Anna Kamińska
Wydawnictwo Literackie 2017
Na kresach Rzeczpospolitej Polskiej
Wnikliwy umysł Anny Kamińskiej i wrażliwa dusza pisarki pozwoliły przywołać „Historie z Puszczy Białowieskiej” i opowiedzieć o nich czytelnikom. Wykreowaną w ten sposób książkę przeczytałam jednym tchem, a jej koniec był dla mnie zaskoczeniem. Znalazłam w niej zapiski uważnej obserwatorki życia pozamiejskiego, toczącego się gdzieś na kresach Rzeczpospolitej Polskiej. W ustroniach, głuszach i bezdrożach, gdzie puszczańscy ludzie pomieszkiwali w ziemiankach, a białowiescy w chutorach Uroczyska, Tropinki, Zastawy i Podolan. Gdzie polska mowa mieszała się dawniej z białoruską i żydowską, a obok siebie funkcjonowały kościół katolicki, cerkiew prawosławna i synagoga starozakonnych.
Dobre i złe duchy Białowieży
Autorka przedstawiła mroczny, tajemniczy świat białowieskich osad, w których działy i dzieją się niezwykłe cuda i zwykłe wydarzenia, ale także rzeczy wstrząsające i oburzające. To na tym terenie Wiedźmar potrafił zaczarować i odczarować każdego, szeptuchy rzucały uroki i leczyły cierpiących, a o kłusowniku, złodzieju i zbóju mówiono «Kiedy ulicą szedł „Mordala”… to jakby szło czyste zło». Anna Kamińska stosując w swym reportażu liczne niedopowiedzenia, grała wyobraźnią czytelnika, prowadząc go zaułkami małomiasteczkowej podlaskiej wsi czy ostępami prastarej puszczy przygranicznej. W ślad za autorką podążaliśmy od chaty do chaty, poznając losy całej plejady niezwykłych postaci tubylców i „nawołoczy”, żyjących i nieżyjących, takich jak: ostatni bartnik, bezlitosny kłusownik, karmiciel żubrów, opiekunka sierot, lekarka-felczerka, carski ogrodnik oraz przerażający żonobójcy. Anna Kamińska udowodniła już w biograficznej publikacji o Wandzie Rutkiewicz, iż z powodzeniem potrafi posługiwać się pogłębioną analizą psychologiczną postaci. Nie inaczej było w przypadku społeczności białowieskiej. Snując opowieść o „domach złych” pisarka starała się pokazać różnorodne przyczyny zachowań puszczańskich ludzi, nawet, a może szczególnie tych, którzy dopuszczali się okrutnych zbrodni czy pospolitych przestępstw.
Swietłana Bogdańska |
Olga Nieścierowna |
Pomnik Haliny Kopalińskiej |
Carski Pałac i trotyl
Z książki Anny Kamińskiej czytelnik dowiedział się, że przez Białowieżę przewinęły się osoby znane szerszym kręgom Polaków, jak np. przyrodnik a później reporter Józef Mackiewicz, biolog i profesor nauk leśnych Simona Kossak (bohaterka wcześniejszej książki Anny Kamińskiej), pisarz Wacław Sieroszewski, generał Stanisław Bułak-Bałachowicz. Wszyscy oni zostawili po sobie trwałe ślady w Białowieży i okolicy. Niewątpliwie najbardziej znaną osobistością związaną z leśną miejscowością był car rosyjski Aleksander III, na polecenie którego w 1894 roku ukończono budowę carskiego pałacu. Pół wieku później oddziały niemiecko-węgierskie spaliły pałac, a definitywnie unicestwiono budowlę z użyciem trotylu w 1962 roku (sic!).
Czas przeszły czy teraźniejszy?
Do „Historii z Puszczy Białowieskiej” dołączono czarno-białe fotografie, archiwalne i współczesne, doskonale uzupełniające tekst książki. Nie do przecenienia są również mapy Białowieży i okolic pozwalające wędrować wspólnie z autorką po starej i nowej Białowieży. Na szczególną uwagę zasługuje okładka tomu, w którą wkomponowano zdjęcie wykonane przez prof. Jana Karpińskiego a prezentujące bartnika Filimona Waszkiewicza z narzuconym leziwem.
Czytając zbiór reportaży zatytułowany „Białowieża szeptem” odnosiłam wrażenie, iż opisywane wydarzenia wspólnoty białowieskiej, relacji międzyludzkich, stosunków rodzinnych i „uświęcone” tradycją zwyczaje (przemoc domowa itp.) odnoszą się do czasów bardzo zamierzchłych. Nic bardziej mylnego. Kłusownik Jerzy Milko, pan K. - strażnik i przewodnik po Puszczy oraz pan P. - sierżant milicji strzelali do swych żon i siebie w drugiej połowie XX wieku!
Cerkiew prawosławna św. Mikołaja |
Carski Dom Jegierski - Dom Dziecka |
Jego diabeł musiał być straszy
Anna Kamińska, wsłuchując się w odgłosy Puszczy i jej ludzi, opowiedziała nam półgłosem o Białowieży, mając na uwadze, że „człowiek pamięta tylko swoje historie, a nie miejsca”. Z lektury rzeczonej publikacji czytelnik zapewne zdoła wyciągnąć niejednoznaczne wnioski dotyczące spirytus movens przytoczonych puszczańskich historii. Może ich przyczyną było przekonanie każdego białowieżanina, że „jego diabeł musiał być straszy”, a może bimber o poetyckiej nazwie Duch Puszczy?
* zdjęcia z książki oraz http://www.encyklopedia.puszcza-bialowieska.eu, https://pl.wikipedia.org/wiki/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz