poniedziałek, 30 października 2017

Portret Klementyny

Portyk Pałacu w Małej WsiMagdalena Jastrzębska


LTW 2017









Bo to się zwykle tak zaczyna

     Esej historyczny autorstwa Mariana Brandysa zatytułowany „Kozietulski i inni” przybliżył postać bohaterskiego szwoleżera spod Somosierry Jana Leona Kozietulskiego, zapamiętaną przeze mnie z lat szkolnych. Jan Kozietulski miał piękną siostrę Klementynę, która stała się natchnieniem dla wiedeńskiego artysty Józefa Grassiego. Portret młodej damy namalowany przez niego w 1804 roku zobaczyła w Muzeum Narodowym we Wrocławiu, ponad dwieście lat później, utalentowana biografka wybitnych przedstawicielek płci pięknej – Magdalena Jastrzębska. I tak to się wszystko zaczęło!
     Nie chcąc psuć zabawy przyszłym czytelnikom „Portretu Klementyny” nie będę komentować opowieści autorki o zawiłych losach bohaterki biografii, lecz skupię się na tych aspektach, które w mojej ocenie najbardziej zasługują na wyróżnienie.
     Doskonała pod względem edytorskim publikacja wydawnictwa LTW „Portret Klementyny” dopełniona została skrupulatnie opracowaną Bibliografią z podziałem na rodzaj materiałów, liczącą ponad sto pięćdziesiąt pozycji. Imponujący jest również zbiór reprodukcji uzupełniających tekst, opatrzony informacjami o pochodzeniu ilustracji (jest ich niemal sto trzydzieści).

I piasek Mazowsza...

     Polska arystokratka uwieczniona na klasycystycznym obrazie upraszała się o bliższe zainteresowanie. Jej wybór padł na znaną pisarkę, autorkę poczytnych opowieści o pięknych nieznajomych damach. Nieznajoma z płótna austriackiego malarza okazała się być „Panią na Małej Wsi”, mazowieckim majątku położonym nieopodal stolicy Polski. Ochrzczono ją imieniem Klementyna. Magdalena Jastrzębska zaintrygowana jej postacią sięgnęła do bogatych źródeł archiwalnych, aby poznać losy swej przyszłej bohaterki na tle barwnej epoki, w której żyła. „Śladami Klementyny” podążyła do urokliwej Małej Wsi, Belska, Skierniewic, Kompiny, Mogielnicy. Wszystkie te miejscowości noszą do dziś przejawy działań pani Klementyny p.v. Walickiej s.v. Wichlińskiej. Zaspokojona, choć częściowo, ciekawość badaczki przyniosła korzyść w postaci rzeczonej książki. Co można w niej znaleźć? Obok oczywistego w tego typu publikacjach opisania bogatych w przeżycia losów bohaterki, znajdujemy obraz wieku XIX z jego wielkimi wydarzeniami dotykającymi zgnębionej zaborami Rzeczypospolitej. A więc, zwycięstwa i klęski Napoleona, efemeryczny byt Księstwa Warszawskiego, wybuchy i upadki Narodowych Powstań. Rozległa wiedza przedmiotowa pozwoliła autorce na ukazanie bohaterów w szerokim kontekście historycznym.

Pałac w Małej Wsi - 2017
Pałac w Małej Wsi - 2017

środa, 11 października 2017

Dwór w Radoniach. Historia Janeczki

Janeczka Chrzanowska - mal. B.T. Frydrysiak 1944Beata Korzeniowska-Matraszek


Stowarzyszenie Działań Twórczych "Parabuch", 2014
 










 

Biały dworek

     Prowadzona opisem typowego dworku szlacheckiego: „od okazałej bramy wjazdowej, przez aleję obsadzoną wiekowymi drzewami, wiodącą do okrągłego kwietnego klombu umiejscowionego na wprost ganku z portykiem, kolumnami i kilkoma schodami” zajechałam do pokaźnego Dworu w Radoniach. Spotkało mnie powitanie, o którym wielokrotnie czytałam i oglądałam w filmach. Otworzyły się drzwi wejściowe, stanęła w nich czarująca Pani z otwartymi ramionami, zapraszając mnie do wnętrza Domu. Zza gospodyni radośnie wybiegły ku mnie trzy psy, strażnicy tego domostwa (a może to były duchy Kazana, Bariego, Ery?). Chwilą tą delektuję się wspominając niezwykłą wizytę we Dworze wyjątkowej  kobiety, uosabiającej kwintesencję staropolskiej gościnności. Owa Pani okazała się posiadaczką wielu, wielu talentów. Dzięki swej odwadze, determinacji i nieprzeciętnym umiejętnościom dokonała rzeczy zgoła niemożliwej. W ciągu kilku lat odbudowała dwór, o którym eksperci pisali: „obecnie zniszczenia są nieodwracalne i pałacu nie da się już odbudować”.(str.80)
Dało się! Jak? Zapytajcie Panią…

Damian Chrzanowski z synami Janem i Stefanem
Damian Chrzanowski z synami Janem i Stefanem
 Kazan, Bari i Era.
Kazan, Bari i Era.













Słuchaj dzieweczko

     A może najpierw przeczytajcie książkę, która podyktował zapewne duch małej mieszkanki Dworu – Janeczki Chrzanowskiej. Dzisiejsza Pani na Radoniach uważnie łowiła uchem opowieści panienki i spisała je tak, jak usłyszała. Otrzymaliśmy więc opis życia radońskiego dworu widzianego oczami dziecka, na przestrzeni krótkich dwunastu lat jego wzrastania. Powstała arcyciekawa kronika funkcjonowania rodzinnego gniazda Chrzanowskich w przepięknych czasach międzywojnia i okrutnych latach II wojny światowej.
Czytając „Historię Janeczki” myślami powędrowałam do Dworu żyjącego w zgodzie z naturą i zmieniającymi się porami roku. Autorka, z dużym znawstwem tematu, przedstawiła czytelnikom najbardziej znamienne formy spędzania dni powszednich i świątecznych w ziemiańskiej posiadłości. Opowiedziała o pracach polowych, działaniu folwarku, zajęciach kuchennych, ale i o udanych łowach, zimowej sannie, rozgrywkach tenisa. Na kartach książki znalazło się miejsce na scharakteryzowanie dworskich pracowników – służby, guwernantek, fornali, stajennych. W pięknych słowach wyrażono pełen troski stosunek ziemian do przyrody ożywionej i nieożywionej – do zwierząt, roślin, krajobrazu. 

Janeczka i Stefanek
Janeczka i Stefanek
Wyjazd 15.09.1945
Wyjazd 15.09.1945


















czwartek, 5 października 2017

Kobiety Witkacego. Metafizyczny harem

Stanislaw Ignacy Witkiewicz (Tadeusz_Langier) - https://commons.wikimedia.org/ Małgorzata Czyńska


Znak 2016














Demonizm Zakopanego

     Małgorzata Czyńska mimochodem dołączyła do Metafizycznego haremu, niemalże stanęła w szeregu dziesięciu kobiet Witkacego, które przedstawiła na kartach „skandalicznej” książki. Ze znawstwem tematu wprowadziła czytelników w aurę przeplatających się trzech demonizmów: demonizmu Zakopanego, zakopiańskiego demona – Witkacego i jego demonicznych kobiet. „Demoniczną potęgę nazywamy taką, która włada lub chce władać nami, działając na drapieżne, okrutne i podłe instynkty, które w nas drzemią i czekają tylko sposobności, żeby się objawić”. Artysta, znakomicie poruszający się w kilku dziedzinach sztuki, potrzebował wciąż nowych bodźców i świeżego surowca, które mógłby przetwarzać na obrazy, fotografie, dramaty, powieści, rozprawy filozoficzne. Częstokroć tworzywem tym były kolejne kochanki. Autorka doskonale sportretowała ich obecność w życiu Witkacego, ograniczając się do wyboru kilku najważniejszych.

Zakopiański Demon

     Małgorzata Czyńska, jako historyk sztuki, potrafiła wykorzystać materiały źródłowe w postaci wspomnień o Stanisławie Ignacym Witkiewiczu, listów Stanisława Witkiewicza do syna, listów Witkacego (szczególnie do żony) oraz spuścizny literackiej i graficznej Mistrza. Witkacy, bowiem, nierzadko swe kochanki czynił bohaterkami powieści czy dramatów, a także z pasją malował ich portrety i fotografował je. Publicystka szeroko przytaczała charakterystyki postaci literackich wzorowanych na realnych osobach, które pojawiały się w życiu ekscentryka z Zakopanego.
W książce Małgorzaty Czyńskiej znalazły się dociekania przyczyn specyficznych relacji Witkacego z kobietami. Sięgano w przeszłość, do jego domu rodzinnego, który „kipiał «fermentem sztuki, twórczości, walki z konwenansem i kompromisem”. Skomplikowane relacje rodzinne Witkiewiczów ukształtowały przyszłego artystę – skandalistę. Autorka zwróciła uwagę na niecodzienną miłość ojca, wybitnego malarza Stanisława Witkiewicza, do syna Stanisława Ignacego, jak również przybliżyła istotę wyjątkowej miłości syna do matki Marii, oszukiwanej przez męża.
Zastanawiająca wydaje się być szczególna więź Stanisława Ignacego z żoną Jadwigą-Niną. W setkach listów mąż-niemąż zapewniał żonę o niekłamanej, głębokiej miłości, jednocześnie wtajemniczając ją w szczegóły swych licznych podbojów miłosnych czy awanturek erotycznych. „Ty jednak jesteś jedyna i na to nie ma rady. Wszystkie baby możliwe są niczym wobec Ciebie”. Niewierny małżonek nakłaniał swą wierną towarzyszkę życia do realizowania modelu małżeństwa „koleżeńskiego” czy małżeństwa „a’la Boyowie” – otwartego związku opartego na wzajemnej tolerancji, zaufaniu, lojalności.

Jadwiga Janczewska - http://www.witkacy.info
Jadwiga Janczewska - http://www.witkacy.info

Czesława Oknińska - http://wyborcza.pl/alehistoria
Czesława Oknińska - http://wyborcza.pl/alehistoria

















środa, 13 września 2017

Tylko we Lwowie

Jerzy Michotek - Sprawa pilota Maresza 1955 - http://fototeka.fn.org.pl/Jerzy Michotek


OMNIPRESS 1990














 Semper Fidelis - pomnik historii Polski

     Jerzy Michotek kilkanaście swych pierwszych lat żył we Lwowie, a kolejne ponad pół wieku do tego Lwowa tęsknił. Wyrazem żalu lwowskiego dziecka stała się książka o znanym tytule „Tylko we Lwowie”, zapożyczonym od kultowej piosenki wykonywanej przez duet batiarów Szczepko i Tońko w filmie zatytułowanym „Włóczęgi” z 1939 roku. Rok ten zakończył żywot „Roześmianego miasta, roześmianych ludzi, roześmianych czasów”. Lwów, jakim go zapamiętał autor, gdzie „cmentarz i każda ulica, każdy niemal kamień – to pomnik historii Polski”, przeminął, ale nie odszedł w zapomnienie. Dzięki pamięci zawsze wiernych (Semper Fidelis) Polaków z „gniazda piskląt godła narodowego” ukazało się (szczególnie ostatnio) wiele pozycji literatury o tematyce lwowskiej. 

Lwowiak w ogóle lubi lubić

     Jerzy Michotek składał liczne dowody na to, że Lwów to „pogranicze wszystkiego ze wszystkim”. Miasto pięciu głównych religii: rzymsko-, grecko-, ormiańsko-katolickich, prawosławia, judaizmu, gdzie „meczetu tylko brakuje”. Miasto, w którym, jak w małżeństwie i z rozsądku i z miłości, wszystkie nacje żyły ze sobą w zgodzie, bo przecież „lwowiak w ogóle lubi lubić”. Druga warstwa wspomnień Jerzego Michotka zaprawiona została goryczą dostarczoną przez czerwonych i brunatnych barbarzyńców we wrześniu 1939 roku. Hitlerowska i stalinowska pożoga organizowana „na zgubę pamięci narodowej” miały wymazać z serc Polaków miasto odznaczone orderem Virtuti Militari za „zasługi położone dla polskości tego grodu”. Autor boleśnie doświadczony przez okupantów nosił w sobie do końca poczucie krzywdy i głęboką traumę, choć o swym wygnaniu potrafił napisać niepatetycznie „nie ja wyjechałem, lecz mnie wyjechali”.

wtorek, 22 sierpnia 2017

Kobiety na Kresach

Marcelina Darowska - http://rekolekcje-dla-kobiet.plRed nauk. Adriana Dawid i Joanna Lusek



Wydawnictwo DiG 2016












 Kobiety w tyglu narodów, kultur, religii

     W Muzeum Górnośląskim w Bytomiu miała miejsce Międzynarodowa Konferencja Kresowa „Kobieta na Kresach. Znane i nieznane – inicjatorki życia społecznego, kulturalnego i gospodarczego”. Przegląd tez konferencji zebrano w monografii naukowej zatytułowanej „Kobiety na Kresach na przełomie XIX i XX wieku”. Przesłaniem publikacji było scharakteryzowanie wielostronnej działalności kobiet i ich niebagatelnego wpływu na rozwój Kresów Wschodnich na przełomie wieków. Wybrane do badań czas i miejsce „akcji” stanowiły wyjątkowo burzliwy okresu w dziejach ziem zwanych tyglem narodów, kultur, religii, a położonych na rubieżach Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Rzeczone kobiety  żyły i realizowały się w ekstremalnych warunkach społecznych i dziejowych. Emancypacja z równouprawnieniem, dostępem do nauki i miejsc pracy, niezależnością finansową stanowiły jeszcze melodię przyszłości. Mimo tego Kresowianki, z urodzenia lub z wyboru, przedłużały trwanie tożsamości narodowej Polaków i dokładały wszelkich starań do kultywowania kluczowych wartości, zawartych w dewizie „BÓG, HONOR, OJCZYZNA”.

Kobiety w kręgu nauki, oświaty, kultury, wojny

     We wspomnianej publikacji skupiono się nad niektórymi obszarami aktywności Polek, które opisano w trzech częściach książki. Praca społeczna i oświatowa oraz wychowanie patriotyczne zajmowały uwagę Marii Karpowiczowej, Marii Opieńskiej, Marceliny Darowskiej i innych pań kresowych. Zakładały one zrzeszenia ochrony kobiet i placówki oświatowe przyczyniając się do podniesienia poziomu życia i świadomości najsłabszych członków polskiego społeczeństwa. W kręgach nauki, kultury, sztuki, a także w służbie „małych ojczyzn” pozostawały Karolina Lanckorońska, Łucja Charewiczowa, Helena Romer-Ochenkowska czy Erazma Kopaczyńska-Janowicz. Z trudem przebijały się z realizowaniem swych pasji: medycyny, teatru, śpiewu, publicystyki, historii, angażując się w poczynania zwyczajowo zarezerwowane dla mężczyzn. Najbardziej tragiczne losy i wymagające okoliczności stały się udziałem kobiet podczas zawieruch wojennych, zesłań, okupacji, pobytów w obozach i gettach. Wojna to nie jest dobry czas dla kobiet. Z bolszewickimi i hitlerowskimi barbarzyńcami zmagały się Stanisława Runiewicz, Zofia Romanowiczówna, Halina Maria Jankowska, Ewa Felińska. 

Karolina Lanckorońska - http://fundacjalanckoronskich.org
Karolina Lanckorońska - http://fundacjalanckoronskich.org
Zofia Romanowiczówna - http://www.cracovia-leopolis.pl/
Zofia Romanowiczówna - http://www.cracovia-leopolis.pl/


















wtorek, 8 sierpnia 2017

Rok polski – obyczaj i wiara

Kapliczka przydrożna - Elżbieta Hałasa - http://ias24.euZofia Kossak 


PAX 2017














Emigracja, nostalgia, pióro

     „Gdy piórem kieruje tęsknota” powstałe dzieło „jest wyrazem uczuć człowieka oddalonego od swojego kraju”. Zofia Kossak, oderwana od ojczyzny na kilkanaście lat, przelała swą nostalgię na papier, ku radości rzesz czytelników. Na emigracji na angielskiej farmie „pamięć domu opuszczonego przed laty” podyktowała pisarce przepiękny tekst o tytule „Rok polski – obyczaj i wiara”. Nieczęsto zdarza się tak doskonała zgodność tytułu i treści książki. „Obyczaj i wiara”, w tym swoistym kalendarzu poetyckim, stanowią „połączenie pogańszczyzny słowiańskiej z liturgią Kościoła”. Chronologiczna konstrukcja utworu pozwala doświadczać wpływu przemijania czasu na przyrodę i ludzi. Refleksje o kolejnych miesiącach autorka rozpoczynała przybliżaniem etymologii ich nazw. I tak, styczeń znalazł się na styku starego i nowego roku, luty sprowadzał lute mrozy, a marzec pozbywał się niechcianej Marzanny. 

Wiara, Nadzieja, Miłość

     Pisarka dogłębnie przebadała obrzędy religijne towarzyszące obchodom najważniejszych świąt kościelnych, a więc Wielkanocy, Bożego Narodzenia, Trzech Króli, Zielonych Świątek, Bożego Ciała. Jednocześnie przypomniała obecne jeszcze na wsiach obyczaje przedchrześcijańskie, ponieważ z czasem „Kościół ochrzcił te obrzędy”; Noc Kupały stała się Nocą Świętojańska, Dziady Dniem Zadusznym, a starożytne malowane jaja pojawiły się w wielkanocnej święconce. Religijność autorki przebija z każdej karty tomu. Z tego powodu książkę można odczytać jako gloryfikację cnót boskich: wiary, nadziei, miłości. W tradycji chrześcijańskiej Wiara, Nadzieja i Miłość były córkami męczennicy znanej z przysłowia „Święta Zofija kłosy wywija”. Zofia Kossak w swoich rozważaniach odczytywała istotę żywotów świętych naszego kościoła i interpretowała ich udział w polskiej obrzędowości. Wspomniała o św. Annie, św. Barbarze, św. Józefie i innych, ale także o świętych niekanonizowanych, których „Kościół przechowuje imiona… niby perły nie oprawione, by w czasie sposobnym wyjąć je ze skarbca i wstawić w złoto ołtarzy”. Ci, których wyświęcono zarażają innych pobożnością, bo „żaden święty nie idzie do nieba sam”.

Orka - Józef Chełmoński
Orka - Józef Chełmoński
Żniwa - Włodzimierz Tetmajer
Żniwa - Włodzimierz Tetmajer












środa, 2 sierpnia 2017

Litwa Sienkiewicza Piłsudskiego Miłosza

Szetejnie - Czesław Miłosz i Maciej Kledzik 1992Maciej Kledzik


LTW 2014














Podróż sentymentalna

     Książka autorstwa Macieja Kledzika przyciągnęła mnie tytułem „Litwa Sienkiewicza Piłsudskiego Miłosza” zawierającym 4 w 1: Kresy, dwu noblistów i wskrzesiciela Polski. Spoglądając na postać autora spodziewałam się zbioru wartkich reportaży kresowych o ważnych dla Polaków wybitnych osobach. Dziennikarz wędrujący śladami sławnych rodaków, z których każdy tworzył dzieła literackie (Piłsudski również – patrz Pisma zbiorowe), oddał do rąk czytelników dziełko będące obrazem jego błądzenia tropami Wielkich Polaków. Wędrówkę tę sprowokował Czesław Miłosz zapraszając Macieja Kledzika do udziału w jego podróży sentymentalnej po Litwie, na której się urodził. Litewskim miejscem urodzenia mógł się pochwalić również drugi z bohaterów publikacji – Józef Piłsudski. Jedynie Henryk Sienkiewicz swe związki z Litwą zawdzięczał swym przodkom. Każda z tych znakomitości w inny sposób manifestowała swą miłość do Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej. Czesław Miłosz swoje wspomnienia z kraju lat dziecinnych przelewał na karty powieści, esejów i strofy wierszy. „W mojej ojczyźnie, do której nie wrócę” pisał w 1937 roku. Wrócił do miejsca urodzenia Szetejni, po upływie półwiecza, już jako laureat Nagrody Nobla. Przyjmowano go z wszelkimi honorami w Kownie, Kiejdanach, Opitołokach, Świętobrości, Wędziagole. Maciej Kledzik towarzyszył literatowi w spotkaniach z bliskimi, znajomymi i świadkami jego litewskiej przeszłości. 

Dwór w Szetejniach 1913 - http://www.wojciechkarpinski.com/
Dwór w Szetejniach 1913 - http://www.wojciechkarpinski.com/

Litwos herbu Oszyk

     Historyk odmiennie odniósł się do związków Henryka Sienkiewicza z Litwą, ponieważ pisarz urodził się i mieszkał w Polsce centralnej. O litewskiej fascynacji krajem przodków, piszących się herbem Oszyk, świadczy pseudonim literacki noblisty – Litwos. Autor eseju o Henryku Sienkiewiczu przekazał garść informacji o powstawaniu Trylogii, ewidentnie kresowego dzieła. Przedstawił składowe warsztatu pisarsko-historycznego Sienkiewicza: tworzenie literackich postaci oraz starania o zachowanie prawdy historycznej. Razem z pisarzem czytelnik odwiedził Kiejdany, Pacunele, Mitruny, Wodokty i dolinę Niewiaży. Do dziś mieszkają tam potomkowie sienkiewiczowskich Butrymów, Gasztowtów, Billewiczów

środa, 26 lipca 2017

Marszałek Józef Piłsudski

Józef Piłsudski i pies "Pies" 1928-08-19 (nac.gov.pl)

Red Kowalczewski A Wojciechowski A


 Wydawnictwo GaWa 1989

 

 

 

 









Kronika fotograficzna

     Był rok 1989. Przedsiębiorstwo Produkcyjno Usługowo Handlowe GaWa wydało album o Marszałku Józefie Piłsudskim. Większość zdjęć w albumie pochodziła ze zbiorów majora Wojska Polskiego Mariana Głowińskiego, który w trakcie wizyty Naczelnika w Rumunii w 1928 roku pełnił funkcję szefa ochrony. Albumowi nadano formę kroniki życia Józefa Piłsudskiego złożoną z bardziej i mniej znanych Jego fotografii. Porównując jakość dzisiejszych kopii tych zdjęć docenić należy postęp technologiczny, jaki się dokonał w dziedzinie fotografii. Oglądałam te publikację z łezką w oku pamiętając, że wydano ją w czasach tzw. obalania komunizmu w Polsce i w tym kontekście była to wyjątkowa publikacja.

Proza i poezja

     Do archiwalnych ilustracji dołączono kopie kilku ważnych dokumentów, z których jeden szczególnie zwrócił moją uwagę. Komenda Legionów Polskich wysłała w listopadzie 1915 roku list-raport zawierający negatywną opinię w sprawie nadania JózefowiPiłsudskiemu austriackiego Orderu Leopolda. Pismo podpisali generał Karol Trzaska-Durski i kapitan Waldemar Zagórski przytaczając, jako główny zarzut, że „Przedstawia on… element, który dąży do całkowicie wolnej i niezawisłej Polski” – no, cóż, jakieś wady trzeba mieć!
     Drugim z dokumentów, o którym chcę wspomnieć jest Depesza do szefów mocarstw notyfikująca powstanie Państwa Polskiego podpisana dnia 16 listopada 1911 roku przez Wodza Naczelnego. Wiadomość tę nadano z radiostacji znajdującej się na terenie Cytadeli Warszawskiej i stała się ona pierwszym aktem polityki zagranicznej młodego państwa. Dokument ten nazwany został najważniejszą depeszą II Rzeczypospolitej. W ten sposób Józef Piłsudski ogłosił światu Wolną Polskę.
     Wśród fotografii autorzy wydawnictwa umieścili fragmenty pięknych patriotycznych wierszy sławiących Marszałka, np. Artura Oppmana „Odę do zwycięstwa”
Zwycięstwo! Ktoś ogromny stoi przed Narodem
Sam wielki” Naczelnik Państwa w jednym z przemówień nie omieszkał zauważyć, że „Polska ma granice tak rozległe i tak zazdrosnych i pamiętliwych swej zaborczości sąsiadów, że bez silnej armii… byt jej zabezpieczony być nie może”. Prorocze słowa…

poniedziałek, 24 lipca 2017

Ossendowski. Podróż przez życie

Ferdynand Ossendowski podczas ekspedycji w GwineiWitold Michałowski


Zysk i s-ka 2015














Godzien jest pałac Paca,
Godzien Pac pałaca”                                                                                   Adam Mickiewicz – „Pan Tadeusz”


Homo Viator                                                                 


     Witold Michałowski – pisarz, publicysta, dziennikarz, podróżnik, inżynier zafascynowany postacią innego pisarza, publicysty, dziennikarza, podróżnika i naukowca poświęcił mu kilka publikacji. Książka zatytułowana „Ossendowski. Podróż przez życie” stała się owocem wyprawy jej autora śladami swego poprzednika, jak również skrupulatnego opracowywania kwerend najróżniejszych archiwaliów. Książka ta nie jest typową biografią wybitnej postaci, ale z pewnością jest godną uwagi opowieścią o człowieku w pełni zasługującym na miano Homo Viator. Witold Michałowski nie tylko pilnie odrobił lekcje z życiorysu Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego, ale także zdobył niezwykle szeroki zasób wiadomości na temat uwarunkowań historycznych, w jakich przyszło działać podróżnikowi. Autor po mistrzowsku przedstawił konteksty społeczno-polityczne krajów, które odwiedzał jego bohater. Nierzadko tracił umiar w ilości przekazywanej czytelnikom wiedzy i można było odnieść wrażenie informacyjnego chaosu. Nic bardziej mylnego. Pasjonat Ossendowskiego starał się przekonać odbiorców o wielowymiarowości zainteresowań, doskonałej orientacji w świecie i wszechstronności jego przygotowania do pełnienia różnorodnych funkcji. Skupił się na globtroterskiej i pisarskiej działalności tajemniczego badacza, nie zapominając o jego aktywności społecznej, politycznej i owianej szczególną tajemnicą – wywiadowczej

Od Romanowów do Lenina

     Szeroki horyzonty umysłowe tytułowego bohatera pozwoliły mu przygotować projekt odtworzenia rodu Romanowów, dynastii carów, z których ostatniego, Mikołaja II, bolszewicy rozstrzelali w 1918 roku (wraz z żoną i pięciorgiem dzieci). Plan rekonstrukcji familii zawierał „propozycję restauracji domu Romanowów na bazie «demokratycznej platformy»” ujętą w kilkanaście zagadnień o bardzo rozległej problematyce. Równie zajmująca jest odpowiedź Ossendowskiego na „ankietę dotyczącą wizji Europy za lat pięćdziesiąt”. Zawiera ona koncepcję wykształcenia się „cywilizacji ilościowej”, która poprzedzi stadium „cywilizacji jakościowej”. Warto zajrzeć do tego dokumentu…
Niezwykle interesujące fragmenty książki dotyczyły tzw. Dokumentów Sissona związanych z agenturalnym rodowodem Lenina, którego Ossendowski zdemaskował na kartach wydawnictwa pod tytułem „Lenin” z 1930 roku. Tym samym pisarz stał się „osobistym wrogiem Lenina”, w którego śmierć nie do końca uwierzyli funkcjonariusze NKWD przeprowadzając ekshumację niedawno pogrzebanych zwłok podróżnika. Ossendowski zmarł 3 stycznia 1945 roku, tuż przed wkroczeniem Armii Czerwonej.

niedziela, 16 lipca 2017

Józef Piłsudski przywódca i marszałek

Pomnik Józefa Piłsudskiego KrakowAnna Paterek


Arystoteles 2017















Dar Komitetu Żołnierza Polskiego

     Album biograficzny autorstwa Anny Paterek zatytułowany „Józef Piłsudski. Przywódca i marszałek” jest kolejnym wydawnictwem popularno-naukowym poświęconym naszemu bohaterowi narodowemu. Autorka książki jest związana z Chrześcijańską Fundacją Życie i Misja, a w swej pracy wydawniczej specjalizuje się w tematyce chrześcijańskiej. Natomiast wydawnictwo Arystoteles publikuje "książki dla wszystkich", szczególnie adresowane do młodego pokolenia.
Anna Paterek w przystępny sposób naszkicowała życiorys Naczelnika Państwa, nie uchroniwszy się od drobnych pomyłek i literówek. Najbardziej rażące wydaje się błędne podanie godziny śmierci Marszałka jako 10.45, zamiast prawdziwej 20.45.
     W drugiej części książki przedstawiła wybrane miejsca upamiętnienia Józefa Piłsudskiego. Obok tego najbardziej znanego i najczęściej fotografowanego obiektu, tzn. dworku Milusin w Sulejówku – daru Komitetu Żołnierza Polskiego dla swego dowódcy, w którym urządzono muzeum – zaprezentowano szereg innych. Monumentalne pomniki Marszałka w Warszawie, Krakowie i Gdańsku przedstawiają imponujące figury stojącego Józefa Piłsudskiego. Podobna do nich jest rzeźba solna, którą można podziwiać w Komorze Józefa Piłsudskiego w Kopalni Soli w Wieliczce. Wykonał ją górnik-rzeźbiarz Stanisław Anioł. Notabene, takie samo nazwisko nosi bohater kultowego serialu Stanisława Barei o tytule „Alternatywy 4”.
     Staranną oprawę graficzną książka zawdzięcza p. Ryszardowi Wiślanowi, dzięki któremu forma publikacji znacznie zdystansowała jego treść. Liczne archiwalne i współczesne fotografie (czarno-białe i barwne), chociaż w większości znane czytelnikom, doskonale zilustrowały tekst opracowania; tym bardziej, że opatrzono je wyczerpującymi podpisami. Twarda okładka i kredowy papier dopełniły całości, która przyciąga uwagę właśnie swą szatą graficzną.

Pomnik Józefa Piłsudskiego Wieliczka
Pomnik Józefa Piłsudskiego Wieliczka
Pomnik Józefa Piłsudskiego Gdańsk
Pomnik Józefa Piłsudskiego Gdańsk