środa, 16 lutego 2022
niedziela, 23 stycznia 2022
Pięć Stawów. Dom bez adresu
Beata Sabała-Zielińska
Prószyński i S-ka 2020
Najwyżej położone schronisko
Książka autorstwa Beaty Sabały-Zielińskiej
zatytułowana „Pięć Stawów. Dom bez adresu” to swoiste
kompendium wiedzy o turystyce tatrzańskiej – letniej i zimowej. W mojej
opinii winna stać się lekturą obowiązkową dla wszystkich trafiających w
Tatry – turystów i nieturystów, młodych i młodych duchem, a szczególnie dla
przypadkowych weekendowych przybyszy, nie mających żadnego pojęcia o górach.
Autorka, dzięki wsparciu właścicielek schroniska w Dolinie Pięciu Stawów
Polskich – Marty i Marychny Krzeptowskich, poruszyła w tomie ogół
tematyki obracającej się wokół tej górskiej oazy.
Przekrojowe ujęcie problematyki tytułowego „Domu bez adresu”
obejmuje funkcjonowanie instytucji ekonomicznej o charakterze
usługowym, działalność ludzi na różnych płaszczyznach zależności od
gór, osadzenie Tatr w naturze z żywiołami i zwierzętami,
kontekst historyczny oraz misję i wizję tatrzańskiego
schroniska.
W publikacji przedstawiono
dzieje obiektu położonego nieopodal wodospadu Wielka Siklawa, a na ich
tle historyczne zmiany sposobu wędrowania po najbliższych
Zakopanemu górach. Dzieje te stały się także kanwą do opowieści o najnowszej
historii Polski, o przekraczaniu zielonej granicy podczas
okupacji, o antykomunistycznej konspiracji, o stanie wojennym, o
Raporcie Taterników, itp. Rodowita góralka (a czy może być
nierodowita?), Beata Sabała-Zielińska, zaprezentowała czytelnikom całą plejadę
nietuzinkowych postaci, jak i zwykłych ludzi, którzy znaleźli się w najwyżej
położonym schronisku w Polsce. Na pięciostawiańską społeczność składają
się grypy osób o różnej proweniencji. Autorka przybliżyła nam środowisko
właścicieli i dzierżawców, kadrę i personel pomocniczy oraz mile widzianych,
oczekiwanych gości i przygodnych klientów.
niedziela, 5 grudnia 2021
Życie codzienne i niecodzienne w przedwojennej Polsce
Maja i Jan Łozińscy
Prószyński i S-ka 1999
Narty, dancing, brydż
Znawcy tematyki przedwojennej Polski przedstawili wybrane aspekty „Życia codziennego i niecodziennego” obywateli Rzeczypospolitej. W swej albumowej publikacji Wstęp i rozdział pierwszy poświęcili nakreśleniu szerokiego kontekstu historycznego omawianych zagadnień. Ukazali skomplikowaną sytuację polityczną, gospodarczą i społeczną w Polsce po zakończeniu I wojny światowej. Problemy, jakie piętrzyły się przed młodym państwem na wszelkich możliwych frontach wiązały się z odbudową zniszczonej Ojczyzny, scalaniem trzech światów różniących się niemal we wszystkim oraz zachodzącymi równolegle przemianami cywilizacyjnymi, kulturowymi i obyczajowymi w życiu polskiego społeczeństwa. W kolejnym rozdziale przybliżono „Pejzaże miast” z ich rzeczywistym stanem rozwoju oraz uwarunkowaniami dziejowymi determinującymi postępowe przeobrażenia. W skrótowy, ale zupełnie wystarczający sposób scharakteryzowano sześć głównych miast Drugiej Rzeczypospolitej (zapomniano o Łodzi – mieście, drugim, co do liczby ludności w Polsce), podkreślając ich kluczowe atuty i różnorodność. Jednocześnie „Na wsi, we dworze, w pałacu” panowało jeszcze większe zróżnicowanie i to nie tylko na linii chłopi – ziemiaństwo i arystokracja, ale także pod względem lokalizacji na mapie kraju. Określenie Polska A i Polska B wyraża rozbieżność w aktualnym stanie rolnictwa i wsi w różnych częściach kraju. Z niekłamanym sentymentem autorzy zaprowadzili czytelników do kilku arystokratycznych rezydencji akcentując specyfikę staropolskiej gościnności, „niespiesznych posiłków”, wigilijnych i wielkanocnych tradycji. „Czas zabaw i bankietów”, jaki nastąpił po wypędzeniu z Polski bezwzględnych zaborców, pozwolił artystom zrzucić „znoszony już nieco płaszcz Konrada” i beztrosko uprzyjemniać sobie czas. Bawiono się „W kinie, w kabarecie…”, teatrach, lokalach, jak również słuchano Polskiego Radia. Szkoda, że przy okazji nie wspomniano o początkach polskiej telewizji (rok 1938). Pomimo fatalnego stanu dróg i kolei w okresie międzywojnia Polacy często przebywali „W podróży”, oddawali się turystyce, sportom, automobilizmowi, jeździli pociągami „Narty, dancing, brydż” czy Luxtorpedami. „Automobiliści, lotnicy i inni” uprawiali różnorodne sporty, brali udział w rajdach, wyścigach, olimpiadach, i to z sukcesami. Nadzwyczaj szeroko omówiono w książce problematykę lotnictwa (w tym sportowego). „Ostatnie lata” Drugiej Rzeczypospolitej upłynęły pod znakiem ideologii faszystowskiej i antysemityzmu rodem z Trzeciej Rzeszy. Wskrzeszona ojczyzna cieszyła się z licznych zmian na lepsze w gospodarce, komunikacji, elektryfikacji, budownictwie, kanalizacji, handlu. Jednak 1 września 1939 roku Polacy obudzili się w koszmarnej rzeczywistości, która pogrzebała szalone lata dwudzieste i trzydzieste…
sobota, 27 listopada 2021
Od Kurozwęk do Rytwian
Świętokrzyskie - grudzień 2018
Pałac Popielów w Kurozwękach
Pałac Popielów w Kurozwękach znajduje się w rękach rodu Popielów herbu Sulima od 1833 r (z przerwą w latach 1944-1991). W skład zespołu pałacowo - parkowego wchodzą: pałac, pawilon wschodni (oficyna), pawilon zachodni (oranżeria), stajnia cugowa, budynek administracji. W Stadninie Koni Kurozwęki hodowane są także bizony.Przewodnik oprowadzający po zamku opowiada o Kurozwękach, Stajni Cugowej, Browarze Popiel, Parku, Oficynie, Oranżerii, Labiryncie, zwierzętach, a przede wszystkim o Rodzinie Popielów. Jej godny potomek Jan Marcin (Jean Martin ) Popiel, ojciec ośmiorga dzieci, w związku z objęciem majątku Kurozwęki podjął decyzję o przeniesieniu się do Polski.
W pałacu do zwiedzania udostępnione jest Muzeum, Sala balowa, Taras widokowy, Salon portretów Sołtyków, Salon czerwony i zielony. W Muzeum znajdują się Skarby i pamiątki rodu Popielów wraz z galerią obrazów znanego malarza i pisarza Józefa Czapskiego oraz Henryka Siemiradzkiego. Udostępniono do zwiedzania lochy i piwnice z gotyckimi sklepieniami.
środa, 10 listopada 2021
Od Gołuchowa do Opatówka


Wielkopolska
październik 2021
Kaliskie w
Wielkopolsce zwiedzałam trzy dni i dotarłam do 25 miejscowości z zabytkowymi
budowlami. Obecnie znajdują się w nich muzea, szkoły, hotele,
biblioteka, urzędy gminy, domy kultury, część pozostaje w prywatnych
rękach, a kilka jest całkiem niedostępnych – nawet dla oczu miłośników
architektury z dawnych czasów. Ale po kolei…
Powstanie Muzeum – Zamek w Gołuchowie, oddział
Muzeum Narodowego
w Poznaniu, zawdzięczamy rodom Leszczyńskich, Działyńskich,
Czartoryskich. Rezydencja wybudowana i przebudowana w
neorenesansowym kostiumie francuskim była ośrodkiem
Ordynacji Czartoryskich w Gołuchowie. Izabella z
Czartoryskich Działyńska stworzyła niepowtarzalny zespół
architektoniczno-parkowy, a w zamku kolekcję dzieł sztuki, która
stanowiła zbiory prywatnego muzeum. W licznych Salach, jak np.
Waz Antycznych, Stołowej, Muzealnej,
Starożytności, Portretu Staropolskiego,
Królewskiej, Polskiej, Sypialniach,
Bibliotece, Kredensie, itd. umieszczono dziesiątki
niezwykle cennych eksponatów, mebli, obrazów. Moją uwagę przyciągnęły
kamienne kominki z płaskorzeźbami, dekoracyjne
kasetonowe stropy, boazerie z czarnego dębu, bogato
rzeźbione drzwi, klatka schodowa z tzw. wielkimi
schodami zamku i sufitem ze sklepieniem żebrowym opartym
na misternie rzeźbionych kolumienkach oraz balustradą i
inne detale snycerskie. A nade wszystko galeria portretów
malarzy polskich i europejskich. Po wnętrzach Zamku w Gołuchowie
oprowadzał mnie przewodnik przedstawiający się jako wnuk zamkowego
koniuszego.
Zabudowania gospodarcze gołuchowskiego zamku (oficyna, powozownia, owczarnia, obora) mieszczą obecnie Muzeum Leśnictwa, a w otaczającym zamek
parku-arboretum znalazła się nawet
Pokazowa Zagroda Zwierząt i Niedźwiedziarnia. Za zamkowym
murem usytuowano stylowy hotel muzealny, Dom Pracy Twórczej, w
którym nocowałam.
poniedziałek, 25 października 2021
Kórnik, Działyńscy, Legion
Hrabia schodzi z pomnika
wtorek, 19 października 2021
Dworek, kontusz, karabela

Krystyna Bockenheim
Wydawnictwo Dolnośląskie - 2002
Polaków portret własny
Krystyna Bockenheim, urodzona we Lwowie, z wykształcenia i zawodu lekarz medycyny, po wydaniu książki zatytułowanej „Przy polskim stole”, podjęła temat Rzeczypospolitej szlacheckiej. W publikacji Wydawnictwa Dolnośląskiego, w serii „A to Polska właśnie”, ukazała się praca pod tytułem „Dworek, kontusz, karabela”, zawierająca kompendium wiedzy o historii, obyczajach i kulturze polskiej szlachty na przestrzeni wieków.
Na wstępie omówiono teorię pochodzenia naszego narodu –
„Civis Romanus sum” twierdzili niektórzy przedstawiciele stanu
szlacheckiego, wywodząc swe rody od plemienia Sarmatów.
Polonocentryzm, z umiłowaną złotą wolnością szlachecką i jej „źrenicą”
– zasadą „liberum veto”, doprowadziły później do rozbiorów i zaborów. W
kolejnych rozdziałach autorka skupiła się na „Narodzinach Sarmaty”
opisując problemy związane ze staraniem się o prawowitych potomków oraz
wychowaniem i kształceniem dzieci. Rodziły się one „W małżeńskim stadle”, które nierzadko zawiązywano w bardzo młodym wieku, z krewnymi i to
wielokrotnie. Po bujnym życiu rodzinnym i społecznym nadchodziła nieuchronna
„Śmierć Sarmaty”, a z nią pochówki z licznymi obyczajami i
obrzędami pogrzebowymi. Treść książki zdominowała kwestia
bezpieczeństwa państwa, które określano mianem „Przedmurza chrześcijaństwa”, zarówno w sensie religijnym, jak i politycznym. Sarmata mógł się
realizować jako „Ziemianin, żołnierz, duchowny” mieszkając w
szlacheckim dworku, magnackiej rezydencji czy przy królewskim
dworze. Z uwagi na upodobanie do bogactwa, tytułów, etykiety i
strojów poeta napisał „Pstrzy się jak dzięcioł Polak”.
Demokracja szlachecka paradoksalnie znalazła się „W pętach wolności” z sejmem, sejmikami, zajazdami, pojedynkami, aż powiedział
Piotr Skarga, iż „nierządem stoi Polska”. Sarmackie
kobiety rzadko przechodziły ewolucję „Od krosienek do Trembowli”. Ich status wyznaczała jedynie rola żony i matki, zależnej od woli
mężczyzny. Utrata suwerenności Rzeczypospolitej kończyła epokę
szlacheckiej odmiany baroku. Jednakże po mrocznych okresach
zniewolenia Ojczyzny nadal toczy się „Sarmatyzmu życie po życiu”. Przejawy wiecznie żywej legendy szlacheckiej zaskakiwały w czasach PRL-u,
np. na fenomenalnej wystawie z 1979 roku zatytułowanej „Polaków portret własny”.
niedziela, 10 października 2021
Dziwne jest serce kobiece

Zofia Odrowąż z Pieniążków Skąpska
Czytelnik 2019
Rękopis znaleziony z nadzieją
Sceptycznie nastawiona do lokalizacji
XI Warszawskich Targów Książki na trotuarach wokół
Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie z oferty piątkowych spotkań
autorskich wybrałam propozycję Wydawnictwa Czytelnik. W ramach promocji
książki zatytułowanej „Dziwne jest serce kobiece…”, jej autor Rafał
Skąpski będzie wpisywał dedykacje wszystkim chętnym osobom. W moim egzemplarzu
obok autografu pojawiły się następujące słowa: „Pani Małgorzacie z sympatią i nadzieją na wyrozumiałość”. Dlaczego takie? W krótkiej rozmowie nadmieniłam, że po przeczytaniu
książki napiszę jej recenzję na blogu CzytampoPolsku.pl i stąd ta
nadzieja…
Lektura
Galicyjskich wspomnień pochłonęła mnie całkowicie, co bardzo mnie
zaskoczyło. Spodziewałam się kolejnych zwierzeń panienki ze dworu i
młodej mężatki bez większych aspiracji artystycznych i ambicji naukowych.
Tymczasem już sam Wstęp do tomu obudził moją czytelniczą czujność w
kwestii autorstwa tej przedmowy i opracowania tekstu źródłowego, a
następne rozdziały nakłoniły mnie do zrewidowania mojego nastawienie do
rzeczonych pamiętników. Internet wiele mi wyjaśnił…
Rafał Skąpski okazał się być wieloletnim wydawcą,
wiceministrem kultury, prezesem WTK, dyrektorem PIW,
prezesem PTWK, Kawalerem Krzyża Komandorskiego i
Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski, itd. Podsumowując:
ekspertem w dziedzinie kultury, literatury, piśmiennictwa, edytorstwa.
Bardzo żałowałam, że nie spędziłam przy targowym stoliku więcej czasu, ale
przecież na kontakt z twórcą czekali inni czytelnicy.
Przechodzę zatem ad rem. Rafał Skąpski nazwał galicyjskie wspomnienia swej
Babki „Dziwne jest serce kobiece…”. Niezwykle celnie
odczytał rękopisy Zofii Odrowąż-Pieniążek Skąpskiej, o czym świadczy
wybrana fraza ustanowiona tytułem książki. Autorka wspomnień pisanych dla
potomnych, dorastająca pod koniec XIX wieku panienka z dobrego domu, w
omawianym tomie dotarła pamięcią do roku Bitwy Warszawskiej z Cudem nad
Wisłą. Zofia Skąpska wynurzyła się ze starannie prowadzonych zeszytów jako
osoba światła, oczytana, pracowita, gospodarna,
doskonała żona i matka (wychowała siedmioro dzieci), ale także
pianistka, działaczka, pisarka i oczywiście
patriotka. Jednocześnie kobieta bardzo dojrzała, podążająca własną
drogą, odporna na ciosy, która z pewnością może stać się wzorcem dla
nas – kobiet współczesnych.
środa, 8 września 2021
Czerwony Dwór
Moździerz Zbigniew, Wnuk Małgorzata
Od Władysławki do Czerwonego Dworu
Historię tej zabytkowej budowli w stylu zakopiańskim poznałam dzięki publikacji Zakopiańskiego Centrum Kultury. Budowę willi dla Oktawii Lewandowskiej rozpoczął AD 1901 Wojciech Roj, a nadano jej nazwę „Władysławka”. Obecna nazwa związana jest ze zmianą pokrycia dachowego na… czerwoną blachę w połowie lat dwudziestych XX wieku.
Autor tekstu o początkach rezydencji, dr Zbigniew Moździerz, krytycznie ustosunkował się do architektury pensjonatu dostrzegając pewne odstępstwa od kanonów stylu witkiewiczowskiego. Nie przeszkodziło mu to jednak zaliczyć Czerwonego Dworu do „najbardziej reprezentatywnych willi w stylu zakopiańskim”, chociaż utyskiwał na „niezbyt zwartą bryłę architektoniczną”. Znawca zabytków architektury podhalańskiej podjął się analizy dekoracji snycerskich budowli oraz jej rozkładu funkcjonalnego. Opowiedział także o kolejnych remontach obiektu przy Kasprusiach.