środa, 21 kwietnia 2021

Życie codzienne arystokracji

 

Maja i Jan Łozińscy


PWN - 2020 

 

 







Miejsce akcji

     „Codzienność, obyczaje, święta, zabawy” charakterystyczne dla życia „W ziemiańskim dworze” barwnie opisała Maja Łozińska w pięknie przygotowanej przez Wydawnictwo Naukowe PWN książce z 2010 roku. Kilka lat później państwo Maja i Jan Łozińscy pochylili się nad „Życiem codziennym arystokracji”, a ich studium ten sam edytor umieścił w serii „W przedwojennej Polsce”. Tak, jak odmienne było życie ziemiaństwa i polskiej arystokracji, tak i różnią się obydwie publikacje. Codzienności magnaterii nie determinowały zmieniające się pory roku, a zatem nie było konieczności nadawania opracowaniu struktury uwzględniającej „czas akcji”. Kryterium zorganizowania treści książki o wyższych sferach uczyniono więc „miejsce akcji”, rozumiane jako pomieszczenia rodowej rezydencji. W naturalny sposób, z kolejno opisywanymi wnętrzami historycy związali typowe aktywności możnowładców. Dzięki harmonijnej kompozycji tekstu lektura sprawiła mi dużą przyjemność, a lekkie pióra autorów pozwoliły się nią z zadowoleniem delektować. Prawdę mówiąc, nie spodziewałam się po następnej przeczytanej przeze mnie pozycji o podobnej tematyce żadnych rewelacji, które na świeżo wzbudziłyby moje zainteresowanie czy zaskoczyły innowacyjnym ujęciem. Jakże trafne okazało się w tym przypadku sugestia „Nie oceniaj książki po okładce”.
     Czytelną konstrukcję treści dopełniono ilustracjami pochodzącymi z Narodowego Archiwum Cyfrowego. Czarnobiałe zdjęcia przedstawiają postaci arystokratów (m.in. fotografie Walerego Rzewuskiego), reprodukcje obrazów (z czasów przedfotograficznych) pędzla słynnych malarzy – Juliusza Kossaka, Henryka Siemiradzkiego, Juliana Fałata, Henryka Rodakowskiego oraz ryciny i litografie prześwietnych rezydencji. Graficzna oprawa tomu z doskonale wpisującymi się w tekst wizerunkami pałacowych wnętrz dodaje szerszego kontekstu opisywanym zdarzeniom.

Morawica 1938

Racławice 1935

Nawojowa 1937



Codzienność i świętowanie

     Interesującej wykładni pojęcia arystokracji pp. Łozińscy dokonali we Wstępie, przedstawiając jej dzieje z represjami, konfiskatami, parcelacjami czynionymi przez zaborców, zmieniającą się pozycję w społeczeństwie i znaczącą rolą w podtrzymywaniu naszej tożsamości narodowej w XIX i XX wieku. W pierwszym rozdziale (W pokoju dziecinnym) historycy zwrócili uwagę na wychowanie i kształcenie młodego pokolenia wysoko urodzonych, lecz „trzymanych krótko”, podporządkowanych dyscyplinie i wdrażanych do samodzielności. Doskonale edukowani w domu i najlepszych placówkach oświatowych w kraju i poza granicami, uczeni kilku języków obcych, młodzi ludzie doskonale odnajdywali się w międzynarodowym towarzystwie, którego byli częścią z uwagi na koligacje rodzinne ze znakomitymi rodami europejskimi.
     Nieco wstydliwe kwestie związane z dbałością o higienę czy urządzaniem toalet omówiono przy okazji odwiedzenia sypialni i garderoby. Zagadnienia te spychano na dalszy plan przez priorytetowe sprawy ubiorów (sprowadzanych nawet z zagranicy) i nadążaniem za światową modą. Tak prozaiczne codzienne czynności jak, spożywanie pokarmów (W jadalni) , spanie, ubieranie czy toaleta nabrały na kartach opracowania głębszego wymiaru. Wszystkie bowiem działania szły w parze z uświęconym przez wieki rytuałem, normami, zwyczajem. Powszednie zajęcia arystokratów determinowała ich płeć, a jakiekolwiek odstępstwa nie były mile widziane. 
     Z wielkim rozmachem, przedstawiciele najbogatszych warstw społeczeństwa, organizowali służące różnym celom bale, szczególnie te karnawałowe (W sali balowej). Częstokroć skutkowały one zawieraniem małżeństw kojarzonych oczywiście wewnątrz własnej sfery – mezalianse srogo napiętnowano (ostracyzmem, a nawet wydziedziczeniem). Nierzadko uroczystościom ślubnym nadawano szczególną oprawę - tzw. śluby kontuszowe poza bogatym ceremoniałem wyróżniały się nietypowymi ubiorami pary młodej i gości weselnych – staropolskim strojem szlacheckim. W arystokratycznych salonach i salonikach toczyło się ożywione życie towarzyskie i kulturalne, oddawano się wyszukanym rozrywkom, jak prywatne teatrzyki, żywe obrazy, wspólne muzykowanie, głośne lektury, recytowanie poezji, gry i zabawy. Publikacja pp. Łozińskich pozwoliła mi inaczej spojrzeć na przysłowiową polską gościnność i rządzące nią reguły, jak np. ta oznajmująca, iż „pan domu w żadnym razie nie mógł przyjmować gości ubrany z większą elegancją niż oni”.

Nieśwież 19271915fot. W. Rzewuski ok. 1880


 

Tradycje i anegdoty

     Przedłużenie rycerskich tradycji i wielkich łowów stanowiła ekskluzywna rozrywka głównie męskiej części arystokracji, tj. myślistwo. Polowania organizowane i prowadzone w oparciu o pradawne obrzędy, opiewane przez pisarzy i uwieczniane przez malarzy, odeszły już do historii (na szczęście?). Obok łowiectwa, wyjątkowo rozległym obszarem zainteresowań arystokratów, który wyłonił się z dawnych obyczajów była hodowla koni, jeździectwo i powożenie. Stąd zaproszenie autorów do pałacowych stajni, obok których z czasem powstawały garaże, a w formach podróżowania rozpoczęła się era automobilizmu.
     Maja i Jan Łozińscy oparli tworzenie tekstu swej książki na bardzo licznych materiałach źródłowych, preferując te najbardziej autentyczne i wiarygodne – pamiętniki i wspomnienia autorstwa przedstawicieli znamienitych rodów, np. Branickich, Potockich, Lubomirskich, Radziwiłłów, Sapiehów, Zamoyskich, Tarnowskich oraz wydawnictwa z epoki – chociażby poradnik Karoliny NakwaskiejDwór wiejski…”. Poza rzeczowymi wiadomościami czerpali z tych źródeł informacje lżejszego kalibru i anegdoty z wyższych sfer. A to o kamerdynerze w pałacu na Opieszynie: „zawsze doskonale wiedział… które hrabiny nie są żadnymi hrabinami”. Albo o koniecznej liczbie organizowanych balów, która „nieubłaganie rosła wraz z jej [MP - panny] wiekiem”. Albo o wskazówkach zegara przesuwanych przez księcia Romana Sanguszkę celem przyspieszenia obiadu.
 
ks. Radziwiłłowa z wnukami 1930
Antoniny 1909
mal. Juliusz Kossak 1850


Czas Apokalipsy

     W wyważony sposób pasjonaci historii Polski zwrócili uwagę na tragiczny koniec elity polskiego społeczeństwa. Ostateczną cezurą oddzielającą istnienie arystokracji od jej unicestwienia był wrzesień 1939 roku, gdy hitlerowcy i bolszewicy napadli na naszą Ojczyznę. Autorzy wspomnieli także o wcześniejszych aktach barbarzyństwa ze wschodu. Pałac Potockich w Antoninach na Wołyniu, z dwudziestotysięcznym księgozbiorem, Sowieci spalili doszczętnie w 1919 roku… W majątku Branickich w Białej Cerkwi w Naddnieprzu rozstrzelali z broni maszynowej stado liczące sześćdziesiąt koni
     Końcowym akordem przedwojennych czasów, przywołanym na stronach tomu o arystokracji, rysuje się przyjęcie uciekinierów po wybuchu wojny w 1939 roku przez księcia Janusza Radziwiłła w siedzibie ordynacji w Ołyce na Wołyniu. Książę powitał ludzi przybyłych kilkudziesięcioma wagonami śniadaniem: „Każdej rodzinie przydzielono bochen białego, wspaniałego chleba, osełkę masła…”, a pozostającym w posiadłości zagwarantował mieszkanie i wyżywienie. To był Wielki Pan

mal. Jacek Malczewski 1903
Lesko 1918-1931Warszawa 1935







 
* zdjęcia własne z książki




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz