebuję żołnierza”, ponieważ „my wierzymy w pokój prawdziwy tylko po zwycięstwie” – nawoływał i przekonywał Naczelnik Państwa. Z drugiej strony, ostrzegał , że „w razie czego może «prać po pysku» i polska władza. I będzie tak, i gorzej, jeśli do tej zasady nie przyzwyczaję Polaków”, chociaż o przewrocie z 1926 roku mówił „bolesna dla mnie nauczka majowa”.

czwartek, 15 września 2016

Soból i panna

  Józef Weyssenhoff (1860-1932)

















„Tobie zając i sarna

A mnie soból i panna”

     Długo wzbraniałam się przed przeczytaniem najznakomitszej powieści Józefa Weyssenhoffa zatytułowanej „Soból i panna”. Odstręczał mnie od niej podtytuł „Cykl myśliwski” dodany zamiast pierwotnego „Poemat”. Myślistwo jako forma sportu, rozrywki zawsze wzbudzało we mnie niechęć. Dopuszczam jedynie możliwość polowania podyktowaną koniecznością zdobywania pożywienia, podobnie, jak to czyni większość zwierząt, które zabijają, gdy są głodne. Jak bardzo „rozczarował” mnie ten „cykl myśliwski”! Rzeczone łowiectwo okazało się wyłącznie tłem, przyczynkiem, za pomocą którego pisarz kierował uwagę czytelników na zjawiska ważkie, ponadczasowe. Jedność człowieka z naturą, odwieczne prawa przyrody, unikalność pór roku. Pretekstem do ich ukazania autor uczynił polowania z udziałem bohatera gawędy oraz wątek jego niespełnionej namiętności do młodej Litwinki. Autor, piewca matki natury, dotykał w książce fizyczności człowieka, zachwycając się „zwierzęcą grą organizmu”, gdy mózg „usypia pod wpływem silnych robót muskularnych, nie wybiega już pragnieniami poza granice ciała – i człowiek układa się jako posłuszny atom na swoim miejscu w przemądrym krążeniu materii”. I dodawał: „jedynie fizyczne szczęście jest doskonałe”.

 

Litewskie realia

     Wyśpiewany przez dojrzałego literata poemat został mocno osadzony w litewskich realiach. Michał Rajecki, główny bohater książki, to alter ego pisarza, powracający  do autentycznego majątku Jużynty, będącego dla Józefa Weyssenhoffa „kątem ziemi osobliwym”. Pierwowzorem Stanisława Pucewicza, przyjaciela Michała, był Piotr Rosen z dworu Gaczany, goszczący wielokrotnie autora. Notabene – kilkanaście lat temu Rosenowie odzyskali po latach dwór i 150 ha ziemi należące do majątku. Dwór odrestaurowali i otwarli gościnnie jego podwoje dla wszystkich spragnionych atmosfery żyjącego kresowego siedliska.
I wreszcie Warszulka, litewska dziewczyna, która pod innym imieniem stanęła na drodze młodego panicza Józefa. Ale jak sam Weyssenhoff napisał „Istota, którą się kocha w pierwszych latach męskiej dojrzałości, nie jest osobą – jest wcieleniem pragnień”. I tak pozostało…
     Opowieść myśliwska Weyssenhoffa porusza również sprawy publiczne, polityczne, a nade wszystko kwestie stosunków polsko-litewskich. Jest ona ukłonem w stronę natury litewskiego ludu ze wszystkimi jego warstwami społecznymi „Ci Litwini, dotknąwszy lekko nawzajem serc swych, rozedrganych głębokim wzruszeniem, odjęli od nich ręce”. Jednocześnie, światlejsze środowiska, stroniące od nacjonalizmów litewskich, prezentują umysły otwarte na współczesne im wyzwania „Obowiązek tutejszemu księdzu znać oba nasze języki”.

 Henryk Weyssenhoff - Łoś na trzęsawisku
 Henryk Weyssenhoff - Łoś na trzęsawisku
 Henryk Weyssenhoff - Tajemnicza pieśń
 Henryk Weyssenhoff - Tajemnicza pieśń

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Kresowi Sarmaci


Joanna Puchalska


Fronda 2015








Z rodu litewskiego szlachcic polski


     "Kresowi Sarmaci" mogliby zainteresować się "Paniami kresowych siedzib", chociaż książki te wyszły spod różnych piór. Od strony formalnej publikacje są podobne – przedstawiają koleje losu postaci żyjących na rubieżach Rzeczypospolitej w niedawnych wiekach. Ale dalej porównanie nie jest już tak oczywiste, gdyż dochodzi do głosu kwestia płci bohaterów – kresowych Pań i Panów. Jestem zdania, że płeć człowieka determinuje jego rolę społeczną i postrzeganie świata. Od biologii nie da się uciec. Kresowi Sarmaci zajmowali bezsprzecznie odmienną pozycję w społeczeństwie niż ich odpowiedniczki, pomimo równego statusu majątkowego czy wywodzenia się z tej samej sfery. Autorka opowieści zaprosiła na karty swej książki grono szlachetnie urodzonych mężów o zróżnicowanej proweniencji, losach i zasługach dla ciężko doświadczanej przez wieki Ojczyzny. Tytułowi Sarmaci, przedstawiciele polskiej (litewskiej) szlachty obdarzeni hojnie przez literatkę w wady i zalety właściwe dla tej grupy społecznej, mówili o sobie „de gente Lithuana nobilis Polonus” (z rodu litewskiego szlachcic polski). Inna sprawa, że owe przymioty z czasem ulegały przewartościowaniu. W epoce słusznie minionej Sarmatów utożsamiano głównie z warchołami, pieniaczami, ksenofobami. „Zapominano” jednakże o sarmackim umiłowaniu Ojczyzny, złotej wolności, demokracji i równości oraz przywiązaniu do narodowych tradycji i wiary chrześcijańskiej. Rzeczpospolita szlachecka rozpostarta między Zachodem a Wschodem, Europą a Azją, stanowiła „scutum, murus i antemurale” (tarczę, mur i przedmurze) chrześcijaństwa, jak wg Jana Długosza twierdził legat papieski Hieronim Lando.

Edward Woyniłłowicz
Edward Woyniłłowicz
Jan Bułhak
Jan Bułhak












Konanie świata szlacheckich siedzib


     Katalog Sarmatów Joanny Puchalskiej obejmuje niepospolite postaci, które poruszyły emocje autorki, postaci reprezentujące niejednorodną wewnętrznie społeczność Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Bohaterami publikacji są obywatele ziemscy, księża, artyści, zesłańcy, powstańcy, awanturnicy, których nazwiska winny być znane rzeszom czytelników, np. Syrokomla, Bułhak, Woyniłłowicz, Meysztowicz. Jeśli zaś są obce niektórym czytelnikom, to lektura „Kresowych Sarmatów” jest świetną okazją do poznania ich skomplikowanych i niezwykle ciekawych losów, nakreślonych ręką kontynuatorki kresowych tradycji. 
Siedemnastego września 1939 roku zaczęło się konanie świata szlacheckich siedzib”, których dziedziców uchroniła przed zapomnieniem Joanna Puchalska. Opowieści o polskich szlachcicach z rodu litewskiego oparła na licznych źródłach pisanych, których logiczną bibliografię uzupełniła o dokumenty rękopiśmienne i literaturę wspomnieniową. Celem przybliżenia czytelnikom obrazu życia kresowych Sarmatów w książce zamieszczono kilkadziesiąt czarno-białych ilustracji pochodzących ze zbiorów publicznych i prywatnych.

czwartek, 21 lipca 2016

Wielkie biografie - Piłsudski

Katarzyna Fiołka


Buchmann 2010

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Niewielka książeczka

     Wydawnictwo o obcojęzycznej nazwie Buchmann, w serii Wielkie biografie, opublikowało pozycję zatytułowaną „Piłsudski”. Autorką opowieści o legendarnym Marszałku jest Katarzyna Fiołka mająca na koncie jeszcze biografie Adolfa Hitlera i Arkadego Fiedlera - i to wszystko na temat autorki projektu.
Niewielka książeczka o wielkiej biografii wcale mnie nie zachwyciła. W pierwszym kontakcie z lekturą rozczarował mnie chropowaty język, momentami rażący nieskładnymi, nielogicznymi, niegramatycznymi zdaniami z ubogą interpunkcją. Mimo wszystko, w zdaniach tych próbowałam doszukać się sensu – często z powodzeniem. 
W nowym projekcie generalny inspektor podlegał ministrowi praw wojskowych. Podlegał mu Sztab Generalny”.
„Konfiskata wypowiedzi Piłsudskiego bardzo wstrząsnęła opinią publiczną”.
Rozpoczęła się swoista kampania przeciwko ustawie, mimo to prace nad nią ustały w wyniku niezdecydowanej postawy niektórych partii politycznych”.

 

poniedziałek, 11 lipca 2016

Panie kresowych siedzib


Magdalena Jastrzębska   

 

Wydawnictwo LTW 2016

 

 

 

 

 

 

Książkę wygrałam

w konkursie ogłoszonym

przez Literatura Kobieca LTW

 

 

Panie kresowych siedzib ślą Listy z Kresów


     „Panie kresowych siedzib” – na Nieświeżu, Lemieszówce, Białej Cerkwi – takim mianem Wydawnictwo LTW z Łomianek nazwało wydaną w bieżącym roku książkę napisaną przez Magdalenę Jastrzębską. Autorki nie muszę już przedstawiać, gdyż znana mi jest jej wcześniejsza publikacja zatytułowana „Listy z Kresów. Opowieść o Józefie z Moszyńskich Szembekowej”. Tym razem Magdalena Jastrzębska z dystansem właściwym badaczom, bez zbytniej egzaltacji, rzeczowo opowiada o życiu kobiet, którym dane było urodzić się w arystokratycznych lub ziemiańskich rodach. Do swego błyskotliwego, skreślonego nienaganną polszczyzną tekstu autorka wplotła niemal sto pięćdziesiąt ilustracji, prezentujących kresowe siedziby w czasach ich świetności oraz fotografie i reprodukcje konterfektów dziedziczek.

Piszę to ja: Małgorzata Marcinowa Poniatowska


     Pisarka zaprosiła czytelników do wędrówki kresowym gościńcem i wspólnych odwiedzin u Pań kresowych siedzib. Gospodynie rezydencji na rubieżach Rzeczypospolitej, noszące nazwiska najznamienitszych polskich rodów, uwikłane w genealogicznych powiązaniach, doskonale orientowały się w skomplikowanych koligacjach. Autorka książki również prezentuje tę wiedzę! Dość zauważyć w podpisach ilustracji, gdzie obok imion, nazwiska panieńskiego i nazwiska po mężu widnieje imię męża pozwalające zidentyfikować postać żony, np. Aleksandra ze Steckich ks. Michałowa Radziwiłłowa. Magia rodowych nazwisk, które można znaleźć w Polskim Słowniku Biograficznym, oddziałuje zwłaszcza wtedy, gdy znajdują się one obok siebie, jak u Julii z Potockich Władysławowej Branickiej, posiadającej „cztery córki zamężne: ks. Zdzisławowa Lubomirska, hr. Henrykowa Potocka, hr. Juliuszowa Tarnowska, hr. Benedyktowa Tyszkiewiczowa”.

Helena z Radziwiłłów Potocka
Helena z Radziwiłłów Potocka
Ksawera z Brzozowskich Grocholska
Ksawera z Brzozowskich Grocholska