środa, 11 listopada 2020

Dwór, pejzaż okaleczony




 Joanna Sypuła-Gliwa

 
 LTW 2007

 
 
 
 

Nie oceniaj książki po okładce

     Patrząc na okładkę ozdobioną zdjęciem pałacu we Włostowie, sprzed wojny oraz po wojnie, okupacjach i PRL-owskiej dewastacji, spodziewałam się kolejnej książki o martyrologii polskich dworów. Książki, której treść mogła mnie wprawić w melancholijny nastrój. Zagładę polskiego ziemiaństwa odczuwam, jako osobistą krzywdę i klęskę wyrządzoną całemu naszemu narodowi, niepowetowaną stratę, której skutki pozostaną z nami na zawsze. Unicestwienie elity narodu, dziedzictwa materialnego i duchowego zadało Rzeczypospolitej cios, po którym podniosła się mocno poturbowana, okaleczona, jak chce Joanna Sypuła-Gliwa – autorka pozycji zatytułowanej „Dwór, pejzaż okaleczony”.
Jakże myliłam się w mojej opinii. „Nie oceniaj książki po okładce” – wiem już na pewno!
     Publikacja absolwentki Wydziału Historycznego Uniwersytetu im. Józefa Piłsudskiego w Warszawie okazała się lekturą ze wszech miar niezwykłą, zarówno z uwagi na treść, jak i sposób jej prezentacji. W dalszej części skupię się na kilku aspektach, jakie uważam za wiodące dla ukształtowania mojej opinii o wartościowym tekście

Szaniec patriotyzmu

     Dzieje dziesięciu ziemiańskich siedzib i koleje losu ich właścicieli pisarka poprzedziła znaczącym szkicem pt. „Pejzaż okaleczony”. O tym, jak bardzo leży jej na sercu problematyka polskiego dworu świadczy fakt umiejętnego nagromadzenia na dwudziestu stronach tekstu pokaźnej ilości zagadnień dotykających meritum. Ostatni rozdział tomu, „Epitafium dworu”, bardzo udanie spiął klamrą opisane przez miłośniczkę przeszłości historie rodowych posiadłości – ostoi wartości i tradycji. W przepojonej liryzmem wypowiedzi autorka złożyła hołd arcydziełu polskiego stylu narodowego. Akcentując historyczne znaczenie mateczników polskości tworzyła obrazy i ujmowała w słowa myśli, których bohaterem był „szaniec patriotyzmu i sanktuarium hasła: «Bóg, honor i ojczyzna»”. 
 
Tuczno Wichlińskich fot polskiezabytki.pl

  
Tuczno Wichlińskich fot polskaniezwykla.pl


Na skrzyżowaniu historii

     Joanna Sypuła-Gliwa pochyliła się nad potrzebą tworzenia mitologii narodowej zapewniającej poczucie przynależności i służącej budowaniu grupowej tożsamości. Wspomniała o przejawach kultury szlacheckiej, której niekwestionowanym symbolem i namacalnym nośnikiem był „polski dwór leżący na skrzyżowaniu historii”. Przeanalizowała także procesy społeczne, które doprowadziły do definitywnego rozpadu szlacheckiego świata. Wysadzeni z siodła ziemianie zasilili szeregi nowo powstającej grupy społecznej – inteligencji – kultywującej szlachecki etos i odwołującej się do kluczowych imponderabiliów. Wprawnym okiem badacza dziejów przyjrzała się powodowanej tzw. sprawiedliwością społeczną dewastacji kultury ziemiańskiej i skarbów przeszłości Rzeczypospolitej. Przytoczyła wstrząsające opisy przypadków profanacji i aktów wandalizmu, którym ulegały kaplice grobowe, narodowe pamiątki, płótna mistrzów, starodruki, antyki, porcelana. Naruszona została „spokojna ciągłość czasu”, a PRL-owska propaganda próbowała „zohydzać całą przedwojenną Polskę”. 

Niematerialny depozyt pokoleń

     Każdy myślący czytelnik może czerpać z bogactwa rozważań i głębi refleksji, jakimi literatka podzieliła się na kartach opowieści. Zwykłe losy polskich ziemian w XX wieku stały się w tym przypadku pretekstem do formułowania podsumowań i uogólnień. „Powielony przez rozbiorową kalkę polski los”: prowadzenie gospodarstwa, aktywność społeczna, konspiracja w ramach Armii Krajowej czy organizacji "Uprawa" – "Tarcza", parcelacja majątków na mocy tzw. Reformy Rolnej, wypędzenie z rodzinnego gniazda, wywózki na wschód, dewastacja dworu, komunistyczne szykany, ubeckie więzienia, spowodowany był tym, iż „jedni rodzą się do budowania, tworzenia i wzlotu”, a inni tworzą „hordy oszalałych barbarzyńców miażdżące na swej drodze wszystko”, także „niematerialny depozyt pokoleń” „obrośnięty patyną tradycji”.
     Rozważając moralne aspekty dewastacji i rabunków, krzewicielka narodowej pamięci, postawiła retoryczne pytania: „Na czyich stołach lśnią starodawne srebra?”, „Czyją kuchnię czy łazienkę ozdabiają dziś cmentarne płytki?”. Zadumała się nad wrażliwością grabieżców, którzy w poszukiwaniu klejnotów wyciągali z trumien szczątki zmarłych. Hitlerowcy, bolszewicy, upowcy dopuszczali się profanacji i zhańbienia wszystkiego, co polskie…
 
Grób 19 zabitych w zbydniowskim dworze 1943 r fot. pl.wikipedia.org/
Zbydniów Horodyńskich fot. pl.wikipedia.org/
 



 

 


Stolice polskiej nostalgii

     Publikacja o zniszczonych przez historię dworach, „stolicach polskiej nostalgii”, oprócz innych, posiada także walory poznawcze. Dzięki rzetelnej kwerendzie archiwalnej i spotkaniom z potomkami właścicieli i mieszkańców majątków, autorka opowiedziała czytelnikom o wielu ciekawych faktach i zaskakujących epizodach. Podczas wojny, w ziemiańskiej posiadłości pod okiem sztabu Wermachtu, przyjmowano łącznika oddziału majora Hubala. Po wojnie, w korytarzu dworu zajętego przez chłopów, uwiązano na łańcuchach psy. W XVIII wieku potomek Ściborów założył tzw. Państwo Minkowskie z własnym prawodawstwem, świętami, granicami, zniesioną pańszczyzną. Autorka odnotowała także tragiczne fakty wpisane w pamięć Polaków: Las Katyński koło Smoleńska należał do polskiej rodziny Lednickich. W zbydniowskim domu weselnym Niemcy podczas letniej nocy 1943 roku zamordowali dziewiętnastu domowników, ich gości i pracowników (w tym dwoje dzieci)… Pisarka nie epatowała w swym tekście okrucieństwem – przeciwnie – posługując się piękną polszczyzną urzekała finezyjnymi, aczkolwiek wyrazistymi frazami. Z tego powodu w moich powyższych refleksjach nie brakuje cytatów z rzeczonego opracowania. Proste, trafne sformułowania z pewnością zapiszą się w pamięci wrażliwych czytelników, jak te „medaliony, zastygłe krople bólu” czy „Kraj… mieniący się rzuconymi w przaśne tło klejnotami rezydencji magnackich”.

Celebrowanie szlacheckiej dumy i nonszalancji

     Sięgająca istoty rzeczy treść książki, usiłująca ocalić od zapomnienia zgładzoną ziemiańskość Rzeczypospolitej, stanowi swoiste „epitafium dla wszystkich odartych z mieszkańców, martwych domów tej ziemi”. Przeszłość, biografie ich lokatorów, pełne niedopowiedzeń, dają świadectwo wierności uniwersalnym wartościom i narodowym tradycjom oraz dowodzą zapisanej w polskich genach bezwarunkowej wolności i umiłowania przeszłości.
Bez zbędnego ironizowania pisarka skomentowała obecne powroty rodaków do sztafażu minionych wieków, naśladowania stylu dworkowego, gorączkowych poszukiwań genealogicznych. Z dobrotliwym uśmiechem przyklasnęła, gdy nad kominkiem u nowobogackich zawisła „szabla obrosła legendą, konserwowana smarem krwi”, choć właściciel nazywa ją szpadą…
     „Dwór to celebrowanie szlacheckiej dumy i nonszalancji” brzmi jedna z tez utworu, z którą trudno się nie zgodzić. Wprawdzie właściciele ziemscyw pokorze ducha zamknęli biografie”, lecz pozostali sukcesorzy tradycji ziemiańskiej, który czasem udaje się dokonać rzeczy z pozoru niemożliwych. W rozdziale poświęconym rezydencji w Boglewicach znalazł się wpis: „Pałac… dożywa swoich dni”. W roku edycji publikacji (2007) rozpoczęto generalny remont budowli trwający dziesięć lat, a którego efekty są zachwycające. A zatem „Wszystko jest możliwe”…
 
Palacboglewice.pl 2007 r
Palacboglewice.pl 2017 r










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz