wtorek, 15 września 2020

Taniec na wulkanie

Daisy Hochberg von Pless Daisy Hochberg von Pless 


 ARCANA 2005








Czego Daisy nie przemilczała

     „Taniec na wulkanie” to pierwszy tom wspomnień autorstwa Daisy Hochberg von Pless, opublikowanych w 1928 roku. Drugi pt. „Lepiej przemilczeć” ukazał się w 1931 r., a ostatni zatytułowany „Co przemilczałam” w roku 1936. Trylogia ta w dużej mierze opierała się na prowadzonych przez księżnę prywatnych pamiętnikach oraz jej licznej korespondencji z członkami szeroko rozumianej rodziny i wielkimi tego świata. Dzieje angielskiej arystokratki wydanej za mąż za potomka trzeciego rodu Niemiec, jakie wyłoniły się z kart książki, nie były jednak historią jak z bajki. Młoda angielska narzeczona napisała później „nie zdawałam sobie wówczas z tego sprawy, że zostałam po prostu kupiona”. Pani na zamkach w Książu i Pszczynie posiadała wszystko i mogła wszystko. No, prawie wszystko… Jej małżeństwo z Janem Henrykiem XV Hochbergiem von Pless nie było szczęśliwe, ale przetrwało trzydzieści lat i dało rodzinie trzech wspaniałych synów - Hansela, Lexela i Bolka - (córka zmarła w niemowlęctwie). Niestety, zakończyło się rozwodem.

"Dałam rannym szampana"

     Jedna z najpiękniejszych dam ówczesnej Europy była kobietą wyjątkową i takież samo było jej życie. Pisane przez Daisy von Pless pamiętniki stanowią nieoceniony materiał źródłowy dla historyków. Zawierają one obraz życia kobiety poślubionej pruskiemu księciu, relacje z rodzinnych wydarzeń, licznych podróży po Europie i świecie, a także zakulisowych intryg, rozmów, działań. Co więcej, przedstawiono w nich sytuację polityczną w Europie w przededniu wybuchu Wielkiej Wojny i w jej trakcie. Jakże trafnie w lipcu 1914 roku Daisy von Pless przestrzegała „wszyscy tańczycie na wulkanie” (stąd tytuł omawianego polskiego wydania). Kompleksowe ujęcie tematyki epoki fin de siècle przez światłą i inteligentną osobę, a nade wszystko świadka i uczestnika życia społecznego i politycznego na szczytach Europy wydają się być głównym walorem publikacji. Miejscami wspomnienia księżnej wydają się zbyt infantylne, gdy przewiduje, iż „każdy, kto przeczyta książkę, polubi mnie”. W zwrotach typu „Ponownie ostrzegam cesarza” czy „Zwróć Alzację i Lotaryngię Francuzom, Wasza Wysokość” pojawiały się natomiast zwiastuny dowodzące przesadnego mniemania księżnej w kwestii własnej sprawczości. Szczerość autorki pozwoliła nam, czytelnikom, ujrzeć pojawiające się niekiedy jej oderwanie od rzeczywistości, nawet tej wojennej, w której w pewnym sensie uczestniczyła. Podczas wizyty w szpitalu dla wojskowych „Dałam rannym szampana… i zaproponowałam wino dwa razy w tygodniu”. No, cóż, jej mąż Jan Henryk XV Hochberg ciągle jej powtarzał, aby zachowywała się po książęcemu

Rodzina Hochberg von Pless
Daisy von Pless ze słynnym sznurem pereł 















"Korony runęły z brzękiem"

     Zastanawia mnie chropowaty język wspomnień, który nie ułatwiał czytania – czy jest on charakterystyczny dla stylu pisarskiego księżnej Daisy czy dla niezbyt udanego przekładu polskiej tłumaczki? Niemniej jednak, znalazłam wiele zdań sformułowanych z dużym wyczuciem estetycznym i artystyczny wyobraźnią. Wszak, gdy kończyła się Wielka Wojna „korony… runęły z brzękiem jedna na drugą”. W innych akapitach autorka zawarła efekty swych przemyśleń ujmując je w niezwykle czytelne frazy. Stwierdziła np. „To źle afiszować się z bogactwem i władzą wobec tych, którzy nie mają ani jednego, ani drugiego”. „Angielska róża”, jak ją czasem nazywano, z nostalgią przyznała „Dla mnie wszystkie inne miejsca były jedynie mieszkaniami, a Ruthin i Newlands domami rodzinnymi”.
     Daisy von Pless oczarowała mnie specyficznym finezyjnym poczuciem humoru podszytym niechęcią do wszystkiego, co pruskie. O prezencji jej i włoskiej księżniczki wyraziła następującą opinię: „Nie jest trudno ładnie wyglądać, kiedy jest się w Niemczech”. Według Daisy „wiele ogrodów niemieckich wygląda tak, jak niemiecka gospodyni w sztywnym bawełnianym szlafroku… i w wysokich czarnych butach”. Natomiast „próby zapamiętania przodków i związków… są tak trudne, jak próba zrozumienia wiary muzułmańskiej”. Na szczęście tekst wspomnień uzupełniono wiele wyjaśniającymi przypisami (dolnymi!) dotyczącymi osób, miejsc czy wydarzeń. W oryginalny sposób opisano zamieszczone w tomie ilustracje, sięgając do treści książki i przytaczając wybrane z niej zdania. 

Daisy Hochberg von PlessDaisy Hochberg von PlessDaisy Hochberg von Pless

Trzech wspaniałych

     Ponieważ żona księcia Jana Henryka XV von Pless bardzo krytycznie wypowiadała się na temat arystokratów, panujących domów, pretendentów do tronów i polityków, edycja jej wspomnień przyjęta została nie tylko chłodno czy niechętnie, lecz spowodowała wrogie nastawienie części osób do autorki. Czy myliła się pisząc o wyższych sferach, gdzie „Prawie każdy był uwikłany w konflikty rodzinne, a większość zabiegała o poprawienie swojej sytuacji na dworze w Londynie, Wiedniu czy Berlinie”.
Inaczej, prawie że bez cienia krytyki, autorka przedstawiła trzech mężczyzn, którzy odegrali ważną rolę w jej życiu, a z którymi łączyły ją więzy rodzinne czy uczuciowe. Ojciec chrzestny Daisy, król Anglii - Edward VII zainicjował jej małżeństwo, cesarz pruski - Wilhelm II pozostawał jej wiernym przyjacielem, Vater - Jan Henryk XI Hochberg, jako teść był jej troskliwym opiekunem.

Daisy a sprawa polska

     Na zakończenie moich refleksji wywołanych lekturą pierwszego tomu wspomnień księżnej poruszę kwestię „Daisy a sprawa polska”. Otóż księżna pszczyńska, hrabina von Hochberg, baronowa na Książu, wyrażała jawnie swoją opinię na ten temat pisząc: „przykre i wyolbrzymione uczucie niechęci, jakie Niemcy okazują Polakom” czy „Niemcy były odpowiedzialne za wysoce represyjne prawodawstwo w stosunku do polskich poddanych”. Daleko posunięty sceptycyzm wobec niemieckiej polityki był dla Daisy von Pless całkiem naturalną postawą. Niechętny Polakom małżonek księżnej był desygnowany przez pruskiego cesarza Wilhelma na króla ewentualnego Królestwa Polskiego, ale odmówił dostąpienia tego zaszczytu. Jesienią 1916 roku w liście do żony ciekawie podsumował sposób bycia Komendanta Józefa Piłsudskiego: „Nie wiem, jak tytułuje się Piłsudski, ale zachowuje godność, dostojeństwo i status quo typowe dla króla”.
     Król jest tylko jeden!

Zamek Książ
Zamek w Pszczynie
















* zdjęcia czarno-białe   https://daisyvonpless.wordpress.com/, zdjęcia barwne - własne



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz