wtorek, 12 lipca 2022

Polskie gniazda rodzinne

 

 

Janusz Miliszkiewicz

ISKRY - 2003







 „Człowieku, pamiętaj, że jesteś tylko epizodem w życiu przedmiotu
 – Franciszek Starowieyski

 Mozaika artystyczna

     „Polskie gniazda rodzinne” wyrosły z miłości kolekcjonerów, marszandów i antykwariuszy do sztuki w każdej jej postaci. Janusz Miliszkiewicz, pisarz i publicysta, a nade wszystko znawca rynku antykwarycznego i bibliofilskiego, człowiek o lewackich poglądach i masońskich zainteresowaniach, skonstruował publikację ze swych wcześniejszych artykułów prasowych. Z tej przyczyny książka ma znamiona mozaiki zbudowanej z niemal sześćdziesięciu tekstów o różnych wątkach, niejednakowo rozłożonych punktach ciężkości i wieloznacznym wydźwięku społecznym. Zawiera bowiem relacje ze spotkań z ludźmi, ze sztuką, z pasjami, ale i z bezprawiem, nadużyciami, przemijaniem. W rezultacie zbiór reportaży ma zabarwienie nieco przygnębiające, aczkolwiek tom jest niezwykle interesujący. Zawiera pokaźną ilość informacji dotyczących dzieł sztuki, ich autorów, właścicieli, losów, a wszystko to osadzone jest w szerokim kontekście społeczno-historycznym Polski przedwojennej, okresu wojny i okupacji, powojennej oraz przełomu wieków XX i XXI. Ponadto autor reprezentuje dziennikarstwo pierwszej wody, wszak uczył się od najlepszych, np. Melchiora Wańkowicza. Atrakcyjność książki, poza doskonale wyselekcjonowanymi fotografiami, podnoszą liczne interesujące fakty z życia ludzi sztuki oraz refleksje autora na temat gromadzenia zbiorów, ich przechowywania, przekazywania czy handlu nimi.

Strych u Wojciecha SiemionaSalon Stanisława DawskiegoGabinet Jarosława Iwaszkiewicza

Kronika spotkań

      Kronika spotkań z wiekowymi kolekcjonerami sztuki przywołuje nieistniejący już świat dworów, w których „kryje się tajemnica polskiej przeszłości”, domów, gdzie „trwała lepsza, przedwojenna kultura z atmosferą mającą „w sobie coś z ducha salonu artystycznego. O tamtym świecie, którego już nie ma można powiedzieć, że „potrzeba sztuki jest świadectwem głębi kulturalnej”. „Polskie gniazda rodzinne” to także książka o przedmiotach „oswojonych od pokoleń”, tak, jak „metafizyczna” filiżanka Wojciecha Weissa, która „chroniła życie domowników przed chaosem historii”.
Gawęda o „Polskich gniazdach rodzinnych” stała się bliska mojemu sercu z uwagi na mistrzowskie opisy zabytkowych wnętrz domów i mieszkań wypełnionych po sufit kolekcjami dzieł sztuki, artystycznych przedmiotów, starych księgozbiorów. Oto fragment jednego z rozdziałów: „W półmroku rozpoznajemy renesansowe krzesła obite skórą oraz barokowy kredens… Po lewej stronie na ścianie… figura średniowiecznego Chrystusa, dalej drewniane skrzydło również średniowiecznego ołtarza… Wzdłuż schodów «Nokturn», olej Józefa Rapackiego, pastele Axentowicza, obraz Jakimczyka… rysunki Jana Matejki. Jest pięknie…
Ale tylko do czasu. Zdarzało się, że dostojni kolekcjonerzy nie byli w stanie zadbać o swe skarby, a po ich śmierci spadkobiercy porozpraszali kolekcje. Jeśli nie było sukcesorów, odpowiednie placówki kultury nie zawsze chciały zaopiekować się zbiorami, a próby tworzenia muzeów biograficznych najczęściej spełzały na niczym. Już nie jest pięknie…

Sekretera Romana AftanazegoKawalerka Andrzeja GrzybowskiegoSalon Wiesława Ochmana

 Zanim pieniądz nabierze szlachetności

      Po drugiej stronie osi czasu pisarz zaprezentował współczesność, co najwyżej dotykającą dziedziny twórczości. Tzw. rezydencje osób często nazywających się mecenasami sztuki, gdzie „każdy detal ma coś udawać” z twórczością artystyczną mają niedużo wspólnego, bowiem „wiele pokoleń musi upłynąć, zanim nowy pieniądz nabierze szlachetności”. Dawniej brano przykład z szeroko rozumianych wzorców dzięki czemu „przed wojną równano w górę, bo istniała «góra»”. Pomimo lewicowej specyfiki tekstu autor zacytował stwierdzenie „Królewskiego architekta” Andrzeja Grzybowskiego, iż „dwór powinien zamawiać rycerz, nie zaś giermek…”, aby szlachetna architektura wyrastała z jego osobowości. Jednocześnie opowiedział o współczesnych nam protektorach sztuki, prywatnych kolekcjonerach i znanych marszandach, którzy kontynuują dzieło mistrzów profesji, a nawet prowadzą działalność charytatywną.
     Między tymi dwoma biegunami obecności dzieł artystycznych w naszej ojczyźnie Janusz Miliszkiewicz pochylił się nad zagładą polskiej nauki, kultury i sztuki w budzącym grozę półwieczu 1939-89. Barbarzyńcy spod brunatnych i czerwonych sztandarów systematycznie rabowali polskie dobra narodowe lub je niszczyli „dla samej przyjemności niszczenia”. Spustoszenia dokonywali też w sumieniach Polaków, którzy dla ratowania dóbr kultury skłonni byli kolaborować z wrogiem. Ekspert kolekcjonowania sztuki dużo miejsca poświęcił polityce prowadzonej w czasach PRL-u wobec właścicieli majątków czy prywatnych zbiorów. Jedne i drugie bezprawnie odbierano prawowitym właścicielom bez jakiejkolwiek rekompensaty. „Przejmowano” domy, kamienice, mieszkania, zbiory, np. sowieckim zwyczajem dom malarza Weissa władza ludowa podarowała aktorowi Solskiemu.

Salon w TetmajerówceZbigniew Mehoffer w Pałacu pod SzyszkamiPracownia Tadeusza Gronowskiego

Ocalić od zapomnienia

      Indeks nazwisk w rzeczonej publikacji zawiera około tysiąca pięciuset pozycji. Na jej kartach znalazły się nazwiska przedstawicieli wielu pokoleń osób związanych ze sztuką, od jej twórców, kolekcjonerów, handlowców, protektorów, znawców. Mój podziw wzbudziły rozległe koneksje rodzinne i towarzyskie obrazowo relacjonowane przez autora. Z dużą znajomością rzeczy opowiedział także o naukowych i artystycznych rodach zamieszkujących „Polskie gniazda rodzinne”, jak i o ich wybitnych gościach. Wszystkie te postaci charakteryzowało znakomite wykształcenie, znajomość języków obcych, posiadanie wielu talentów i głęboki patriotyzm. Dzięki tym walorom „duchowy poziom życia rodziny” wywindował się na najwyższy szczebel.
     W szerokim wachlarzu postaci bliskich pisarzowi znalazł się „Człowiek z M3” – Roman Aftanazy, „Łowca białych kruków” – Juliusz Gomulicki, „Król Polski, Czech i Węgier” – Władysław Potocki, „Chłopiec z Ząbkowskiej” – Wiesław Ochman czy „Ostatni” – Karol Estreicher. Wystąpił też zleceniodawca „Stabat Mater” Karola Szymanowskiego – Bronisław Krystall, pomysłodawca obiadów czwartkowych Kapituły Orderu Pomiana – Tadeusz Przypkowski oraz odkrywca Nikifora i Hasiora – Andrzej Banach

      Janusz Miliszkiewicz, będąc powiernikiem pasjonatów zbieractwa, przysłuchując się ich zwierzeniom i opowieściom, odbywał u nich specjalistyczną edukację. W konsekwencji postanowił również kolekcjonować – ale postaci kolekcjonerów, w ten sposób tworząc dla siebie zawodową niszę. Dzięki ogromnej wiedzy znakomitego erudyty powstała książka wspomnieniowa, która ocaliła od zapomnienia twórców polskich gniazd rodzinnych, którzy gromadzili skarby chlubnej przeszłości Polski i Jej dziedzictwa kulturowego. Nierzadko okazywało się, że jego teksty pozostały jedynymi śladami po ich kolekcjonerskim i życiowym dorobku…



* zdjęcia własne z książki

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz