Magdalena Jastrzębska
LTW 2020
Biograficzny portret hrabiego
Trzy lata temu spotkała mnie ogromna przyjemność
poznania autorki biografii Pana na Dzikowie, którego nazwisko pojawiło
się we wcześniejszej pracy Magdaleny Jastrzębskiej zatytułowanej „Portret Klementyny”. Uczestniczyłam w spotkaniu autorskim w Pałacu w
Małej Wsi zorganizowanym z okazji premiery tej właśnie publikacji.
Biograficzny portret Zdzisława hrabiego Tarnowskiego pisarka zaprezentowała używając filtrów życiowych ról, jakie pełnił bohater w swym niezwykle aktywnym życiu, np. polityk, gospodarz, mąż, ojciec, myśliwy. Pozostałe rozdziały ukazały Pana na Dzikowie w szerszym kontekście – rodziny, znajomych, mieszkańców zamku i jego pracowników. Obydwie warstwy biografii doskonale dopełniły się tworząc kompletny portret osoby wybitnej, aczkolwiek niepozbawionej ludzkich przywar. Apodyktyczny, dbający o stroje i wygląd, lubiący pozować malarzom i fotografom, rygorystycznie wychowujący dzieci, korzystający z wielkopańskich przywilejów, ale równocześnie filantrop fundujący placówki pożytku publicznego, gentleman w każdym calu, strażnik dzikowskiej kolekcji sztuki i biblioteki, patriota, który własnym sumptem wystawił pluton konnych w wojnie z bolszewikami 1920 roku.
Autorka ukazała wielowymiarowość postaci Zdzisława Tarnowskiego herbu Leliwa, który po swych przodkach odziedziczył nie tylko ogromne posiadłości i tytuł arystokratyczny, ale przede wszystkim ducha Sarmaty, pana z panów, gdyż „Broń i koń jako emblematy szlacheckiego klejnotu towarzyszyły mu od młodych lat”.
Biograficzny portret Zdzisława hrabiego Tarnowskiego pisarka zaprezentowała używając filtrów życiowych ról, jakie pełnił bohater w swym niezwykle aktywnym życiu, np. polityk, gospodarz, mąż, ojciec, myśliwy. Pozostałe rozdziały ukazały Pana na Dzikowie w szerszym kontekście – rodziny, znajomych, mieszkańców zamku i jego pracowników. Obydwie warstwy biografii doskonale dopełniły się tworząc kompletny portret osoby wybitnej, aczkolwiek niepozbawionej ludzkich przywar. Apodyktyczny, dbający o stroje i wygląd, lubiący pozować malarzom i fotografom, rygorystycznie wychowujący dzieci, korzystający z wielkopańskich przywilejów, ale równocześnie filantrop fundujący placówki pożytku publicznego, gentleman w każdym calu, strażnik dzikowskiej kolekcji sztuki i biblioteki, patriota, który własnym sumptem wystawił pluton konnych w wojnie z bolszewikami 1920 roku.
Autorka ukazała wielowymiarowość postaci Zdzisława Tarnowskiego herbu Leliwa, który po swych przodkach odziedziczył nie tylko ogromne posiadłości i tytuł arystokratyczny, ale przede wszystkim ducha Sarmaty, pana z panów, gdyż „Broń i koń jako emblematy szlacheckiego klejnotu towarzyszyły mu od młodych lat”.
Rytuał, ceremonia, tradycja
Książka Magdaleny Jastrzębskiej posiada istotną mocną
stronę w postaci szczegółowo opisanych realiów życia aktywnego
ziemianina z jednej strony oraz życia w majątku ziemskim z drugiej. „Życie na zamku w Dzikowie” ukazane zostało w wersji codziennej i świątecznej. Moja uwaga skupiła się
na dokładnych opisach funkcji pełnionych przez pracowników majątku, np.
fornali, ekonomów, kucharzy pokojowych koniuszych, masztalerzy, stangretów i
ich pracy na rzecz majątku ziemskiego. Świętowano u Tarnowskich i hucznie, i
skromnie, a o randze dzikowskiego zamku i jego właściciela świadczą
jego znamienici goście: Marszałek Józef Piłsudski,
Marszałek Ferdinand Foch, prezydent Ignacy Mościcki,
prezydent Stanisław Wojciechowski,
premier Walery Sławek.
Wielce interesujące strony poświęcono jednej z wielu pasji arystokratów, tj. myślistwu, wszak „polowanie stawało się… rytuałem, który poprzez tradycję łączył go z rycerskimi przodkami”. W rozdziale o łowach rozważano różnorodne aspekty tego zjawiska, takie jak proszone polowania, harmonogram łowów, etyka łowiecka, myśliwski ceremoniał, wystawy łowieckie, polowania z naganką czy mordercze polowania per force.
Z bliższych kobiecej części ziemiaństwa zagadnień literatka wybrała karnawały, gdzie kojarzono młodych w pary oraz wyjątkowe śluby i wesela (także kontuszowe). „Trzy krakowskie śluby” wnuczek Katarzyny z Branickich Potockiej to „klasyka gatunku”. Opisy uroczystości tego formatu umieszczano w księgach szlacheckich rodu, np. Domowej Kronice Rodzinnej Tarnowskich.
Wielce interesujące strony poświęcono jednej z wielu pasji arystokratów, tj. myślistwu, wszak „polowanie stawało się… rytuałem, który poprzez tradycję łączył go z rycerskimi przodkami”. W rozdziale o łowach rozważano różnorodne aspekty tego zjawiska, takie jak proszone polowania, harmonogram łowów, etyka łowiecka, myśliwski ceremoniał, wystawy łowieckie, polowania z naganką czy mordercze polowania per force.
Z bliższych kobiecej części ziemiaństwa zagadnień literatka wybrała karnawały, gdzie kojarzono młodych w pary oraz wyjątkowe śluby i wesela (także kontuszowe). „Trzy krakowskie śluby” wnuczek Katarzyny z Branickich Potockiej to „klasyka gatunku”. Opisy uroczystości tego formatu umieszczano w księgach szlacheckich rodu, np. Domowej Kronice Rodzinnej Tarnowskich.
Muzeum Historyczne wiek po "Lisowczyku"
Wspomniane przez autorkę ważkie wydarzenia, budzące
przykre i bolesne uczucia, związane były z dwoma faktami. Pierwszym okazała
się sprzedaż obrazu autorstwa Rembrandta znanego pod nazwami
„Lisowczyk” lub „Jeździec polski” z kolekcji dzikowskiej aż do
Stanów Zjednoczonych w 1910 roku. Drugim był pożar dzikowskiego zamku
(1927 r.), który strawił większość wyposażenia i pokaźną część zbiorów;
ogromnym wysiłkiem Tarnowskich rodową siedzibę odbudowano (1929 r.).
W latach trzydziestych XX wieku Zdzisław Tarnowski i jego małżonka Zofia z Potockich opuścili ten świat, lecz zamek dzikowski żył dalej. Okupowany przez hitlerowców, a następnie sowietów przetrwał i został upaństwowiony wynikiem tzw. reformy rolnej w 1944 roku. Przez lata mieściła się w murach budowli szkoła rolnicza. Ocalała z wojennej pożogi część kolekcji dzikowskiej uległa rozproszeniu. Na szczęście od 2011 roku zamek stał się siedzibą Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega a Rodzina Tarnowskich podejmuje próby scalania zachowanych zbiorów dzikowskich.
W latach trzydziestych XX wieku Zdzisław Tarnowski i jego małżonka Zofia z Potockich opuścili ten świat, lecz zamek dzikowski żył dalej. Okupowany przez hitlerowców, a następnie sowietów przetrwał i został upaństwowiony wynikiem tzw. reformy rolnej w 1944 roku. Przez lata mieściła się w murach budowli szkoła rolnicza. Ocalała z wojennej pożogi część kolekcji dzikowskiej uległa rozproszeniu. Na szczęście od 2011 roku zamek stał się siedzibą Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega a Rodzina Tarnowskich podejmuje próby scalania zachowanych zbiorów dzikowskich.
Między wierszami a...
Aby w pełni docenić pracę Magdaleny Jastrzębskiej
należy przyjrzeć się elementom uzupełniającym tekst książki, tj.
Spisowi ilustracji, Indeksowi osób a przede wszystkim
Bibliografii. Wszystkie one dowodzą potężnego wysiłku, na jaki pisarka
zdobyła się, aby czytelnicy otrzymali spójną, kompletną i ciekawie
skonstruowaną opowieść historyczną. Sto siedemdziesiąt
ilustracji wybranych przez biografkę z bogatych zasobów archiwalnych
ułatwiło naszej wyobraźni poruszanie się między gospodarzami, mieszkańcami i
gośćmi zamku w Dzikowie. Zdjęcia wnętrz budowli jej architektury dopełniły
dokumentalnego opracowania wydawnictwa, a wrażeń
artystycznych dostarczyły obrazy słynnych polskich malarzy, tej miary,
co Juliusz Kossak, Wojciech Kossak, Jacek Malczewski,
Kazimierz Pochwalski, Henryk Rodakowski, Julian Fałat,
etc.
Magdalena Jastrzębska, dysponująca doskonałym warsztatem historyka, przedstawiając dzieje polskiego magnata jednocześnie odtworzyła obraz epoki. Skorzystała z niezliczonej ilości źródeł pisanych, których dziesięciostronicową Bibliografię, z podziałem na rodzaj dokumentów, przestudiowałam z uwagą, szukając inspiracji do kolejnych lektur. Badaczka z okruchów informacji zawartych w dokumentach potrafiła wyciągnąć daleko idące wnioski prowadzące do ustalenia faktów historycznych, których bohaterem był Zdzisław Tarnowski. Specjalna umiejętność czytania między wierszami materiałów źródłowych zrodziła publikację nad wyraz rzetelną, a jednocześnie niezwykle interesującą.
Magdalena Jastrzębska, dysponująca doskonałym warsztatem historyka, przedstawiając dzieje polskiego magnata jednocześnie odtworzyła obraz epoki. Skorzystała z niezliczonej ilości źródeł pisanych, których dziesięciostronicową Bibliografię, z podziałem na rodzaj dokumentów, przestudiowałam z uwagą, szukając inspiracji do kolejnych lektur. Badaczka z okruchów informacji zawartych w dokumentach potrafiła wyciągnąć daleko idące wnioski prowadzące do ustalenia faktów historycznych, których bohaterem był Zdzisław Tarnowski. Specjalna umiejętność czytania między wierszami materiałów źródłowych zrodziła publikację nad wyraz rzetelną, a jednocześnie niezwykle interesującą.
Poczuć, zrozumieć, zobaczyć postać...
W tworzeniu Opowieści o panu na Dzikowie pisarka
posiłkowała się m.in. zbiorami Archiwum Dzikowskiego Tarnowskich, Pamiętnikami
i listami drukowanymi czy Opracowaniami ogólnymi. Mnie, zawołaną miłośniczkę
literatury pamiętnikarskiej, wspomnieniowej,
biograficznej zainteresowały liczne cytowania dzikowskiego
bibliotekarza Michała Marczaka, Jana Gawrońskiego nazywającego
Zdzisława Tarnowskiego wujem, a nawet Austriaczki
Matyldy Sapieżyny piszącej wspomnienia po polsku.
U biografki Zdzisława Tarnowskiego cenię wyjątkową zdolność do pracowania ze źródłami historycznymi, wymagającego olbrzymiej wiedzy rzeczowej, ale także woli podróżowania celem dotarcia do właściwych materiałów. Na swym blogu w kilku prostych zdaniach zawarła rok pracy nad książką, gdy musiała „zebrać materiał, odwiedzić wiele miejsc, przeczytać, a następnie wyselekcjonować ciekawe dokumenty archiwalne, poszukać fotografii”. Nade wszystko jednak „Poczuć, zrozumieć, zobaczyć postać...”
Nie zgadzam się z pisarką dowodzącą wyższości listów nad pamiętnikami jako materiału źródłowego dla badań historycznych. „Pamiętniki są zawsze w pewnym stopniu kreacją rzeczywistości” stwierdziła autorka. Uważam, że pamiętniki pisane są na własny użytek i to one „dają autentyczne świadectwo o człowieku” w przeciwieństwie do listów, które kierowane do drugiej osoby nierzadko zawierają ubarwiane fakty i subiektywne opinie o nich.
We Wstępie do publikacji Magdalena Jastrzębska postawiła sobie kilka pytań, na które udzieliła wyczerpujących odpowiedzi kreśląc portret polskiego arystokraty. Postanowiła jednak „niektóre z nich pozostawić bez odpowiedzi...”. Przecież zawsze można dopisać dalszy ciąg Opowieści 😊
U biografki Zdzisława Tarnowskiego cenię wyjątkową zdolność do pracowania ze źródłami historycznymi, wymagającego olbrzymiej wiedzy rzeczowej, ale także woli podróżowania celem dotarcia do właściwych materiałów. Na swym blogu w kilku prostych zdaniach zawarła rok pracy nad książką, gdy musiała „zebrać materiał, odwiedzić wiele miejsc, przeczytać, a następnie wyselekcjonować ciekawe dokumenty archiwalne, poszukać fotografii”. Nade wszystko jednak „Poczuć, zrozumieć, zobaczyć postać...”
Nie zgadzam się z pisarką dowodzącą wyższości listów nad pamiętnikami jako materiału źródłowego dla badań historycznych. „Pamiętniki są zawsze w pewnym stopniu kreacją rzeczywistości” stwierdziła autorka. Uważam, że pamiętniki pisane są na własny użytek i to one „dają autentyczne świadectwo o człowieku” w przeciwieństwie do listów, które kierowane do drugiej osoby nierzadko zawierają ubarwiane fakty i subiektywne opinie o nich.
We Wstępie do publikacji Magdalena Jastrzębska postawiła sobie kilka pytań, na które udzieliła wyczerpujących odpowiedzi kreśląc portret polskiego arystokraty. Postanowiła jednak „niektóre z nich pozostawić bez odpowiedzi...”. Przecież zawsze można dopisać dalszy ciąg Opowieści 😊
* zdjęcia własne z książki
Wspomniana na początku recenzji książka "Portret Klementyny" miała ogromny wpływ na pisanie kolejnych. Klementyna z Kozietulskich była bowiem prababką dwóch Zdzisławów (Księcia Regenta) i Zdzisława Tarnowskiego.
OdpowiedzUsuńWspomniane pamiętniki J. Gawrońskiego szczerze polecam - doskonała lektura i świetnie napisane! Były nie tak dawno w ofercie Wyd. Literackiego. Niestety, pamiętniki bibliotekarza dzikowskiego M. Marczaka są w rękopisie w bibliotece w Tarnobrzegu. Niezwykła lektura.
Dziękuję za recenzję, którą czytałam z uwagą, przypominając sobie moją pracę nad książką i czas, który jej poświęciłam. To był ogromny materiał...
Zachęcam do odwiedzin pięknego Dzikowa jeśli jeszcze Pani tam nie była. Zamek i zbiory robią wrażenie!
Dziękuję:) Może uda mi się wybrać do Zamku w Dzikowie i poczuć się, jak w gościnie u hrabiów Tarnowskich :)
Usuń