niedziela, 31 stycznia 2021
Biała Dama w gorsecie mitów i legend
A. Falk, M. Potocka, M. Potocki
niedziela, 3 stycznia 2021
Dwory i pałace Wielkopolski. Styl narodowy
Architecture parlante
W drugiej połowie XIX wieku Wielkopolskę obejmował zabór pruski, powodujący ucisk i szykany wobec zamieszkujących te tereny Polaków. Narastający konflikt polsko-niemiecki wywołał u rodaków potrzebę manifestowania polskiej tożsamości narodowej poprzez architekturę będącą symbolem odrębności polskiego ziemiaństwa. Zarówno nowo wznoszonym siedzibom czy przebudowywanym dworom i pałacom starano się nadać charakter krajowy, protestując w ten sposób przeciw aktom „zniemczania klimatu architektonicznego Wielkopolski”. Zgodnie z zasadą „architecture parlante”, Jan Skuratowicz z zewnętrzną formą siedzib, określaną przez styl architektoniczny, kojarzył nie tylko określoną treść, ale także dodatkowy składnik stylu, jakim wydaje się być urządzenie wnętrz budowli. Historyk sztuki wielokrotnie kierował uwagą czytelników na umeblowanie, księgozbiór, kolekcje sztuki, militaria i każdą „małą cząstkę Polski zawartą w gromadzonych zbiorach i pamiątkach”.
Zwrócony ku przeszłości styl narodowy
W publikacji przedstawiono wiele przykładów budowli, które dzięki propagowaniu stałego motywu architektonicznego – portyku z tympanonem – służyły podtrzymywaniu tożsamości Wielkopolan wśród niemieckiej powodzi, zalewającej Rzeczpospolitą. Wśród dworów i pałaców, ostoi polskości w Wielkopolsce sprzed odzyskania niepodległości, mój podziw budzi „zwrócony ku przeszłości” pałac w Kopaszewie, pałac w Objezierzu z mottem templariuszy czy dwór w Koźminku – najbardziej urokliwy z oglądanych przeze mnie dworów. Na kolejnych stu pięćdziesięciu stronach albumu Jan Skuratowicz prezentował przykłady potwierdzenia tezy, iż „demonstracyjne stosowanie form uznawanych za narodowe i polskie było na pewno w pełni świadomą manifestacją polityczną”. Swą urodą, proporcjami, harmonią stylu urzekły mnie pałace w Skoraszewicach, Winnej Górze, Lubaszu, Gorzyniu, Dłoni, Górznie, Głębokiem.
Polonizacja architektury
poniedziałek, 14 grudnia 2020
Przedwojenni. Zawsze był jakiś dwór
Anna Mieszczanek
MUZA - 2020
Rzemiennym dyszlem przez dzieje
„Bo, jak to w Polsce… zawsze był jakiś dwór” stwierdziła Anna Mieszczanek
i przedstawiła czytelnikom historie ziemian zamieszkujących, jak na dotąd,
dwory i dworki. Nazwała ich „Przedwojenni” ponieważ wojna i tzw. reforma
rolna zmiotły z powierzchni ziemi większość dworów i ich właścicieli.
Autorka spełniała się zawodowo jako publicystka, psycholożka,
dziennikarka, działaczka antykomunistyczna, nabywając różnorodne
doświadczenia życiowe i poszerzając swe horyzonty myślowe. Dzięki czemu
uzyskała szeroki ogląd rzeczywistości uprawniający ją do wyrażania opinii
na tematy społeczne, np. skutki „dekretu o zabieraniu” właścicielom ich
majątków (1944 rok). Bliskie są mi stwierdzenia pisarki edukowanej w
PRL-owskiej szkole, gdzie mówiło się o pańszczyźnie i wyzysku chłopów, ale
nie słyszało się o wynagradzaniu pracowników folwarcznych za pomocą pensji
czy ordynarii. Gdzie przedstawiano klasę panów, obszarników w jak
najgorszym świetle, przypisując im rażące wady i uczynki, których nie
popełnili. Pomimo komunistycznej indoktrynacji wszechobecnej w środkach
przekazu i oczywiście w oświacie, Anna Mieszczanek dostrzegła w powojennej
Polsce miejsca pamiętające przedwojenne czasy – szlacheckie dwory, które
uratowały się z wojennej i okupacyjnej pożogi. Wydobywszy się „spod
propagandowej narracji PRL-u” rozpoczęła wędrówkę, co prawda już nie
rzemiennym dyszlem, od dworu do dworu, lecz przez dzieje ziemiaństwa,
poznając je z całym dobrodziejstwem… miejscowej społeczności. Owo
odkrywanie wspomagane było przez działania znakomitych postaci, dla
których ocalenie od zapomnienia wszystkiego, co zachowało się z naszego
dziedzictwa kulturowego, stanowiło istotną wartość. Jedni z nich pisali
przewodniki krajoznawcze czy naukowe opracowania, a inni upowszechniali tę
wiedzę tworząc drukowane i internetowe katalogi. Jedni kupowali zrujnowane
posiadłości i odbudowywali je, a drudzy reaktywowali szlacheckie
organizacje, nagrywali wywiady z byłymi już ziemianami lub kręcili filmy o
nich. Wszyscy oni, również autorka opowieści i zapewne wielu czytelników,
„doświadczają tamtego bólu… nie może przecież nie boleć wyrzucenie z
domu”. Złotymi zgłoskami zapisały się na kartach historii dworów takie
nazwiska, jak Napoleon Orda, Roman Aftanazy, Marek Kwiatkowski, Jerzy
Marek Minakowski, Maciej Rydel, Marcin K. Schirmer, Piotr Szymon Łoś.
czwartek, 3 grudnia 2020
Dwory szlacheckie powiatu aleksandrowskiego
Odkurzanie z pyłu zapomnienia
Opracowanie Zbigniewa Piotra Sołtysińskiego nie pretenduje do miana pracy naukowej, gdyż „Ta książka ma służyć tylko odkurzeniu opisywanych obiektów i minionych czasów z pyłu zapomnienia”. Ośmielam się zauważyć, że jej struktura wykracza poza kanony pozycji popularnonaukowej. Słusznie podzielono tekst tomu na część, w której przedłożono teoretyczną podbudowę zagadnienia dworów szlacheckich oraz na część właściwą zawierającą szczegółowe zestawienia owych obiektów z terenu powiatu aleksandrowskiego. Wywodząc istnienie dworów od czasów staropolskich, pisarz zamieścił interesujące studium historyczne na temat Rzeczypospolitej Sarmackiej, rozwoju kultury szlacheckiej i jej kondycji w Drugiej Rzeczypospolitej oraz zagłady ziemiaństwa po 1939 roku. W tak szerokim kontekście historycznym autor osadził dwór pojmowany jako ośrodek życia społecznego, gospodarczego, kulturalnego całej okolicy, a nie tylko jako siedzibę właścicieli majątku.
Opisy dworów w części katalogowej książki zawierają uwagi o architekturze budowli, zagospodarowaniu jego otoczenia (park, folwark), dziejach dworu aż do czasów współczesnych oraz o losach ich właścicieli. Celem ułatwienia zrozumienia pierwszego zagadnienia na końcu publikacji znalazł się Słownik terminów architektonicznych, a bezpośrednio przed nim Indeks nazwisk oraz Indeks osób upamiętnionych w Polskim Słowniku Biograficznym.
sobota, 28 listopada 2020
Wychowaniu w szkole i w domu t 24. Dwudziestolecie międzywojenne
Iwona Kienzler
Bellona, Edipress – 2014
Edukacja
„Wychowaniu w szkole i w domu” poświęcono 24. tom serii „Dwudziestolecie Międzywojenne”. Jego autorka, Iwona Kienzler, jest pisarką o szerokim spektrum zainteresowań (historia, języki obce, gospodarka), która wydała już ponad osiemdziesiąt książek. W tym przypadku skoncentrowała się na niezwykle istotnej dziedzinie życia społecznego odrodzonej Rzeczypospolitej, a mianowicie kształceniu młodego pokolenia Polaków. W konwencji narzuconej koncepcją serii wydawniczej literatka przedstawiła ogół zagadnień, uznanych przez władze niepodległej ojczyzny za priorytet. Wszak już kanclerz i hetman Jan Zamoyski AD 1600 stwierdził, iż „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”.
Kształcenie
W rzeczonej książce pisarka z dużą znajomością rzeczy przedstawiła „Ideały wychowawcze Drugiej Rzeczypospolitej” przeciwstawiając wychowanie narodowe wychowaniu państwowemu. Omówiła znaczenie instytucji uznawanych za czynniki pedagogiczne: Kościoła, szkoły, rodziny i państwa. Zwróciła uwagę na pewną hipokryzję części osób niewierzących, która to część godziła się na uczęszczanie dzieci do katolickich szkół, ponieważ właśnie te ośrodki zapewniały odpowiednie ukształtowanie młodych ludzi. Podobnych gwarancji dostarczały kadry oświatowe, którym powierzono edukację młodzieży, same zdobywając potrzebne wykształcenie w seminariach nauczycielskich, liceach pedagogicznych czy Wyższych Kursach Nauczycielskich.
czwartek, 19 listopada 2020
Andrzej Grzybowski. Polski historyzm współczesny
Maciej Loba
Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu - 2008
Polski historyzm współczesny
Polski historyzm współczesny przejawił się w wybitnej postaci Andrzeja
Grzybowskiego, który obdarowany licznymi talentami, nie zakopał ich, lecz
harmonijnie rozwijał. Spełniał się jako aktor, znawca koni i jeździec,
rysownik i kaligraf, projektant wnętrz, a nade wszystko architekt. Spektrum
przedsięwzięć i zadań, których z powodzeniem podejmował się, wywołuje mój
niekłamany podziw i budzi należny mu szacunek. Pod wpływem fascynacji
dzisiejszym człowiekiem renesansu Maciej Loba popełnił jego monografię w
albumowym wydaniu. Opatrzono ją pokaźną ilością materiałów graficznych –
archiwalnych i współczesnych fotografii i perfekcyjnych szkiców ilustratora.
Dużą przyjemność czerpią czytelnicy z oglądania rysunków artysty, zaprawionych
akwarelą, ujmujących dekoracyjne detale wykończenia, jak i całość budowli
widzianą z różnych stron świata. Już tylko te kompozycje mogłyby stanowić
podstawę do uznania artyzmu Andrzeja Grzybowskiego. Wizualizacje koncepcji
architekta urzekają pięknem, precyzyjną kreską oraz wykaligrafowanymi opisami,
nierzadko przyprawionymi szczyptą humoru, jak chociażby tekst „po prostu nie
zmieściły się na rysunku” albo „projekt przed-przed-wstępny”.
Witruwiańska triada i doktryna nieinterwencjonizmu
Osiągnięcia
i warsztat bohatera publikacji to nie jedyna warstwa opracowania historyka
sztuki. W drugiej, bardziej ogólnej, autor podał wykładnię zjawiska historyzmu
przejawiającego się w postaci tzw. neostylów (neoromanizm, neogotyk,
neorenesans, neobarok) oraz stylu eklektycznego. Celem tego wyjaśnienia było
osadzenia naszego twórcy w dziejach historyzmu w Polsce i na świecie. Maciej
Loba przeanalizował społeczno-polityczne uwarunkowania popytu na budowle
stylem odwołujące się do tradycji. Dla nowej architektury „rezydencjonalnej”
istotną rolę odgrywa wygląd, który „ma wyrażać stabilizację, manifestować
nieodwracalność zaszłych zmian, sugerować trwałość” klasy milenijnych
Wokulskich.
Bardzo interesująca część książki poświęcona została
specyfice dziejów polskiej architektury w okresie powojennym, gdy skala
zniszczeń wszelkich budowli (w tym zabytkowych) burzyła dotychczasowy porządek
(architektoniczny sic!). Potrzeba rychłej odbudowy kraju, także zabytków,
wywołała dyskusję o konieczności częściowej rezygnacji z założeń
konserwatorskiej doktryny nieinterwencjonizmu. W praktyce oznaczało to
sprzyjanie nadużywaniu metody rekonstrukcji nad restauracją obiektów
historycznych. W kończącym album podsumowaniu autor ustosunkował się do
kondycji i perspektyw tradycyjnej architektury w XXI wieku. Zwrócił uwagę na
konieczność nienaruszania zasad ponadczasowej witruwiańskiej triady
(trwałości, użyteczności i piękna), lecz dostosowywania ich do aktualnych
warunków.
W związku z powyższym bliżej zainteresowałam się tzw. Kartą
Wenecką ustalającą zasady ochrony i opieki nad zabytkami architektury. Dzięki
omawianej lekturze potrafię dostrzec różnice między konserwacją, restauracją a
rekonstrukcją zabytku, który winien posiadać wartości historyczne, artystyczne
i naukowe.
Docenić należy ogrom pracy, jaką wykonał Maciej Loba
przygotowując monografię nietuzinkowego artysty powołującego do życia wytwory
swej wyobraźni i talentów. O rzetelności i rozmiarach przeprowadzonej kwerendy
źródłowej świadczą przypisy zawierające nie tylko uzupełniające wyjaśnienia,
ale także obszerne przytoczenia z bogatych i interesujących materiałów
źródłowych. Natomiast sporządzona bibliografia obejmuje, poza wydawnictwami
zwartymi i ciągłymi, wykaz katalogów i źródeł z prywatnych archiwów oraz listę
stron internetowych.
niedziela, 15 listopada 2020
Migawki wspomnień
Mieczysław Pruszyński
Ostatnia książka, jak ostatnia walka
Wielce urozmaicona książka Mieczysława Pruszyńskiego, którą nazwał „Migawki wspomnień”, jest owocem równie, a może jeszcze bardziej, urozmaiconych dziewięćdziesięciu pięciu lat jego życia. Mieczysław Ursyn-Pruszyński z Pruszyna h. Rawicz urodzony w Wolicy Kierekieszyna (obecnie terytorium Ukrainy) przeżył dwie wojny światowe, kilka rewolucji, okupacji i wyzwoleń ojczyzny. Jego życiorys obfitował w spektakularne wydarzenia, nieoczekiwane zmiany miejsc, niecodzienne spotkania, nie dziwi więc forma wspomnień – na czternaście części książki złożyło się niemal dwieście rozdziałów. Każdy z nich poświęcony został konkretnemu zagadnieniu, opisanemu w niezwykle rzeczowej i wyrazistej formie. Oszczędny w słowach styl pisarski wspomnień przywodzi na myśl język wojskowych raportów czy wojennych meldunków, zupełnie pozbawiony sentymentalnych wypowiedzi i wyszukanych sformułowań. Prosty, klarowny sposób wysławiania się ułatwia lekturę „Migawek”, w przeciwieństwie do znacznej ilości nazwisk, miejsc, faktów, jakie dociekliwy czytelnik stara się przyswoić, aby móc swobodnie poruszać się w świecie doświadczeń Mieczysława Pruszyńskiego. Doświadczeniami tymi można by obdarzyć życiorysy kilku osób lub napisać scenariusz serialu dla wymagającego kina akcji.
Pod znakiem wojny i rewolucji
Pisarz w chronologicznym porządku odtworzył etapy swej podróży przez życie. Poczynając od wojennej ucieczki ze stron rodzinnych, przez edukację w Zakładzie ojców Jezuitów w Chyrowie, w Korpusie Kadetów we Lwowie do studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie na wydziale prawa i ekonomii (tamże doktoryzował się w 1939 roku). Następnie odbył służbę wojskową i pracował w centralnych instytucjach przemysłowych i handlowych. Okres II wojny światowej dla Mieczysława Pruszyńskiego nie skończył się na udziale w kampanii wrześniowej. Walczył m.in. w ramach Brygady Podhalańskiej na wielu frontach europejski i afrykańskich. Przystąpił do lotniczych szkoleń w Kanadzie i Anglii, by dołączyć do bojowego Dywizjonu 305. Powojenne losy to dla autora praca w państwowych przedsiębiorstwach, centralach, Ministerstwie Handlu Zagranicznego oraz pomnażanie swego majątku. Ostatnie ćwierćwiecze Mieczysław Pruszyński poświęcił promocji polskiej kultury, obejmując mecenatem młodych, zdolnych twórców i tworząc fundacje, finansując stypendia i udzielając dotacji na nagrody. Jednocześnie prowadził szeroko rozumianą działalność publicystyczną i pisarską.
środa, 11 listopada 2020
Dwór, pejzaż okaleczony
Joanna Sypuła-Gliwa
Nie oceniaj książki po okładce
Jakże myliłam się w mojej opinii. „Nie oceniaj książki po okładce” – wiem już na pewno!
Publikacja absolwentki Wydziału Historycznego Uniwersytetu im. Józefa Piłsudskiego w Warszawie okazała się lekturą ze wszech miar niezwykłą, zarówno z uwagi na treść, jak i sposób jej prezentacji. W dalszej części skupię się na kilku aspektach, jakie uważam za wiodące dla ukształtowania mojej opinii o wartościowym tekście.
Szaniec patriotyzmu
Dzieje dziesięciu ziemiańskich siedzib i koleje losu ich właścicieli pisarka poprzedziła znaczącym szkicem pt. „Pejzaż okaleczony”. O tym, jak bardzo leży jej na sercu problematyka polskiego dworu świadczy fakt umiejętnego nagromadzenia na dwudziestu stronach tekstu pokaźnej ilości zagadnień dotykających meritum. Ostatni rozdział tomu, „Epitafium dworu”, bardzo udanie spiął klamrą opisane przez miłośniczkę przeszłości historie rodowych posiadłości – ostoi wartości i tradycji. W przepojonej liryzmem wypowiedzi autorka złożyła hołd arcydziełu polskiego stylu narodowego. Akcentując historyczne znaczenie mateczników polskości tworzyła obrazy i ujmowała w słowa myśli, których bohaterem był „szaniec patriotyzmu i sanktuarium hasła: «Bóg, honor i ojczyzna»”.czwartek, 5 listopada 2020
Jak czytać zamki
Malcolm Hislop
ARKADY 2018
Interpretacja fortyfikacji
Po zdobyciu informacji
„Jak czytać architekturę” przyszedł czas pozyskać porady „Jak czytać zamki”.
„Krótki kurs wiedzy o fortyfikacjach” autorstwa Malcolma Hislopa, brytyjskiego
mediewisty, stanowi vademecum o najstarszych zamkach i to nie tylko
europejskich. Autor postawił przed sobą niełatwe zadanie – za pomocą poradnika
pragnął nauczyć czytelników „interpretować” zamek tzn. „odpowiednio rozpoznać
i umieścić we właściwym kontekście”. Służyć temu miał m.in. przegląd stylów architektonicznych na przestrzeni wieków, ale także specyfika i odmienność budowli w różnych częściach świata.
Żałować należy, że potop szwedzki
pozbawił Rzeczpospolitą większości imponujących zamków i twierdz. W rzeczonej
publikacji wspomniano jedynie o krakowskim zamku na wzgórzu Wawel i krzyżackim
zamku w Malborku.
niedziela, 1 listopada 2020
Mistrzowie kabaretu. Marian Hemar i Fryderyk Jarosy
Anna Mieszkowska
Wydawnictwo Zwierciadło – 2016
Polacy ochotniczy amatorzy
Anna Mieszkowska podjęła próbę połączenia dwóch światów: lwowskiego Żyda – Jana Mariana Hescheles, znanego jako Marian Hemar oraz pół Węgra, pół Austriaka - Fryderyka Franciszka Jarosy’ego, którzy spotkali się w Warszawie w połowie lat dwudziestych XX wieku. Życiorysy obydwu Mistrzów Kabaretu obfitowały w spektakularne wydarzenia, miejsca o historycznym znaczeniu, relacje z nietuzinkowymi osobami (szczególnie kobietami). Obok tych artystów przetoczyły się zbrojne rewolucje, wojny światowe, krwawe okupacje; zmieniały się granice państw, ojczyzn z wyboru i ojczyzn z konieczności. Osobliwością, jaką dostrzegła pisarka było to, że obaj czujący się Polakami twórcy urodzili się poza obecnymi granicami Polski i umarli również poza jej granicami, nie przestając uznawać się za Polaków.
Polska wciąż jest blisko
Obaj ci „Polacy ochotniczy, Z zaciągu, nie z poboru” pochodzili „z pokolenia, które wyrosło na literaturze”. Ich patriotyzm wyrażał się również w szacunku dla polszczyzny, jaką przez całe życie pasjonowali się, a która brzmi nawet w najprostszych frazach „Serce się kraje, gdy się kraj ma w sercu”, czy w pięknych wierszach z nie pozostawiającą żadnych wątpliwości deklaracją „Moją ojczyzną jest polska mowa, słowa wierszem wiązane”. Ich powojenną ojczyzną stała się emigracja, a każdy z Mistrzów Kabaretu mógł powiedzieć o sobie
„Nie idę z biegiem mody,
na żadne jakieś ugody
Z żadnymi r e ż y m i e s z k a m i”.
Fryderyk Jarosy dodałby jeszcze
„I jestem Jarosy. Ten sam, co byłem.
To świat się zmienił, ale ja się nie zmieniłem”,
a Marian Hemar stwierdziłby nostalgicznie „Dom jest daleko. Polska wciąż jest blisko”.