środa, 11 października 2017

Dwór w Radoniach. Historia Janeczki

Janeczka Chrzanowska - mal. B.T. Frydrysiak 1944Beata Korzeniowska-Matraszek


Stowarzyszenie Działań Twórczych "Parabuch", 2014
 










 

Biały dworek

     Prowadzona opisem typowego dworku szlacheckiego: „od okazałej bramy wjazdowej, przez aleję obsadzoną wiekowymi drzewami, wiodącą do okrągłego kwietnego klombu umiejscowionego na wprost ganku z portykiem, kolumnami i kilkoma schodami” zajechałam do pokaźnego Dworu w Radoniach. Spotkało mnie powitanie, o którym wielokrotnie czytałam i oglądałam w filmach. Otworzyły się drzwi wejściowe, stanęła w nich czarująca Pani z otwartymi ramionami, zapraszając mnie do wnętrza Domu. Zza gospodyni radośnie wybiegły ku mnie trzy psy, strażnicy tego domostwa (a może to były duchy Kazana, Bariego, Ery?). Chwilą tą delektuję się wspominając niezwykłą wizytę we Dworze wyjątkowej  kobiety, uosabiającej kwintesencję staropolskiej gościnności. Owa Pani okazała się posiadaczką wielu, wielu talentów. Dzięki swej odwadze, determinacji i nieprzeciętnym umiejętnościom dokonała rzeczy zgoła niemożliwej. W ciągu kilku lat odbudowała dwór, o którym eksperci pisali: „obecnie zniszczenia są nieodwracalne i pałacu nie da się już odbudować”.(str.80)
Dało się! Jak? Zapytajcie Panią…

Damian Chrzanowski z synami Janem i Stefanem
Damian Chrzanowski z synami Janem i Stefanem
 Kazan, Bari i Era.
Kazan, Bari i Era.













Słuchaj dzieweczko

     A może najpierw przeczytajcie książkę, która podyktował zapewne duch małej mieszkanki Dworu – Janeczki Chrzanowskiej. Dzisiejsza Pani na Radoniach uważnie łowiła uchem opowieści panienki i spisała je tak, jak usłyszała. Otrzymaliśmy więc opis życia radońskiego dworu widzianego oczami dziecka, na przestrzeni krótkich dwunastu lat jego wzrastania. Powstała arcyciekawa kronika funkcjonowania rodzinnego gniazda Chrzanowskich w przepięknych czasach międzywojnia i okrutnych latach II wojny światowej.
Czytając „Historię Janeczki” myślami powędrowałam do Dworu żyjącego w zgodzie z naturą i zmieniającymi się porami roku. Autorka, z dużym znawstwem tematu, przedstawiła czytelnikom najbardziej znamienne formy spędzania dni powszednich i świątecznych w ziemiańskiej posiadłości. Opowiedziała o pracach polowych, działaniu folwarku, zajęciach kuchennych, ale i o udanych łowach, zimowej sannie, rozgrywkach tenisa. Na kartach książki znalazło się miejsce na scharakteryzowanie dworskich pracowników – służby, guwernantek, fornali, stajennych. W pięknych słowach wyrażono pełen troski stosunek ziemian do przyrody ożywionej i nieożywionej – do zwierząt, roślin, krajobrazu. 

Janeczka i Stefanek
Janeczka i Stefanek
Wyjazd 15.09.1945
Wyjazd 15.09.1945



















Dawać świadectwo

     Kompozycja książki jest czytelna i logiczna. Tekst podzielono na rozdziały poświęcone wydarzeniom, ludziom, czasom. Zawarto w nich wyjaśnienie okoliczności pojawienia w Radoniach się Jana i Marii Chrzanowskich, charakterystykę zespołu dworsko – parkowego i folwarku, prezentację rodziny i jej przyjaciół, opisanie czterech pór roku, ukazanie grozy wojny, oraz analizę PRL-owskiej dewastacji radońskiego majątku i cudownego odrodzenia się Dworu. Treść książki uzupełniają dawne, czarno-białe fotografie pochodzące z archiwum rodzinnego Chrzanowskich i współczesne wykonane przez Autorkę książki. Moje zainteresowanie wzbudziły barwne reprodukcje obrazów pędzla Bernarda Tadeusza Frydrysiaka, jednego z wojennych rezydentów Dworu. Na niektórych zdjęciach rozpoznałam miejsca, które dane mi było oglądać podczas mojej wizyty w Radoniach. Duże wrażenie wywarły na mnie ujęcia epizodów rozgrywających się wokół schodów wejściowych do Dworu. Rodzeństwo, Janeczka i Stefanek, bawiące się z drobiem. Członkowie Rodziny traktujący schody, jako „przedłużenie dworu”. Myśliwi z bronią i rozłożonym po polowaniu pokotem. Dwukonne sanie przed wyruszeniem w sąsiedzkie odwiedziny. Szczególne emocje wywołała we mnie fotografia podpisana: Wyjazd 15 IX 1945. Z nakazu Dekretu PKWN o tzw. reformie rolnej państwo Chrzanowscy musieli opuścić swój majątek pozostawiając dorobek całego życia. Zezwolono jedynie na zabranie rzeczy osobistych. Tragiczna chwila uchwycona fotograficznym obiektywem. Fotografia, która daje świadectwo

 Jest ciepło

     Autorka, w ułożonej dla mnie dedykacji, życzyła mi „wielu wzruszeń w trakcie czytania”. Życzenie to spełniło się z nawiązką, ponieważ „Historia Janeczki” z radońskiego dworu niesie w sobie niemal sto stron wzruszeń. Sprawiła to wyjątkowa wrażliwość Autorki. Wrażliwość dziecka, dostrzegającego to, co dorosłym przysłoniły doświadczenia życiowe. Poszukiwania świetlików relacjonuje Janeczka następująco: „zaczynają się pojawiać setki błyszczących esów-floresów, park zamienia się w bajkę”.(str.33) O wiośnie mówi, że ona pachnie: „paruje ziemia po pierwszym ciepłym deszczu, marcowy wiatr niesie ze sobą woń kwitnącego poszycia w parku”.(str.26) Przywołuje pamięcią wzruszający scenę: „Mamusia nagrzewa nam przed snem pierzynki, przytulając się razem z nimi do pieca”.(str.49) Ciepło…

AD 2017
AD 2017



AD 2000
AD 2000







 

Niczym Feniks z popiołów

     Sielski obraz polskiego dworu zniszczyli najeźdźcy we wrześniu 1939 roku. W trudnej okupacyjnej rzeczywistości właściciele radońskiej posiadłości zapisali się złotymi zgłoskami na kartach chlubnej historii Polski. Autorka wspomniała o licznych uciekinierach, którzy znajdowali schronienie i pożywienie we Dworze, szczególnie w okresie Powstania Warszawskiego. Przywołała pamięć o zrzutach Cichociemnych, którym mieszkańcy tutejszych włości pomagali w pierwszych dniach ich powrotu do Ojczyzny.
Druga, powojenna część publikacji, zawiera opis zmiennych losów Dworu i jego przypadkowych właścicieli, a właściwie dysponentów, którzy doprowadzili Dwór do całkowitej ruiny. Zrządzeniem Opatrzności do Radoń trafiła Autorka rzeczonej książki i rozpoczął się nowy etap w życiu Jej Rodziny i radońskich dóbr…

Nić tradycji snuje się dalej na kołowrotku teraźniejszości”.(str.92) 





* zdjęcia własne z książki "Dwór w Radoniach. Historia Janeczki"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz