Wydawnictwo Adam Marszałek – 2006
Od Korpusu Ochrony Pogranicza do szarej "Pobiedy"
     Doskonale sformułowany tytuł wspomnień Małgorzaty Iwanowskiej –
  Ludwińskiej „Cień ojca na tle tężni” w pełni oddaje zawartość książki.
  Przeplatają się w niej trzy historie: ojca autorki Wacława Iwanowskiego,
  ciechocińskiego kurortu oraz odradzającej się Polski. Nie są to jednak dzieje
  spisywane przez badacza-historyka. Pisarka powybierała z czasów przepełnionych
  wydarzeniami tylko te, które pozwalały wiernie oddać atmosferę solnego
  uzdrowiska oraz wpływający na nie kontekst historyczny. W tak nakreślonych
  realiach osadziła losy swojego ojca, pochodzącego ze Żmudzi, wielce
  zasłużonego lekarza. W jego życiorysie znalazły się chlubne karty historii:
  służba w Korpusie Ochrony Pogranicza, funkcja lekarza zdrojowego w litewskich
  Druskiennikach (w tym opieka nad Marszałkiem Józefem Piłsudskim), stanowisko
  lekarza naczelnego w Ciechocinku, walki w Powstaniu Warszawskim w ramach Armii
  Krajowej, obóz pracy przymusowej w Niemczech. Po zakończeniu II wojny
  światowej doktor ponownie objął posadę głównego lekarza w Ciechocinku, a
  następnie dyrektora Sanatorium Kolejowego. Powojenne ćwierćwiecze działalności
  dr Wacława Iwanowskiego obfitowało w pożyteczne inicjatywy w zakresie
  nowoczesnego lecznictwa zarówno w Ciechocinku, jak i w Warszawie.
  Jednocześnie, tego wiernego słuchacza audycji Radia Wolna Europa,
  komunistyczne władze poddawały represjom. Wszak kilkakrotnie odmówił
  wstąpienia do PZPR, a Rząd Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie uhonorował
  go Srebrnym Krzyżem Zasługi.
Ciechocinek był wtedy malutki
     Małgorzata Iwanowska – Ludwińska, jak na artystę – plastyka przystało,
  książkę o ojcu pisała obrazami, wspaniale oddając atmosferę dawnego
  Ciechocinka z „najstarszym reprezentacyjnym budynkiem w kurorcie” – Starym
  Dworkiem. Sięgnęła pamięcią do basenu tężniowego z towarzyszącą budowlą w
  kształcie okrętu, do pijalni wód mineralnych z kranami z podgrzewaną
  mineralką, do holu dworca kolejowego, gdzie aż do kopuły sięgała palma z Parku
  Zdrojowego. Ale Tężniopolis (jakby powiedział jego piewca - Janusz Żernicki)
  to nie tylko atrakcyjne obiekty. Dawny Ciechocinek znakomicie prosperował i
  cieszył się dużym powodzeniem dzięki całej plejadzie postaci oddanych swej
  Małej Ojczyźnie, a reprezentujących wysoki poziom intelektualny, moralny i
  kulturalny (dlatego często pojawia się w charakterystykach osób bliskie mi
  słowo – biblioteka). Wśród nich znalazło się wyjątkowe grono ciechocińskich
  lekarzy, artystów, inżynierów, farmaceutów, malarzy. Galerię postaci, gdy „Ciechocinek
  był wtedy malutki” artystka przedstawiła z wielką wrażliwością i
  wielkodusznością. Listę osobowości i oryginałów otwiera „ostrzynóż”, a za nim
  następują dorożkarze, katechetka, kościelny, ogrodnicy. W
  kilkumiesięcznym sezonie letnim do Ciechociniaków dołączali bywalcy uzdrowiska
  – kuracjusze.  
 
  
   


