wtorek, 11 lipca 2017

Siedem ekscelencji i jedna dama

Katarzyna Starzeńska - François GérardAleksander Piskor


LTW 2017














Nagrodę wygrałam w konkursie ogłoszonym przez Wydawnictwo LTW

 

Kobieta wyzwolona

     Aleksander Piskor wyjechał służbowo z Polski przed II wojną światową, jak się okazało na zawsze. Znane, dzięki osobie założyciela Melchiora Wańkowicza, Wydawnictwo „Rój” zdążyło jeszcze w 1939 roku wydać jego książkę o zabawnym tytule „Siedem ekscelencji i jedna dama”. Tytuł ten charakteryzuje znamienną kompozycję publikacji, której bohaterami jest siedmiu panów i tylko jedna niewiasta. Ale za to jaka?! Piękna, niestała w uczuciach, używająca życia Katarzyna – Gabriela Starzeńska była bardzo wyzwoloną kobietą. Opowieści o jej burzliwych kolejach losu zajęły połowę objętości książki. Drugą połowę zawładnęło siedem ekscelencji niezwykle trafnie scharakteryzowanych w tytułach i podtytułach rozdziałów, oddających sedno tego, co autor chciał przekazać czytelnikom o danej postaci, np. Romantyczny Gubernator (c.k. ekscelencja)Wacław Zaleski.

Wszystko na sprzedaż

     Publicysta i dziennikarz, okazał się utalentowanym gawędziarzem, który poza kontrowersyjnymi postępkami Katarzyny Starzeńskiej utrwalił na kartach książki realia przełomu wieków osiemnastego i dziewiętnastego. Znalazły się tam opisy życia w metropoliach europejskich: Wiedniu, Krakowie i Lwowie oraz w posiadłościach Galicji i Lodomerii. Aleksander Piskor w obrazowy sposób zilustrował obyczaje panujące wśród społeczeństwa Austro-Węgier, jego życie towarzyskie, często ograniczające się do próżniaczego brylowania na salonach. Stosujący się do zasady „wszystko na sprzedaż” kupczono tytułami, urzędami, poglądami, wyznaniami religijnymi i… córkami. Kampanie przedślubne, kontrakty małżeńskie, łączenie fortun uzasadniano potrzebami dynastycznymi, interesem rodowym. Zdrady małżonków, ich miłostki i romanse były na porządku dziennym i nie widziano w tym niczego zdrożnego.

Włodzimierz Dzieduszycki - Kazimierz Pochwalski
Włodzimierz Dzieduszycki - Kazimierz Pochwalski
Wacław Rzewuski - Kazimierz Żwan
Wacław Rzewuski - Kazimierz Żwan




















Nie ma Rzeczypospolitej

     Męska część książki, równie interesująca, prezentuje jeszcze inne zagadnienia społeczne. Wnikliwy obserwator ziemiańskich dziejów wielokrotnie podkreślał rozległość zainteresowań ówczesnych posiadaczy: muzykę, malarstwo, literaturę, nauki przyrodnicze, myślistwo, konie, politykę, społecznikostwo, a także powszechną znajomość języków obcych. Przytaczał zdania w oryginale bez tłumaczenia, ponieważ w dobrym tonie było biegłe posługiwanie się francuszczyzną. Doszło do tego, że dla niektórych Polaków język polski stał się bardziej obcy niż francuski. Zdarzało się, że niektórzy Polacy przejawiali brak uczuć patriotycznych, a treścią ich życia było wysługiwanie się zaborcom za ordery, tytuły, majątki. Seweryn Rzewuski, tłumaczył taką postawę słowami: „Nie ma Rzeczypospolitej, teraz innym monarchom służyć wiernie musimy”. 

Carpe diem

     Aleksander Piskor przedstawił wizerunki osób podążających za marzeniami, pragnieniami i korzystającymi z życia na wszelkie możliwe i niemożliwe sposoby. Wacława Rzewuskiego (ekscelencję arabską) fascynował orient, dla Juliusza Dzieduszyckiego (wielkiego koniuszego) liczyły się w życiu tylko konie, „Trzy psy Melpomeny” (Leopold Starzeński, Włodzimierz Dzieduszycki, Jan Aleksander Fredro) żyły teatrem, a ekscelencja fascynująca Wojciech Dzieduszycki pasjonował się filozofią i polityką. Dużo i często podróżujące ekscelencje chętnie korzystały (lub udzielały) z niejednokrotnie nadużywanej, staropolskiej gościnności. Naczelna dewiza młodych i bogatych ludzi brzmiała „Carpe diem” i była wyjątkowo skrupulatnie, po szlachecku wyznawana i realizowana. Zjawisko to nierzadko prowadziło do utraty majątków, z trudem gromadzonych przez poprzednie pokolenia rodaków. Zacytowany przez autora Stanisław Witkiewicz trafnie ocenił te sytuacje i sformułował komentarz odnoszący się do „wielkiego pana, nieliczącego się z fortuną, gdyż ma jej za dużo lub nie ma już jej wcale”. 

Wacław Zaleski
Wacław Zaleski
Wojciech Dzieduszycki
Wojciech Dzieduszycki












 Mężczyźni wolą blondynki

     Aleksander Piskor z upodobaniem wkładał rezultaty swych filozoficznych przemyśleń w usta bohaterów, np. „przyzwyczajenie jest drugą naturą, a natura pierwszym przyzwyczajeniem” lub  „wolno czasem przybierać zły ton, z warunkiem, żeby się nigdy nie miało złego smaku”. A będąc znawcą męskiej psychiki (kobiecej również) dowodził, cytując klasyków, iż „Mężczyźni wolą blondynki”. Stwierdzenie to pojawiło się wiele lat później jako tytuł słynnej hollywoodzkiej produkcji. Taktowny literat, zagłębiając się w swych rozważaniach, postawił też retoryczne pytanie: „Czy można kochać kobietę po czterdziestce?”.
Uważam, że historie dam i ekscelencji nakreślone zostały lekkim językiem i z dużym poczuciem humoru, np. „Ksawerego zaś powiadomiła o zwiększeniu się ich rodziny. Bardzo go to zdziwiło – żony nie widział prawie trzy lata”, albo „osiągnął bowiem wiek, w którym odkładanie nocy miłosnej na przyszłość stanowi poważne ryzyko”. 

Prawdziwy happy end życia

     I byłoby tak pięknie, ale… po upływie ponad siedemdziesięciu lat od wydania książki, kojarzymy fakty inaczej niż Aleksander Piskor. Zdanie „Anglicy, mimo wielu obietnic, zapomnieli o sprawie polskiej, gdy przestało to im być potrzebne” odczytujemy w kontekście alianckich obietnic czasów II wojny światowej, a miejsce stacjonowania Wacława Rzewuskiego – Aleppo – widzimy zniszczone wojną domową w Syrii.
Dobrze się stało, że choć w opowieściach polskiego emigranta zachował się wielkopański świat Galicji ze stajniami hrabiego Juliusza Dzieduszyckiego w Jarczowcach, biblioteką i muzeum przyrodniczym w Poturzycach hrabiego Włodzimierza Dzieduszyckiego czy koszarami pułku Krakusów w Górze Ropczyckiej Kazimierza Starzeńskiego. Świat, który nieodwracalnie przeszedł do lamusa historii, a niejeden bohater tomu, jak odnotował Aleksander Piskor,
Umarł z radości. Śmierć miał lekką i niespodziewaną – prawdziwy happy end życia”.



* zdjęcia https://commons.wikimedia.org/




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz