Sławomir Koper
Bellona 2013
Przybytki Melpomeny
„Kino, teatr, kabaret” jako drugi tom cyklu „Dwudziestolecie międzywojenne” dostarczył czytelnikowi wielu informacji o życiu kulturalnym II Rzeczypospolitej. Pomimo pewnych niedostatków formalnych, jak np. brak odautorskiego wstępu czy spisu treści, publikacja pozostawia pozytywne wrażenie. Jest to nie tylko zasługą
tekstu znakomitego znawcy tematu, Sławomira Kopera, ale i zaprezentowanych w książce kilkuset
fotografii ze zbiorów
Narodowego Archiwum Cyfrowego, doskonale uzupełniających zawarte wiadomości. Z szerokiej tematyki prężnie rozwijającej się polskiej kultury dwudziestolecia, autor wybrał te, którymi żyła międzywojenna Polska. Wnikliwie przyjrzał się tytułowemu teatrowi przeżywającemu okres
prosperity; w samej Warszawie funkcjonowało w tych latach ponad sto osiemdziesiąt teatrów i teatrzyków. Autor w olbrzymim skrócie opowiedział o
ludziach teatru przywołując pierwsze nazwiska aktorów i reżyserów tworzących w
przybytkach Melpomeny:
Juliusza Osterwę, Stefana Jaracza, Leona Schillera, Aleksandra Zelwerowicza i Ludwika Solskiego. Nie pominął również osób, od opinii których nierzadko zależała egzystencja sceny –
recenzentów z wybitnym Tadeuszem Boyem-Żeleńskim, zamordowanym przez hitlerowców 1941 roku we Lwowie na
Wzgórzach Wuleckich.
Multimedialna klasyka
Międzywojenny teatr nieraz wychodził poza ramy
klasycznych spektakli. Na wawelskim dziedzińcu wystawiono AD 1923 „Odprawę posłów greckich” Jana Kochanowskiego „
W mistrzowski sposób wykorzystano możliwości plenerowej inscenizacji: grę świateł, dźwięki dzwonów i zegarów, wspaniałą architekturę”. Dziś nazwalibyśmy takie przedstawienie pokazem
multimedialnym. Wieloaspektowe bywały też klasyczne interpretacje, ale w zupełnie innym wymiarze.
Deski teatru stawały się polem bitwy między miłośnikami ambitnego repertuaru a zwolennikami sztuk komercyjnych, gwarantujących lepszą frekwencję i dochody. W walce tej brali udział m.in. poeci spod znaku
Pikadora, którzy „
perfidnie i obrzydliwie podkreślali brawami każdy banał dialogu, każde zdawkowe powiedzonko”.
|
Jan Kiepura |
|
Adolf Dymsza |
|
Eugeniusz Bodo |
Kino nieme i nienieme
W okresie międzywojennym Rzeczpospolita znalazła się w kręgu
X muzy z jej filmem
niemym i
dźwiękowym. Przełom udźwiękowienia kina stanowił dla niektórych gwiazd filmowych koniec kariery, ale nie dla Jadwigi Smosarskiej, która utrzymała swą pozycję gwiazdy dzięki umiejętnemu operowaniu głosem. Sławomir Koper zwrócił uwagę czytelników na jeszcze innych aktorów:
Elżbietę Barszczewską, Tolę Mankiewiczównę, Aleksandra Żabczyńskiego, Adolfa Dymszę, Eugeniusza Bodo. Nazwiska znane ze scen teatralnych i ekranów kin uzupełniono w publikacji o gwiazdy lekkiej muzy – kabaretów i rewii. Moją uwagę zwróciły międzywojenne
kabarety literackie, dumnie kontynuujące tradycje „teatru drugiego nurtu” z krakowskim
Zielonym Balonikiem na czele.
Qui Pro Quo, Morskie Oko, Cyrulik Warszawski to najważniejsze ze stołecznych kabaretów, dla których teksty pisywali najlepsi poeci:
Julian Tuwim, Antoni Słonimski, Marian Hemar, Jan Lechoń, Kazimierz Wierzyński. Sławomir Koper poświęcił dużo miejsca nietuzinkowej postaci króla konferansjerów –
Fryderyka Jarosy’ego będącego jednocześnie aktorem, reżyserem i założycielem kilku kabaretów. Ten Austriak węgierskiego pochodzenia z polskim obywatelstwem obdarzony został przez rodaków tytułem „
doktora humoris causa”.
Podkasana muza
Obok kabaretów z zacięciem poetycznym pojawiły się
teatrzyki rewiowe o lżejszym repertuarze dla mniej wymagających widzów. Listę gwiazd i gwiazdek obecnych w publikacji uzupełniły:
Loda Halama, Stefania Górska, Zula Pogorzelska, Ludwik Sempoliński i oczywiście hrabina Tyszkiewiczowa –
Hanka Ordonówna, która wsławiła się ratowaniem polskich „
Tułaczych dzieci”, osieroconych wygnańców okupowanej z Polski. A dla kontrastu w wydawnictwie pokazano zdjęcie Hanki Ordonówny dowodzące, że w 1925 roku nie znano
Photoshopa – programu do obróbki grafiki. Na pończochach Ordonki „poleciało” oczko!
|
Hanka Ordonówna |
|
Szczepko i Tońcio - Kazimierz Wajda i Henryk Vogelfänger |
Tylko we Lwowie
W rozdziale, poświęconym
celebrytom, historyk i publicysta podzielił się z czytelnikami wiedzą o ich miłościach, skandalach (ale bez pikantnych szczegółów) i szczęśliwych związkach. Dowodząc wybitnego poziomu umiejętności i talentu polskich artystów złożył hołd
międzynarodowej karierze Poli Negri i Jana Kiepury. Nie zapomniał też o innych zjawiskach społecznych międzywojnia. Kino, teatr, kabaret kreowały życie kulturalne Drugiej Rzeczypospolitej, ale niezależnie od nich, trochę na uboczu, zaistniało
Polskie Radio. Spektakularną karierę zrobiła audycja
Wesoła Lwowska Fala ze swymi znakomitościami:
Szczepciem (Kazimierz Wajda) i
Tońciem (Henryk Vogelfänger). Batiarzy, gwiazdy filmu
Włóczęgi, wylansowali tzw. szlagier pt.
Tylko we Lwowie.
Od Piłsudskiego do PZPN
Sławomir Koper, specjalista od
obyczajowości Polaków, okrasił tekst książki nieoficjalnymi informacjami, sygnalizując np. nieformalne stosunki artystów z polityką.
Niepodległa Polska, w głównej mierze dzieło
Józefa Piłsudskiego, wymuszało na autorach tekstów nieszydzenie z postaci Marszałka, który sam był zwolennikiem ambitnej odmiany kabaretu. Również w dołączonym kalendarium drugiego roku
Niepodległości znalazłam kilka ciekawostek. Już 7 lutego 1919 roku wydano dekrety o
powszechnym obowiązku szkolnym i
powszechnej służbie wojskowej, natomiast w grudniu tego roku powstał nasz
PZPN – Polski Związek Piłki Nożnej!
Bo życie to kabaret!
Rzetelny pisarz posiłkował się materiałami źródłowymi, cytując niektóre fragmenty opracowań charakteryzujące „lata dwudzieste, lata trzydzieste”. Kazimierz Wierzyński opisując twarz Juliana Tuwima konstatował „wszystko to sprawiało wrażenie, że można było rozglądać się po nim jak po niezwykłej okolicy”. Pewien dziennikarz oprowadził czytelników po domu Toli Mankiewiczówny „W jednym z pokojów ustawiły się półki biblioteczne wzdłuż ścian, otoczyły biurko, wspięły się na stojący w kącie zegar, popełzły wzdłuż parapetu okna i nadmiar książek rzuciły wreszcie na okrągły stół pośrodku pokoju”. O przeciągającej się próbie spektaklu świadczą słowa Antoniego Słonimskiego „Nie mam zegarka, ale mam kalendarz”.
Bo życie to kabaret! (Life is a cabaret)…
* zdjęcia www.nac.gov.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz