 
    Anna Mieszczanek
MUZA - 2020
      
      
Rzemiennym dyszlem przez dzieje
      „Bo, jak to w Polsce… zawsze był jakiś dwór” stwierdziła Anna Mieszczanek
      i przedstawiła czytelnikom historie ziemian zamieszkujących, jak na dotąd,
      dwory i dworki. Nazwała ich „Przedwojenni” ponieważ wojna i tzw. reforma
      rolna zmiotły z powierzchni ziemi większość dworów i ich właścicieli.
      Autorka spełniała się zawodowo jako publicystka, psycholożka,
      dziennikarka, działaczka antykomunistyczna, nabywając różnorodne
      doświadczenia życiowe i poszerzając swe horyzonty myślowe. Dzięki czemu
      uzyskała szeroki ogląd rzeczywistości uprawniający ją do wyrażania opinii
      na tematy społeczne, np. skutki „dekretu o zabieraniu” właścicielom ich
      majątków (1944 rok). Bliskie są mi stwierdzenia pisarki edukowanej w
      PRL-owskiej szkole, gdzie mówiło się o pańszczyźnie i wyzysku chłopów, ale
      nie słyszało się o wynagradzaniu pracowników folwarcznych za pomocą pensji
      czy ordynarii. Gdzie przedstawiano klasę panów, obszarników w jak
      najgorszym świetle, przypisując im rażące wady i uczynki, których nie
      popełnili. Pomimo komunistycznej indoktrynacji wszechobecnej w środkach
      przekazu i oczywiście w oświacie, Anna Mieszczanek dostrzegła w powojennej
      Polsce miejsca pamiętające przedwojenne czasy – szlacheckie dwory, które
      uratowały się z wojennej i okupacyjnej pożogi. Wydobywszy się „spod
      propagandowej narracji PRL-u” rozpoczęła wędrówkę, co prawda już nie
      rzemiennym dyszlem, od dworu do dworu, lecz przez dzieje ziemiaństwa,
      poznając je z całym dobrodziejstwem… miejscowej społeczności. Owo
      odkrywanie wspomagane było przez działania znakomitych postaci, dla
      których ocalenie od zapomnienia wszystkiego, co zachowało się z naszego
      dziedzictwa kulturowego, stanowiło istotną wartość. Jedni z nich pisali
      przewodniki krajoznawcze czy naukowe opracowania, a inni upowszechniali tę
      wiedzę tworząc drukowane i internetowe katalogi. Jedni kupowali zrujnowane
      posiadłości i odbudowywali je, a drudzy reaktywowali szlacheckie
      organizacje, nagrywali wywiady z byłymi już ziemianami lub kręcili filmy o
      nich. Wszyscy oni, również autorka opowieści i zapewne wielu czytelników,
      „doświadczają tamtego bólu… nie może przecież nie boleć wyrzucenie z
      domu”. Złotymi zgłoskami zapisały się na kartach historii dworów takie
      nazwiska, jak Napoleon Orda, Roman Aftanazy, Marek Kwiatkowski, Jerzy
      Marek Minakowski, Maciej Rydel, Marcin K. Schirmer, Piotr Szymon Łoś.
    






