Jerzy Michotek
OMNIPRESS 1990
Semper Fidelis - pomnik historii Polski
Jerzy Michotek kilkanaście swych pierwszych lat żył we Lwowie, a kolejne ponad pół wieku do tego Lwowa tęsknił. Wyrazem żalu lwowskiego dziecka stała się książka o znanym tytule „Tylko we Lwowie”, zapożyczonym od kultowej piosenki wykonywanej przez duet batiarów Szczepko i Tońko w filmie zatytułowanym „Włóczęgi” z 1939 roku. Rok ten zakończył żywot „Roześmianego miasta, roześmianych ludzi, roześmianych czasów”. Lwów, jakim go zapamiętał autor, gdzie „cmentarz i każda ulica, każdy niemal kamień – to pomnik historii Polski”, przeminął, ale nie odszedł w zapomnienie. Dzięki pamięci zawsze wiernych (Semper Fidelis) Polaków z „gniazda piskląt godła narodowego” ukazało się (szczególnie ostatnio) wiele pozycji literatury o tematyce lwowskiej.
Lwowiak w ogóle lubi lubić
Jerzy Michotek składał liczne dowody na to, że Lwów to „pogranicze wszystkiego ze wszystkim”. Miasto pięciu głównych religii: rzymsko-, grecko-, ormiańsko-katolickich, prawosławia, judaizmu, gdzie „meczetu tylko brakuje”. Miasto, w którym, jak w małżeństwie i z rozsądku i z miłości, wszystkie nacje żyły ze sobą w zgodzie, bo przecież „lwowiak w ogóle lubi lubić”. Druga warstwa wspomnień Jerzego Michotka zaprawiona została goryczą dostarczoną przez czerwonych i brunatnych barbarzyńców we wrześniu 1939 roku. Hitlerowska i stalinowska pożoga organizowana „na zgubę pamięci narodowej” miały wymazać z serc Polaków miasto odznaczone orderem Virtuti Militari za „zasługi położone dla polskości tego grodu”. Autor boleśnie doświadczony przez okupantów nosił w sobie do końca poczucie krzywdy i głęboką traumę, choć o swym wygnaniu potrafił napisać niepatetycznie „nie ja wyjechałem, lecz mnie wyjechali”.
Niechaj Polska zna, jakich synów ma
Wszechstronnie wykształcony historyk literatury polskiej, ale i aktor, i reżyser, zaprezentował w publikacji kilka miniwykładów. W „Liście Motylka” i w „Balladzie o dziesięciu batiarach” odniósł się do najnowszej historii Polski. Analizując potrzebę i konieczność głoszenia prawdy apelował „Niech ścierać się poczną nie narody, lecz poglądy” i jednym tchem wymienił dwudziestowieczne traumy polskie. W innym miejscu znalazł się emocjonalny przegląd literacki, sprowokowany podczas wieczoru autorskiego. Duże wrażenie wywarło na mnie wywoływanie nazwisk naszych wieszczy walczących piórem o wolność Ojczyzny
„Niechaj Polska zna
Jakich synów ma”.
Zapadły mi w pamięć nierzadkie perełki literackie, którymi ozdobił swe wspomnienia wybitny Lwowianin, czerpiąc garściami „z tego niewidzialnego magazynu niczego, z pamięci”. Autor zbioru „był poetą życia, kochał je z wzajemnością”. Charakteryzowało go poczucie humoru lwowskiego „umierającego w druku”. Z przymrużeniem oka komentował bieżące wydarzenia:
„I straż na granicy… Nie by obcy nie wtargnął!... By swój nie uciekał”.
„Bo to… jest taką samą szynką, jak wybory – wyborami, a sejm – sejmem”.
Prześmiewczy literat z upodobaniem tworzył frazy ocierające się o miano pleonazmów:
„I od nowa odnowa”, „Nie znany Żołnierz Nieznany”, „Memento Memoriam”, „prawda prawdziwa”, „Gdy kolory były kolorowe”.
„Niechaj Polska zna
Jakich synów ma”.
Gdy kolory były kolorowe
W przepięknym „Liście do Przyjaciela i Przyjaciół Przyjaciela” skierowanym do cenzora swoich tekstów, Jerzy Michotek oprowadził go po swoim Lwowie żywiąc nadzieję, że spowoduje „opętanie jednego jedynego Miasta ukochaniem”.Zapadły mi w pamięć nierzadkie perełki literackie, którymi ozdobił swe wspomnienia wybitny Lwowianin, czerpiąc garściami „z tego niewidzialnego magazynu niczego, z pamięci”. Autor zbioru „był poetą życia, kochał je z wzajemnością”. Charakteryzowało go poczucie humoru lwowskiego „umierającego w druku”. Z przymrużeniem oka komentował bieżące wydarzenia:
„I straż na granicy… Nie by obcy nie wtargnął!... By swój nie uciekał”.
„Bo to… jest taką samą szynką, jak wybory – wyborami, a sejm – sejmem”.
Prześmiewczy literat z upodobaniem tworzył frazy ocierające się o miano pleonazmów:
„I od nowa odnowa”, „Nie znany Żołnierz Nieznany”, „Memento Memoriam”, „prawda prawdziwa”, „Gdy kolory były kolorowe”.
Gdy ja byłem na niedźwiedziach
Odrębne zalety książki znalazłam w „Archiwum lwowskiego dziecka” utworzonym w formie galerii pamiątkowych fotografii. Zilustrowane zostały "Losy batiarsko – łagiernicze”, gdyż tego lwowiaka nie z urodzenia zesłano na Syberię, co określał sformułowaniem „gdy ja byłem na niedźwiedziach”. A po „Powrocie” do kraju, ale nie do Lwowa, rozpoczął życie w „kresowym” Wrocławiu. Inni lwowiacy nie mieli tyle szczęścia „I pognało batiarów po świeci, pognało…”. Po latach Jerzy Michotek z satysfakcją organizował Miłośników Lwowa w Towarzystwo, bo jak pisał „Prawda jak oliwa”, a zapytany „czy Lwów był naprawdę taki ładny?” odpowiadał „był jeszcze ładniejszy”.
Archiwum lwowskiego dziecka
Autor z sentymentem wspominał czasy „gdy nadzieja nie była porażona przez doświadczenie i inteligencję”, a Pan Jezus nie musiał wyjaśniać „Od was, ludzie, chcę odpocząć na mym krzyżu”. W wielu miejscach zbioru wspomnień lwowiaka pojawiła się gorycz, np. w stwierdzeniu „pieniądz bruka wszystko… I miłość, i sztukę, i ideę, i nade wszystko władzę”. Nie chciał i nie potrafił zrozumieć powodów, dla których młody grafik opracował słynny plakat pod tytułem „Olbrzym i zapluty karzeł reakcji”. Jerzy Michotek postawił retoryczne pytanie: „Przecież z przyłożonym do skroni pistoletem pan tego nie robił?”. Może nie wiedział, że ów plakacista był członkiem Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej już przed wojną.
Cmentarz Orląt we Lwowie - Kaplica i Pomnik Chwały |
http://www.polukr.net/ |
Cmentarz Obrońców Lwowa na Łyczakowie - www.lwow.home.pl |
Tom „Tylko we Lwowie” przypomina obrazy impresjonistów złożone z rozedrganych, rozmytych plam ludzkich postaci i mozaiki ledwo co uchwyconych niepowtarzalnych wrażeń. Sam autor wyznaje „piszę w sposób zadyszany. Jakbym się bał spóźnić”. A inny Homo Leopolienis, Zbigniew Herbert, ponaglał
„ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo”.
Jerzy Michotek dał świadectwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz