poniedziałek, 24 lutego 2020

Józef Piłsudski i Kaszubi

Kościół św. Brygidy w Gdańsku red. Jarosław Lewandowski


2008








 

Nigde do zgube nie przyńdą Kaszube

     W dziewięćdziesiątą rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości ukazała się jednodniówka zatytułowana „Józef Piłsudski i Kaszubi”, której redaktorem jest Jarosław Lewandowski. Interesującym wstępem opatrzył gazetkę wojewoda pomorski – Roman Zaborowski, a krótkie kalendarium życia Marszałka oraz jego życiorys przedstawił Jan Rećko – były wiceprezes Związku Piłsudczyków Oddział w Lublinie. O Naczelniku Państwa Józefie Piłsudskim wypowiadał się wielokrotnie papież Jan Paweł II. Kilka z tych opinii znalazło się na kartach biuletynu.
     „Nigde do zgube nie przyńdą Kaszube” – to sformułowane w narzeczu kaszubskim hasło 66. Kaszubskiego Pułku Piechoty imienia Marszałka Józefa Piłsudskiego. W piśmie opisano jego dzieje podczas wojny polsko-bolszewickiej. Zajmujący jest tekst Romana Dambka o założeniu przez Jakuba Dambeka Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Kaszubski” oraz o historii TOW „Gryf Pomorski”.

Kartuzy
Kartuzy
Gdynia
Gdynia
Gdańsk
Gdańsk

 

Pomniki - Świątynie historii

     Niezbyt często przytaczane "Myśli i Maksymy Józefa Piłsudskiego" zilustrowano wizerunkami Marszałka autorstwa legionisty Zdzisława Czermańskiego. Wśród galerii fotograficznych na uwagę zasługuje nazwana „Kaszuby pamiętają” zawierająca zdjęcia miejsc upamiętnienia Komendanta na obszarze Pomorza. Źródłem reprodukowanych w publikacji pocztówek są zbiory Jana Rećki.
     Moje zainteresowanie wzbudziły barwne okładki Jednodniówki – tytułowa z herbem województwa pomorskiego oraz portretem Marszałka pędzla Stefana Garwatowskiego. Zaś tylna okładka różni się od okładki katalogu Jana Rećko pt. „Józef Piłsudski w sztuce i upamiętnianiu” jedynie trzema reprodukcjami. Końcowym akordem publikacji są fotografie z uroczystości pogrzebowych "Dziadka" w Warszawie i Krakowie w maju 1935 roku.
     Kaszubi powinni być dumni ze swych związków z Komendantem, a omawiane wydawnictwo z pewnością przysłużyło się kultywowaniu jego pamięci w regionie. Marszałek w Toruniu 1921 roku powiedział:
Każdy naród posiada pomniki,… świątynie historii
Naszą świątynią historii stał się Józef Piłsudski...

sobota, 22 lutego 2020

Berezowska. Nagość dla wszystkich

Przy stoliku w Ziemiańskiej

Małgorzata Czyńska


Wydawnictwo Czarne 2018







Zberezeństwa Berezowskiej

     Chętnie sięgnęłam po książkę zatytułowaną „Berezowska. Nagość dla wszystkich” znając jej autorkę Małgorzatę Czyńską z wcześniejszej, znakomicie napisanej publikacji pt. Kobiety Witkacego. Metafizyczny harem. I tym razem lektura pochłonęła mnie bez reszty i wciągnęła w artystyczny świat Mai BEREZOWSKIEJ rysującej ZBEREZEŃSTWA (nomen omen). Z tej przyczyny twórczość skandalistki, przed jak i po wojnie, nie przez wszystkich była pozytywnie odbierana, stąd tytuły rozdziałów książki „Jawnogrzesznica”, „Pornografia”, „Seks-realistka”. Małgorzata Czyńska nazwała artystkę „pionierką w wyrażaniu kobiecej ekspresji”, która przełamała wielowiekowe tabu obyczajowe dające kobiecie „prawo do rozkoszy cielesnej”. Jak można się dowiedzieć z wydawnictwa „bez cenzury”, Maja Berezowska prowadziła niezwykle bujne życie towarzyskie, tym atrakcyjniejsze dla czytelników jej biografii, że kompanami jej „tańców, hulanki, swawoli” byli znani poeci, pisarze, malarze, muzycy, a także obiecujący artyści – zwłaszcza młodzi mężczyźni. Bywała, spotykała się i bawiła wszędzie, a zatem w Krakowie, Monachium, Warszawie, Paryżu, Zakopanem.

Nieustanna pogoń za miłością

     Małgorzata Czyńska, jak przystało na wytrawnego historyka sztuki, przedstawiła życie wyjątkowej malarki kładąc naciski na wydarzenia ważne dla jej twórczości, a nie całkiem opowiadając życiorys rok po roku. Wyraźnie odznaczyła trzy etapy życia Mai Berezowskiej: polską „belle epoque” międzywojnia, apokalipsę II wojny światowej i siermiężny okres PRL-u. Ukazując losy bohaterki odsłaniała specyfikę owych etapów, przeciwstawiając sobie odmienne światy Mai Berezowskiej.
     Raz była ona korzystającą z uroków dwudziestolecia międzywojennego podążającą stołecznym „szlakiem hańby” bywalczynią restauracji „Oaza”, „Astoria”, kawiarni „Mała Ziemiańska”, „Pod Picadorem”, gdzie widywała się i biesiadowała z reprezentantami artystycznej Warszawy. Nade wszystko jednak Maja Berezowska tworzyła, oddając w swych pracach to, co „w człowieku jest najpiękniejsze, to jest radość życia… miłość człowieka i nieustanną pogoń za tą miłością”. Jej rysunki i obrazy poruszały tematykę erotyczną bez zbędnej pruderii. Zawierały piękne, niemal nagie ciała młodych ludzi płci obojga w niedwuznacznych pozach i konfiguracjach. Ale nie tylko miłość cielesna gościła na jej grafikach. Miłością czystą kochała kwiaty – hodowała je i malowała także w ogrodzie.
     Drugie wcielenie Maja Berezowska przybrała podczas przebywania w więzieniu na Pawiaku, a później w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück. Trafiła tam z powodu narysowanych i opublikowanych kilka lat wcześniej w Paryżu miłosnych karykatur Adolfa Hitlera. Przebywając w nieludzkich miejscach podtrzymywała na duchu swe towarzyszki niedoli – rysowała, opowiadała – „była uśmiechem celi więziennej”. Maria Berezowska, o numerze obozowym 11197, poddawana była eksperymentom medycznym, ale nawet wtedy nie traciła ducha.
     Pragmatyczne pojmowanie sztuki, jak można się dowiedzieć z książki Małgorzaty Czyńskiej, pomogło jej funkcjonować w słusznie minionych czasach PRL-u, będących trzecią odsłoną świata Mai Berezowskiej. Chwytała się wszelkich możliwości tworzenia, czy była to grafika prasowa, ilustrowanie tomów zaprzyjaźnionych literatów, scenografie i kostiumy teatralne.
     Z jej najbliższego otoczenia pisarka przedstawiła nam osoby, które odegrały istotną rolę w życiu twórczyni. Poznaliśmy siostrę Eleonorę, z którą była bardzo związana oraz męża Kazimierza Grusa, z którym nie chciała być dłużej związana. Z pobytu w obozie Ravensbrück pozostała Mai Berezowskiej przyjaźń na całe życie ze swoją wybawicielką Jadwigą KopijowskąSzałanką, którą uczyniła swą spadkobierczynią. Obok mistrzyni pędzla pojawił się młodszy o czterdzieści lat Waldemar Kiełczewski pełniący rolę asystenta, ucznia, adoratora; człowiek wątpliwej konduity, roszczący sobie prawa do spuścizny po malarce.

Scena erotyczna
Scena erotyczna
Pocałunek
Pocałunek
Bukiet kwiatów na stoliku
Bukiet kwiatów na stoliku

środa, 12 lutego 2020

Dom na Kresach. Powrót

Pensjonat Braganza w Kornwalii należący do Zofii i jej męża HarleyaPhilip Marsden


Wydawnictwo W.A.B. 1999








Tułacze kobiety

     Dziwna to książka pod zmienionym tytułem „Dom na Kresach. Powrót”. Angielski pisarz i podróżnik nazwał ją „The Bronski House. A Return to the Borderlands”. Brzmi prawie tak samo – w jakim zatem celu zmieniono tytuł polskiego wydania?
    Philip Marsden towarzyszył polskiej poetce, Zofii Ilińskiej-Moseley, w podróży sentymentalnej do dawnych Wschodnich Kresów Rzeczypospolitej. Owocem tej eskapady oraz wspomnień Zofii i jej matki Heleny Brońskiej jest niewielka książka, w której autor przybliżył anglojęzycznym czytelnikom dzieje tułaczej kresowej rodziny na tle dramatycznych wydarzeń w pierwszej połowy XX wieku. Tu zdziwiłam się po raz drugi: dlaczego pozmieniano nazwiska autentycznych postaci i nazwy realnych miejscowości? 
     Wędrówka Heleny, urodzonej roku 1898 w majątku Płatkowo w północnych Kresach, rozpoczęła się w 1914 roku, po wybuchu I wojny światowej. Prowadziła Helenę przez Sankt Petersburg, Mińsk, Wilno, okoliczne dwory, Warszawę aż do dóbr Mantuszki, gdzie mieszkali z mężem do 1939 roku. Poniewierka jej córki Zofii, urodzonej roku 1921 w Wilnie, zapoczątkowana 17 września 1939 roku atakiem Związku Sowieckiego na Polskę, zawiodła ją przez Litwę i Skandynawię na kornwalijskie wybrzeże Anglii. Helena także osiadła w Anglii. Obydwie Polki zmarły na Wyspach Brytyjskich z dala od Ojczyzny.

Dwór Radziwiłłmonty - foto: dworypogranicza.pl
Dwór Radziwiłłmonty - foto: dworypogranicza.pl
Radziwiłłmonty obecnie - foto: dworypogranicza.pl
Radziwiłłmonty obecnie - foto: dworypogranicza.pl










 

Od dezaprobaty do uznania

     Wspomnienia o Domu na Kresach wzbudziły we mnie ambiwalentne odczucia: od należnego uznania dla umiejętności autora do zdecydowanej dezaprobaty dla jego błędnych sformułowań.
     Trudno byłoby mi odnieść się do języka publikacji, gdyż znam tylko jej polskie tłumaczenie. Z pewnością książka nie należy do wielkiej literatury, ale jest poprawnie skonstruowana i posiada fragmenty na dłużej przyciągające uwagę czytelnika. Pisarz z dużym wyczuciem przedstawił proces dorastania panienki ze dwora, jej wkraczanie w dorosłość, wchodzenia w rolę żony i matki. Panienki, która na zawsze umiłowała sobie przepastne kresowe lasy i okolice rzeki Niemen. Ponadto wyjątkowo pięknie pisarz zrelacjonował uroczystość odsłonięcia pomnika Adama Mickiewicza w Warszawie w setną rocznicę urodzin wieszcza (1898). Poświęceniu pomnika nie towarzyszyły żadne przemówienia (zakazane przez Rosjan), jedynie „cały plac wypełnił się zbiorowym szlochem”.

Dwór Lucyno
Dwór Lucyno
Lucyno obecnie
Lucyno obecnie











piątek, 7 lutego 2020

Muzy Młodej Polski. Życie i świat Marii, Zofii i Elizy Pareńskich

Zofia i Maria Pareńskie 1896Monika Śliwińska 


ISKRY 2014







 

Nagroda autorska KLIO 2015

     "Życie i świat Marii, Zofii i Elizy Pareńskich" Monika Śliwińska przedstawiła w książce wyróżnionej Nagrodą autorską KLIO 2015, a zatytułowaną „Muzy Młodej Polski”. Jury uznało indywidualny wkład autorki monografii naukowej w popularyzację historii Polski. Z niekłamaną przyjemnością podpisuję się pod tym werdyktem obydwiema rękami. Doceniam benedyktyńską pracę wykonaną przez pisarkę podczas opracowywania wielu materiałów źródłowych ujętych w dziesięciostronicowej Bibliografii. Chylę czoła przed skutecznym pozyskiwaniem współpracowników w toku powstawania książki, czemu pisarka dała wyraz w końcowych Podziękowaniach. Nade wszystko jednak, z uznaniem skonstatowałam imponującą wiedzę historyczną Moniki Śliwińskiej, jaka pomogła jej nakreślić panoramiczny wizerunek Polski na przełomie wieku XIX i XX, z akcentem na życie w miastach istotnych z punktu widzenia akcji książki, tj. Kraków, Warszawa, Lwów, Zakopane. 
     Szeroki kontekst historyczno-społeczny, na którego tle wielbicielka Młodej Polski zaprezentowała osoby dramatu, wzbudził mój prawdziwy zachwyt. Szczególne zaś słowa uznania należą się autorce za umiejętne poruszanie się w tłumie niemal stu postaci historycznych i sukcesywne przedstawianie ich czytelnikom. Wszak na kartach publikacji pojawiła się duża część przedstawicieli nurtu Młodej Polski w dziedzinie literatury i sztuki, reprezentantów kręgów uniwersyteckich oraz życzliwych mecenasów tych pierwszych. Na domiar „złego”, wnikliwe studiowanie rzeczonej lektury może doprowadzić do wniosku (pochopnego?), iż w środowiskach, o których mowa, wszyscy ze wszystkimi byli spokrewnieni, spowinowaceni lub chociażby spotykali się w tych samych kołach towarzyskich.

Czwarty wieszcz

     Punktem zwrotnym w dusznej atmosferze Krakowa przełomu wieków, „gdzie każdy… miał swoje stałe miejsce” stało się wesele poety Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną, a które Stanisław „Wyspiański przemienił w legendę”. Po wcześniejszym ożenku Włodzimierza Tetmajera wpisało się ono w młodopolski nurt chłopomanii. Osoby dramatu czwartego wieszcza miały swe pierwowzory w podwawelskim grodzie. W tej liczbie znalazły się Maryna i Zosia – uwiecznione uczestniczki ślubnych uroczystości.
Debiutująca literatka odtworzyła piórem tragiczne losy panien Pareńskich oraz ich bliskich. Początkowo zapoznawała czytelników z barwnymi postaciami, prowadziła ich równolegle z kolejami losów bohaterów, by następnie sukcesywnie przedstawiać dramatyczne okoliczności ich śmierci. W swych opowieściach twórczyni wychodziła poza ramy czasowe Młodej Polski (1890-1918), tak długo, jak długo żyli „Synowie i córki” sióstr Pareńskich.
     W czasach przełomu, rewolucji i wojen następuje rozluźnienie obyczajów i upadek wartości. Monika Śliwińska potrafiła z dużym wyczuciem i taktem pisać o zdradach, romansach, małżeństwach otwartych, narkomanii, chorobach wenerycznych, aborcjach i samobójstwach, nie doszukując się w nich posmaku skandalu, lecz z dużą dozą empatii tłumaczyć postępowania bohaterów. Dlatego też przeczytałam czterystustronicowe dzieło jednym tchem, co dowodzi lekkości pióra pisarki, która prowadząc wartką narrację pełną osób i zdarzeń pozwoliła odetchnąć czytelnikowi za sprawą wyjątkowo krótkich, często spersonalizowanych podrozdziałów. Nie mniej jednak lektura ta wymaga od odbiorcy dysponowania ponadpodstawową wiedzą historyczno-kulturalną, umożliwiającą orientowanie się w opisywanych faktach, kojarzenie wprowadzanych postaci czy rozumienie realiów epoki. Pogmatwana chronologia nie ułatwia odbioru publikacji, lecz ją uatrakcyjnia, zmuszając czytających do nieustannej czujności, by nie uronić jakiegoś arcyważnego niuansu treści. 

Podwójny portret Elizy Pareńskiej - Stanisław Wyspiański 1905 Foto:commons.wikimedia.org/
Podwójny portret Elizy Pareńskiej
St. Wyspiański 1905
Portret Maryny Pareńskiej - Stanisław Wyspiański 1902 Foto: kinneretstern.com
Portret Maryny Pareńskiej - St.
Wyspiański 1902 Foto: kinneretstern.com
Macierzyństwo - Portret Zofii Pareńskiej - Stanisław Wyspiański 1905 Foto: www.radiokrakow.pl
Macierzyństwo - Portret Zofii Pareńskiej
St. Wyspiański 1905 Foto: radiokrakow.pl