Marek Miller
TENTEN 1993
Dedykacja i chronologia
Fraza „I książki mają swoje losy”
przypisywana starożytnym (Terencjanus Maurus) koresponduje z niewiadomą
przeszłością egzemplarza wydawnictwa z 1993 roku zatytułowanego
„Arystokracja” autorstwa Marka Millera. Jak informuje
dedykacja umieszczona na początkowej karcie, podarował ją dziekan
wydziału lekarskiego „Jego Magnificencji Panu Rektorowi” w tym samym
roku. Zaciekawiło mnie, co się działo z tym wolumenem na przestrzeni
dwudziestu ośmiu lat, zanim weszłam w jego posiadanie na
Warszawskich Targach Książki AD 2021, na stoisku antykwarycznym. Czy
był to Antykwariat Szarlatan z Wrocławia, jak podano na etykiecie
(targi w Warszawie)? Nie wiem…
Ze wspomnień
siedmiu magnackich rodów autor skomponował wielce udany tekst poświęcony
fenomenowi arystokracji. W pięciu chronologicznie ułożonych rozdziałach
przedstawił koligacje rodzinne rzeczonych familii
(Przodkowie), wybrane aspekty życia i działalności w
dwudziestoleciu (Między wojnami), trudną sytuację i udział w
walkach z najeźdźcami (Okupacja), ponad dwuletnie wysiedlenie
przedstawicieli najwyższej warstwy społecznej na sowieckim
zesłaniu (W Krasnogorsku) oraz niełatwą
egzystencję arystokratów pozbawionych wszystkiego przez komunistyczne
władze (W Polsce powojennej). Posługując się
relacjami siedmiorga członków polskich elit opowiedziano o wielu
obszarach aktywności wyższych sfer – od wychowania i edukacji młodego
pokolenia, przez spełnianie codziennych obowiązków, formy świętowania i
rozrywki, aż po liczne przejawy patriotyzmu, którego ostoją były magnackie
rezydencje: Wilanów, Nieborów, Walewice, Ołyka,
Nieśwież, Biała Cerkiew, itd. Świadectwa owej miłości ojczyzny
stały się szczególnie widoczne w dramatycznych czasach II wojny światowej,
czego dobitnie dowodzą opowieści bohaterów książki. Odnoszą się one do walki
w ramach Armii Krajowej, konspiracji w Polskim Państwie Podziemnym oraz
wspierania wszelkich form zmagań wojennych z wrogami ojczyzny.
Błękitna krew szesnastu
Zagładę arystokracji rozpoczętą we wrześniu
1939 roku przez obydwu agresorów przypieczętowano dekretem PKWN z
września 1944 roku o „przeprowadzeniu reformy rolnej”, likwidującej
wielką własność ziemską. Nie był to jednak koniec nieszczęść obywateli
ziemskich. Najdłuższy rozdział lektury przybliżył czytelnikom
przymusowy pobyt szesnastu potomków starych rodów (podobieństwo do
Procesu szesnastu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego?) na
krasnogorskiej ziemi w obozie-więzieniu, w warunkach urągających godności
człowieka, bez jakiejkolwiek łączności z rodzinami w kraju, bez żadnych
wiadomości z „wyzwolonej” Polski. Zapadają w pamięć obrazy z życia w
przymusowym odosobnieniu, ludzi, w których żyłach płynęła błękitna
krew, w rosyjskiej niewoli, gdzie najwyższym dobrem stał się rondel służący do
gotowania, mycia i prania…
Wyłaniające się ze
wspomnień herbowych zderzenie z rzeczywistością po powrocie ze zsyłki
objawiało się rozpaczliwymi poszukiwaniami mieszkania i pracy. Mimo
wszystko zachowywali pogodę ducha i cieszyli się dniem dzisiejszym,
przygotowani na to, że „zawsze może być gorzej”. Bilans zysków i
strat spowodowanych przez II wojnę światową i obydwie okupacje, dla tej klasy
społecznej, wypada katastrofalnie niekorzystnie. Pozbawiona została
majątków i podstaw egzystencji, poddawana licznym
szykanom, a także metodycznie eksterminowana. Pomimo tego jej
przedstawiciele „zdołali zachować i przenieść do dzisiaj te wartości, które przez stulecia
kształtowały ich jako wyraźnie określoną grupę społeczną”.
Własowcy i herby
Naświetlenie istoty niepowszednich zjawisk,
których nie zna i nie rozumie młode pokolenie Polaków, z pewnością wydaje się
ważnym atutem pracy Marka Millera. Dzięki lekturze omawianej książki
czytelnicy dowiedzieli się o darach rodu Branickich dla państwa
polskiego (300 ha lasów wawerskich na park, biblioteka wilanowska licząca 54
tys. woluminów), o „kompleksie Kołymy” u łagierników, o zdalnej absolucji w obozie jenieckim (używając
współczesnego języka). Pojawił się też rzadko używany termin
własowców - Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej – formacji zbrojnej w służbie
III Rzeszy. A z czasów powojennych – o czteroletnim oczekiwaniu na wydanie
paszportu czy o niemożności studiowania lub znalezienia pracy z powodu
herbowego pochodzenia.
Na uwagę i podziw
zasługuje graficzna strona książki, na którą składają się archiwalne
fotografie, kopie dokumentów i rysunków ze szczegółowymi
objaśnieniami oraz mapa z naniesionymi miejscowościami omawianymi w
tekście. W końcowym rozdziale (Genealogia) znalazły się
drzewa genealogiczne siedmiu rodów (Braniccy h. Korczak,
Krasiccy h. Rogala, Sobańscy h. Junosza,
Lubomirscy h. Śreniawa, Potoccy h. Pilawa,
Radziwiłłowie h. Trąby, Zamoyscy h. Jelita), ich
herby wraz z blazonowaniem - opisem zgodnym z zasadami heraldyki, informacje o początkach rodu,
pochodzeniu nazwiska oraz o wybitnych potomkach i ich zasługach
dla Rzeczypospolitej.
Potrafili przejść przez bagno
Nieco niedopowiedziana jest zawartość rzeczonej
publikacji opracowanej przez Marka Millera – wybitnego twórcy
Laboratorium Reportażu. Pomimo współpracy wielu osób przygotowujących
i redagujących zbiór zabrakło kilku elementów, które ułatwiłyby
lekturę i uatrakcyjniły te edytorską perełkę z początku lat
dziewięćdziesiątych XX wieku. Zaniedbano sporządzenie przedmowy lub
wstępu, które byłyby pomocne w zrozumieniu treści wydania. Tekst
Stefana K. Kuczyńskiego dostarcza, co prawda, ogólnej wykładni
najwyższej warstwy społecznej, ale umieszczony pod koniec książki nie pełni
nawet funkcji posłowia. Ale to tylko drobne uchybienia…
Piękne wydawnictwo o wielce kształcących walorach zachwyca i treścią, i
formą. Pozwala obejrzeć rzeczywistość okołowojenną oczami osób wysoko
urodzonych, napiętnowanych z powodu ich błękitnej krwi, którzy mimo wszystko
„potrafili przejść przez bagno”.
Spektakularność trwania niezależnie od zaistniałych okoliczności,
charakteryzująca tę klasę społeczną, jaka wyłania się z kart tomu, możliwa
była dzięki właściwemu wychowaniu i wykształceniu, opieraniu
się na tradycyjnych wartościach, wypełnianiu
obywatelskich powinności, przywiązaniu do wiary oraz
głębokiemu patriotyzmowi wyższych sfer. Historyczna publikacja
dziennikarza-wykładowcy stanowi podzwonne polskiej arystokracji,
jakiej wyobrażenie zdaje się funkcjonować w naszej zbiorowej
świadomości.
* zdjęcia własne z książki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz