Maciej Loba
Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu - 2008
Polski historyzm współczesny
Polski historyzm współczesny przejawił się w wybitnej postaci Andrzeja
Grzybowskiego, który obdarowany licznymi talentami, nie zakopał ich, lecz
harmonijnie rozwijał. Spełniał się jako aktor, znawca koni i jeździec,
rysownik i kaligraf, projektant wnętrz, a nade wszystko architekt. Spektrum
przedsięwzięć i zadań, których z powodzeniem podejmował się, wywołuje mój
niekłamany podziw i budzi należny mu szacunek. Pod wpływem fascynacji
dzisiejszym człowiekiem renesansu Maciej Loba popełnił jego monografię w
albumowym wydaniu. Opatrzono ją pokaźną ilością materiałów graficznych –
archiwalnych i współczesnych fotografii i perfekcyjnych szkiców ilustratora.
Dużą przyjemność czerpią czytelnicy z oglądania rysunków artysty, zaprawionych
akwarelą, ujmujących dekoracyjne detale wykończenia, jak i całość budowli
widzianą z różnych stron świata. Już tylko te kompozycje mogłyby stanowić
podstawę do uznania artyzmu Andrzeja Grzybowskiego. Wizualizacje koncepcji
architekta urzekają pięknem, precyzyjną kreską oraz wykaligrafowanymi opisami,
nierzadko przyprawionymi szczyptą humoru, jak chociażby tekst „po prostu nie
zmieściły się na rysunku” albo „projekt przed-przed-wstępny”.
Witruwiańska triada i doktryna nieinterwencjonizmu
Osiągnięcia
i warsztat bohatera publikacji to nie jedyna warstwa opracowania historyka
sztuki. W drugiej, bardziej ogólnej, autor podał wykładnię zjawiska historyzmu
przejawiającego się w postaci tzw. neostylów (neoromanizm, neogotyk,
neorenesans, neobarok) oraz stylu eklektycznego. Celem tego wyjaśnienia było
osadzenia naszego twórcy w dziejach historyzmu w Polsce i na świecie. Maciej
Loba przeanalizował społeczno-polityczne uwarunkowania popytu na budowle
stylem odwołujące się do tradycji. Dla nowej architektury „rezydencjonalnej”
istotną rolę odgrywa wygląd, który „ma wyrażać stabilizację, manifestować
nieodwracalność zaszłych zmian, sugerować trwałość” klasy milenijnych
Wokulskich.
Bardzo interesująca część książki poświęcona została
specyfice dziejów polskiej architektury w okresie powojennym, gdy skala
zniszczeń wszelkich budowli (w tym zabytkowych) burzyła dotychczasowy porządek
(architektoniczny sic!). Potrzeba rychłej odbudowy kraju, także zabytków,
wywołała dyskusję o konieczności częściowej rezygnacji z założeń
konserwatorskiej doktryny nieinterwencjonizmu. W praktyce oznaczało to
sprzyjanie nadużywaniu metody rekonstrukcji nad restauracją obiektów
historycznych. W kończącym album podsumowaniu autor ustosunkował się do
kondycji i perspektyw tradycyjnej architektury w XXI wieku. Zwrócił uwagę na
konieczność nienaruszania zasad ponadczasowej witruwiańskiej triady
(trwałości, użyteczności i piękna), lecz dostosowywania ich do aktualnych
warunków.
W związku z powyższym bliżej zainteresowałam się tzw. Kartą
Wenecką ustalającą zasady ochrony i opieki nad zabytkami architektury. Dzięki
omawianej lekturze potrafię dostrzec różnice między konserwacją, restauracją a
rekonstrukcją zabytku, który winien posiadać wartości historyczne, artystyczne
i naukowe.
Docenić należy ogrom pracy, jaką wykonał Maciej Loba
przygotowując monografię nietuzinkowego artysty powołującego do życia wytwory
swej wyobraźni i talentów. O rzetelności i rozmiarach przeprowadzonej kwerendy
źródłowej świadczą przypisy zawierające nie tylko uzupełniające wyjaśnienia,
ale także obszerne przytoczenia z bogatych i interesujących materiałów
źródłowych. Natomiast sporządzona bibliografia obejmuje, poza wydawnictwami
zwartymi i ciągłymi, wykaz katalogów i źródeł z prywatnych archiwów oraz listę
stron internetowych.
Aktorstwo, hippika, rysunek, wnętrza, architektura
W książce zaprezentowano miłośnikom budownictwa dorobek architekta-samouka, jak również rezultaty jego działalności w innych dziedzinach, poczynając od jego wyuczonego zawodu tj. aktorstwa. Wychowany w poszanowaniu ziemiańskiego etosu, umiłował dwa jego symbole – dwory i konie. Był znakomitym jeźdźcem i znawcą wierzchowców – tworzył ilustracje do hippicznych wydawnictw, kolekcjonował akcesoria hippiczne, współpracował przy produkcji filmów z końmi w tle. Parał się projektowaniem wnętrz mieszkalnych (także w wielopiętrowych blokach), w których tworzył pomieszczenia o klasycznym wystroju ze stylowymi meblami, rzeźbami, obrazami i wyszukanymi dekoracjami. Najbardziej spektakularnym dziełem artysty była rekonstrukcja wnętrz i mebli w Zamku Królewskim w Warszawie. Szczególnie znaczące prace przywróciły świetność królewskich tronów oraz łoża Stanisława Augusta Poniatowskiego. Dominantą twórczości magistra sztuki była od bardzo dawna architektura o znamionach stylów historycznych, zgodnych z tradycją, wpisujących się w nurt narodowej stylistyki.
Projektował prawie wszystko
Maciej Loba uznając
wyjątkowość dorobku Andrzeja Grzybowskiego, niechętnie poddającego się
klasyfikacji, nie kategoryzował jego dzieł, mając na uwadze słowa Mistrza
„Projektuję wszystko: od ogrodzenia, poprzez podjazd, klamki, zasłony,
oświetlenie, itp. itd.” A zatem znajdujemy w albumie realizacje „Budynków
tradycyjnych w konwencji historycznej” razem z ich niepowtarzalnymi wnętrzami
oraz nieurzeczywistnione plany architektoniczne konstruowane z holistycznym
podejściem. Wśród jednych i drugich na uwagę zasługuje niezwykła dbałość
projektanta o detale rozwiązań artystycznych, np. parkiet, klucz,
baldachim.
Spośród wielu zaprezentowanych w publikacji obiektów, których
inspirator „odniesienia wprost do tradycji traktował jako coś absolutnie
naturalnego”, moje prawdziwe uznanie zyskały: Pałacyk neogotycki w Zosinie,
neorenesansowa Rezydencja w Bielawie oraz Willa Ustronie w Konstancinie.
Konserwatorzy, inwestorzy, wykonawcy
Autor monografii przybliżył czytelnikom listę trudności z jakimi borykał
się Mistrz. Największy ciężar gatunkowy cechował różnice traktowania zakresu
projektów architektonicznych między konserwatorami zabytków, a ich twórcą. Ci
pierwsi rekomendowali „wszystkie prace renowacyjne muszą mieć na celu
przywrócenie dawnego wyglądu”. Natomiast „Grzybowski poprawił przy okazji
proporcje oryginału”. Ale to konserwatorzy rozdawali karty, stąd wiele
wyśmienitych, spójnych, historycznie uargumentowanych koncepcji przebudowy
budynków, autorstwa Andrzeja Grzybowskiego, nie zostało zrealizowanych. Nie
bez znaczenia dla finalizacji zamówienia pozostawały zmiany inwestorów
nieruchomości lub ich wycofywanie się ze zleceń. W ten sposób w fazie
projektowej pozostały Dwory w Olszy i Karniowicach, Willa Eunice w
Konstancinie czy Rezydencja w Winiarach.
Innego rodzaju kłopoty
architekta wiązały się z przeprowadzenie prac budowlanych i wykończeniowych –
przeszkody ograniczające działania stanowili wykonawcy, a szczególnie
niedobory doświadczonych rzemieślników biegłych w starych technologiach i
stosujących oryginalne materiały (najlepiej z epoki).
Czy dyplom czyni artystą...
W rozprawie poświęconej Andrzejowi Grzybowskiemu, Maciej Loba rozważał fenomen polskiego twórcy, jedynego w swoim rodzaju i nieposiadającego konkurencji w swej dziedzinie. Mozaika umiejętności, zakres wiedzy przedmiotowej, wrodzone predyspozycje psychofizyczne i pozaarchitektoniczne pasje sprawiły, iż twórca sprostał wysokim wymaganiom, jakie stawiała przed nim architektura nawiązująca do dawnych stylów „Ewenement Grzybowskiego polega… na jego wyjątkowości…, na jego ogromnym wykształceniu architektonicznym, wyczuciu i świadomości detalu…, na utożsamieniu się architekta-aktora z tworzonym dziełem”. Parafrazując znane z epoki PRL-u powiedzenie „Nie matura, lecz chęć szczera…” w odniesieniu do Andrzeja Grzybowskiego można rzec „Nie dyplom czyni artystą, ale talent – owszem”.
* zdjęcia z książki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz