Maria Rodziewiczówna
Wydawnictwo Polskie R. Wegnera
Leśni ludzie z lat 80. XX wieku
Pięcioodcinkowy serial zatytułowany „Lato leśnych ludzi”,
zrealizowany przez Władysława Ślesickiego, jest bardzo luźno oparty na
motywach powieści Marii Rodziewiczówny pod tym samym tytułem, wydanej w
1920 roku. Scenarzysta i reżyser przeniósł akcję filmu do
lat 80. XX wieku, dodał współczesne wątki i stworzone przez
siebie postacie. Duch literackiego pierwowzoru ustąpił miejsca proekologicznym
zapędom gorliwych obrońców środowiska naturalnego. Sensacyjne i uczuciowe
perypetie bohaterów wkomponowanych w treść opowieści pisarki, nie przesłoniły
piękna i bogactwa polskiej przyrody przedstawionego w filmowych kadrach
zrealizowanych w Puszczy Białowieskiej i Augustowskiej.
Szczególną pracę wykonał operator Ryszard Czerwiński, specjalizujący
się w filmach przyrodniczych, z kunsztem i maestrią ukazujący pierwotną
naturę nieskażoną przez człowieka.
Czysty język ojczysty
Niedawna emisja serialu TVP „Lato leśnych ludzi” skłoniła mnie
do sięgnięcia po oryginał Marii Rodziewiczówny. Za tę inspirację jestem
telewizji bardzo wdzięczna. Ponowna lektura powieści, po wielu latach od
pierwszych nad nią zachwytów, utwierdziła mnie w przekonaniu, iż
pisarstwo autorki może zaspokoić moją tęsknotę do literatury pięknej i
nienagannej polszczyzny. Zmęczona współczesnym bełkotem pseudopisarzy
potrzebowałam wytchnienia w postaci czystego języka ojczystego.
Wzruszyły mnie dawno nie używane słowa: wyraj, ruczaj, bezdnie. Oczarowały
frazy: „szczodry do przeobfitości”, „dźwięk uderzył w ciszę”,
„wywabił z wody złoto kaczeńców”. Wyobraziłam sobie „polanę wybrukowaną opalami rosy”, „trawę, jak tło kobierców” czy słońce ze „swą światłowładczą potęgą”.
Paciorki w różańcu dziejów
Z kart tej znaczącej książki wyłania się przywiązanie autorki do
uniwersalnych dla naszej cywilizacji wartości humanistycznych:
prawdy, dobra, piękna. Obok nich czytelnicy znajdują
katechizm polskiego patrioty i obrońcy Ojczyzny, a dalej
pierwotny kult pracy, życia, powinności oraz z pietyzmem przedstawione
narodowe tradycje, kulturowe dziedzictwo i
historię naszej Ojczyzny. Toczy się zatem
„opowieść co była jednym paciorkiem w różańcu dziejów”, a bohaterowie
powieści posłuszni nakazom przodków rozpamiętują polskie losy, ale i
podtrzymują rycerskiego ducha w kolejnych pokoleniach pozbawionych swej
państwowości.
„Hej, rubieże dalekie Rzeczypospolitej, hej, kresy ciche, puste, zdławione,
wyludnione, wymordowane, wysiedlone, wysiedlone, zamarłe dla szpiegowskiego
oka triumfującego łupieżcy-kata, kordonami bagnetów i ziemskiej mocy,
dokumentami rządów potężnych i kongresów od Macierzy oddarte i z kart
wykreślone!”
Maria Rodziewiczówna zaprezentowała interesujące
spostrzeżenia podyktowane wielowiekową obserwacją przyrody i próbami
jej zrozumienia, jak o głuchym świętym – patronie od deszczu, który
leje tam, gdzie koszą (zamiast tam, gdzie proszą). Albo przekazała pozytywne
refleksje o dorastaniu: „Kto z ludzi ma ośmnaście lat, przeżywa maj”. A także całkiem współczesne sformułowania: „będę czytał ze zrozumieniem”.
Ród leśnych ludzi
Literackie postacie: Rosomak, Pantera i Żuraw – leśni ludzie żyjący w
cieplejszych porach roku w poleskiej głuszy zapraszają nas do
odwiedzenia zielonego królestwa opisanego na kartach powieści Marii Rodziewiczówny.
Przedstawione realia i fabuła oparte są na znanych autorce z
autopsji okolicach majątku w Hruszowej (obecnie na terenie
Białorusi), gdzie pomieszkiwała w leśnej chacie razem z przyjaciółkami.
Wiarygodne opisy zmieniających się cyklicznie sezonów, świata roślinnego i
zwierzęcego przepełnione są pięknem, spokojem, harmonią.
Ród leśnych ludzi „lasu miłośników, przyrody czcicieli”, którego
wnikliwą genealogię przedstawiła pisarka na pierwszych stronach książki, żyje
w prastarej puszczy, w zgodzie z jej mieszkańcami, według czterech pór roku
oraz rytmu dnia i nocy. Z pewnością u wielu czytelników obudzi to
tęsknotę za życiem w zgodzie z naturą, z drugim człowiekiem i z samym
sobą, za obcowaniem z dziką przyrodą, za pięknem ojczystej flory i fauny,
za prostym życiem i pożywieniem: „Jasny chleb pożywali i złotą patokę [miód – MP] i mieli wrażenie, że karmią
się słoneczną mocą lata, co tę pierwotną żywność człowieczą wyczarowało z
ziemi-rodzicielki”.
Lato jest tylko raz w roku
Recenzja autorstwa AGNESTO, jaką znalazłam na portalu kulturalnym
Stowarzyszenia sztukater.pl,/, jest w pełni zgodna z moimi odczuciami
po lekturze "Lata leśnych ludzi". Cytuję:
„Maria Rodziewiczówna w powieści ujęła harmonię naszego świata. Ten
piękny, nieskalany niczym dziewiczy obraz współistnienia i zgody. Jestem ja
– jesteś ty, w każdej konfiguracji. Człowiek z dala od siedzib, huku i nudy
staje się pełnowartościową istotą Bożą. Bóg stwarzając świat dał nam prawo
do współżycia ze światem zwierząt, owadów i ptaków. Rodziewiczówna
posługując się literaturą, przypomina nam o tym. Chwyta piękno, łapie szum
liści na wietrze, budzi zimnymi porankami wystrojonymi nocną rosą. Chwyta
urok otoczenia i wtapia go w opowieść o leśnych ludziach. Tworzy książkę,
która przypomina bursztyn z zatopionym rajem leśnym. Musisz skupić na
nim wzrok, wyciszyć rozkrzyczany umysł, uspokoić ciało, a zobaczysz w owym
jantarze raj ziemski. Aspiruj do niego – szepcze autorka –
lato jest tylko raz w roku. Łap je i nie daj mu minąć niezauważalnie.”
* zdjęcia: www.dailymotion.com, filmpolski.pl/, sfkadr.com/pl/