Pokazywanie postów oznaczonych etykietą II wojna światowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą II wojna światowa. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 5 października 2025

Piękne i niebezpieczne




 Jerzy Rostkowski


 REBIS 2020






W służbie ojczyzny

    Jerzy Rostkowski w książce „Piękne i niebezpieczne. Arystokratki polskiego wywiadu” bierze na warsztat temat z pozoru niszowy, a w rzeczywistości arcyciekawy – kobiety z polskich rodów arystokratycznych, które podczas II wojny światowej działały w strukturach wywiadu. Brzmi obiecująco: elegancja, odwaga, intrygi, a w tle wielka historia. Autor pokazuje szpiegów w spódnicach, które przez dekady istniały w cieniu – agentki, konspiratorki, kurierki, ryzykantki. Jego opowieść przywraca im miejsce w historii i przypomina, że polski wywiad nie był wyłącznie domeną mężczyzn w mundurach. „Piękne i niebezpieczne” to książka, którą czyta się z mieszanką fascynacji i frustracji. Fascynacji – bo temat jest znakomity, a bohaterki warte poznania. Frustracji – bo chaos narracyjny i brak selekcji źródeł sprawiają, że z tej historii nie wydobyto pełni jej potencjału. 
    Niestrudzony badacz ma talent do odtwarzania tła historycznego, ale jego narracja bywa chaotyczna ponieważ często skacze między wątkami i miejscami. Zdarza się też, że autor zbyt łatwo ulega pokusie fabularyzowania. Częste „prawdopodobnie”, „być może”, „istnieje przypuszczenie, że…” świadczą o uczciwości badawczej. Rostkowski pisze z pasją, ale czasem ta pasja zamienia się w domysły z literackim zacięciem. Pisarz podziwia swoje bohaterki i przedstawia je jak postaci z legendy: piękne, odważne, szlachetne i niemal bez skazy, a rzadko pozwala im być ludzkimi, z wątpliwościami czy błędami. Tymczasem to właśnie rysy i sprzeczności czynią historię ciekawą. W warstwie faktograficznej książka robi dobre wrażenie – historyk zna materiały archiwalne, potrafi je przywołać, jego kwerendy budzą respekt i lubi odkrywać „białe plamy”. Na kartach jego książki pojawiają się znane nazwiska – Krystyna Skarbek, Klementyna Mańkowska – ale też bohaterki niemal zapomniane, jak Władysława Srzednicka-Macieszyna. Autor stara się oddać im sprawiedliwość, pokazując, że kobiety nie tylko towarzyszyły mężczyznom w wywiadzie, ale same odgrywały kluczowe role. I jest to jeden z najmocniejszych punktów tej publikacji. 

niedziela, 28 września 2025

Historia na talerzu

Historia na talerzu - dedykacja


Agata Grzegorczyk-Wosiek



Pracownia Wydawnicza ElSet - 2022







Smak i zapach dzieciństwa

    Agata Grzegorczyk-Wosiek o sobie: „olsztynianka z urodzenia, z wykształcenia plastyk, częściej posługuję się piórem niż pędzlem a wieloletnia praca w Muzeum Warmii i Mazur oraz bliski kontakt z historią zainspirowały mnie do napisania bajek dla dzieci z podtekstem historycznym. Na blogu Przepisy ze śpiewnika, zapraszam do wejścia do historii kuchennymi drzwiami. Przez długi czas ubierałam ją w opowieści o codzienności tak by w końcu, z zebranych na blogu materiałów powstała niezwykła książka: Historia na talerzu.”
    Książka Agaty Grzegorczyk-Wosiek „Historia na talerzu. Rodzinne opowieści, których się nie zapomina, kresowe smaki, do których się wraca” pachnie zapachem dzieciństwa, kuchni babci, obiadu, na który biegło się z podwórka. Na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z czymś na kształt książki kucharskiej. Ale wystarczy kilka stron, żeby zrozumieć, że przepisy są tu raczej przyczynkiem do wspominania dawnych czasów. Autorka nie pisze wyłącznie o tym, co włożyć do garnka i jak długo mieszać, ale snuje opowieść – o tym, kto lepił pierogi, dlaczego smakowały inaczej w Wigilię niż w zwykły piątek, i co sprawiało, że nawet zwykła zupa stawała się wydarzeniem rodzinnym. Każda potrawa to wehikuł czasu, który przenosi nas w przestrzeń wspólnoty i pamięci i niezapomnianych spotkań przy stole. 

Historia na talerzuHistoria na talerzuHistoria na talerzuHistoria na talerzu

 

Kresowe kulinaria

     Najmocniejszym atutem tej książki jest jej emocjonalność. Agata Grzegorczyk-Wosiek pokazuje, że kuchnia nie jest tylko techniką – to historia rodzinna zaklęta w smaku. Zupa krupnik staje się zupą „trzeciego dnia świąt”, a pączki pieczone przez ciocię wciągają czytelnika w świat, w którym jedzenie było świętem. To nie są suche receptury – to fragmenty życia, do których wraca się z czułością.
    Ważnym elementem są też wątki kresowe. Wiele przepisów i opowieści zostało przywiezionych „w kufrach” przez tych, którzy musieli zostawić swoje domy na Wschodzie. W ten sposób książka pełni funkcję nośnika pamięci kulturowej. Dzięki niej można lepiej zrozumieć, jak jedzenie potrafi przechować historię, nawet tę trudną, o migracjach i rozłąkach. Pisarka udowadnia, że smak bywa trwalszy niż pomnik – bo pomnik można obejść obojętnie, ale pieróg z kapustą potrafi przypomnieć smaki i ludzi, których już nie ma. Kresowe kulinaria zajmują tu swoje szczególne miejsce. Autorka pokazuje, jak na pograniczu przenikały się wpływy polskie, litewskie, ukraińskie i żydowskie. Potrawy były sycące, bo miały dawać siłę do pracy, ale i prozdrowotne – opierały się na kaszach, warzywach, fermentowanych produktach. W tym sensie książka przypomina, że kuchnia naszych przodków była często zdrowsza niż ta współczesna przesycona konserwantami i sztucznymi dodatkami.
    Niezwykle ciekawie wypadają również opisy tradycji świątecznych. Wigilia z barszczem i kutią, Wielkanoc z mazurkami, a nawet zwyczajne niedziele, kiedy na stole pojawiało się coś „bardziej odświętnego” – wszystkie te fragmenty pokazują, że jedzenie było obrzędem, rytuałem, częścią większej opowieści o rodzinie i tożsamości.

Historia na talerzuHistoria na talerzu - WiazyńHistoria na talerzu

sobota, 13 września 2025

Pamiętnik inteligenta



Jerzy Rakowiecki


Edipresse 2019





 

 

Zakamarki jednego życia

    „Pamiętnik inteligenta. Historie wesołe, a ogromnie przez to smutne” autorstwa Jerzego Rakowieckiego to książka osobliwa i wciągająca – połączenie wspomnień powstańca warszawskiego, aktora, reżysera i komedianta, a przy tym człowieka, który przez całe życie pozostał wierny roli inteligenta w klasycznym rozumieniu: tego, który nie tylko żyje w kulturze, ale i czuje wobec niej obowiązek.
    Jerzy Rakowiecki z niezwykłą swobodą prowadzi czytelnika przez zakamarki swojego życia. Od dzieciństwa na wsi, przez okupację i powstańcze doświadczenia, aż po powojenną pracę w teatrze, radiu i telewizji. Każdy z tych etapów pokazany jest nie tylko z perspektywy osobistej, ale i jako fragment szerszej historii Polski XX wieku. Dzięki temu pamiętnik nabiera dwutorowej perspektywy: z jednej strony czytamy o przeżyciach człowieka uwikłanego w dziejowe kataklizmy, z drugiej – o refleksjach dojrzałego aktora, który potrafi patrzeć z dystansem, ironią i humorem.

Historie wesołe…

    W książce Jerzego Rakowieckiego melancholia przeplata się z satyrą. Autor nie próbuje budować pomników ani sobie, ani innym. Gdy pisze o okupacji, stalinizmie czy stanie wojennym, nie idealizuje ani uczestników wydarzeń, ani własnych ról. To szczerość rozbrajająca – rzadko spotykana w literaturze wspomnieniowej. Jerzy Rakowiecki opowiada o dramatycznych wydarzeniach, ale nie rezygnuje z ironicznego komentarza, który pozwala oswoić to, co bolesne. Podtytuł – historie wesołe, a ogromnie przez to smutne – to definicja całej publikacji.
    Zapiski powstańca warszawskiego nabierają nowego wymiaru, gdy obok dramatów pojawiają się anegdoty z życia codziennego. Tak samo teatr – scena, która bywała przestrzenią wzniosłości, u Jerzego Rakowieckiego ukazuje też swoją zakulisową, czasem groteskową stronę. Dzięki temu pamiętnik jest zarazem dokumentem i literaturą – nie suchą kroniką, lecz opowieścią, w której żyją ludzie ze swoimi słabościami i paradoksami.
 
„Pamiętnik inteligenta” - Dyplom reżyserski„Pamiętnik inteligenta” - Zofia Mrozowska i J. Rakowiecki„Pamiętnik inteligenta” - Dwór z Skorkach

wtorek, 26 sierpnia 2025

VI Festiwal Historyczny „Tajemnice Trzech Stuleci”



 

Modliszewko - sierpień 2025





Tam, gdzie wiatr otwiera drzwi wspomnień

    Miniony weekend w Modliszewku należał do miłośników historii – tej nieoczywistej, pełnej sekretów, zagadek i dramatów XX wieku. VI edycja Festiwalu Historycznego Tajemnice Trzech Stuleci”, odbywająca się pod hasłem „W przestrzeni tajemnic i zbrodni… 1918–1948”, zgromadziła pasjonatów, badaczy i popularyzatorów historii Polski, którzy przez trzy dni dzielili się swoimi odkryciami. Na scenie pojawiło się kilkunastu prelegentów – od historyków sztuki i archeologów, przez właścicielkę kopalni złota i oficera policji, po pisarzy, muzealników i potomków bohaterów minionych czasów. W programie znalazły się opowieści o dworach i pałacach, o losach zapomnianych instrumentów, o zaginionych skarbach, a także o mrocznych kartach okupacji i wojennych zbrodniach. Obok nich były rozmowy filozoficzne, wspomnienia rodzinne i niezwykłe historie, wywołujące dreszcz emocji. To właśnie ta różnorodność sprawiła, że festiwal wyróżnia się na tle innych wydarzeń historycznych – będąc spotkaniem ludzi, którzy patrzą na przeszłość z różnych stron i potrafią o niej opowiadać w sposób barwny, dostępny i wciągający.

Piątek – otwarcie z klimatem i wystawą

    Inaugurację Festiwalu w podziemiach kościoła św. Jakuba Apostoła w Modliszewku stanowił wernisaż Radka JaworskiegoZapomniane”. Fotografie opuszczonych miejsc, wyciągnięte z mroku, ustawiły ton całej imprezy: historia to nie tylko książki i tablice pamiątkowe, ale także ruiny i cienie. Klimat miejsca i tematyka ekspozycji sprawiły, że od początku Festiwal uderzył w strunę refleksji i zadumy. Uroczyste otwarcie wystawy zaszczycili prominentni goście. 

Wernisaż Radka Jaworskiego „Zapomniane”Kościół św. Jakuba Apostoła w ModliszewkuWernisaż Radka Jaworskiego „Zapomniane”

Sobota – maraton tajemnic i emocji


Karol Soberski – Arystokracja na prowincji – sekrety, skarby i zagadki

  Gospodarz wydarzenia wprowadził audytorium w świat ziemiaństwa okolic Gniezna, świat niezwykłych postaci, ważnych dla regionu, a dzisiaj zapomnianych; świat ważnych wydarzeń, o których dzisiaj nikt nie pamięta; świat pięknych pałaców i dworów odwiedzanych przez najważniejsze osobowości lat 20. i 30.; świat dzieł sztuki, unikatowych zabytków, świat skarbów i tajemnic związanych z właścicielami ziemskimi i ich majątkami. Przekazał obraz właścicieli ziemskich, którzy ukrywali to, co mieli najcenniejsze (np. kolekcje dzieł sztuki czy kosztowności, ale i rodzinne archiwa), a co często do dziś pozostaje nieodnalezione.

    Karol Soberski (www.soberski.pl), pisarz, dziennikarz, dokumentalista, badacz lokalnej historii, prezes Fundacji Historycznej „Przywracamy Pamięć”, redaktor naczelny portalu Pojezierze24.pl. Pomysłodawca i główny organizator I Międzynarodowej Konferencja „Ziemiaństwo – polska tożsamość, dwór – polska tradycja” (jest to kontynuacja Festiwalu Historycznego „Tajemnice Trzech Stuleci” – jednego z największych w Polsce).  Prezes Instytutu Literackiego im. Marii i Franciszka RubaszewskichAutor przewodników turystycznych oraz książek o skarbach i tajemnicach, o ziemiaństwie i II wojnie światowej na pograniczu Wielkopolski, Kujaw i Pałuk. Od 2012 r. w ramach cyklu „Wędrówki z historią” oprowadza turystów po pałacach i dworach powiatu gnieźnieńskiego i żnińskiego oraz po najciekawszych historycznie miejscach (świątynie, miasteczka, wsie, itp.) w tym regionie. 

Karol Soberski i Małgorzata Poniatowska

Karol SoberskiOrganizatorzy Festiwalu

sobota, 26 lipca 2025

Od Polany Wykus do Wąchocka




Świętokrzyskie


czerwiec 2025





Leśna twierdza partyzancka

    Polana Wykus (położona kilka km na południe od Wąchocka w woj. świętokrzyskim) niejednokrotnie stanowiła bazę polskich partyzantów. Podczas powstania styczniowego stacjonowali tu powstańcy dowodzeni przez Mariana Langiewicza. W trakcie II wojny światowej znajdowały się tu obozy żołnierzy polskiego podziemia, najpierw pod dowództwem mjr. Henryka Dobrzańskiego „Hubala”, później Zgrupowania Partyzanckie Armii Krajowej „Ponury” – Jana Piwnika „Ponurego” i Eugeniusza Kaszyńskiego “Nurta”. Polana Wykus zapisała się w historii II wojny światowej jako “leśna twierdza partyzancka”. 
    Na Polanie Wykus, 14 czerwca 2025 r., odbyły się uroczystości upamiętniające żołnierzy Armii Krajowej – a zwłaszcza legendarnych dowódców – płka Jana Piwnika „Ponurego” i mjra Eugeniusza Kaszyńskiego „Nurta”. Wśród uczestników obchodów znaleźli się harcerze, kombatanci, młodzież, przedstawiciele wojska, policji oraz mieszkańcy regionu, by oddać hołd tym, którzy z miłości do Ojczyzny oddali życie. 
 
Polana WykusPolana WykusPolana Wykus

Kapliczka z obrazem Matki Boskiej Bolesnej

     Uroczystości rozpoczęły się wprowadzeniem pocztów sztandarowych i meldunkiem złożonym przez harcmistrza, komendanta placu, prezesowi środowiska AK „Ponury-Nurt”. Następnie podniesiono flagę Rzeczypospolitej Polskiej. Wzruszającą częścią obchodów była polowa Msza Św. w intencji „Ponurego”, „Nurta” i ich żołnierzy. Koncert patriotyczny oraz Apel Poległych, złożenie kwiatów i zapalenie zniczy nadały wydarzeniu głęboko duchowego i symbolicznego charakteru. Lasy Wykusu znów stały się żywym świadectwem pamięci i historii.
    W miejscu dawnego obozu żołnierzy AK, 15 września 1957 r. odsłonięto kapliczkę z obrazem Matki Boskiej Bolesnej. Z czasem na jej ścianach umieszczono 123 pseudonimy poległych żołnierzy. Kapliczka otoczona jest murem, na którym zamontowano kilkaset tabliczek z nazwiskami żołnierzy zgrupowań „Ponurego" i „Nurta". To wydarzenie jest uznawane za początek działania Środowiska Świętokrzyskich Zgrupowań Partyzanckich Armii Krajowej „Ponury” – „Nurt”, które są obok Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej i Obwodu Świętokrzyskiego Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, głównymi organizatorami uroczystości na Wykusie. Partyzanci „Ponurego” i „Nurta” po II wojnie światowej wciąż utrzymywali ze sobą kontakt. Każdego roku, w drugą sobotę czerwca, na Wykusie organizowane są uroczystości upamiętniające poległych żołnierzy Zgrupowań Partyzanckich Armii Krajowej.
 
Polana WykusDo  Polany Wykus  Do  Polany Wykus
 

poniedziałek, 21 lipca 2025

Zapomniana zbrodnia



 Karol Soberski


Instytut Literacki 2024
 






Historia, o której się nie mówi, nie znika. 

    Karol Soberski, znany dokumentalista oraz popularyzator historii regionalnej Wielkopolski, oddaje w ręce czytelników drugie, znacząco rozszerzone wydanie swojej publikacji „Zapomniana zbrodnia. Mroczna tajemnica szpitala Dziekanka”. Po raz kolejny podejmuje tematykę zaniedbaną, a zarazem fundamentalną dla zrozumienia lokalnego wymiaru okupacji niemieckiej – systematycznej eksterminacji pacjentów Szpitala Psychiatrycznego „Dziekanka” w Gnieźnie w czasie II wojny światowej. W ramach nazistowskiej akcji „T4”, programu „eutanazji” osób chorych psychicznie i niepełnosprawnych, realizowanego z rozkazu władz III Rzeszy, do „Dziekanki” trafiali pacjenci z całej Wielkopolski. Autor szacuje, że ofiar pseudonaukowej wersji eugeniki stosowanej przez reżim Adolfa Hitlera mogło być ponad 10000 – choć oficjalne dane mówią o 3600 osobach.

Systemowa zbrodnia, której nie wolno zapomnieć

   Na przestrzeni książki „Zapomniana zbrodnia" Karol Soberski dokonuje rekonstrukcji mechanizmu eksterminacji, opierając się zarówno na źródłach archiwalnych, jak i relacjach świadków, zeznaniach rodzin ofiar oraz własnych badaniach terenowych. Autor nie tylko przedstawia suchy bilans pogromu, ale odtwarza metody działania całej machiny śmierci – od biurokratycznych kombinacji, przez wywózki, po zabijanie z zimną, niemiecką precyzją. Prezentuje sposoby zabijania pacjentów szpitala psychiatrycznego (m.in. mobilne komory gazowe, śmiercionośne zastrzyki). Karol Soberski wnosi do obiegu naukowego nie tylko nowe dane empiryczne, ale również dokumentuje proces zacierania śladów mordowania (m.in. palenie odkopanych zwłok oraz zabijanie uczestników i obserwatorów powtórnej zbrodni). Na podstawie swojej wiedzy i nabytego doświadczenia, szczegółowo analizuje lokalizację potencjalnych miejsc pochówku pod kątem ich późniejszych poszukiwań.


Zapomniana zbrodnia. Mroczna tajemnica szpitala "Dziekanka"Zapomniana zbrodnia. Mroczna tajemnica szpitala "Dziekanka"Zapomniana zbrodnia. Mroczna tajemnica szpitala "Dziekanka"

czwartek, 6 lutego 2025

LEGION


Elżbieta Cherezińska

Zysk i S-ka 2013





Wojna o „rząd dusz”

     Kiedy usłyszałam o Brygadzie Świętokrzyskiej, pomyślałam: to brzmi jakby tę historię wymyślił Quentin Tarantino. Posłuchajcie: narodowcy (antysemici!), którzy ratują Żydów i wciągają do swych szeregów. Przez całą wojnę walczą na dwa fronty – z Niemcami i Sowietami, by w styczniu 45, kiedy dochodzi do starcia gigantów na terenie Polski, umknąć obu, przedzierając się przez linię frontu na zachód, żeby połączyć się z korpusem generała Andersa. Jednak pierwsze siły alianckie, jakie spotykają, to 3 Armia amerykańska generała Pattona. Nim się z nimi połączą, Brygada wyzwala obóz koncentracyjny dla kobiet w Holisov (mimo iż Czesi proszą, by nie wyzwalać, bo przecież koniec wojny i tak blisko), by później, już wspólnie z Amerykanami wziąć do niewoli sztab niemieckiej XIII Armii. Gdy do rządu londyńskiego dotarła wiadomość o tym, że duża, świetnie zorganizowana polska jednostka przedostała się na front, zapanowała euforia. Dwa dni świętowano sukces a potem, kiedy rząd dowiedział się, że to nie Armia Krajowa, tylko Narodowe Siły Zbrojne, miny zrzedły. No tak, z narodowcami zawsze był kłopot. A to w składzie rządu ich nie było (bo nielegalni), a to z AK scalić się nie chcieli, a to nie zgadzali się z (wymuszoną, ale jednak obowiązującą) koncepcją, iż Stalin to „sojusznik naszych sojuszników”. Zgodnie z powyższym, od pewnego momentu Armia Krajowa dostała od rządu londyńskiego zakaz zwalczania Armii Ludowej. Ale w terenie, zobowiązania sojusznicze działały tylko w jedną stronę – akowcy starali się nie atakować „sowieciarzy” a ci przeciwnie, chętnie wyłapywali akowców. Eneszetowców też, tyle, że ci nie pozostawali ani bierni, ani tym bardziej dłużni. Polityczna góra starała się więc być politycznie poprawna, ale doły rządziły się swoimi prawami. W praktyce wyglądało to tak, że akowcy przychodzili do eneszetowców i prosili „nam nie wolno atakować AL, pomóżcie”. Jeszcze nim skończyła się okupacja niemiecka, zaczęła się wielka wojna o „rząd dusz”. Stalin zaplanował wszystko nawet jeśli nie perfekcyjnie, to wyjątkowo dobrze. Przypieczętował nasz los w Teheranie. Słał ze wschodu wyszkolone kadry długo przed tym, zanim ruszył front. Tak, ten sam, który stanął później na Wiśle z widokiem na płonącą po powstaniu Warszawę. A kadry z jego kuźni mówiły o wojnie z „pańskim wojskiem” (czyli każdym innym niż własne), o „polskich faszystach” (czyli narodowcach) i o „bratobójczej wojnie” wywołanej przez tychże. Wg https://cherezinska.pl/ksiazki/legion/

Naszywka z orłem z munduru żołnierza Brygady Świętokrzyskiej  Foto: https://grafik.rp.plBrygada Świętokrzyska (odznaka powojenna) Foto: https://commons.wikimedia.org/Foto: https://wmeritum.pl/

Ojczyzna to coś radosnego

    Dla mnie LEGION to inny rodzaj narracji o ludziach, którzy zostali przez historię nazwani „żołnierzami wyklętymi”. Zresztą, czy warto stygmatyzować ich tą nazwą? Czy nie trafniej określa ich słowo „nieugięci”?
    Moi bohaterowie od początku do końca zachowali pragmatyzm. Widzieli jak GL/AL działa i nie mogli w nich dostrzec „bratniej siły”. Gdy szala wojny przechyliła się w wiadomą stronę postanowili nie poddać się nikomu, uratować ten tysiąc młodych ludzi i ocalić ich dla przyszłej Polski. Ci członkowie Brygady Świętokrzyskiej, którzy zostali na zachodzie, najpierw w Kompaniach Wartowniczych, później rozproszeni po świecie, nie spełnili swych marzeń o wolnej, niepodległej, ale uratowali honor i życie. W LEGIONIE nie opowiadam o stalinowskich katowniach. Nie szafuję „Ojczyzną”. Dla moich bohaterów to słowo ma jedno konkretne znaczenie i dowodzą go swoim życiem. Polecam Waszej uwadze bohaterów prawdziwych – Zęba, Żbika, Jaxę, ale i tych fikcyjnych – Polę, dzieci, Jakuba. Fenixa, który wbrew swym przekonaniom trafił do NSZ i innych, nie mniej mi dzisiaj drogich. Mam nadzieję, że rodziny „tych prawdziwych” wybaczą mi pisarskie fascynacje, obudowujące ich bliskich literacką tkanką. Nie znajdziecie w tej książce zbyt wielu łzawych scen. Mam nadzieję, że często będziecie się śmiali. I bawcie się bez zawstydzenia. Nie wiem jak Wy, ale ja uważam, że "Ojczyzna to coś radosnego" Wg https://cherezinska.pl/ksiazki/legion/ 

Brygada Świętokrzyska i uwolnione więźniarki Foto: https://commons.wikimedia.org/ Foto: https://grafik.rp.pl Foto: https://grafik.rp.pl

sobota, 10 lutego 2024

Powracanie ziemian

 

Anna Mieszczanek

Ridero - 2023







Dziennik sieciowy

    Dziennik sieciowy Anny Mieszczanek czytałam swego czasu w odcinkach w tzw. mediach społecznościowych (czytaj Facebooku) zanim pojawiła się wersja drukowana zatytułowana „Powracanie ziemian”. Tę pozycję poprzedziła uważna lektura tej samej autorki pt. „Przedwojenni. Zawsze był jakiś dwór. Historia ziemian” . ziemian żyjących „z tą ogromną ojczyzną w sobie”, jak pisał Jeremi Przybora herbu Syrokomla, we wspomnieniach „Przymknięte oko opaczności”. Z tą samą ogromną ojczyzną rozpoczęło się Powracanie ziemian, o których w pięćdziesięciu tekstach opowiedziała Anna Mieszczanek. Dobrze się stało, że facebookowe posty postanowiła utrwalić w papierowej formie. Powstała książka uzupełniła treści zawarte w „Przedwojenni. Zawsze był jakiś dwór”, jednakże brakuje w niej ilustrujących fotografii (poza czterema ☹).

Dwory wrześniowe

    Powracanie ziemian z niepamięci większości Polaków autorka przedstawiła w kilku zazębiających się obszarach: jako Dwory wrześniowe przyjmujące uchodźców i uciekinierów, wypędzonych z ojcowizny. Jako złożone głównie z ziemian konspiracyjne organizacje Uprawa, Tarcza, Opieka, wspierające akcje zbrojne ZWZ-AK oraz szeroką działalność podziemia. Przybliżyła okoliczności bezwzględnego wyrzucania dziedziców z ich majątków przez hitlerowskich i sowieckich okupantów, a w konsekwencji wojenne „wędrówki ludów” w poszukiwaniu dachu nad głową, sposobów zarobienia na życie czy na przetrwanie faszystowsko-bolszewickiej apokalipsy. Uświadomiła czytelnikom, jak wstrząsające były wojenne losy przedstawicieli elity naszego narodu, do których  doprowadzili barbarzyńcy spod brunatnych i czerwonych sztandarów. Po tzw. wyzwoleniu byli ziemianie, jak ich teraz nazywano, podejmowali przeróżne próby organizowania sobie życia w komunistycznej rzeczywistości. Zajmowali jedynie słuszne stanowisko wobec zbrodniczego stanu wojennego, a po przełomie 1989 roku oczekiwali na zmiany, które przywróciłyby im zagrabione majątki… 

Hucisko Jawornickie koniec lat 20 XX w.RadziejowiceCzombrów 1914Włostów 1938

wtorek, 6 września 2022

Arystokracja. Romanse i miłości w XX stuleciu


Iwona Kienzler

 

LIRA - 2018









Błękitna krew i mezalianse

      Iwona Kienzler, znana popularyzatorka historii Polski (m.in. „W oparach absyntu”, „Romanse na szczytach władzy”, „Maria Skłodowska-Curie”, seria „Dwudziestolecie Międzywojenne”) nie po raz pierwszy sięgnęła do tematu obyczajowości Polaków. Tym razem opowiedziała o „Romansach i miłościach w XX stuleciu” nielicznej grupy społecznej, dziś już nie istniejącej – arystokracji. We Wstępie do książki dokonała wykładni pojęcia arystokracji, jej historii i sytuacji po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku. W kolejnych siedmiu rozdziałach zaprezentowała dzieje przedstawicieli magnackich rodów, szczególnie skupiając się na ich życiu uczuciowym. Symptomatyczne, że wśród głównych bohaterów publikacji znalazła się tylko jedna kobieta - wszak mężczyznom, w tym zakresie, tradycja i zwyczaje pozwalały na znacznie więcej. Spomiędzy ponad dwustu rodów Rzeczypospolitej pisarka wybrała Radziwiłłów, Tyszkiewiczów, Sapiehów, Potockich, Zamoyskich z zamiarem przybliżenia czytelnikom miłosnych perypetii ich potomków w ubiegłym stuleciu. Z uwagi na rozległość rodzin o błękitnej krwi i ich wzajemnych powiązaniach, autorka przedstawiając historyczne postaci, umiejscawiała je w skomplikowanych dynastycznych koligacjach. Dzięki temu czytelnicy łatwiej mogli się zorientować, kto jest kim, spośród osób noszących to samo nazwisko, a czasem i imię, np. Michał Radziwiłł.
     Jak donosi Iwona Kienzler miłości arystokratów najczęściej kończyły się ślubami, lecz zdarzało się, że związki te nie były mile widziane przez rodziców i krewnych, gdyż nosiły znamiona mezaliansu. Małżeństwo zawarte z osobą o niższym statusie społecznym skutkowało określonymi konsekwencjami: od rodzinnego i towarzyskiego ostracyzmu do wydziedziczenia i zerwania wszelkich kontaktów. Jednakże zakochani młodzi ludzie, niepomni na ostrzeżenia starszych, ważyli się na przekraczanie norm, nie bacząc na konwenanse i łamiąc stereotypy w imię bezgranicznej miłości. Możni tego świata, wikłający się w przelotne lub dłuższe romanse, znajdowali się w jeszcze trudniejszej sytuacji. Związki te nie rokowały wspólnej szczęśliwej przyszłości kochanków, mimo to nierzadko decydowali się na brawurowe kroki. Iwona Kienzler sercowe przeżycia wyższych sfer osadziła w szerokim kontekście historycznym sięgając aż XXI wieku.

Krzysztof Radziwiłł...Stanisław Albrecht Radziwiłł...Michał Radziwiłł...

czwartek, 25 sierpnia 2022

Przystanek Bieszczady. Bez cenzury

 

Andrzej Potocki

 

CARPATHIA 2021





 

 





Bolesne tajemnice Bieszczadów

     Dla książki „Przystanek Bieszczady. Bez cenzury” właściwszym tytułem był ten z pierwszego wydania (2008 r.) – „Przystanek Bieszczady. Bez litości”. Autor, Andrzej Potocki, nie czuł litości dla czytelników proponując im lekturę wielokierunkową i niejednolitą tematycznie. Powstaje pytanie: dlaczego aż tak zróżnicowaną? Do kilkunastu rozdziałów poświęconych tragicznej bieszczadzkiej rzeczywistości, polsko-ukraińskim zaszłościom i syberyjskim odysejom Polaków, dodano części ukazujące „młodość górną i durną” pisarza w realiach PRL-u. Połączenie to można tłumaczyć licentia poetica twórcy, które należy uszanować. Ale z jakiego powodu znalazł się tu raport z pobytów Karola Wojtyły na wschód od Sanu oraz demaskatorskie ostrzeżenie przed fałszywymi prorokami w osobie autorki listu do czasopisma „Źródło”? Jak zając z kapelusza wyskoczyły jeszcze „Anny German bieszczadzkie epizody” czy „Przerwany lot” o katastrofie śmigłowca. Do jednego karpackiego worka autor powrzucał opowieści o różnym ciężarze gatunkowym, ukazujące „ciemną stronę mocy”: budzące grozę dzieje Bieszczadów, dramatyczne koleje losu i traumatyczne wydarzenia ich mieszkańców.
     Historyczna warstwa publikacji dostarcza czytelnikom wiedzy nie tylko o dziejach Bieszczadów, ale i o przeszłości Polski. W znakomitym opowiadaniu „Odyseja po bieszczadzku” zawarto historię Polski XX wieku z zesłaniami na Sybir, obozem jeńców w Starobielsku, zsyłką do gułagu w republice Komi, szlakiem Wojska Polskiego od Sielc nad Oką i Lenino, długą drogą do domu w Polsce, wyjazdem na Ziemie Odzyskane (gdy okazało się, że dom nie znajduje się już w Polsce). Nakreślono obraz mozaiki narodowościowej, kulturowej i wyznaniowej Rzeczypospolitej sprzed apokalipsy II wojny światowej. Przywołano pamięć o szarych maluczkich ludziach jako ofiarach w trybach machiny wielkiej historii.
     W kilku kolejnych rozdziałach regionalista przedstawił atmosferę wydarzeń, jakie miały miejsce w latach powojennych w Lesku, Terce, Maniowie, Balicy. Konflikty polsko-ukraińskie w rejonie pogranicza doprowadziły do unicestwienia wsi z cmentarzami i świątyniami, potwornych zbrodni na ludności cywilnej, o czym z żalem donosi dziennikarz na podstawie relacji naocznych świadków. Do tzw. wyzwolenia w 1945 roku „Polacy w Bieszczadach byli skazani z jednej strony na sowiecką samowolę ukraińskiego oficera, z drugiej zaś na upowskie barbarzyństwo”. Bolesne tajemnice górskich terenów polskiej części Podkarpacia, ukazane w książce, stają się dla miłośników Bieszczadów nieco bardziej zrozumiałe.

Budowa bieszczadzkiej obwodnicy
 Wysiedlanie mieszkańców bieszczadzkiej wsiPowojenni osadnicy w Bieszczadach