niedziela, 12 maja 2019

Kolorowi ludzie

Wojciech Kossak

Zdzisław Czermański 

 

LTW 2008

 








Legiony, cyganeria, emigracja

     Czy Zdzisław Czermański wielkim poetą był? – raczej nie, chociaż te „okna zasłonięte deszczem" brzmią lirycznie, nawet jeśli nie opuszcza nas „niehumor”. Genialny rysownik i karykaturzysta Międzywojnia, Legionista 1914 roku i Żołnierz wojny bolszewickiej, do końca był wierny Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Wiatry historii zapędziły go do dalekiej Ameryki, gdzie po latach, powodowany zapewne tęsknotą za Krajem, spisał swe nietuzinkowe wspomnienia. Sam będąc artystą obracał się w twórczych kręgach Krakowa, Lwowa, Paryża, Londynu, bywając cząstką cyganerii czy awangardy. Przez karty książki przewinęły się dziesiątki „Kolorowych ludzi”, wśród których byli pisarze i poeci, malarze i rzeźbiarze, muzycy i politycy, arystokraci i żołnierze.

Krzywe zwierciadło

     Twórca wybornych karykatur Naczelnika Państwa zaprezentował się swoją książką z innej strony, przedstawiając portrety psychologiczne swych przyjaciół, znajomych oraz wybitnych osobistości. Polski emigrant szkicując sylwetki osób i przedstawiając je w różnych sytuacjach życiowych wykazywał się dużą wrażliwością, a także przejawiał psychologiczną przenikliwość. Znakomicie potrafił wczuwać się w wewnętrzne światy swych bohaterów i ich duchowe rozterki. Będąc wnikliwym obserwatorem życia społecznego, towarzyskiego i prywatnego przekazał czytelnikom obraz polskiego parnasu w nieco krzywym zwierciadle. Lektura publikacji Zdzisława Czermańskiego doprowadziła mnie do wniosku, iż jej tematem przewodnim są zmagania Polaków z alkoholem i skutkami jego nadużywania. Raziło mnie również podejście autora do tematyki stosunków damsko-męskich, ukazywanych od ich ciemniejszej strony, nie mającej nic wspólnego z romantycznością uczuć łączących kochanków. Na dodatek twórca posługiwał się dosadnym językiem kreśląc cięte charakterystyki postaci czy opowiadając niewybredne anegdoty i dowcipy.
Ignacy Jan Paderewski
Ignacy Jan Paderewski
Henri de Toulouse-Lautrec
Henri de Toulouse-Lautrec
Stanisław Feliks Przybyszewski
Stanisław Przybyszewski

Piórem i pędzlem

   Zdzisław Czermański, jako artysta-grafik, posiadał umiejętność spostrzegania lokalnych kolorytów oraz przekazywania estetycznych wrażeń także słowami i dlatego tak dobrze czyta się jego wspomnienia z dzielnic odwiedzanych miast. Szczególnie bliskie są mi nawiązania do krakowskich ulic, rynków, kawiarenek  i salonu miasta – zielonych Plant, po których spacerują kolejne pokolenia Polaków. I właśnie niebywale plastyczny opis krakowskiego stroju ludowego, pisany jakby nie samym piórem, ale i pędzlem czy ołówkiem Czermańskiego, zwrócił moją uwagę (naturalnie, wśród wielu innych w tym tomie).
     Znalazłam również w tekście ujmujące, ciepłe opisanie codzienności starszych pań rezydentek dworu polskiego, a także ukazanie piłsudczykowskich sympatii pani domu (dorodny świerk Marszałek, a na rabatach józefinki i ziuczki). Z rosnącym zainteresowaniem czytałam rozważania autora na temat „Nie człowiek jest ważny, ale jego dzieło”, pod kątem znaczenia wpływu osobistego kontaktu z twórcą dzieła, który to kontakt może wywołać pozytywne lub negatywne zmiany w odbiorze twórczości mistrza. 

Atuty i mankamenty

     Swój największy talent –  plastyczny – Zdzisław Czermański skrzętnie wykorzystał do zilustrowania własnej książki, dzięki czemu literackie opisy osób zyskały na wiarygodności i wyrazistości. Wystarczy wspomnieć podobizny Witkacego, Marca Chagalla czy Jana Lechonia. Ilustracje wydają się być jednym z istotnych atutów książki rysownika, której zawartość, jakby pisana w dłuższym okresie i z przerwami, cechuje brak płynności i nierówne rozłożenie ciężarów poszczególnych zagadnień. Rozdziały „O piciu i  pijaństwie”, o Lechoniu i wspominki legionowe po pewnym czasie zaczynają nużyć. Nikt nie jest doskonały…
Marc Chagall
Marc Chagall
Witkacy
Witkacy
Jan Lechoń
Jan Lechoń

Geopolityka

     Dzięki książce „Kolorowi ludzie” czytelnicy mieli sposobność poznać Zdzisława Czermańskiego nie tylko jako twórcę słynnych trzynastu plansz z Józefem Piłsudskim w roli głównej, ale także jako patriotę, który „Polskę zawsze widział tak, jak trzeba. W całym jej smutku i w pięknych szarościach”, jak napisał o Janie Lechoniu. Pozostawił dla potomnych żołnierskie wezwanie, włożone w usta generała Lucjana Żeligowskiego, zwracające uwagę rodaków na nasze szczególne położenie geopolitczne: 
„Sąsiad po lewej stronie zły i po prawej zły. I cóż porobisz! Do łóżka trzeba nam się kłaść w butach!”



* zdjęcia własne z książki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz