ZYSK i S-KA - 2020
Architecture parlante
         Historyk sztuki Jan Skuratowicz specjalizujący się
    w architekturze rezydencjonalnej zaprezentował czytelnikom wyniki
    swych naukowych poszukiwań w postaci publikacji zatytułowanej „Dwory i pałace Wielkopolski. Styl narodowy”. Przedstawił niemal sto pięćdziesiąt zabytkowych budowli mieszkalnych,
    ale nie w kolejności alfabetycznej czy posegregowanych terytorialnie, lecz
    podporządkowanych głównej koncepcji opracowania. Autor dokonał analizy
    kształtowania się zrębów polskiego stylu narodowego na przestrzeni
    stulecia w szeroko pojmowanym Poznańskiem. Ponad wszelką wątpliwość
    udowodnił, że „za każdorazową, znaczącą realizacją architektoniczną stały zawsze
      określone treści nakładane na formalny kostium”. Jak to zdanie należy rozumieć?
W drugiej połowie XIX wieku Wielkopolskę obejmował zabór pruski, powodujący ucisk i szykany wobec zamieszkujących te tereny Polaków. Narastający konflikt polsko-niemiecki wywołał u rodaków potrzebę manifestowania polskiej tożsamości narodowej poprzez architekturę będącą symbolem odrębności polskiego ziemiaństwa. Zarówno nowo wznoszonym siedzibom czy przebudowywanym dworom i pałacom starano się nadać charakter krajowy, protestując w ten sposób przeciw aktom „zniemczania klimatu architektonicznego Wielkopolski”. Zgodnie z zasadą „architecture parlante”, Jan Skuratowicz z zewnętrzną formą siedzib, określaną przez styl architektoniczny, kojarzył nie tylko określoną treść, ale także dodatkowy składnik stylu, jakim wydaje się być urządzenie wnętrz budowli. Historyk sztuki wielokrotnie kierował uwagą czytelników na umeblowanie, księgozbiór, kolekcje sztuki, militaria i każdą „małą cząstkę Polski zawartą w gromadzonych zbiorach i pamiątkach”.
  
  
  W drugiej połowie XIX wieku Wielkopolskę obejmował zabór pruski, powodujący ucisk i szykany wobec zamieszkujących te tereny Polaków. Narastający konflikt polsko-niemiecki wywołał u rodaków potrzebę manifestowania polskiej tożsamości narodowej poprzez architekturę będącą symbolem odrębności polskiego ziemiaństwa. Zarówno nowo wznoszonym siedzibom czy przebudowywanym dworom i pałacom starano się nadać charakter krajowy, protestując w ten sposób przeciw aktom „zniemczania klimatu architektonicznego Wielkopolski”. Zgodnie z zasadą „architecture parlante”, Jan Skuratowicz z zewnętrzną formą siedzib, określaną przez styl architektoniczny, kojarzył nie tylko określoną treść, ale także dodatkowy składnik stylu, jakim wydaje się być urządzenie wnętrz budowli. Historyk sztuki wielokrotnie kierował uwagą czytelników na umeblowanie, księgozbiór, kolekcje sztuki, militaria i każdą „małą cząstkę Polski zawartą w gromadzonych zbiorach i pamiątkach”.

    Zwrócony ku przeszłości styl narodowy
  
       „Pierwszą próbą stworzenia propozycji narodowego stylu godnego polskich
    rezydencji” był zamek w Kórniku przebudowywany w latach 1839-61 przez
  Tytusa Działyńskiego. Okres ustalania się kanonów stylu narodowego
  prof. Jan Skuratowicz wytyczył na publikację autorstwa
  Zygmunta Czartoryskiego pt. „O stylu krajowym w budownictwie wiejskim” z 1896 roku, w której ten ostatni określił wymagania stawiane nowoczesnym
  budowlom. Praca ta stawiała sobie za cel ocalenie „próbki stylu krajowego w budownictwie, aby kiedy da Bóg, że wody potopu
    opadną, ziomkowie mieli skąd brać wzory”. Z czasem symbolem polskiej siedziby ziemiańskiej stał się
  kolumnowy portyk (z tympanonem), który tworzył część fasady nowych
  dworów i pałaców, lub który dostawiano do starszych obiektów.  
W publikacji przedstawiono wiele przykładów budowli, które dzięki propagowaniu stałego motywu architektonicznego – portyku z tympanonem – służyły podtrzymywaniu tożsamości Wielkopolan wśród niemieckiej powodzi, zalewającej Rzeczpospolitą. Wśród dworów i pałaców, ostoi polskości w Wielkopolsce sprzed odzyskania niepodległości, mój podziw budzi „zwrócony ku przeszłości” pałac w Kopaszewie, pałac w Objezierzu z mottem templariuszy czy dwór w Koźminku – najbardziej urokliwy z oglądanych przeze mnie dworów. Na kolejnych stu pięćdziesięciu stronach albumu Jan Skuratowicz prezentował przykłady potwierdzenia tezy, iż „demonstracyjne stosowanie form uznawanych za narodowe i polskie było na pewno w pełni świadomą manifestacją polityczną”. Swą urodą, proporcjami, harmonią stylu urzekły mnie pałace w Skoraszewicach, Winnej Górze, Lubaszu, Gorzyniu, Dłoni, Górznie, Głębokiem.
W publikacji przedstawiono wiele przykładów budowli, które dzięki propagowaniu stałego motywu architektonicznego – portyku z tympanonem – służyły podtrzymywaniu tożsamości Wielkopolan wśród niemieckiej powodzi, zalewającej Rzeczpospolitą. Wśród dworów i pałaców, ostoi polskości w Wielkopolsce sprzed odzyskania niepodległości, mój podziw budzi „zwrócony ku przeszłości” pałac w Kopaszewie, pałac w Objezierzu z mottem templariuszy czy dwór w Koźminku – najbardziej urokliwy z oglądanych przeze mnie dworów. Na kolejnych stu pięćdziesięciu stronach albumu Jan Skuratowicz prezentował przykłady potwierdzenia tezy, iż „demonstracyjne stosowanie form uznawanych za narodowe i polskie było na pewno w pełni świadomą manifestacją polityczną”. Swą urodą, proporcjami, harmonią stylu urzekły mnie pałace w Skoraszewicach, Winnej Górze, Lubaszu, Gorzyniu, Dłoni, Górznie, Głębokiem.
Polonizacja architektury
         Chronologicznie przedstawione w ostatniej
    części książki siedziby Wielkopolan wznoszono lub przebudowywano w
    dwudziestoleciu międzywojennym. Odkupione od niemieckich posiadaczy
    siedziby dostosowywano do wymagań polskich właścicieli. Swoista
    polonizacja w architekturze dotyczyła nie tylko ziemiańskich siedzib,
    ale także obiektów sakralnych czy użyteczności publicznej. W okresie
    tym rozwinął się tzw. styl dworkowy także w odniesieniu do
    nieruchomości miejskich, takich jak wille czy dworce kolejowe. W
    dalszym ciągu charakterystycznym wyróżnikiem był ganek z kolumnowym
    portykiem, łamany dach polski, aczkolwiek pojawiały się obiekty
    pozbawione tych elementów. Kolumnowy portyk przetrwał nie tylko okres
    Drugiej Rzeczypospolitej, ale dumnie odrodził się po przewrocie 1989 roku,
    stosowany w historyzujących rezydencjach, a nawet w
    budownictwie jednorodzinnym. Ale o tym sza…
  
  
         Posiadłości, na które zwróciłam uwagę, wymieniam w
    przypadkowej kolejności, choć może wyróżniłabym pałace w
    Czerniejewie, w Komierowie, w Racocie za
    nieprzytłaczający rozmach, natomiast pałace w Wódkach, w
    Tarchalinie, w Bronisławiu Młynku za wierność kanonom
    rodzimego stylu. Ekspert w tematyce architektury rezydencjalnej dociekliwie
    badał autorstwo projektów rzeczonych budowli czy ich kolejnych
    przebudów. Twórcy, którzy nadawali ton realizacjom architektonicznym to
    Stanisław Borecki, Roger Sławski,
    Stanisław Mieczkowski oraz Stefan Cybichowski. Nierzadko
    pomysłodawcami zmian budowlanych w obiektach stawali się sami właściciele
    albo domorośli, szerzej nie znani budowniczy, a wtedy efekty ich pracy
    bywały różne…
  
  Osobliwości mapy i plany
       W wielkopolskim albumie obok informacji istotnych dla
  zrozumienia idei stylu narodowego znalazła się garść ciekawostek, która
  współczesnym czytelnikom niezwykle uatrakcyjniła treść lektury. Mnie
  szczególnie zafrapowały nie dokończone budowle w Sielcu Starym,
  Chotowie, Dębsko-Ostoi, a już największe kuriozum stanowił dwór
  w Sobiejuchach, w którym przez pewien czas użytkowano tylko piętro,
  ponieważ parteru dwór nie posiadał!? Wielkopolskie rezydencje mieściły cenne
  kolekcje, przedmioty o wartości artystycznej, dzieła sztuki, w tym obrazy
  Rubensa (Winna Góra), Bacciarellego (Wolsztyn,
  Psary), Durera (Czerniejewo). W prezydenckiej rezydencji
  w Racocie przechowywano srebrne nakrycia stołowe na dwa tysiące
  osób, a w Czerniejewie dwa auta marki Rolls-Royce.
  
Poza wielce atrakcyjną treścią książki na uwagę zasługuje jej efektowna kompozycja. Mapa obiektów opisanych w publikacji, interesująca Bibliografia oraz Indeks miejscowości bardzo ułatwiają korzystanie z tej pracy. Wewnątrz albumu warte uznania są archiwalne lub współczesne fotografie budowli i ich detali architektonicznych, wizerunki zabytkowych wnętrz, ich właścicieli czy gości. Plany budynków przygotowane przez samego autora budują wyobrażenie czytelników o funkcjonalności siedzib, poprawianej podczas przemyślanych modyfikacji czy niejednej rozbudowy obiektu. Tekst opracowania charakteryzuje się dużą wartością dokumentalną zważywszy na liczne przytoczenia fragmentów materiałów źródłowych polecanych przez Jana Skuratowicza w Bibliografii oraz w uzupełniających dolnych przypisach. Znajdują się tam wspomnienia, pamiętniki, listy i dzienniki – skarbnica wiedzy o tamtych czasach i ludziach…
Poza wielce atrakcyjną treścią książki na uwagę zasługuje jej efektowna kompozycja. Mapa obiektów opisanych w publikacji, interesująca Bibliografia oraz Indeks miejscowości bardzo ułatwiają korzystanie z tej pracy. Wewnątrz albumu warte uznania są archiwalne lub współczesne fotografie budowli i ich detali architektonicznych, wizerunki zabytkowych wnętrz, ich właścicieli czy gości. Plany budynków przygotowane przez samego autora budują wyobrażenie czytelników o funkcjonalności siedzib, poprawianej podczas przemyślanych modyfikacji czy niejednej rozbudowy obiektu. Tekst opracowania charakteryzuje się dużą wartością dokumentalną zważywszy na liczne przytoczenia fragmentów materiałów źródłowych polecanych przez Jana Skuratowicza w Bibliografii oraz w uzupełniających dolnych przypisach. Znajdują się tam wspomnienia, pamiętniki, listy i dzienniki – skarbnica wiedzy o tamtych czasach i ludziach…
Straty wojenne i powojenne
Pozostając w zgodzie z historyczną prawdą Jan Skuratowicz przekazał czytelnikom informacje o tragicznych losach niektórych posiadłości. Pałac w Smogulcu razem z pokaźnymi zbiorami spalili sowieci, a pałac w Dobrojewie spalono i rozebrano po 1939 roku. O ile straty wojenne przyjmujemy do wiadomości z pokorą, o tyle dewastacje, aż do unicestwienia, w późnym okresie powojennym wywołują żal i gniew. Pałac w Pamiątkowie po dewastacji przez umieszczony w nim PGR rozebrano w latach siedemdziesiątych XX wieku. Efektem wtórnej dewastacji jest atrapa, a nie zabytek – „pałac w Chomiąży został rozebrany i odtworzony w bryle z nowej cegły”. Zdarzają się i (nie)udane realizacje architektoniczne, jak pałac w Sowińcu wzorowany rzekomo na śmiełowskiej rezydencji (sic!).Wiele ziemiańskich siedzib popada i dziś w coraz większą ruinę np. pałac w Kromolicach czy pałac w Smuszewie. Stawiam więc retoryczne pytanie: Dlaczego?
* zdjęcia własne, chyba, że podano inne źródło











Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń