sobota, 22 lutego 2020

Berezowska. Nagość dla wszystkich

Przy stoliku w Ziemiańskiej

Małgorzata Czyńska


Wydawnictwo Czarne 2018







Zberezeństwa Berezowskiej

     Chętnie sięgnęłam po książkę zatytułowaną „Berezowska. Nagość dla wszystkich” znając jej autorkę Małgorzatę Czyńską z wcześniejszej, znakomicie napisanej publikacji pt. Kobiety Witkacego. Metafizyczny harem. I tym razem lektura pochłonęła mnie bez reszty i wciągnęła w artystyczny świat Mai BEREZOWSKIEJ rysującej ZBEREZEŃSTWA (nomen omen). Z tej przyczyny twórczość skandalistki, przed jak i po wojnie, nie przez wszystkich była pozytywnie odbierana, stąd tytuły rozdziałów książki „Jawnogrzesznica”, „Pornografia”, „Seks-realistka”. Małgorzata Czyńska nazwała artystkę „pionierką w wyrażaniu kobiecej ekspresji”, która przełamała wielowiekowe tabu obyczajowe dające kobiecie „prawo do rozkoszy cielesnej”. Jak można się dowiedzieć z wydawnictwa „bez cenzury”, Maja Berezowska prowadziła niezwykle bujne życie towarzyskie, tym atrakcyjniejsze dla czytelników jej biografii, że kompanami jej „tańców, hulanki, swawoli” byli znani poeci, pisarze, malarze, muzycy, a także obiecujący artyści – zwłaszcza młodzi mężczyźni. Bywała, spotykała się i bawiła wszędzie, a zatem w Krakowie, Monachium, Warszawie, Paryżu, Zakopanem.

Nieustanna pogoń za miłością

     Małgorzata Czyńska, jak przystało na wytrawnego historyka sztuki, przedstawiła życie wyjątkowej malarki kładąc naciski na wydarzenia ważne dla jej twórczości, a nie całkiem opowiadając życiorys rok po roku. Wyraźnie odznaczyła trzy etapy życia Mai Berezowskiej: polską „belle epoque” międzywojnia, apokalipsę II wojny światowej i siermiężny okres PRL-u. Ukazując losy bohaterki odsłaniała specyfikę owych etapów, przeciwstawiając sobie odmienne światy Mai Berezowskiej.
     Raz była ona korzystającą z uroków dwudziestolecia międzywojennego podążającą stołecznym „szlakiem hańby” bywalczynią restauracji „Oaza”, „Astoria”, kawiarni „Mała Ziemiańska”, „Pod Picadorem”, gdzie widywała się i biesiadowała z reprezentantami artystycznej Warszawy. Nade wszystko jednak Maja Berezowska tworzyła, oddając w swych pracach to, co „w człowieku jest najpiękniejsze, to jest radość życia… miłość człowieka i nieustanną pogoń za tą miłością”. Jej rysunki i obrazy poruszały tematykę erotyczną bez zbędnej pruderii. Zawierały piękne, niemal nagie ciała młodych ludzi płci obojga w niedwuznacznych pozach i konfiguracjach. Ale nie tylko miłość cielesna gościła na jej grafikach. Miłością czystą kochała kwiaty – hodowała je i malowała także w ogrodzie.
     Drugie wcielenie Maja Berezowska przybrała podczas przebywania w więzieniu na Pawiaku, a później w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück. Trafiła tam z powodu narysowanych i opublikowanych kilka lat wcześniej w Paryżu miłosnych karykatur Adolfa Hitlera. Przebywając w nieludzkich miejscach podtrzymywała na duchu swe towarzyszki niedoli – rysowała, opowiadała – „była uśmiechem celi więziennej”. Maria Berezowska, o numerze obozowym 11197, poddawana była eksperymentom medycznym, ale nawet wtedy nie traciła ducha.
     Pragmatyczne pojmowanie sztuki, jak można się dowiedzieć z książki Małgorzaty Czyńskiej, pomogło jej funkcjonować w słusznie minionych czasach PRL-u, będących trzecią odsłoną świata Mai Berezowskiej. Chwytała się wszelkich możliwości tworzenia, czy była to grafika prasowa, ilustrowanie tomów zaprzyjaźnionych literatów, scenografie i kostiumy teatralne.
     Z jej najbliższego otoczenia pisarka przedstawiła nam osoby, które odegrały istotną rolę w życiu twórczyni. Poznaliśmy siostrę Eleonorę, z którą była bardzo związana oraz męża Kazimierza Grusa, z którym nie chciała być dłużej związana. Z pobytu w obozie Ravensbrück pozostała Mai Berezowskiej przyjaźń na całe życie ze swoją wybawicielką Jadwigą KopijowskąSzałanką, którą uczyniła swą spadkobierczynią. Obok mistrzyni pędzla pojawił się młodszy o czterdzieści lat Waldemar Kiełczewski pełniący rolę asystenta, ucznia, adoratora; człowiek wątpliwej konduity, roszczący sobie prawa do spuścizny po malarce.

Scena erotyczna
Scena erotyczna
Pocałunek
Pocałunek
Bukiet kwiatów na stoliku
Bukiet kwiatów na stoliku

Erotyczne okulary Mai

     Wbrew temu, co Małgorzata Czyńska mówiła w wywiadach na temat pracy nad biografią artystki o ilości materiałów źródłowych, z pewnością przestudiowała ich bardzo wiele. Ogrom informacji o malarce, czasach, w których tworzyła, o twórcach wśród których się obracała, o przedsięwzięciach artystycznych, w jakich uczestniczyła, itp., dowodzi imponującej wiedzy historyka sztuki. Z jednej strony opowiedziała historię życia człowieka, z drugiej przedstawiła życiorys artystki, a ponadto odniosła się do sztuki uprawianej przez Maję Berezowską – kobietę wyzwoloną, patrzącą na świat przez „erotyczne okulary”. Szczególnie cenię sobie analizę dzieł autorki, jakich dokonała znawczyni sztuki, sztuki w jej różnorodnych przejawach. Charakterystyki obrazów zwróciły moją uwagę na szczegóły rysunku, których istnienie pisarka pięknie i zrozumiale wytłumaczyła. Wielokrotnie posiłkowała się długimi cytatami zaczerpniętymi z wypowiedzi, listów czy nagrań radiowych pochodzących z archiwów prywatnych i innych zasobów. Niezwykle wartościowe są opinie samej Mai Berezowskiej. Atakowana przez bigotów spod rozmaitych sztandarów stwierdziła „nie wszystko, co rozebrane, jest nagie”.

Cieszę się, więc jestem

     Jedyną kwestią, która budziła we mnie mieszane uczucia podczas oddawania się lekturze „Nagości dla wszystkich” okazał się język tekstu, miejscami niepotrzebnie trywialny, okraszony zwrotami typu: „do dupy” czy „różową cipkę”. Moim zdaniem, frywolność przestrzeni artystycznej Mai Berezowskiej nie wymagała od pisarki stosowania kolokwializmów, tym bardziej, że całość książki charakteryzuje lekkie pióro autorki. Głębokie przemyślenia wywołały we mnie wstrząsające końcowe rozdziały publikacji ukazujące powolne odchodzenie artystki, rozpoczęte niefortunnym złamaniem prawej ręki. Nie mogło być gorzej. Do kłopotów ze zdrowiem dołączyły problemy finansowe oraz „daleko idące kompromisy” w kwestii autentyczności rysunków twórczyni. Mimo tych wszystkich przeciwności losu starała się nie okazywać innym swych słabości. W liście do redakcji swych ukochanych „Szpilek” oznajmiła „Cieszę się, więc jestem!” 

I taką Maję Berezowską zapamiętajmy…

 


  * zdjęcia https://sztuka.agraart.pl/




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz