czwartek, 7 lipca 2016

Pałace i dwory


Wydawnictwo FENIX - 2015


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Czy ryzalit i pilaster to to samo?

     Harmonijna kompozycja albumu „Pałace i dwory” wydawnictwa Fenix dostarcza czytelnikowi, poza wspaniałymi fotografiami obiektów architektonicznych, ich wykaz wraz z mapą Polski, na której je zaznaczono. We wstępie do publikacji autor tekstu, Tomasz Hankiewicz, skrótowo przedstawił dzieje historycznych budowli, zwracając uwagę na ich styl architektoniczny, przeznaczenie i rolę, jaką odegrały w historii Rzeczypospolitej. Geograficzny układ prezentowanych obiektów rozpoczynają dygresje na temat regionalnej specyfiki wznoszonych przez wieki budowli z jej historycznym uzasadnieniem. Bardzo wartościowym elementem książki jest Słowniczek terminów, pomagający w lepszym zrozumieniu charakterystyki pałaców i dworów. Dzięki niemu czytelnik potrafi właściwie odczytać opisy z nagromadzonymi terminami architektonicznymi, jak np. ryzalit, tympanon, portyk, pilaster. Autorzy objaśnień do zdjęć posiadłości położyli nacisk na objaśnienie elementów fasady, konstrukcji dachu budynku, rozplanowania otaczającego parku oraz przebudowy i rozbudowy obiektów w dalekiej przeszłości. Natomiast mniej miejsca przeznaczono na przybliżenie losów obiektów w połowie XX wieku, przypuszczając, iż ktoś mógłby posądzić autorów o nadmierne mitologizowanie zagłady polskich posiadłości przez obydwu okupantów. Nieczęsto więc pojawiły się wpisy: „Pałac nie przetrwał ofensywy Armii Czerwonej z 1945 r.” lub „W 1945 r. stacjonujący w pałacu Rosjanie zabrali sprzęty, które pozostały po ostatnim lokatorze… a następnie podpalili budowlę”.
Zamek w Mosznej
Zamek w Mosznej

Czy Disney widział zamek w Mosznej?

     Wyobraźnia naszych przodków pozwoliła im budować zamki, pałace i dwory nieszablonowe obok tych klasycznych, o doskonałych proporcjach, stylizowanych na budowlach starożytnych. Nietuzinkowy, fantazyjny zamek w Mosznej ze swymi dziewięćdziesięcioma dziewięcioma wieżami przywodzi na myśl zamki powstałe w Disneylandach. Co prawda uważa się, że inspiracją dla nich był zamek Neuschwanstein (Łabędzi Zamek) w Bawarii, ale nie można wykluczyć, że to śląska twierdza podsunęła bajkowy pomysł Disneyowi.
     Pałacowe komnaty magnackich rezydencji nie zawsze przedstawiały  klasyczne rozwiązania wystroju wnętrz. Projektowane i wznoszone przez największych mistrzów sztuki architektonicznej ówczesnej Europy realizowane były na zamówienie polskich arystokratów o szerokich zainteresowaniach. Pomieszczenia pałacowe przybierały nierzadko zadziwiające i niecodzienne formy. W rydzyńskim pałacu w Wielkopolsce powstała wyjątkowo bogato ozdobiona barokowa Sala Morska ze sztukateriami ukazującymi m.in. orszak Posejdona. Zamek w Kórniku zaś wyróżnia się m.in. egzotyczną Salą Mauretańską nawiązującą dekoracjami do Dziedzińca Lwów w Alhambrze. Natomiast Augustyn Gorzeński swój pałac w Dobrzycy polecił zaprojektować korzystając z symboliki masońskiej, a zatem zbudowany został na planie węgielnicy – jednego z wolnomularskich znaków.

Zamek w Kórniku - Sala Mauretańska
Zamek w Kórniku - Sala Mauretańska
Zamek w Rydzynie - Sala Morska
Zamek w Rydzynie - Sala Morska


















 Żywe czy martwe muzea?

     Najbardziej inspirujące do dalszych własnych studiów wybranych obiektów architektonicznych są osobliwości związane z ich wyposażeniem czy użytkowaniem w nie tak dawnej przeszłości, świadczące o tym, że obiekty te pozostają nie tylko martwymi muzeami lecz żywymi przybytkami kultury oraz miejscami spotkań z historią, np. pałac w Czerniejewie, przy okazji wizyty papieża Jana Pawła II w Polsce, gościł prezydentów siedmiu państw Europy; w pałacu w Otwocku Wielkim wśród przeniesionych z Belwederu mebli znalazło miejsce łóżko, na którym zmarł Marszałek Józef Piłsudski; a w pałacu Przebendowskich w Warszawie po wojnie mieściło się Centralne Muzeum im. Lenina.

Aparatczyk czy architekt?

     Ciekawe szczegóły odnotowane w zapiskach obok zdjęć dawnych budowli przynoszą także informacje natury technicznej, ale równie ciekawe, jak te odnoszące się do zamieszkujących ludzi. Pałac Lubomirskich w Warszawie w 1970 roku przesunięto i obrócono o kąt ponad 70 stopni celem poprawy kompozycji tzw. Osi Saskiej. Operacja zainicjowana przez Przewodniczącego Rady Państwa Mariana Spychalskiego (z wykształcenia architekta) trwała siedem tygodni. Przedsięwzięcie szefa Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (znanego z manifestu PKWN) nie poprawiło jednak sytuacji rządu PRL. W grudniu 1970 r. członek Politbiura Komitetu Centralnego PZPR wraz z ekipą Władysława Gomułki został odsunięty od władzy.

Pałac Lubomirskich w Warszawie
Pałac Lubomirskich w Warszawie

Muzea biograficzne czy muzea wnętrz?

     Opiniowana przeze mnie trochę wcześniej lektura „Siedziby Wielkich PolakówBarbary Wachowicz zawiera opracowanie faktografii ściśle związanej z gniazdami rodzinnymi lub miejscami przebywania wybitnych Polaków. Niemniej jednak również w omawianym albumie zaznaczono obiekty, którym sławy dodają nazwiska znamienitych Polaków: Romanów z Józefem Ignacym Kraszewskim, Russów z Marią Dąbrowską, Opinogóra z Zygmuntem Krasińskim, Żelazowa Wola z Fryderykiem Chopinem, Czarnolas z Janem Kochanowskim, itd. Dobrą praktyką jest urządzanie w takich miejscach muzeów biograficznych lub chociaż muzeów wnętrz, a nie np. domów weselnych. Wszak nazwiska Wielkich Polaków zobowiązują do budzenia inicjatyw kulturalnych, przeciwnych wszelkiej komercji.

Czy to już profanacja?

     Jestem wielbicielką wszystkiego, co prezentują sobą polskie dwory, pałace, zamki. Wiem, że takich osób jest więcej, ale tkwi w tym pewien szkopuł, trafnie oddany w rzeczonym albumie następującymi słowami: „Zwiedzając znakomicie wyposażone wnętrza dworu, można odnieść wrażenie, że narusza się intymność gospodarzy, którzy za chwilę powrócą do swego domu”. Stawiając się na miejscu właścicieli tych pięknych posiadłości, chyba nie chciałabym, aby obcy ludzie chodzili po mojej sypialni, zaglądali do szuflad w mojej komodzie i krytykowali ułożenie książek w mojej bibliotece. Obecnie tak dużo mówi się o ochronie prywatności, jako o niezbywalnym prawie każdego człowieka, a jednocześnie bez zażenowania zagląda się do alkowy przodków.

Pałac w Ożarowie - sypialnia pani domu
Pałac w Ożarowie - sypialnia pani domu
Dwór w Janowcu - sypialnia pani domu
Dwór w Janowcu - sypialnia pani domu


















     Na pograniczu profanacji pozostaje wykorzystywanie polskich rezydencji jako tzw. ośrodków konferencyjnych, gdzie odbywają się imprezy korporacyjne, pokazane w przejaskrawionym, aczkolwiek niepozbawionym odniesienia do rzeczywistości, filmie „Wyjazd integracyjny”.
     Nie powinniśmy mieć żalu ani tym bardziej pretensji, wyrażonych w innym fragmencie publikacji „W klasycystycznym gmachu… znajdują się wnętrza bogato zdobione… Niestety, są one praktycznie niedostępne dla turystów. Pałac niedawno wrócił do przedwojennych właścicieli”.
I dobrze się stało! Powinniśmy się cieszyć powrotem naszej Ojczyzny do normalności po latach cywilizacyjnego niebytu.

Polska wraca z odmętów PRL-u do Rzeczypospolitej!!!





* zdjęcia własne z książki oraz https://commons.wikimedia.org/wiki/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz