„
Bo jak nie on, to kto?” chciałoby się rzec po lekturze książki zatytułowanej „Klan Matejków”. Jej autorem jest wszakże
absolwent Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie – Marek Sołtysik, operujący równie udanie pędzlem, jak i piórem. Dzięki tej mieszaninie talentów i znajomości zagadnień artystycznych powstała wyjątkowa publikacja biograficzna, przedstawiająca wiodący temat książki w sposób wszechstronny. Kilkadziesiąt rozdziałów zawiera wielowymiarowy
obraz życia i twórczości Jana Matejki –
człowieka uwikłanego w rodzinne powiązania, w relacje stricte zawodowe, w intrygi osób z bliskiego otoczenia czy chytre knowania konkurencji. Z drugiej strony czytelnik otrzymał rzetelnie udokumentowane opisanie żywota
genialnego artysty, twórcy dzieł nagradzanych na światowych wystawach, widzianego oczyma
kolegi „po pędzlu”. Autor opowiedział o kulisach powstawania obrazów, o tajnikach warsztatu malarskiego Artysty, o interesującym dobieraniu modeli, o gromadzeniu cennych rekwizytów w „skarbczyku”, o notatkach piórem, ołówkiem lub pędzlem. Jest i trzecia warstwa książki dotycząca przebiegu kariery
człowieka sukcesu (?) Jana Matejki, pokazująca blaski i cienie posiadania fenomenalnych zdolności i robienia z nich użytku. Najwyższe nagrody, uznanie współczesnych, niezależność finansowa, piękny dom, działalność dydaktyczna i charytatywna, a obok borykanie się z prozaicznymi kłopotami życia codziennego – chorobami i ograniczeniami, powracającymi długami, wpływami zawistnych ludzi.
"Obrazki z wystawy"
Niedługie rozdziały książki o „Klanie Matejków”, niczym „
Obrazki z wystawy” Modesta Musorgskiego, opowiedziały o istotnych faktach, a nadawane im tytuły doskonale streściły główną myśl tekstu. Przeplatając opowieści z życia domowego, artystycznego i publicznego znakomicie
wyważono ich proporcje. Słowami z pasją wygłaszanej
gawędy, entuzjasta sztuk pięknych zwracał się bezpośrednio do słuchaczy, nierzadko tocząc literacki monolog.
Chwalebną przeszłość mistrza pędzla, odtworzoną dla czytelników „Klanu Matejków”, stanowią
tragiczne koleje życia
genialnego malarza walczącego z własnymi ograniczeniami
(krótkowzroczność, choroba żołądka), z popadającą w obłąkanie żoną, z
nadmiernymi wydatkami domowymi, z obowiązkami wobec bliższej i dalszej
rodziny, z zazdrosną konkurencją, z nieprzychylną krytyką, etc.
Realizm przedstawienia dramatycznych losów Artysty, zmagającego się z przeciwnościami, jest tak sugestywny, że aż napawa niepokojem.
|
Kazanie Skargi |
|
Rejtan-Upadek Polski |
|
Stańczyk |
"Wyrok na Matejkę"
Oprócz znanych wszystkim Polakom dział malarskich Mistrza Jana od „
Stańczyka” (malujący miał 24 lata), przez "
Bitwę pod Grunwaldem" i "
Hołd Pruski", aż do "
Ślubów Jana Kazimierza", autor odnotował inne działania Mistrza, związane z
Sukiennicami,
Kościołem Mariackim czy
Katedrą Wawelską. Wspomniał również o licznych przypadkach
obdarowywania przez Jana Matejkę
osób i instytucji obrazami, jak i znacznymi kwotami pieniędzy. Niedoceniany przez krakowskie kręgi artystyczne i oficjalne, rozgoryczony, namalował obraz pod znamiennym tytułem „
Wyrok na Matejkę”. Opisaną sytuację marginalizowania twórcy historycznych arcydzieł pisarz skonstatował z przykrością „
znów mały Kraków przysłonił brudną chmurą wielki Kraków”.
"Królowie polscy przed nikim nie klękali"
Pisarz posiłkował się niezwykle wartościowymi pozycjami
literatury wybierając z nich istotne dla toku narracji fragmenty. Wśród autorów drukowanych źródeł wymienić należy
Izydora Jabłońskiego,
Stanisława Witkiewicza, Stanisława Tarnowskiego,
Mariana Gorzkowskiego,
Stanisławy Serafińskiej. Dzięki sięgnięciu do wymienionych tekstów, na niemal trzystu stronach tomu pisarzowi doskonale udało się przedstawić postać Jana Matejki jako
historiozofa, „
interpretatora historii”, obdarzonego fenomenalną pamięcią „
pięknoducha”, ale i bezkompromisowego
patriotę, dobitnie oznajmującego w wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych, iż „
Królowie polscy przed nikim nie klękali”.
Marek Sołtysik chętnie czynił użytek z
fragmentów komentarzy, także osób współczesnych artyście, na temat jego dzieł. Znalazły się wśród nich omówienia Stanisława Witkiewicza, Stanisława Tarnowskiego, Cypriana Kamila Norwida, Józefa Ignacego Kraszewskiego. Szczególnie cenne, moim zdaniem,
refleksje Stanisława Witkiewicza dotykają nie tylko strony wizualnej obrazów, lecz sięgają głębiej, definiując
istotę malarstwa Mistrza Jana. Witkiewicz stwierdził, iż „
historyczna treść obrazu była w nim przetopiona do szczętu na czystą treść malarską” i dalej „
Matejko malował nie ilustrację do historii polskiej, lecz to, co on – Matejko – czuł wobec tej historii”.
Witkiewicz o Norwidzie o Matejce
Swego rodzaju ewenementem jest sąd
Witkiewicza o sądzie
Norwida o Matejce, jaki zmyślnie przytoczył literat „
Kto zna własne Norwida malarstwo… ten doskonale zrozumie, na czym polega jego krytyka pojmowania formy przez Matejkę”. Nie zapominajmy, że Witkiewicz pisał i malował, Norwid pisał i malował a Matejko „tylko” malował. Trawestując Marka Sołtysika „
Efekt zetknięcia trzech geniuszy bywa nieprzewidywalny”.
Niezaprzeczalną wartością publikacji wyróżniającą ją spośród wielu pozycji dotyczących artystycznych żywotów, są
opinie autora-malarza o sztuce Jana Matejki. I nic nie szkodzi, że my ignoranci w sprawach malarstwa, nie wszystkie uwagi rozumiemy – i tak brzmią pięknie: „
modelowanych impastem w świetlistych partiach, laserunkami w żywym konturze, miękką kreską rysowanych pędzlem”.
|
Carowie Szujscy na Sejmie Warszawskim |
|
Bitwa pod Grunwaldem |
|
Hołd pruski |
Z wizytą u Jana Matejki
Nie bez kozery kamienica mieszcząca „
Dom Jana Matejki”, jak nazwano oddział
Muzeum Narodowego w
Krakowie położony przy ulicy
Floriańskiej, przewija się przez większą część książki. Rodzinny dom Mistrza, w którym zaczęło się i zakończyło jego niełatwe życie, odwiedził nawet austriacki cesarz
Franciszek Józef I oraz… autor rzeczonej książki o Matejkach.
Fascynacja Marka Sołtysika postacią
pierwszego wśród polskich malarzy, trwająca już kilkadziesiąt lat, skutkowała godzinami spędzonymi w owym Domu i to nie tylko od wschodu do zachodu słońca…
I ja tam byłam… (w Domu Matejki). Gęsta atmosfera stworzona przez małżonkę Jana –
Teodorę – mimo upływu ponad półtora wieku, nadal daje się odczuć. Największe wrażenie wywarło na mnie
wnętrze pracowni malarskiej artysty, ze sztalugami, paletami, kuferkiem, wypchanym koniem z rzędem, gdzie unosi się ciągle
duch artysty…
Stan wyższej konieczności
Wymownym uwieńczeniem książki stał się rozdział „
W sztuce jest wszystko możliwe…” z alegorycznym wierszem
Jana Lechonia zatytułowanym „Matejko”, znakomicie oddającym specyfikę sztuki twórcy, któremu wolno wprowadzać „
postacie i miejsca historycznie niekompatybilne, ale artystycznie, wizyjnie najwłaściwsze dla stanu najwyższej konieczności”. Niech przemówi poeta:
Rekomendacja jak zawsze perfekcyjna.
OdpowiedzUsuńJak zawsze Pani dla mnie łaskawa ❤️
OdpowiedzUsuńPiękna, świetnie napisana recenzja. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam - Marek Sołtysik
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za przybliżenie postaci Mistrza i świetnie napisaną książkę :)
Usuń