piątek, 5 stycznia 2024

W ogrodzie wspomnień

  

Fundacja Gospodarcza Pro Europa - 2023







"Wspomnienia, przypowieści i poezja ponad czasem"

    Reprezentując Salonik Literacki Uniwersytetu dla Aktywnych w Ciechocinku zostałam laureatką Konkursu Literackiego Fundacji Gospodarczej Pro Europa i weszłam w posiadanie publikacji z limitowanej serii zatytułowanej "W ogrodzie wspomnień". Znalazły się w niej trzy teksty mojego autorstwa.

Konkurs Literacki dla Seniorów

    Życie zaczyna się po sześćdziesiątce, jeśli tylko zaprzyjaźnić się z nowymi technologiami łączności i pozyskiwania informacji oraz z mediami społecznościowymi. Wszystkie trzy niosą nietradycyjne możliwości poznawania świata i ludzi, a relacje nawiązywane w świecie wirtualnym nierzadko wpływają na realne sytuacje. Posłuchajcie


Dwór w Radoniach AD 2017

Janeczka Chrzanowska - mal. BT FrydrysiakDwór w Radoniach AD 2000

DATA – Co autorka miała na myśli?

     Na umówione spotkanie do Radoń jechałam z niepokojem, ale i nadzieją. Bardzo chciałam zobaczyć ukryty za wysokim drewnianym ogrodzeniem, położony wśród starodrzewu, biały stylowy dwór. Przez otwartą na oścież bramę wjechałam długą aleją aż do okrągłego gazonu i zaparkowałam auto nieopodal. Urzekły mnie dobiegające z potężnych koron drzew śpiewy ptaków i delikatne zapachy mieszaniny kwiatów, krzewów, ziół i świeżo ściętej trawy. Skierowałam się ku głównemu wejściu do dworu, gdzie rozegrała się scena znana mi z literackich opisów i filmowych kadrów. Otworzyły się drzwi, z których wyszła właścicielka domostwa rozkładając ramiona w powitalnym zapraszającym geście, a zza niej wybiegły trzy wielkie psiska przyjaźnie merdające ogonami. Poczułam się, jak długo oczekiwany, znamienity gość, którego należy przyjmować ze wszelkimi honorami. I to skądinąd przyjemne wrażenie towarzyszyło mi do samego końca wizyty. Pani Beata okazała się przesympatyczną gospodynią, która chętnie oprowadziła mnie po reprezentacyjnych pomieszczeniach: bibliotece, gabinecie, jadalni, kuchni i salonie, gdzie przy filiżance herbaty i własnoręcznie upieczonym cieście opowiedziała najnowszą historię swojego domu.
    Trwająca kilkanaście lat odbudowa zdewastowanego zabytku i urządzanie wnętrz w stylu ziemiańskiej siedziby pochłonęły mnóstwo pieniędzy, wymagały ogromu pracy oraz niepostrzeżenie wprowadziły w dorosłość dzieci właścicieli. Renowacja przyniosła satysfakcjonujący efekt końcowy, który cieszył wszystkich i który, podziwiałam dzięki uprzejmości Pani Beaty. Gdy moja wizyta zbliżała się ku końcowi, gospodyni podarowała mi książkę swojego autorstwa, opowiadającą historię dworu i jego mieszkańców, zastrzegając, bym ją przeczytała przed datą 24 października. Dlaczego? – dziś już wiem…
    A oto ta historia. We dworze funkcjonującym zgodnie z naturą i porami roku, na początku lat trzydziestych XX wieku, urodziła się Janeczka, a później jej brat Stefanek. Bawili się na schodach wejściowych, gonili ukochane wyżły, karmili wiecznie głodne kury, pływali łódką po stawie, robili zabawki na choinkę. Nawet wtedy, gdy dookoła wrzała totalna wojna, a dwór stał się przystanią dla uciekinierów z położonej niedaleko stolicy, gdzie właśnie upadło Powstanie. Wysiedleńcy pomagali w jesiennych pracach w gospodarstwie i w działającej nieustannie fabryce marmolady. Profesor uniwersytetu pan Kowalczyk zadbał o edukację rodzeństwa, a aktorka Teatru Powszechnego urządzała żywe sceny, w których występowali i goście, i gospodarze. Jeden z uchodźców, artysta-malarz Frydrysiak odwdzięczał się za gościnę obrazami – wizerunkami posiadłości i portretami gospodarzy i ich dzieci. Tutejsi i przybysze trwali tak niepewni jutra i oczekujący najgorszego. A ono przyszło z zupełnie innej strony i niespodziewanie uderzyło w bezbronną jasnowłosą istotkę.
Dwunastoletnia Janeczka chorowała tylko trzy dni. Zmarła 24 października 1944 roku.
    To właśnie ta DATA. 


Biblioteka w Opatówku nocą Fot.  http://www.ceramikacienia.pl/Biblioteka w Opatówku Fot. http://www.znaczki-turystyczne.pl/Fortepiany w Muzeum Historii Przemysłu w Opatówku

FORTEPIAN – Dlaczego należy chodzić do biblioteki? 

 

    W czeluściach Internetu natrafiłam na informacje o bardzo interesującej oryginalnej bibliotece w niewielkim wielkopolskim mieście – Opatówku. Mieści się ona w dawnej Cukierence (Domek Gotycki) obok pozostałości po parku, w którym niegdyś znajdował się pałac generała Józefa Zajączka – namiestnika Królestwa Polskiego. Zabytkowy budynek biblioteki ozdobiony tzw. sterczynami i dużymi gotyckimi oknami, pięknie odrestaurowano i doskonale zaadaptowano na potrzeby placówki kulturalnej. Internetowy wizerunek biblioteki zaintrygował mnie tak bardzo, że zapragnęłam ją odwiedzić. Przyjechałam do Opatówka jesienią i natychmiast złożyłam wizytę w rzeczonej wypożyczalni. Panie bibliotekarki przyjęły mnie nad wyraz serdecznie, oprowadziły po całym obiekcie (nawet piwnicach z gotyckimi sklepieniami i oryginalną ceglaną posadzką). Przewodniczki po świecie książek zarekomendowały mi wizytę w opatóweckim Muzeum Historii Przemysłu, choć nie miałam go w planach wycieczki. Przekonało mnie słowo FORTEPIAN.
    Okazało się, że muzeum mieszczące się w dawnej Fabryce Sukna A. G. Fiedlera, prezentuje ekspozycje na wszystkich pięciu kondygnacjach. Każda z wystaw stałych dotyczyła innej tematyki. Jako indywidualną turystkę dołączono mnie do grupy młodzieży szkolnej oprowadzanej przez lokalną przewodniczkę. Pasjonatka i miłośniczka swojej małej ojczyzny z wielkim zaangażowaniem i znawstwem tematu przekazywała informacje o historii Opatówka, działalności ks. J. Zajączka, inwestycjach fabrykanta Fiedlera, o muzeum i jego kolekcjach. Oryginalne sale produkcyjne z drewnianymi stropami, podłogami i filarami, przystosowane do pełnienia funkcji muzealnych, wywierają ogromne wrażenie. Zrekonstruowany Gabinet fabrykanta, Pokój melomana i Izba robotnicza zaskakują klimatem XIX-wiecznej industrializacji kraju. Największą jednak atrakcją okazała się kolekcja polskich fortepianów i pianin. Już jeden taki instrument w sali koncertowej wzbudza podziw i urzeka swą elegancją, a tu zobaczyłam ich ponad pięćdziesiąt. Dostojne, lśniące, w większości czarne, z uchylonymi wiekami i ażurowymi podpórkami pod nuty. A obok nich pianina z odkrytymi klawiaturami i dekoracyjnymi uchwytami na świece.
    I stało się to, czego można się było spodziewać. Z grupy nastolatków wyłonił się młody człowiek i zasiadł do udostępnionego zwiedzającym instrumentu. I zagrał… Popłynęły fragmenty najmilszej sercu muzyki Fryderyka Chopina – mazurki, polonezy, etiudy. Ruchliwi do tej pory uczniowie uspokoili się i zaległa zdumiewająca cisza, którą wypełniały czarowne dźwięki…
    I pomyśleć, że gdyby nie wizyta w miejscowej bibliotece, ominęłaby mnie istna uczta duchowa, a wystarczyło jedno słowo: FORTEPIAN…

 
Dr Maciej Rydel w trakcie wykładuDwór w OżarowieDwór w Ożarowie - salon


BLOG – Czy warto pisać do szuflady?

    Kilka lat temu, w okresie krystalizacji moich zainteresowań czytelniczych i poszukiwań planu na życie po życiu zawodowym trafiłam na wielce interesującą pozycję autorstwa Macieja Rydla (tak, z tych Rydlów) zatytułowaną „Jam dwór polski”. Wśród wielu fotografii i opisów budowli pojawiło się nie znane mi określenie dwór alkierzowy i nazwa miejscowości – Ożarów.
    Z czasem moją pasją stały się dwory, pałace i zamki, o których czytałam i kolekcjonowałam książki. Następnie zabytkowe budowle zaczęłam zwiedzać i fotografować, a wędrówki opisywałam na blogu, prowadzonym bardziej dla siebie, bez zbytniej nadziei, że przyciągnie uwagę internetowych czytelników.
Jakiś czas później trasa mojej dworsko-pałacowej wycieczki biegła przez Ożarów, w którym, w alkierzowym dworze, funkcjonowało Muzeum Wnętrz Dworskich. Niestety, remont dworu przedłużał się, więc niepocieszona, tym razem ominęłam Ożarów. Po kilku tygodniach niezastąpione media społecznościowe powiadomiły mnie o uroczystym otwarciu Muzeum, które uświetni wykład i wernisaż wystawy akwarel wybitnego autorytetu w tematyce polskich dworów szlacheckich – dr Macieja Rydla. Nie mogłam sobie wymarzyć piękniejszego rozwiązania kwestii ożarowskiej… Naturalnie, musiałam tam być!
    Długo oczekiwaną wizytę w Muzeum rozpoczęłam od podążania za opowieścią pani przewodnik. Zaprezentowała doskonale zaaranżowane saloniki, gabinety, sypialnie, pokój myśliwski i jadalnię szlacheckiej siedziby z XVIII wieku. Ale najważniejsze miało dopiero nadejść…
Wykład dr Macieja Rydla, połączony z prezentacją, wprowadzał w tematykę wystawy zatytułowanej „Dwory polskie w akwareli Macieja Rydla. Na ratunek ginącego dziedzictwa narodowego”. A było czego posłuchać: i o dworach, których już nie ma, i o malarzach szlacheckich siedzib, i o potrzebie odsieczy znikającym ziemiańskim zabytkom. Dodatkiem do wernisażu okazała się możliwość nabycia katalogu wystawy z licznymi reprodukcjami akwarel i komentarzami ich twórcy. Skorzystałam z tej sposobności. I tu czekał mnie specjalny bonus. – z entuzjazmem wpisana do katalogu dedykacja autora:

 „Dla Pani M.P. z podziękowaniem za wspaniałą pracę na blogu…”
    Dr Maciej Rydel, ekspert w dziedzinie polskich dworów szlacheckich, docenił proponowany przeze mnie przekaz treści na blogu, który nazwałam „CzytamPoPolsku”.
A zatem: warto pisać!


"W ogrodzie wspomnień""W ogrodzie wspomnień""W ogrodzie wspomnień"




 

* zdjęcia własne oraz   http://www.znaczki-turystyczne.pl/   http://www.ceramikacienia.pl/





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz