czwartek, 16 listopada 2017

Radziejowickie Theatrum. Dzieje Rezydencji

Popiersie Józefa Chełmońskiego w parku w Radziejowicach 

Maria Barbasiewicz  


Dom Pracy Twórczej w Radziejowicach 2016






 

Teatr mój widzę ogromny

     Do Radziejowickiego Theatrum zaprosiła nas polska historyczka, varsavianistka, autorka przewodników z serii "Tradycja Mazowsza" – Maria Barbasiewicz. Oryginalną przedmową (Libretto) opatrzył publikację dyrektor Domu Pracy Twórczej – Bogumił Mrówczyński. W podobnym tonie utrzymany jest wstęp autorki zawierający m.in. bardzo celne porównanie odtwarzania dziejów do „oświetlania reflektorem pojedynczych elementów na zaciemnionej scenie teatralnej”. Teatralnych odniesień w książce jest więcej. Kurtyna poszła w górę, przedstawienie czas zacząć!
     Opisanie przeszłości  okazałej rezydencji radziejowickiej rozpoczyna się siedemset lat temu w XIV wieku. Przez kilka stuleci właścicielami Radziejowic był ród Radziejowskich herbu Junosza, wśród których na uwagą zasługują: Mikołaj, Stanisław, Hieronim  i Michał. W latach osiemdziesiątych wieku XVIII dobra te przeszły w ręce familii Krasińskich, pieczętujących się herbem Ślepowron, z których wymienić należy Kazimierza, Józefa Wawrzyńca, Adama, Józefa i Edwarda – ostatniego pana na Radziejowicach.

Renesans, barok, klasycyzm

     Maria Barbasiewicz z dużym znajomością rzeczy przedstawiła losy radziejowickiej posiadłości, na której wyraźne piętno odcisnęły kolejne epoki ze swymi stylami architektonicznymi: renesans, barok, klasycyzm. Autorka dostarczyła dokładnej charakterystyki pałacu posiłkując się korespondencją i wydawnictwami z epoki. Z dużą dozą wyobraźni przestrzennej zobrazowała zewnętrzny wygląd  budowli, jak i jej wnętrza. Dzięki rzeczowym plastycznym opisom stało się dla nas czytelne założenie pałacowo-parkowe, zmieniające się na przestrzeni wieków. Spacerując po kilkuhektarowym otoczeniu pałacu czytelnik może ożywić w pamięci, jak wyglądały i działały radziejowickie dobra.
     Obecny wygląd Pałacu w Radziejowicach zawdzięczamy Józefowi Wawrzyńcowi Krasińskiemu, który zlecił nadwornemu architektowi króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, Jakubowi Kubickiemu, przebudowę posiadłości radziejowickiej w duchu klasycystycznym oraz rewitalizację „Zameczku” w formie pseudogotyckiej. Zmianie na styl angielski uległa koncepcja pałacowego parku, jednocześnie zabudowania towarzyszące pałacowi przeobrażono pod względem przeznaczenia i formy. 

Pałac Radziejowice - elewacja frontowa
Pałac Radziejowice - elewacja frontowa
Pałac Radziejowice - elewacja ogrodowa
Pałac Radziejowice - elewacja ogrodowa


niedziela, 12 listopada 2017

Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci

Wanda Rutkiewicz 1978 Mount EverestAnna Kamińska 


Wydawnictwo Literackie 2017















Mount Everest (8848 m)*


Kiedy nad nami jest już tylko niebo, wszystko widać ostrzej. 
Nie ma półprawd, nie ma półtonów. Wszystko jest czarne albo białe, zimne albo gorące.
 Albo się przeżyje, albo się umiera

Lhotse (8501 m)*

     „Opowieść o sile życia i śmierci” Wandy Rutkiewicz wyszła spod pióra dziennikarki i reporterki Anny Kamińskiej. Nie jest to pierwsza książka biograficzna tej autorki, ale z pewnością jest to dzieło najwyższej próby. Pisarka stworzyła pełen portret psychologiczny polskiej himalaistki, którego nie powstydziłby się profesjonalista – psycholog. Na ponad czterystu stronach Anna Kamińska przeanalizowała procesy podejmowania decyzji, sposoby działania w ekstremalnych sytuacjach i relacje Wandy Rutkiewicz z innymi ludźmi, odwołując się do korespondencji, wywiadów i rozmów z osobami z otoczenia alpinistki oraz publikacji na jej temat.

K2 (8611 m)*

     Pisarka wielokrotnie stawiała sobie pytanie „Co ukształtowało himalaistkę tak, że potrafiła działać w sobie tylko znany sposób, pokonując wszelkie ludzkie ograniczenia?” Któż inny pokonałby 120 km pieszej wędrówki o kulach po lodowcu pod szczyt K2 w Karakorum? Biografka odpowiadała na tak postawioną kwestię, sięgając daleko w przeszłość Wandy Błaszkiewicz - do jej domu rodzinnego. Czytelnik poznał matkę bohaterki, Mary, niepraktyczną, uduchowioną osobę, skupioną bardziej na sobie niż na rodzinie. Więcej niż codzienne domowe sprawy interesowały ją kultura Wschodu, buddyzm i egiptologia. Ojciec Wandy, Zbigniew, był inżynierem, wynalazcą, pragmatykiem, którego zajmowało odkrywanie nowego i aktywność fizyczna. Córka poszła w ślady ojca, który stał się dla niej wzorcem osobowym. Po tragicznej śmierci Jurka, pierworodnego syna Zbigniewa, Wanda pragnęła zrekompensować ojcu stratę potomka i spełnić jego oczekiwania. Uprawiała różne dziedziny sportu, wybrała techniczny kierunek studiów i męską pasję – taternictwo, alpinizm, w końcu himalaizm. Zabójstwo ojca zdopingowała Wandę do jeszcze intensywniejszej eksploracji gór wysokich.


Wanda Rutkiewicz 1989
Wanda Rutkiewicz 1989
Wanda Rutkiewicz
Wanda Rutkiewicz














sobota, 4 listopada 2017

Makuszyński. O jednym takim, któremu ukradziono słońce

Kornel Makuszyński - Fot. Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem Mariusz Urbanek 

Czarne 2017















Bezgrzeszne lata

     Lwów i Zakopane – miasta, które bezgranicznie ukochałam, miały zaszczyt gościć u siebie „smutnego humorystę” – Kornela Makuszyńskiego. Postać tego bardzo znanego i poczytnego pisarza, zwłaszcza w dziedzinie literatury dla dzieci i młodzieży, przypomniał Mariusz Urbanek, wydaną w bieżącym roku publikacją nazwaną „Makuszyński. O jednym takim, któremu ukradziono słońce”. Nazwa ta jest parafrazą tytułu jego powieści „O dwóch takich, co ukradli księżyc”. Znając kilka wcześniejszych książek  biograficznych tegoż autora liczyłam na rzetelność treści lektury i łatwość jej przedstawienia. I nie zawiodłam się. „Makuszyńskiego…” czyta się lekko, łatwo i przyjemnie, pomimo tego, że dotykana jest trudna tematyka wojen i zawiłości powojnia, gdy „Słońce w jego herbie powoli gasło”. 

Uśmiech Lwowa

     Świetnie skonstruowana opowieść o pisarzu, jak na biografię przystało, ma chronologiczny układ treści, lecz jednocześnie wyodrębnione zostały zagadnienia porządkujące życie publicysty, wyróżniające zjawiska wypełniające losy tego nietuzinkowego człowieka. A zatem, znajdujemy w książce Mariusza Urbanka rozdziały o europejskich podróżach felietonisty, kobietach mu bliskich i dalekich, wojnach światowych i zsyłkach, góralach i Zakopanem, teatrach i prasie, wydawcach i przyjaciołach, wielbicielach talentu, kawiarniach, brydżu, Żydach. I to wszystko na niecałych trzystu stronach, które poza tekstem zawierają kilkadziesiąt fotografii autora „Panny z mokrą głową” i kalendarium jego życia.

Przygody Koziołka Matołka

    Mariusz Urbanek z powodzeniem przybrał miejscami żartobliwy ton, wzorowany na stylu Mistrza, który „za najbardziej pożyteczne książki uważa te, które «się śmieją»” i był zdania, że „najtrafniejsze sformułowania… przychodzą do głowy… gdy ręka z piórem wędruję znad papieru do kałamarza i z powrotem”. Kornel Makuszyński w całym swoim życiu starał się „być wroną kolorową, kiedy wszystkie są czarne”. A propos wrony (WRON-y) - autor przytoczył ciekawą anegdotę o ptaszku z ilustracji do „Przygód Koziołka Matołka”, które wycofano ze sprzedaży po wprowadzeniu stanu wojennego w 1981 roku. Po czasie okazało się, że w przedwojennych wydaniach „wrona była zupełnie apolitycznym wróbelkiem”.

środa, 1 listopada 2017

Polski dwór

Dwór w Lusławicach Stanisław Markowski 


Wydawnictwo AA 2006









Gloria Artis fotografii

     Stanisław Markowski  odznaczony medalem „Zasłużony kulturze Gloria Artis” jest człowiekiem wielu talentów: komponuje muzykę, gra i śpiewa, ale nade wszystko fotografuje. Leżący przede mną album „Polski dwór” ziścił słowa wyjęte z motta jego twórczości fotografa-dokumentalisty: „Co jest, niech piękne będzie”. Piękno polskiego dworu jest nie do przecenienia – zarówno w wymiarze materialnym, jak i to duchowym, ponieważ w jego 
ścianach przeżyli ci, co
Polskę stworzyli,
Co Ojczyznę kochali…

Duch dworu w Suchej

     Publikację krakowskiego wydawnictwa AA wstępem opatrzył prof. Marek Kwiatkowski – wzorowy właściciel dworu w Suchej na Podlasiu oraz były dyrektor Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie. Profesor przypomniał historię drewnianego budownictwa dworu polskiego, aż po narodzenie się tzw. stylu dworkowego. Scharakteryzował typowe otoczenie dworu z parkiem i folwarkiem oraz malowniczo opisał wnętrza i wyposażenie dworów. Historyk sztuki powiązał „ducha dworu” ze staropolską gościnnością i zwrócił należytą uwagę na kluczową rolę dworów w kultywowaniu polskich tradycji narodowych i budowaniu naszej tożsamości narodowej, bo dwór polski „ileż serc zaszczepił miłością do Ojczyzny szczególną…”.

Dwór w Modlnicy
Dwór w Modlnicy - fot. commons.wikimedia.org/
Dwór w Petrykozach
Dwór w Petrykozach - fot. muzeaprywatne.blogspot.com