Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bohater. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bohater. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 29 marca 2020

Wisławy Szymborskiej dary przyjaźni i dowcipu

Ryszard Matuszewski z Wisławą Szymborską Ryszard Matuszewski 


Oficyna Wydawnicza AURIGA – 2008









Jedyną okazją jest przyjaźń

     Nietypowa to publikacja o rozbudowanym tytule „Wisławy Szymborskiej dary przyjaźni i dowcipu. Teksty i wyklejanki poetki z kolekcji Ryszarda Matuszewskiego”. Bardzo osobista (zbyt?), ale z drugiej strony stanowi przyczynek do analizy całokształtu talentu Wisławy Szymborskiej. Autor poskładał kartki, wyklejanki i kolaże, jakie Noblistka, przyjaciółka rodziny, przesyłała Państwu Matuszewskim z różnych okazji i bez okazji. Reprodukcje kartek zawierały także stronę przeznaczoną na korespondencję, a także uzupełnione zostały komentarzami literata wyjaśniającymi treść krótkich wiadomości od poetki. Ponieważ poruszała w nich bieżącą tematykę (lata ’70, ’80, ’90…) nie wszystkie informacje były czytelne dla XXI-wiecznych odbiorców, np. „bardziej by Wam się przydały żarówki, zapałki, szynka…”. No bo, kto dziś pamięta powszechne kłopoty aprowizacyjne PRL-u? Na kolejnej kartce znalazła się wzmianka o prof. J. Błońskim, którego „na granicy rozebrano do naga”. Takie to były „połączone z szykanami rewizje celne” dla powracających z zagranicy rodaków. Młodszym czytelnikom korespondencje od Wisławy Szymborskiej mogą trącić myszką, tak bardzo odbiegają treścią i formą od zdań przesyłanych dziś za pośrednictwem komunikatorów internetowych czy wiadomości SMS-owych. Dziwić może również sposób odnoszenia się ludzi do siebie – pełen estymy, sympatii, empatii, uważności, o których dziś często zapominamy. Zwróciłam szczególną uwagę na zdania napisane przez Noblistkę, z których autor utworzył motto do swego albumu „piszę bez żadnej specjalnej okazji. Wystarczy, że jedyną okazją jest przyjaźń…”. Owa przyjaźń pojawiła się nawet w tytule publikacji „dary przyjaźni i dowcipu”.

Wyklejanka Wisławy SzymborskiejWyklejanka Wisławy SzymborskiejWyklejanka Wisławy Szymborskiej


niedziela, 15 marca 2020

Lem. Życie nie z tej ziemi


 

 

Wojciech Orliński


Agora i Czarne – 2017








Stryjeczny brat Hemara

     Chemik z wykształcenia, Wojciech Orliński, popełnił biografię niedoszłego medyka Stanisława Lema. Ten ostatni wyrokami losu został twórcą literatury science fiction, co ten pierwszy podkreślił przemyślnym tytułem książki „Lem. Życie nie z tej ziemi”. O tym, że biografia opiewa głównie życie pisarza, a nie człowieka w całej okazałości informują chociażby tytuły rozdziałów pochodzące od tytułów dzieł literata.
     Młody Stanisław Lem urodzony we Lwowie w rodzinie znanego żydowskiego lekarza uzyskał maturę w połowie 1939 roku i zamierzał studiować na Politechnice Lwowskiej. Kolejne lata jego życia zdeterminowała napaść hitlerowskich Niemiec i Związku Sowieckiego na Rzeczpospolitą. Pierwsze ćwierćwiecze losów futurologa udało się dziennikarzowi odtworzyć możliwie wiernie i dzięki temu wnikliwy czytelnik może odkryć drugie dno książek fantasty. Naturalną bowiem grupę źródeł, którą posiłkował się publicysta opracowując dzieje swego mistrza, stanowiły przytaczane dzieła. Wielbiciel twórczości Stanisława Lema szczegółowo przeanalizował jego prozę doszukując się w niej wątków autobiograficznych. Okazało się bowiem, że pewne fakty z życia nieopisane wcześniej pisarz opowiadał nie wprost w swych fantastyczno-naukowych powieściach. Okupacyjno-wojenne przeżycia swej żydowskiej rodziny we Lwowie podczas Holocaustu II wojny światowej autor biografii odnalazł w kilku pozycjach lemowej twórczości. 

Gwiazda rocka

     Wojciech Orliński wykonał znaczącą pracę, aby przybliżyć dzisiejszym odbiorcom pomnikową postać autora Cyberiady. Z dużym znawstwem tematu nakreślił szeroki kontekst historyczno-społeczny po tzw. wyzwoleniu 1945 roku. Odnotował sytuację w krajach demokracji ludowej, wyjaśnił aspekty życia w PRL-u, przejawy realnego socjalizmu, symptomy złudnej odwilży 1956 roku czy zalety epoki gierkowskiej.
     Dziennikarz umiejętnie przedstawił niełatwe przedzieranie się genialnego umysłu przez gąszcz absurdów systemu totalitarnego. Sportretował myśliciela wyprzedzającego swe czasy, który borykał się nie tylko z decyzjami komunistycznej cenzury (w postaci Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk), ale i z prozą życia codziennego w socjalistycznej Polsce. Młodszym miłośnikom literatury science fiction uświadomił z jakimi trudnościami wiązało się kupno jakiegokolwiek samochodu, jakich zabiegów wymagała budowa jednorodzinnego domku oraz w jaki sposób można było otrzymać paszport i wyjechać poza granice kraju.
     Biograf krakowskiego intelektualisty, w pełnej aluzji i tajemnic publikacji, ustosunkował się do kwestii postawy pisarza wobec komunistycznych władz Polski Ludowej i jego stanowiska do czynienia zadość wymogom socrealizmu tj. jedynie słusznej metody twórczości artystycznej czasów powojennych. W niezwykle interesujący sposób zrelacjonował hołubienie polskiego futurologa w Związku Radzieckim, gdzie go „traktowano jak gwiazdę rocka”, co zapoczątkowało międzynarodową popularność pisarza (najczęściej tłumaczonego polskiego autora).


1947 Legitymacja1963 Moskwa1966 Rakieta


poniedziałek, 24 lutego 2020

Józef Piłsudski i Kaszubi

Kościół św. Brygidy w Gdańsku red. Jarosław Lewandowski


2008








 

Nigde do zgube nie przyńdą Kaszube

     W dziewięćdziesiątą rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości ukazała się jednodniówka zatytułowana „Józef Piłsudski i Kaszubi”, której redaktorem jest Jarosław Lewandowski. Interesującym wstępem opatrzył gazetkę wojewoda pomorski – Roman Zaborowski, a krótkie kalendarium życia Marszałka oraz jego życiorys przedstawił Jan Rećko – były wiceprezes Związku Piłsudczyków Oddział w Lublinie. O Naczelniku Państwa Józefie Piłsudskim wypowiadał się wielokrotnie papież Jan Paweł II. Kilka z tych opinii znalazło się na kartach biuletynu.
     „Nigde do zgube nie przyńdą Kaszube” – to sformułowane w narzeczu kaszubskim hasło 66. Kaszubskiego Pułku Piechoty imienia Marszałka Józefa Piłsudskiego. W piśmie opisano jego dzieje podczas wojny polsko-bolszewickiej. Zajmujący jest tekst Romana Dambka o założeniu przez Jakuba Dambeka Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Kaszubski” oraz o historii TOW „Gryf Pomorski”.

Kartuzy
Kartuzy
Gdynia
Gdynia
Gdańsk
Gdańsk

 

Pomniki - Świątynie historii

     Niezbyt często przytaczane "Myśli i Maksymy Józefa Piłsudskiego" zilustrowano wizerunkami Marszałka autorstwa legionisty Zdzisława Czermańskiego. Wśród galerii fotograficznych na uwagę zasługuje nazwana „Kaszuby pamiętają” zawierająca zdjęcia miejsc upamiętnienia Komendanta na obszarze Pomorza. Źródłem reprodukowanych w publikacji pocztówek są zbiory Jana Rećki.
     Moje zainteresowanie wzbudziły barwne okładki Jednodniówki – tytułowa z herbem województwa pomorskiego oraz portretem Marszałka pędzla Stefana Garwatowskiego. Zaś tylna okładka różni się od okładki katalogu Jana Rećko pt. „Józef Piłsudski w sztuce i upamiętnianiu” jedynie trzema reprodukcjami. Końcowym akordem publikacji są fotografie z uroczystości pogrzebowych "Dziadka" w Warszawie i Krakowie w maju 1935 roku.
     Kaszubi powinni być dumni ze swych związków z Komendantem, a omawiane wydawnictwo z pewnością przysłużyło się kultywowaniu jego pamięci w regionie. Marszałek w Toruniu 1921 roku powiedział:
Każdy naród posiada pomniki,… świątynie historii
Naszą świątynią historii stał się Józef Piłsudski...

sobota, 22 lutego 2020

Berezowska. Nagość dla wszystkich

Przy stoliku w Ziemiańskiej

Małgorzata Czyńska


Wydawnictwo Czarne 2018







Zberezeństwa Berezowskiej

     Chętnie sięgnęłam po książkę zatytułowaną „Berezowska. Nagość dla wszystkich” znając jej autorkę Małgorzatę Czyńską z wcześniejszej, znakomicie napisanej publikacji pt. Kobiety Witkacego. Metafizyczny harem. I tym razem lektura pochłonęła mnie bez reszty i wciągnęła w artystyczny świat Mai BEREZOWSKIEJ rysującej ZBEREZEŃSTWA (nomen omen). Z tej przyczyny twórczość skandalistki, przed jak i po wojnie, nie przez wszystkich była pozytywnie odbierana, stąd tytuły rozdziałów książki „Jawnogrzesznica”, „Pornografia”, „Seks-realistka”. Małgorzata Czyńska nazwała artystkę „pionierką w wyrażaniu kobiecej ekspresji”, która przełamała wielowiekowe tabu obyczajowe dające kobiecie „prawo do rozkoszy cielesnej”. Jak można się dowiedzieć z wydawnictwa „bez cenzury”, Maja Berezowska prowadziła niezwykle bujne życie towarzyskie, tym atrakcyjniejsze dla czytelników jej biografii, że kompanami jej „tańców, hulanki, swawoli” byli znani poeci, pisarze, malarze, muzycy, a także obiecujący artyści – zwłaszcza młodzi mężczyźni. Bywała, spotykała się i bawiła wszędzie, a zatem w Krakowie, Monachium, Warszawie, Paryżu, Zakopanem.

Nieustanna pogoń za miłością

     Małgorzata Czyńska, jak przystało na wytrawnego historyka sztuki, przedstawiła życie wyjątkowej malarki kładąc naciski na wydarzenia ważne dla jej twórczości, a nie całkiem opowiadając życiorys rok po roku. Wyraźnie odznaczyła trzy etapy życia Mai Berezowskiej: polską „belle epoque” międzywojnia, apokalipsę II wojny światowej i siermiężny okres PRL-u. Ukazując losy bohaterki odsłaniała specyfikę owych etapów, przeciwstawiając sobie odmienne światy Mai Berezowskiej.
     Raz była ona korzystającą z uroków dwudziestolecia międzywojennego podążającą stołecznym „szlakiem hańby” bywalczynią restauracji „Oaza”, „Astoria”, kawiarni „Mała Ziemiańska”, „Pod Picadorem”, gdzie widywała się i biesiadowała z reprezentantami artystycznej Warszawy. Nade wszystko jednak Maja Berezowska tworzyła, oddając w swych pracach to, co „w człowieku jest najpiękniejsze, to jest radość życia… miłość człowieka i nieustanną pogoń za tą miłością”. Jej rysunki i obrazy poruszały tematykę erotyczną bez zbędnej pruderii. Zawierały piękne, niemal nagie ciała młodych ludzi płci obojga w niedwuznacznych pozach i konfiguracjach. Ale nie tylko miłość cielesna gościła na jej grafikach. Miłością czystą kochała kwiaty – hodowała je i malowała także w ogrodzie.
     Drugie wcielenie Maja Berezowska przybrała podczas przebywania w więzieniu na Pawiaku, a później w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück. Trafiła tam z powodu narysowanych i opublikowanych kilka lat wcześniej w Paryżu miłosnych karykatur Adolfa Hitlera. Przebywając w nieludzkich miejscach podtrzymywała na duchu swe towarzyszki niedoli – rysowała, opowiadała – „była uśmiechem celi więziennej”. Maria Berezowska, o numerze obozowym 11197, poddawana była eksperymentom medycznym, ale nawet wtedy nie traciła ducha.
     Pragmatyczne pojmowanie sztuki, jak można się dowiedzieć z książki Małgorzaty Czyńskiej, pomogło jej funkcjonować w słusznie minionych czasach PRL-u, będących trzecią odsłoną świata Mai Berezowskiej. Chwytała się wszelkich możliwości tworzenia, czy była to grafika prasowa, ilustrowanie tomów zaprzyjaźnionych literatów, scenografie i kostiumy teatralne.
     Z jej najbliższego otoczenia pisarka przedstawiła nam osoby, które odegrały istotną rolę w życiu twórczyni. Poznaliśmy siostrę Eleonorę, z którą była bardzo związana oraz męża Kazimierza Grusa, z którym nie chciała być dłużej związana. Z pobytu w obozie Ravensbrück pozostała Mai Berezowskiej przyjaźń na całe życie ze swoją wybawicielką Jadwigą KopijowskąSzałanką, którą uczyniła swą spadkobierczynią. Obok mistrzyni pędzla pojawił się młodszy o czterdzieści lat Waldemar Kiełczewski pełniący rolę asystenta, ucznia, adoratora; człowiek wątpliwej konduity, roszczący sobie prawa do spuścizny po malarce.

Scena erotyczna
Scena erotyczna
Pocałunek
Pocałunek
Bukiet kwiatów na stoliku
Bukiet kwiatów na stoliku

piątek, 7 lutego 2020

Muzy Młodej Polski. Życie i świat Marii, Zofii i Elizy Pareńskich

Zofia i Maria Pareńskie 1896Monika Śliwińska 


ISKRY 2014







 

Nagroda autorska KLIO 2015

     "Życie i świat Marii, Zofii i Elizy Pareńskich" Monika Śliwińska przedstawiła w książce wyróżnionej Nagrodą autorską KLIO 2015, a zatytułowaną „Muzy Młodej Polski”. Jury uznało indywidualny wkład autorki monografii naukowej w popularyzację historii Polski. Z niekłamaną przyjemnością podpisuję się pod tym werdyktem obydwiema rękami. Doceniam benedyktyńską pracę wykonaną przez pisarkę podczas opracowywania wielu materiałów źródłowych ujętych w dziesięciostronicowej Bibliografii. Chylę czoła przed skutecznym pozyskiwaniem współpracowników w toku powstawania książki, czemu pisarka dała wyraz w końcowych Podziękowaniach. Nade wszystko jednak, z uznaniem skonstatowałam imponującą wiedzę historyczną Moniki Śliwińskiej, jaka pomogła jej nakreślić panoramiczny wizerunek Polski na przełomie wieku XIX i XX, z akcentem na życie w miastach istotnych z punktu widzenia akcji książki, tj. Kraków, Warszawa, Lwów, Zakopane. 
     Szeroki kontekst historyczno-społeczny, na którego tle wielbicielka Młodej Polski zaprezentowała osoby dramatu, wzbudził mój prawdziwy zachwyt. Szczególne zaś słowa uznania należą się autorce za umiejętne poruszanie się w tłumie niemal stu postaci historycznych i sukcesywne przedstawianie ich czytelnikom. Wszak na kartach publikacji pojawiła się duża część przedstawicieli nurtu Młodej Polski w dziedzinie literatury i sztuki, reprezentantów kręgów uniwersyteckich oraz życzliwych mecenasów tych pierwszych. Na domiar „złego”, wnikliwe studiowanie rzeczonej lektury może doprowadzić do wniosku (pochopnego?), iż w środowiskach, o których mowa, wszyscy ze wszystkimi byli spokrewnieni, spowinowaceni lub chociażby spotykali się w tych samych kołach towarzyskich.

Czwarty wieszcz

     Punktem zwrotnym w dusznej atmosferze Krakowa przełomu wieków, „gdzie każdy… miał swoje stałe miejsce” stało się wesele poety Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną, a które Stanisław „Wyspiański przemienił w legendę”. Po wcześniejszym ożenku Włodzimierza Tetmajera wpisało się ono w młodopolski nurt chłopomanii. Osoby dramatu czwartego wieszcza miały swe pierwowzory w podwawelskim grodzie. W tej liczbie znalazły się Maryna i Zosia – uwiecznione uczestniczki ślubnych uroczystości.
Debiutująca literatka odtworzyła piórem tragiczne losy panien Pareńskich oraz ich bliskich. Początkowo zapoznawała czytelników z barwnymi postaciami, prowadziła ich równolegle z kolejami losów bohaterów, by następnie sukcesywnie przedstawiać dramatyczne okoliczności ich śmierci. W swych opowieściach twórczyni wychodziła poza ramy czasowe Młodej Polski (1890-1918), tak długo, jak długo żyli „Synowie i córki” sióstr Pareńskich.
     W czasach przełomu, rewolucji i wojen następuje rozluźnienie obyczajów i upadek wartości. Monika Śliwińska potrafiła z dużym wyczuciem i taktem pisać o zdradach, romansach, małżeństwach otwartych, narkomanii, chorobach wenerycznych, aborcjach i samobójstwach, nie doszukując się w nich posmaku skandalu, lecz z dużą dozą empatii tłumaczyć postępowania bohaterów. Dlatego też przeczytałam czterystustronicowe dzieło jednym tchem, co dowodzi lekkości pióra pisarki, która prowadząc wartką narrację pełną osób i zdarzeń pozwoliła odetchnąć czytelnikowi za sprawą wyjątkowo krótkich, często spersonalizowanych podrozdziałów. Nie mniej jednak lektura ta wymaga od odbiorcy dysponowania ponadpodstawową wiedzą historyczno-kulturalną, umożliwiającą orientowanie się w opisywanych faktach, kojarzenie wprowadzanych postaci czy rozumienie realiów epoki. Pogmatwana chronologia nie ułatwia odbioru publikacji, lecz ją uatrakcyjnia, zmuszając czytających do nieustannej czujności, by nie uronić jakiegoś arcyważnego niuansu treści. 

Podwójny portret Elizy Pareńskiej - Stanisław Wyspiański 1905 Foto:commons.wikimedia.org/
Podwójny portret Elizy Pareńskiej
St. Wyspiański 1905
Portret Maryny Pareńskiej - Stanisław Wyspiański 1902 Foto: kinneretstern.com
Portret Maryny Pareńskiej - St.
Wyspiański 1902 Foto: kinneretstern.com
Macierzyństwo - Portret Zofii Pareńskiej - Stanisław Wyspiański 1905 Foto: www.radiokrakow.pl
Macierzyństwo - Portret Zofii Pareńskiej
St. Wyspiański 1905 Foto: radiokrakow.pl

środa, 15 stycznia 2020

Jan Matejko z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki

Plakat - Jan Matejko z Lwowskiej Narodowej Galerii SztukiPaństwowa Galeria Sztuki



Sopot 2019






 

Matejko o wielu obliczach

     Publikację z okazji otwarcia wystawy „Jan Matejko z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki im. B.G. Woźnickiego, Muzeum Narodowego w Warszawie oraz z kolekcji prywatnych” zorganizowanej przez Państwową Galerię Sztuki w Sopocie wydano w ilości tysiąca egzemplarzy. Kuratorem imprezy artystycznej był Igor Chomyn z Lwowskiej Galerii Sztuki. Bogusław Deptuła – współkurator wystawy – we wstępie zatytułowanym „Matejko o wielu obliczach”  odniósł się do spuścizny po malarzu zwracając uwagę na jej różnorodność. Obok dzieł malarstwa historycznego Jan Matejko pozostawił po sobie portrety, szkice i rysunki. Historyk sztuki nazwał arcydziełem lwowskiej kolekcjiPortret dzieci artysty” określając go słowami: „profuzja… materiałów”, „symfonia faktur”, ostentacja. Stwierdził również, iż my Polacy oglądamy naszą historię „dopasowując nasze wyobrażenia do tych stworzonych przez niego”. Trudno się z tym poglądem nie zgodzić.

Wielki Książę Litewski Witold
Wielki Książę Litewski Witold
Portret Teofili z Gorayskich Makomaskiej
Portret Teofili z Gorayskich M.
Łeb siwego konia i Studium konia gniadego
Łeb siwego konia i Studium konia gniadego

wtorek, 7 stycznia 2020

Poszukiwacz, czyli niezwykli ludzie i stare książki

Dedykacja od Leonarda Rosadzińskiego Leonard Rosadziński  


"ROSA" Dom Różności 2014 









Bibliofil, kolekcjoner

     „Niezwykły człowiek i stare książki” - można by podsumować treść drugiej publikacji Leonarda Rosadzińskiego (po "Ginące rzemiosło. Śladami poznańskich introligatorów") zatytułowanej „Poszukiwacz, czyli niezwykli ludzie i stare książki”. To bardzo osobiste wydawnictwo ukazało w całej pełni „żywot człowieka czytającego”, parafrazując klasyka. Autor przedstawił czytelnikom ścieżkę swej kariery zawodowej i hobbystycznej. Odpowiadając na wezwanie Kong Fuzi (Konfucjusza): „Wybierz pracę, którą kochasz, a nie będziesz musiał pracować nawet przez jeden dzień w swoim życiu” zajął się starodrukami – czytał, poszukiwał, zbierał, wymieniał, naprawiał i oprawiał. I tak przez pół wieku… Osiągnąwszy bardzo wiele w powyższych działaniach Leonard Rosadziński nie spoczął na laurach, lecz postanowił ocalić od zapomnienia dzieje swej bibliofilskiej pasji. Stworzył niepowtarzalne dzieło edytorskie, w którym przedstawił różnorakie aspekty swej przygody z książką. We wspomnieniach kolekcjoner pragnął „pokazać… zainteresowania i ewolucję kształtowania się księgozbioru wraz z otaczającym… światem bibliofilów”. Udało mu się zrealizować ten cel z nawiązką. Opowiedział czytelnikom o skutkach ubocznych zbierania książek – zgłębianiu sztuki introligatorskiej, modelarstwa, powołaniu do życia Muzeum Introligatorstwa w Poznaniu, działalności w Wielkopolskim Towarzystwie Przyjaciół Książki, utworzeniu strony internetowej www.introligatorstwo.com.pl i założeniu grupy na Facebooku o nazwie: „Introligatorstwo polskie. Piękne oprawy”. Ponadto wprowadzał czytelników w tajniki warsztatu introligatora zaznajamiając z niezrozumiałymi dla wszystkich terminami, jak kapitałka, półskórek, tytulatura, zwierciadło okładki, wycisk na ślepo, czy nazwami maszyn introligatorskich, np. prasa, krajarka, zszywarka, bigówka.
Nie wypowiadam się na temat strony edytorskiej publikacji, która jest majstersztykiem sztuki wydawniczej - od okładziny przedniej do tylnej, przez cały blok książki. Wszakże Noblesse oblige!

Antykwariusz, introligator

     Przy okazji prezentowania zbiorów, kolekcjoner starych książek, wtajemniczył czytelników w szczegóły swych zainteresowań bibliofilskich. Wyznacznikiem zaistnienia przedmiotu w zbiorach Leonarda Rosadzińskiego była rzadkość występowania druku, poziom jakości oprawy, cechy edytorskie wydania oraz treść zgodna z zamiłowaniami kolekcjonera. Znalazła się wśród nich wybrana literatura popularna, tomy w artystycznych oprawach, wydawnictwa o książkach, druki z ubiegłych stuleci, posnaniana, historia kultur starożytnych, astronomia i astrologia, dawne rękopisy, albumy fotograficzne z początku wieku XX, itd., itp. O wybranych obiektach swego księgozbioru bibliofil podzielił się z czytelnikami informacjami  w sposób niezwykle zwięzły i jednocześnie dokładny. Podając, obok zwykłych danych o książce, informacje, co wyróżnia ten egzemplarz spośród innych wydań oraz w kilku lakonicznych lecz wyczerpujących zdaniach o zawartości tomu. Dużą uwagę poświęcił graficznej warstwie książek: okładce, ilustracjom, znakom proweniencyjnym. Te ostatnie, takie jak ekslibrisy, superekslibrisy, dedykacje, pieczątki czy drobiazgi pozostawione między kartkami pozwalały prześledzić wędrówkę wysłużonego egzemplarza aż do ostatniego właściciela. Chciałabym poznać dzieje jeszcze wielu tomów, w których posiadanie wszedł autor.
Dodatkową atrakcją publikacji uczynił autor interesujące fakty związane z książkami, np. przymusowy skup makulatury w szkołach w dobie PRL-u (czy była to metoda unicestwienia domowych bibliotek przedwojennej inteligencji?) oraz zaprezentował niezwykle nietypowe druki, dzięki czemu czytelnicy mieli możliwość zobaczyć np. ślubne telegramy patriotyczne i  pocztówki.
Z ogromną atencją mistrz kolekcjonerstwa wspominał osoby, dzięki którym rozwijał swe pasje i spełniał marzenia. Odnotował życiorysy kilku znamienitych bibliofilów i antykwariuszy, przypomniał sylwetki najpierwszych introligatorów, a nazwiska osób, które spotkał na swej kolekcjonerskiej drodze umieścił w Indeksie.

Śpiewy historyczne Julian Ursyn Niemcewicz
Śpiewy historyczne
Julian Ursyn Niemcewicz 
Księga wpisów wędrujących czeladników introligatorskich…
Księga wpisów wędrujących
czeladników introligatorskich Poznań…
Album fotograficzny Adama Węgla
Album fotograficzny Adama Węgla



poniedziałek, 23 grudnia 2019

Klan Matejków

AutoportretMarek Sołtysik

 

ARKADY 2019








Oczyma kolegi „po pędzlu”

     „Bo jak nie on, to kto?” chciałoby się rzec po lekturze książki zatytułowanej „Klan Matejków”. Jej autorem jest wszakże absolwent Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie – Marek Sołtysik, operujący równie udanie pędzlem, jak i piórem. Dzięki tej mieszaninie talentów i znajomości zagadnień artystycznych powstała wyjątkowa publikacja biograficzna, przedstawiająca wiodący temat książki w sposób wszechstronny. Kilkadziesiąt rozdziałów zawiera wielowymiarowy obraz życia i twórczości Jana Matejki – człowieka uwikłanego w rodzinne powiązania, w relacje stricte zawodowe, w intrygi osób z bliskiego otoczenia czy chytre knowania konkurencji. Z drugiej strony czytelnik otrzymał rzetelnie udokumentowane opisanie żywota genialnego artysty, twórcy dzieł nagradzanych na światowych wystawach, widzianego oczyma kolegi „po pędzlu”. Autor opowiedział o kulisach powstawania obrazów, o tajnikach warsztatu malarskiego Artysty, o interesującym dobieraniu modeli, o gromadzeniu cennych rekwizytów w „skarbczyku”, o notatkach piórem, ołówkiem lub pędzlem. Jest i trzecia warstwa książki dotycząca przebiegu kariery człowieka sukcesu (?) Jana Matejki, pokazująca blaski i cienie posiadania fenomenalnych zdolności i robienia z nich użytku. Najwyższe nagrody, uznanie współczesnych, niezależność finansowa, piękny dom, działalność dydaktyczna i charytatywna, a obok borykanie się z prozaicznymi kłopotami życia codziennego – chorobami i ograniczeniami, powracającymi długami, wpływami zawistnych ludzi.

"Obrazki z wystawy"

     Niedługie rozdziały książki o „Klanie Matejków”, niczym „Obrazki z wystawy” Modesta Musorgskiego, opowiedziały o istotnych faktach, a nadawane im tytuły doskonale streściły główną myśl tekstu. Przeplatając opowieści z życia domowego, artystycznego i publicznego znakomicie wyważono ich proporcje. Słowami z pasją wygłaszanej gawędy, entuzjasta sztuk pięknych zwracał się bezpośrednio do słuchaczy, nierzadko tocząc literacki monolog.
Chwalebną przeszłość mistrza pędzla, odtworzoną dla czytelników „Klanu Matejków”, stanowią tragiczne koleje życia genialnego malarza walczącego z własnymi ograniczeniami (krótkowzroczność, choroba żołądka), z popadającą w obłąkanie żoną, z nadmiernymi wydatkami domowymi, z obowiązkami wobec bliższej i dalszej rodziny, z zazdrosną konkurencją, z nieprzychylną krytyką, etc. Realizm przedstawienia dramatycznych losów Artysty, zmagającego się z przeciwnościami, jest tak sugestywny, że aż napawa niepokojem.

Kazanie Skargi
Kazanie Skargi
Rejtan-Upadek Polski
Rejtan-Upadek Polski
Stańczyk
Stańczyk

niedziela, 15 grudnia 2019

Wilczyce z Dzikich Pól

Dedykacja od "wspaniałej kobiety"Joanna Puchalska


Zona Zero 2019








Niewiasty Kresowe o sobie

     Joanna Puchalska, której sercu bliska jest epoka baroku, idąc tropem Kresowych Sarmatów odnalazła stojące przy ich boku kresowe Sarmatki, które uczyniła bohaterkami swej niedawno wydanej książki nazwanej „Wilczyce z Dzikich Pól”. Impulsem do podjęcia tematu wydaje się być lektura książki „Niewiasty kresowe. Opowiadania historyczne” autorstwa Józefa Antoniego Rolle, na którą kilkakrotnie powołuje się pisarka. Smaczku publikacji dodaje fakt, iż autorka jest prawnuczką ostatnich właścicieli majątku w Czombrowie (będącego pierwowzorem mickiewiczowskiego Soplicowa) położonego na Nowogródczyźnie (obecnie tereny Białorusi, a dawniej Kresy Wschodnie Rzeczypospolitej). 


Kresowe Polki z temperamentem

     Pisarka doskonale poruszająca się w tematyce dziejów I Rzeczypospolitej znakomicie odtworzyła twarde realia epoki z ich szlachecką obyczajowością, tradycjami, kulturą i religią. Wiele miejsca w opracowaniu na temat losów „Kresowych Polek z temperamentem” zajął szeroki kontekst historyczny, jaki z wielkim znawstwem tematu przedstawiła badaczka epoki staropolskiej. Na peryferiach Rzeczypospolitej, z uwagi na liczne nadania królewskie za zasługi w obronie Ojczyzny, postępowały procesy osadnictwa rycerstwa i szlachty. Tereny te stały się areną walk i przemarszów wojsk rozmaitego autoramentu (tatarskich, kozackich, tureckich, szwedzkich, rosyjskich). Wśród zjawisk charakterystycznych dla tych procesów opisano powstawanie magnackich latyfundiów i wielkich rodów szlacheckich, którym towarzyszyły wojny i wojenki, najazdy i zajazdy, rabunki i swawole, procesy i wyroki oraz urzędy i stanowiska (przystępnie objaśniane w przypisach). A wszystko wplecione w burzliwe koleje losu Kresowych Wilczyc.

czwartek, 5 grudnia 2019

Piechotą do źródeł Orinoko

Dedykacja - Małgorzacie...Wojciech Cejrowski



Wydawnictwo Bernardinum 2019







 Szukam drugiego końca globusa

     „Szukam drugiego końca globusa” napisał o sobie Wojciech Cejrowski, wymykający się próbom przyporządkowania go do określonej grupy zawodowej. Więc kim jest WC? Podróżnikiem, literatem, dziennikarzem, fotografikiem, biznesmenem, ranczerem, showmanem? Czy wszystkim po trochu? Obdarzony wieloma talentami (również muzycznym) doskonale posługuje się pięcioma językami, a dzięki swej niespożytej energii prowadzi niebywale intensywne życie. Tworząc filmy, audycje radiowe, występując publicznie, udzielając wywiadów, a nade wszystko pisząc niepospolite książki dopuszcza nas, czytelników, do swego „Pięknego świata”. Uprawiając dziedzinę nauki – antropologię kulturową – sprawnie posługuje się jej narzędziami, takimi, jak obserwacja uczestnicząca czy wywiad etnograficzny, których rezultaty ubiera w formę opowieści rozpoczynanych obiecującym: Posłuchajcie

Szukaj w sobie diamentów

     Wędrując Piechotą do źródeł Orinoko” pisarz skrzętnie zbierał zwykłe przygody, z pozoru nic nie znaczące epizody, szczęśliwe zbiegi okoliczności, zabawne incydenty, ryzykowne przedsięwzięcia, i skrupulatnie zapisywał je w pamięci (lub notował w zeszycie w kratkę). Dzięki temu mogła powstać niezwykła książka o niesamowitej wyprawie do początków południowoamerykańskiej rzeki (wyprawie, której wcale nie było).  Wojciech Cejrowski, wyjątkowo utalentowany twórca literatury, z polotem opowiedział historię jednej ze swych podróży, w sposób wielce intrygujący, lekkim piórem oddając realia eskapady „na koniec naszego świata”. Obrazowo snuta gawęda wprowadza czytelników do nadgranicznej wioski dzikiego plemienia Indian, gdzie z szałasu szamana wydobywa się ciemny, gryzący dym. W miasteczku na końcu drogi wprowadza do baru o dusznej atmosferze, niczym z filmu „Desperado” (może zaraz wejdzie Quentin Tarantino z kumplami?)
     Doświadczony globtroter wprowadza czytelników w tajniki życia w dżungli i zagrożeń płynących z obcowania z dziką naturą, jak również ostrzega przed niebezpieczeństwami, które czyhają na terenach pogranicza wenezuelsko-kolumbijskiego. Swe przestrogi kwituje często powtarzanym zdaniem: „Nie chcecie tam być”. Wyraźne, acz taktowne sugestie wysuwa w kierunku nas wszystkich podpowiadając, jak żyć: „Trzeba tak żyć, żebyś nigdy nie musiał przepraszać”, a ponadto „Usiądź przy drodze swego życia… i odpoczywaj choćbyś nie był zmęczony” i zawsze „Szukaj w sobie diamentów, nawet jeśli cię oblepia szlam”.

Wenezuela, Walki kogutów fot Cejrowski.com
Wenezuela, Walki kogutów fot Cejrowski.com
Wenezuela, Wędrując ulicami fot Cejrowski.com
Wenezuela, Wędrując ulicami fot Cejrowski.com








 

 

 

 

wtorek, 5 listopada 2019

Podróżniczki. Dziewczyny, które nie znały granic

Krystyna Chojnowska-LiskiewiczJarosław Molenda

LIRA 2018









Podróżowanie czy bycie podróżnikiem

     Atrakcyjny tytuł i okładka książki autorstwa Jarosława Molendy przyciągnęły moją uwagę i zatrzymały ją na dłużej. Wszakże sformułowanie „Podróżniczki. Dziewczyny, które nie znały granic” jest niezwykle nośną nazwą dla książki, której twórcę znałam już z kilku innych publikacji. Piszący globtroter, o historycznych zainteresowaniach, uczynił bohaterkami tomu kilkanaście kobiet, które z racji swej aktywności przekraczały nie tylko granice krain, państw, kontynentów, ale i granice konwenansów, tradycji, dobrych obyczajów. Społeczny odbiór ich działalności, na przestrzeni wieków, w zarezerwowanej dla przedstawicieli płci brzydkiej dziedzinie, nie zawsze był pozytywny. Dobrze się zatem stało, iż sylwetki pań-obieżyświatów przybliżył nam znawca tematu i na to dodatek – mężczyzna.
     Lektura każdej książki wywołuje u mnie refleksje związane z korelacją, jaka zachodzi (lub nie) między treścią pozycji a jej tytułem. W przypadku omawianej pozycji zrodziły się u mnie pytania: kim jest podróżnik (podróżniczka)? Czy podróżowanie jest tożsame z pozostawaniem podróżnikiem? Czy prowadząca praktykę lekarską, handlująca niewolnikami i uprawiająca lichwę Dorota Falak zasłużyła na miano podróżniczki? Czy Anna Jadwiga Sapieżyna, patriotka, „sponsorka” Hotelu Lambert Czartoryskich, która ocaliła ich bibliotekę przewożąc ją do Paryża, była podróżniczką sensu stricto? Domniemana Świętosława, królowa szwedzka, duńska, norweska i angielska była zapamiętana przez historię jako matka królów Sygryda, ale czy jako podróżniczka?

Podróżnik jedzie świat zrozumieć

     „Podróżnik (podróżniczka) odbywa liczne i dalekie podróże w celu zwiedzania świata” – podaje Wielki Słownik Języka Polskiego, natomiast autor artykułu w National Geographic reasumuje „Podróżnik jedzie świat zrozumieć”. W książce Jarosława Molendy przywołano postaci kobiet podróżujących z przyczyn politycznych, handlowych, naukowych, rodzinnych, z konieczności. Część z nich stała się podróżniczkami. Ewa Dzieduszycka eksplorując liczne kraje w Europie, Azji, Afryce z ich muzeami, galeriami, zabytkami, górami, lasami, pustyniami, morzami…” określiła swą przynależność do rzeczonego grona spisując swe wspomnienia jako „Podróżniczka” do krain, „które jak sen się ukazały i jak sen przeminą”. Zaskakującą metamorfozę przeszła Jadwiga Mrozowska-Toeplitz: od wielkiej aktorki, przez wielką damę do wielkiej podróżniczki, jak skonstatowała Maria Morozowicz-Szczepkowska. „Słoneczne życie” tej pierwszej upłynęło głównie wśród krajów Azji. Wędrując po Dachu Świata opublikowała relację zatytułowaną „Moja wyprawa na Pamiry w roku 1929”. Badaczkę Bliskiego i Dalekiego Wschodu „Società Geografica Italiana” uhonorowało złotym medalem (jako jedyną kobietę). Doktor antropologii i badaczka ludów syberyjskich Maria Antonina Czaplicka opisała “Mój rok na Syberii” pod różnymi kątami: prowadzonych badań, trudów ekspedycji, środowiska geograficznego, dramatycznych przeżyć, ale także osobistych refleksji. Prowadziła ożywioną działalność naukową i publicystyczną.
     Wśród Podróżniczek zaprezentowanych w publikacji Wydawnictwa LIRA pojawiły się oczywiście i godne podziwu patriotki działające w niepodległościowej konspiracji lub materialnie wspierające umiłowaną Ojczyznę, jak wspomniane już Anna Jadwiga Sapieżyna czy Jadwiga Mrozowska-Toeplitz, która swe egzotyczne zdobycze przekazała do muzeów i bibliotek w Kraju. Współpracująca z powstańcem Szymonem Konarskim Ewa Felińska wywieziona kibitką do niesławnego Tobolska, wnikliwa obserwatorka życia zesłańców, pozostawiła „Wspomnienia z podróży do Syberii”.

Maria Antonina Czaplicka fot oksford.co.uk
Maria Antonina Czaplick
fot oksford.co.uk
Helena Rogozińska fot commons.wikimedia.org/wiki/
Helena Rogozińsk
fot commons.wikimedia.org/wiki/
Jadwiga Mrozowska-Toeplitz fot ipsb.nina.gov.pl
Jadwiga Mrozowska-Toeplitz
fot ipsb.nina.gov.pl