niedziela, 20 października 2019

Sprawiedliwi

Freski i witraże Juliana Bucmaniuka z bazyliki grekokatolickiej w ŻółkwiMaryla Ścibor-Marchocka 


2019









Przemilczana zbrodnia na Polakach

     „Sprawiedliwi. Rzecz o Ukraińcach ratujących Polaków w czasie Rzezi Wołyńskiej” autorstwa Maryli Ścibor-Marchockiej przeczytałam w jedno przedpołudnie; nie mogłam się oderwać od lektury tej książki! Poruszana tematyka Rzezi Wołyńskiej nie była mi obca, swego czasu dużo czytałam o rzeczonej apokalipsie, analizowałam przekazy świadków zawarte w pozycji „Wołyń. Przemilczana zbrodnia na Polakach” pod red. Michała Kramka, uczestniczyłam w spotkaniu z Krzesimirem Dębskim, autorem książki „Nic nie jest w porządku”, którego przodkowie doświadczyli koszmaru „Krwawej Niedzieli” w wołyńskim Kisielinie. Jednak lektura wspomnianej na początku książki okazała się niczym uderzenie w głowę banderowskim obuchem

Sprawiedliwi Ukraińcy

     Maryla Ścibor-Marchocka w swym złożonym debiucie literackim podjęła próbę przedstawienia Sprawiedliwych Ukraińców. Tych ostrzegających Polaków o zbliżających się napadach bandytów spod znaku tryzuba, tych ukrywających Polaków przed sadystami z szeregów OUN-UPA oraz tych przynoszących wsparcie umożliwiające przetrwanie Rzezi prześladowanym ludziom. Pisarka podjęła się ambitnego zadania, któremu z pewnością sprostała. Każde opowiadanie w części pierwszej opatrzyła informacją o źródle, z którego czerpała inspirację do napisania literackiej interpretacji historycznych wydarzeń na Kresach. W potopie barbarzyństwa zalewającego polski żywioł autorka znalazła ziarenka dobra nie ulegającego naciskowi silniejszego zła. Opowiadania, które wyszły spod jej pióra, pozwalają wierzyć w człowieka nawet, jeśli ten był ukraińskim sąsiadem.

Dylematy ukraińskich rodzin

     Wielorakie postawy Ukraińców od wyznawania skrajnego banderyzmu do bezinteresownego niesienia pomocy Polakom autorka wzbogaciła uwagami na temat dylematów mieszanych małżeństw polsko-ukraińskich, gdy od małżonka o ukraińskim rodowodzie wymagano, aby wyrzekł się polskiego ślubnego, a nawet wspólnych dzieci; czy rozdarcia rodzin, których męska część angażowała się w zbrodniczy proceder, natomiast żeńska sprzyjała Polakom przyjmując pod dach lackie dzieci. Literatka postanowiła znaleźć odpowiedzi na pytania o pobudki upowskich zbrodniarzy i ukraińskich Sprawiedliwych, którzy odważyli się przeciwstawić swym pobratymcom i mimo groźby okrutnej śmierci ratowali polskich sąsiadów.

Freski i witraże Juliana Bucmaniuka z bazyliki grekokatolickiej w ŻółkwiFreski i witraże Juliana Bucmaniuka z bazyliki grekokatolickiej w ŻółkwiFreski i witraże Juliana Bucmaniuka z bazyliki grekokatolickiej w Żółkwi

Freski i witraże Juliana Bucmaniuka z bazyliki grekokatolickiej w Żółkwi

Zanim nadeszło „TO”

     Zamieszczone w zbiorze „Sprawiedliwi” niezwykle lakoniczne opisy doskonale umiejscawiają czytelnika w kresowej rzeczywistości lat okupacji 1939-45, a frazy w języku ukraińskim dodatkowo wprowadzają w klimat wołyńskich wsi. Po mistrzowsku budowane napięcie wybucha na podwórzu, w chłopskiej kuchni, nad kołyską… i już nic nie jest i nie będzie tak, jak było zanim nadeszło „TO”. Pisarka sugestywnie przekazała upiorne odgłosy nieludzkich krzyków, blask czerwonych łun pożarów, wszechobecny swąd palonych ciał, smak rozgryzanych kłosów zboża i spijanej z nich rosy chłodnego poranka. Przerażająco realnie zabrzmiały relacje bestialskiego mordowania Polaków oraz równie obrazoburczych aktów „pochówków” polskich trupów przez ukraińskich sąsiadów.
     Obok akapitów zbudowanych z krótkich zdań czy nawet równoważników zdań, reportażystka stworzyła literackie frazy zapadające w pamięć prostotą formy i bogactwem treści, np. „rozsupłuje węzeł przerażonego ciałka”. Klarowność akapitów uwypukliła przesycone emocjami treści, niejednokrotnie wyciskającymi z oczu łzy, jak choćby tekst o Stasieńkach, którzy po latach rozłąki zmarli jednocześni, oddaleni o tysiące kilometrów…

 Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary

     Jest i druga część książki nazwana „W drodze do Prawdy”, w której autorka podzieliła się z czytelnikami refleksjami „o walce o pamięć”, ponieważ „Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary”, jak głosi napis na Pomniku Ofiar Ludobójstwa na Kresach, odsłoniętym w Krakowie. Pełna dobrych chęci literatka zderzyła się z trudnościami związanymi z gromadzeniem materiałów do książki, wręcz ze zmową milczenia, gdy usiłowała odkrywać karty trudnej historii polsko-ukraińskiej. Niniejsza książka stała się próbą „zaistnienia w zbiorowej pamięci Polaków tragedii sprzed ponad siedemdziesięciu lat”. Maryla Ścibor-Marchocka przedstawiła wykaz bogatej literatury przedmiotu, m.in. powołała się na ważną pozycję piśmiennictwa polskiego zatytułowaną „Kresowa Księga Sprawiedliwych 1939-1945. O Ukraińcach ratujących Polaków poddanych eksterminacji przez UON-UPA”, a sporządzoną przez Romualda Niedzielka. Na zakończenie tomu zamieściła indeks „Nazwisk, imion i przezwisk Sprawiedliwych”, jakie znalazły się w przywoływanych przez badaczkę źródłach historycznych.

Jesteśmy... Ranni Wołyniem

    Przemyślenia pisarki doprowadziły ją do wysnucia wniosku, iż my, Polacy, nie jesteśmy jeszcze gotowi do pojednania z Ukraińcami, bo „wciąż nie odprawiliśmy, nie zamknęliśmy żałoby, wciąż krwawimy… Jesteśmy ranni jako społeczeństwo. Ranni Wołyniem…”. W Epilogu części pierwszej opisano powrót cudem ocalonych Polaków do ziemi utraconej przez Rzeczpospolitą. Odwiedzający ponad czterdzieści lat później nieistniejące polskie wioski na Wołyniu, spotkawszy grupę Ukraińców, spodziewali się od nich najgorszego, a  otrzymali propozycję wspólnego wypicia herbaty. Chciałoby się wierzyć, że tak jest i w innych miejscach zbiorowej kaźni Polaków, i że Niedokończone Msze Wołyńskie dopełnią się wreszcie Błogosławieństwem.





* zdjęcia własne z książki

3 komentarze:

  1. To prawda.Wciąż krwawimy,bo jest nie do zniesienia brak tej częsci rodziny, bestialsko wymordowanej przez ukrainskich sąsiadów.Jedli z nimi,tańczyli ,a potem przyszli spalić,wyłupić oczy dzieciom.Brak słow na okrucieństwo tej nacji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam relacje córki kobiety, która cudem przeżyła Rzeź w Podkamieniu...

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń