wtorek, 11 czerwca 2019

Kossakowie. Biały mazur

Juliusz Kossak fot www.bg.agh.edu.plJoanna Jurgała-Jureczka 


ZYSK I SKA 2018








Tłum potomków Juliusza

     Joanna Jurgała-Jureczka nawiązała relacje z rodziną Kossaków ćwierć wieku temu, co zaowocowało kilkoma książkami, z doktoratem włącznie. Żałuję, że moją znajomość z Kossakami wg p. Joanny rozpoczęłam od jej ostatniej publikacji zatytułowanej „Kossakowie. Biały mazur”. Z pewnością byłoby mi łatwiej poruszać się w zawiłościach familii Kossaków, gdybym przeczytała poprzednie prace pisarki. Dzięki lekturze tej najnowszej książki potrafię już rozróżnić Zofie Kossak, Marie Kossak, Karolów Kossak, Juliuszów Kossak i pozostałych ponad dwudziestu członków najbliższej rodziny znamienitych malarzy. Joanna Jurgała-Jureczka z ogromną znajomością rzeczy poruszała się w tym tłumie potomków Juliusza, ich małżonek i małżonków, dzieci z pierwszych i kolejnych małżeństw, flam, kochanków etc. Będąc historykiem literatury potrafiła przeanalizować pokaźną ilość archiwaliów zdobywając wiedzę, którą chętnie podzieliła się z czytelnikami. Tam, gdzie zabrakło jej pewnych informacji pozwoliła sobie na tworzenia literackiej fikcji, naturalnie zastrzegając, że opisane wydarzenia z dużym prawdopodobieństwem mogły dojść do skutku.

Wojciech i Tadeusz Kossakowie - fot zofiakossak.pl
Wojciech i Tadeusz Kossakowie  - fot zofiakossak.pl

Od Pożogi do Dekalogu Polaka

     Joanna Jurgała-Jureczka zaprezentowała czytelnikom wielowymiarowy portret Kossaków malowany przez trzy pokolenia artystów i osób pretendujących do miana artystów. Z tego powodu obraz nabył  cechy arcydzieła, ale i kiepskiej kopii sygnowanej tylko wybitnym nazwiskiem. Skupiając się głównie na generacji wnucząt Juliusza, po bliźniaczych braciach - starszym Wojciechu i młodszym Tadeuszu - przybliżyła postaci trzech piszących kobiet: Zofii, Marii i Magdaleny oraz malującego Jerzego. Zofia Kossak-Szczucka-Szatkowska przedstawiona została najpełniej, być może dlatego, że jej życie obfitowało w pełne dramatyzmu wydarzenia, że dokonywała rzeczy niepowszednich, że pozostawiła po sobie bogatą spuściznę literacką. Podobne opinie można wystawić jej stryjecznym siostrom – Lilce i Madzi, ale tylko podobne. Części książki nazwanej „Życie jak rzeka” autorka nadała odmienny rys – Zofia pisząca u schyłku życia retrospekcyjną książkę często wspominała przeszłość przedwojenną, wojenną, powojenną. Nie bez powodu nazywano ją pisarką katolicką - rozpamiętując tragiczne meandry ziemskiej egzystencji często zwracała się ku głębokiej wierze w Boga. Biografka Kossaków  przywołała obrazy nieuchronnego przemijania, cierpiętniczego milczenia, wojennej nawały, wszechobecnej śmierci (nawet dzieci), jakimi naznaczone było życie Zofii. Srogo doświadczana przez los autorka „Pożogi” przetrwała bolszewicką apokalipsę rewolucji, przeszła przez „otwarte wrota piekieł – za nimi obóz”, przeżyła skazana na śmierć, zaznała wykluczenia z Ojczyzny. Życie jak rzeka… 

Poezja, satyra i  malarstwo

     Zgoła inaczej wyglądają portrety kuzynek Zofii. Lilka sypie piórkami z rękawa, a Madzia zapełnia „Kartki z pamiętnika młodej mężatki”. Joanna Jurgała-Jureczka przekazała stereotypowe opinie o trzech kuzynkach polemizując z poetycką sylwetką Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej czy satyrycznym profilem Magdaleny Samozwaniec. Ta ostatnia, entuzjastka pełni życia, zaznaczyła z humorem „Pragnęłabym dożywszy sędziwego wieku umrzeć młodo”. Oczywiście Maria, posługująca się innymi środkami wyrazu,  wielbiła życie na swój sposób
RÓŻA                                                                                           Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
W tym parku pobladłym bez śmiechów
przy róży rozkwitłej stoję.
Otośmy jedynymi świadkami pilności
ja jej a ona mojej.                                                              

Jednakże, wszystkie siostry zyskały na kartach rzeczonej publikacji wizerunki silnych niezależnych kobiet, kroczących własnymi niemalarskimi drogami, gdy, jak zauważyła Zofia „talent dziadka Juliusza… w trzecim pokoleniu «rozprysnął się na sześcioro wnuków»”.
     Trzeci Kossak – wnuk Juliusza, a syn Wojciecha – Jerzy, zaskarbił sobie najmniej sympatii u pisarki. Niespełniony artysta malarz, kopista, a czasem i fałszerz, podpisujący obrazy imieniem ojca, życiowy nieudacznik, zawiódł pokładane w nim nadzieje, nie dorównał wybitnym przodkom i nie udźwignął ciężaru sławnego nazwiska. Żyjący z poczuciem winy za śmierć stryjecznego brata Witolda, w ważnych życiowych sprawach pozwalał się wyręczać matce – Marii Kossak, nie angażując się zbytnio w podejmowane przez siebie działania.

Zofia, Magdalena, Maria Kossakówny - fot www.gosc.pl
Zofia, Magdalena, Maria Kossakówny - fot www.gosc.pl
Jerzy Kossak - fot  www.bg.agh.edu.pl
Jerzy Kossak - fot  www.bg.agh.edu.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kobiety Kossaków

     Poza czworgiem głównych bohaterów książki autorka przedstawiła postaci nie mniej zacnych kobiet Kossaków, godnych wzmiankowania chociażby z uwagi na wierne trwanie przy boku artystów, nie zawsze łatwych w pożyciu małżeńskim. Były to Zofia z Gałczyńskich oraz Maria i Anna z Kisielnickich. Żony sławnych Kossaków, z pochodzenia ziemianki, borykały się z losem, który nie pozwolił im na spokojne życie w rodowych majątkach. Żyły nie dla siebie, a dla swych mężów, stwarzając im idealne warunki do pracy oraz żyły dla dzieci urządzając im domy, do których będą chętnie wracać, także myślami. Kobiety Kossaków znały wymowę stwierdzenia „Bo w życiu jest czas mówienia i czas milczenia”.

Lekkie pióro i niełatwa problematyka

     Joanna Jurgała-Jureczka pisała o końcu świata Kossaków i innych poważnych tematach lekkim piórem niepozbawionym poczucia humoru. Na szczególną pochwałę zasługuje, moim zdaniem, subtelny opis budzenia się dworu przed samym świtaniem, albo relacja z balu kończącego się białym mazurem… Z ogromną przyjemnością czytałam fragmenty tekstu, w których autorka posłużyła się frazami z wierszy mojej ulubionej poetkiMarii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Jako nastolatka poznałam i pokochałam „Niebieskie migdały”, „Różową magię”, „Pocałunki”. Większość kilkuwersowych strof pamiętam jeszcze dziś…
     W książce roi się od ciekawostek, sensacji, niespodzianek w postaci wzmiankowanych romansów mężatek, zdrad ojców rodziny, seansów spirytystycznych, wizyt gości o różnych orientacjach. Obok stron o mniej wymagającej tematyce znalazły się akapity poświęcone egzystencjalnym rozważaniom czy religijnym przemyśleniom. Rzetelna badaczka genialnej rodziny Kossaków włożyła w usta swych bohaterów refleksje, które proponują czytelnikom głębiej zastanowić się, już nie tylko nad kolejami losu Kossaków, ale i nad prawidłowościami kierującymi dziejami narodu, rodziny, człowieka. Z wymienionych powodów lektura książki „Kossakowie. Biały mazur” wciąga czytelników wzbudzając ich zainteresowanie niebanalną problematyką. Całości edytorskiego efektu dopełniają archiwalne fotografie oraz reprodukcje portretów słynnych Kossaków.
     Na zakończenie podzielę się w pełni  subiektywną opinią dotyczącą pewnej delikatnej kwestii o dużym ciężarze gatunkowym. Wielokrotnie pisałam o swych odczuciach w związku z publikowaniem prywatnej korespondencji, szczególnie, gdy dotyczy ona bardzo intymnych wyznań piszących osób. Uważam, że upowszechnianie wspomnianych fragmentów listów jest przejawem przekraczania granic przyzwoitości.

Biały mazur z Kossakami

     Joanna Jurgała-Jureczka uchyliła rąbka tajemnicy literackiej kuchni zabierając czytelników w wędrówkę śladami rodziny Kossaków, chociażby do Górek Wielkich, gdzie obecnie mieści się Muzeum Zofii Kossak (pisarka kierowała tą instytucją). Od tego miejsca zaczęła się przygoda autorki „Kossaków…”, która zachwyciła się tą wyjątkową rodziną i pozostała u nich na dłużej. Pozostając pod dużym wrażeniem wyjątkowej rodziny przedstawiła Kossaków nam, czytelnikom.
     Dziękujemy za zaproszenie do białego mazura z Kossakami...
Dedykacja od Joanny Jurgały-Jureczki
                  ∗
          ∗             ∗
Świat jak mydlana bania,
na słomce wisząc Bożej,
drży, chwieje się i kłania,
kręcąc się w barwach zorzy.
Joanna Jurgała-Jureczka
Potrącił o mą duszę
za siedmiobarwnym śmiechem,
świat jak mydlana bania
w złociste pióropusze
wydęta Bożym dechem.  
        (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska)
                                           









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz