Jolanta Maria Kaleta
Psychoskok 2015
PRL bez filtra
Na pierwszy rzut oka „Kolekcja Hankego” mogłaby uchodzić za
kolejną opowieść z gatunku „skarb ukryty przez nazistów”, ale byłoby to
niesprawiedliwe. Jolanta Maria Kaleta serwuje nam bowiem nie tylko
sensacyjno-kryminalną intrygę, ale także głęboko zakorzeniony w realiach
PRL-u portret społeczny i psychologiczny, nasączony świadomością historyczną
i lokalną, której próżno szukać w podręcznikowych streszczeniach.
Autorka umieszcza akcję powieści w czerwcu 1976 roku – PRL w tej publikacji jest tak wiarygodnie ukazany, że czytając książkę, niemal czuć zapach wilgotnych klatek schodowych, smak rozwodnionej kawy Inki i słychać trzask przekładanej kasety magnetofonowej. Jolanta Kaleta z kronikarską wręcz precyzją oddaje klimat późnego Gierka: atmosferę nieufności, absurdu instytucjonalnego, obecność milicji, cenzury, ale i swoistej „normalności” tamtych czasów. Autorka, sama zresztą związana zawodowo z muzealnictwem i dziejami Dolnego Śląska, pisze o PRL-u tak, jak się naprawdę żyło – z zakazami, kombinatorstwem, ale też z codziennymi rytuałami i ludźmi próbującymi zachować godność w absurdalnym systemie.
Autentyczność przestrzeni stworzona przez historyczkę – od zakurzonych muzealnych magazynów, przez dolnośląskie pałace i zamki, aż po ulice i place Wrocławia – robi wrażenie. Wszystko tu ma swoje miejsce i sens. I nie jest to tylko efekt dobrej dokumentacji – to efekt życia w tej rzeczywistości, które przeniknęło styl Jolanty Kalety na wskroś. Szczegóły, takie jak konkretne modele samochodów, ówczesne nazwy muzeów, prawdziwe tytuły dzieł Michaela Willmanna – pokazują, że ta lektura mogłaby służyć za podręcznik do mikrohistorii kultury materialnej PRL-u i Dolnego Śląska. Nawet w scenach bardziej „literackich” – jak nocne włamania czy konfrontacje z przestępcami – autorka nie traci kontaktu z rzeczywistością. Nic tu nie dzieje się przypadkiem.
Autorka umieszcza akcję powieści w czerwcu 1976 roku – PRL w tej publikacji jest tak wiarygodnie ukazany, że czytając książkę, niemal czuć zapach wilgotnych klatek schodowych, smak rozwodnionej kawy Inki i słychać trzask przekładanej kasety magnetofonowej. Jolanta Kaleta z kronikarską wręcz precyzją oddaje klimat późnego Gierka: atmosferę nieufności, absurdu instytucjonalnego, obecność milicji, cenzury, ale i swoistej „normalności” tamtych czasów. Autorka, sama zresztą związana zawodowo z muzealnictwem i dziejami Dolnego Śląska, pisze o PRL-u tak, jak się naprawdę żyło – z zakazami, kombinatorstwem, ale też z codziennymi rytuałami i ludźmi próbującymi zachować godność w absurdalnym systemie.
Autentyczność przestrzeni stworzona przez historyczkę – od zakurzonych muzealnych magazynów, przez dolnośląskie pałace i zamki, aż po ulice i place Wrocławia – robi wrażenie. Wszystko tu ma swoje miejsce i sens. I nie jest to tylko efekt dobrej dokumentacji – to efekt życia w tej rzeczywistości, które przeniknęło styl Jolanty Kalety na wskroś. Szczegóły, takie jak konkretne modele samochodów, ówczesne nazwy muzeów, prawdziwe tytuły dzieł Michaela Willmanna – pokazują, że ta lektura mogłaby służyć za podręcznik do mikrohistorii kultury materialnej PRL-u i Dolnego Śląska. Nawet w scenach bardziej „literackich” – jak nocne włamania czy konfrontacje z przestępcami – autorka nie traci kontaktu z rzeczywistością. Nic tu nie dzieje się przypadkiem.
Portret psychologiczny
Największym atutem książki – oprócz samej intrygi – jest
jednak warstwa psychologiczna postaci. Główna bohaterka to osoba niebanalna,
skonfliktowana wewnętrznie, pełna emocjonalnych ran, które powoli odkrywamy
w miarę rozwoju fabuły. Pracownica muzeum, z pozoru spokojna i
uporządkowana, nosi w sobie mieszankę idealizmu, lęku i frustracji, typową
dla młodych kobiet żyjących w opresyjnej rzeczywistości, gdzie niezależność
była podejrzana, a ambicje kobiet zderzały się z betonową ścianą
patriarchatu.
Drugoplanowe postaci – pracownicy muzeum, członkowie szajki, koledzy z resortów – są napisane z dbałością o psychologiczną spójność i społeczne umocowanie. Tu nie ma zbędnych bohaterów, a każdy coś symbolizuje: tchórzostwo, oportunizm, resztki przedwojennej przyzwoitości albo nową jakość cynizmu lat 70. W powieści tej Jolanta Kaleta daje głos tym, którzy na co dzień byli tłem – ludziom z piwnic, zapleczy, warsztatów i archiwów. Postaci z pozoru marginalne, ale w rzeczywistości – esencjonalne dla zrozumienia mechanizmów upadku moralnego w PRL-u. To właśnie tacy ludzie byli trybikami wielkiej maszyny fałszu, oportunizmu i podwójnych standardów, cichymi świadkami historii.
Bohaterowie „Kolekcji Hankego” Jolanty Kalety to ludzie z bogatą przeszłością. Każdy portret to nie tylko twarz, lecz zapis życia pełnego dramatów, wyborów i tajemnic. W tej galerii osobowości przeszłość nie służy tylko jako tło – to ona definiuje emocje, gesty i spojrzenia, nadając postaciom głębię. Swoim zaniechaniem, lojalnością wobec hierarchii i „trzymaniem się procedur”, skutecznie torpedowali każdy przejaw odwagi i niezależności. Stali się symbolem tych, którzy znaleźli się na stanowiskach nie dlatego, że mieli wizję czy kompetencje, ale dlatego, że umieli się dostosować i nie zadawać pytań. Robili wszystko, by przetrwać mimo lęku i wiecznego kombinowania.
Jolanta Kaleta wykorzystuje te postaci, by pokazać, jak blisko intryga zaginionych dzieł ociera się o polityczne interesy, lokalne układy i opresyjną biurokrację. To znakomicie dopracowany wątek, który dodaje książce autentyczności. Pisarka pokazuje, że za każdym portretem kryje się historia warta opowiedzenia.
Drugoplanowe postaci – pracownicy muzeum, członkowie szajki, koledzy z resortów – są napisane z dbałością o psychologiczną spójność i społeczne umocowanie. Tu nie ma zbędnych bohaterów, a każdy coś symbolizuje: tchórzostwo, oportunizm, resztki przedwojennej przyzwoitości albo nową jakość cynizmu lat 70. W powieści tej Jolanta Kaleta daje głos tym, którzy na co dzień byli tłem – ludziom z piwnic, zapleczy, warsztatów i archiwów. Postaci z pozoru marginalne, ale w rzeczywistości – esencjonalne dla zrozumienia mechanizmów upadku moralnego w PRL-u. To właśnie tacy ludzie byli trybikami wielkiej maszyny fałszu, oportunizmu i podwójnych standardów, cichymi świadkami historii.
Bohaterowie „Kolekcji Hankego” Jolanty Kalety to ludzie z bogatą przeszłością. Każdy portret to nie tylko twarz, lecz zapis życia pełnego dramatów, wyborów i tajemnic. W tej galerii osobowości przeszłość nie służy tylko jako tło – to ona definiuje emocje, gesty i spojrzenia, nadając postaciom głębię. Swoim zaniechaniem, lojalnością wobec hierarchii i „trzymaniem się procedur”, skutecznie torpedowali każdy przejaw odwagi i niezależności. Stali się symbolem tych, którzy znaleźli się na stanowiskach nie dlatego, że mieli wizję czy kompetencje, ale dlatego, że umieli się dostosować i nie zadawać pytań. Robili wszystko, by przetrwać mimo lęku i wiecznego kombinowania.
Jolanta Kaleta wykorzystuje te postaci, by pokazać, jak blisko intryga zaginionych dzieł ociera się o polityczne interesy, lokalne układy i opresyjną biurokrację. To znakomicie dopracowany wątek, który dodaje książce autentyczności. Pisarka pokazuje, że za każdym portretem kryje się historia warta opowiedzenia.
Filmowa narracja
Fabuła, jak przystało na dobrą powieść sensacyjną, trzyma
tempo i nie pozwala na nudę. Odkrycie listy zaginionych dzieł Willmanna
(barokowego „śląskiego Rembrandta”) prowadzi do szeregu niebezpiecznych
zdarzeń, które bohaterka musi rozwikłać, lawirując między urzędnikami,
milicją i przestępcami. Jest tu wszystko: tajemnicze dokumenty, ślady
pozostawione w pałacach i zamkach, podróże po Dolnym Śląsku, próby
rekonstrukcji losów zaginionych dzieł. Jolanta Kaleta łączy fakty
historyczne (np. działalność gauleitera Hanke) z fikcją literacką w sposób
pomysłowy i wciągający. Sama kolekcja dzieł – symboliczna, ukryta, być może
nigdy nieodnaleziona – staje się metaforą utraconej tożsamości regionu,
zawłaszczonej i pokancerowanej przez dekady przemilczeń. To nie tylko łupy
wojenne – to pamięć, której nikt już nie chce odzyskać, bo zbyt wiele
przypomina.
Jolanta Kaleta pisze stylem pozbawionym zbędnych ozdobników, a jednak potrafi zbudować nastrój jednym trafnym zdaniem czy obrazem. Opisy są konkretne, oszczędne, ale sugestywne i obrazowe. Dialogi brzmią naturalnie, bez sztywności – czasem ocierają się o język mówiony, co jest w pełni uzasadnione. Nie ma tu stylistycznych fajerwerków, ale jest warsztatowa pewność i wyczucie literackich proporcji. Lektura lekka, łatwa i przyjemna pomimo znacznego ciężaru gatunkowego tematyki.
Jolanta Kaleta pisze stylem pozbawionym zbędnych ozdobników, a jednak potrafi zbudować nastrój jednym trafnym zdaniem czy obrazem. Opisy są konkretne, oszczędne, ale sugestywne i obrazowe. Dialogi brzmią naturalnie, bez sztywności – czasem ocierają się o język mówiony, co jest w pełni uzasadnione. Nie ma tu stylistycznych fajerwerków, ale jest warsztatowa pewność i wyczucie literackich proporcji. Lektura lekka, łatwa i przyjemna pomimo znacznego ciężaru gatunkowego tematyki.
Tajemnice pod dywanem przeszłości
„Kolekcja Hankego” to nie tylko dobrze skrojony kryminał z
nutą romansu i sporą dawką historii. To także rzecz o pamięci, tożsamości
i samotności w świecie. Bohaterka szuka obrazów, ale znajduje znacznie
więcej – siebie, prawdę o ludziach, i echo epoki, która do dziś nie
została przepracowana. Publikacja Jolanty Kalety to opowieść o duszy
Dolnego Śląska – regionu o skomplikowanej, także niemieckiej przeszłości,
która odcisnęła piętno na losach bohaterów. W tle portretów pojawia się
ciężar okupacji niemieckiej, kiedy to ziemie te były areną przemocy,
przymusowych przesiedleń i walk o przetrwanie. Po wojnie Dolny Śląsk staje
się częścią Polski, a jego mieszkańcy muszą odnaleźć się w nowej,
komunistycznej rzeczywistości PRL-u, pełnej represji i próby wymazania
niemieckiego dziedzictwa. Autorka w mistrzowski sposób ukazuje, jak
historia tych ziem – przesycona pamięcią o dawnych czasach i przymusowej
transformacji – kształtuje portretowe postaci, które nie mogą uciec od
ciężaru swojej tożsamości i miejsca, w którym żyją. Jolanta Kaleta pisze z
rzetelnością historyka, wyczuciem pisarki i empatią dla ludzkich
słabości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz