Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Album. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Album. Pokaż wszystkie posty

piątek, 25 czerwca 2021

Cuda architektury Polski

 

Wydawnictwo DRAGON - 2018














Kurs historii i teorii architektury

     Mam przed sobą wersję exclusive albumu, jaki pojawił się w serii Imagine Wydawnictwa Dragon pod tytułem „Cuda architektury Polski. Najpiękniejsze miejsca i zabytki”. Autorzy przedstawili w nim podstawowe style architektoniczne istniejące w europejskim kręgu kulturowym ze szczególnym uwzględnieniem dzieł polskich. Na publikację tę składa się niebanalna szata graficzna, interesująca kompozycja i wartościowy tekst, w pełni potwierdzające popularnonaukowy charakter książki. Jej lekturę rozpoczęłam od Słownika pojęć, aby gruntownie przestudiować treść przewodnika po stylach i epokach architektonicznych. I co w nim znalazłam?
     Logiczna struktura rozdziałów obejmuje warunki rozwoju stylu, jego cechy charakterystyczne, chronologię wydarzeń, dzieła architektoniczne oraz przegląd… zakonów. Ponadto przedstawiono wybitnych architektów polskich i europejskich, znane postaci z dawnych czasów oraz wyjaśniono pojęcia powiązane z głównym tematem. Dzieje polskiej architektury rozpoczęto od prezentacji stylu romańskiego, przez gotyk, renesans, barok, rokoko, klasycyzm, historyzm, eklektyzm, secesję, aż do czasów współczesnych. Chronologiczne ujęcie treści pozwoliło także na ukazanie klejnotów polskiego budownictwa na innych płaszczyznach, np. prezentując główne typy architektury: sakralną, rezydencjonalną, obronną, miejską, industrialną, itp. Autorzy tej poglądowej publikacji starali się w przestrzeni ograniczonej objętością albumu przekazać czytelnikom krótki kurs historii i teorii architektury (przede wszystkim Polski). Zwrócili uwagę na umowność podziału na epoki i style w sztuce, uwarunkowane określoną lokalizacją i zdeterminowane czasami funkcjonowania.

Pałac Staszica - WarszawaOpera LwowskaTeatr im. Juliusza Słowackiego - Kraków

niedziela, 13 czerwca 2021

Ginące rzemiosło



Leonard Rosadziński

WTPK - 2011






Artystyczna Oprawa Książki

      O Leonardzie Rosadzińskim pisałam już odnosząc się do jego publikacji zatytułowanych „Poszukiwacz, czyli niezwykli ludzie i stare książki” oraz „Bibliofile – ich życie, pasja i stare woluminy”, jednakże jest to postać tak interesująca i wielowymiarowa, że poświęcę jej jeszcze kilka zdań. Tym razem pretekstem będzie pierwsza część trylogii miłośnika książek, tj. „Ginące rzemiosło. Śladami poznański introligatorów”, będąca skutkiem ubocznym pewnej autorskiej wystawy. Ale po kolei…
     W połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku Leonard Rosadziński połknął bakcyla sztuki introligatorskiej i zaczął gromadzić literaturę fachową, uczyć się trudnego rzemiosła ręcznej oprawy książek, a nawet urządził w domu pracownię introligatorską. Zainteresowały go zabytkowe maszyny i narzędzia potrzebne do pracy, przystąpił więc do ich poszukiwania i zakupów. Z czasem maszyn tych było więcej i więcej. Tym sposobem powstała tzw. „Wystawa Rzemiosła Introligatorskiego i Artystycznej Oprawy Książki” (otwarta w roku 2007), której pomysłodawcą, wykonawcą, kuratorem i kustoszem był Leonard Rosadziński. Dopełnieniem zaś tej ekspozycji jest niniejsza pozycja traktująca o „Ginącym rzemiośle” napisana przez bibliofila, antykwariusza i introligatora-samouka, który podążając kilkanaście lat „Śladami poznański introligatorów” przelał na papier całą istotę i historię poznańskiego rzemiosła służącego oprawie książek.
     Poczynając od XVI wieku przeprowadził czytelników przez burzliwe dzieje poznańskiego introligatorstwa, jego organizacji – cechów, izb, spółdzielni i organu prasowego – „Polskiej Gazety Introligatorskiej”. Opowiedział o trudnej drodze adeptów zawodu od ucznia, przez czeladnika do mistrza, do opanowania tajników sztuki „oprawczej”. Poruszył temat współpracy i dzielenia się efektami swych działań podczas zjazdów, wystaw, konkursów czy dnia patrona – św. Celestyna. Ogólnopolskim Konkursom IntroligatorskimNa najpiękniej oprawioną książkę” poświęcił osobny rozdział.

Oprawy rękodzielnicze i mała prasa introligatorskaRekonstrukcja warsztatu introligatorskiegoKsiążka wpisów wędrujących czeladników introligatorskich


Wędrujący czeladnicy introligatorscy

      W pamiętnikarskiej części albumu autor podzielił się z czytelnikami wspomnieniami ze spotkań z przedstawicielami prestiżowego zawodu lub z ich potomkami. Następnie zaprezentował biogramy ponad dwudziestu mistrzów poznańskiego introligatorstwa. Na zakończenie tomu umieścił Indeksy i Spisy z adresami właścicieli zakładów, z listą członków cechów i sekcji introligatorskich, z indeksem nazwisk oraz bibliografią. W niezwykle wartościowych przypisach skrupulatnie odnotował odniesienia do materiałów źródłowych.
     Leonard Rosadziński zawarł w swym tekście niespodziewanie dużą ilość informacji, nadając im przystępną formę gawędy zabarwionej emocjami wywołanymi przeżyciami związanymi z obcowaniem z osobami nietuzinkowymi – pasjonatami o bogatych doświadczeniach zawodowych i życiowych. Podkreślił wspólne elementy życiorysów rzemieślników, a więc nauka zawodu i praktykowanie u mistrza, uruchamianie własnego zakładu i odbudowywanie warsztatu po wojennych zniszczeniach, szkolenie uczniów oraz działalność społeczna i zawodowa.
     Jak ustalił Leonard Rosadziński poznańscy introligatorzy współpracowali z wiodącymi w Wielkopolsce instytucjami kultury, jak Biblioteka Uniwersytecka, Biblioteka Raczyńskich, Biblioteka Kórnicka, księgarniami, wydawnictwami oraz instytucjami religijnymi. Większość mistrzów przekazywała swą wiedzę własnym dzieciom, kształciła ich umiejętności, a później powierzała warsztaty. Nierzadko, ten szlachetny zawód uprawiało kolejne pokolenie starych mistrzów – ich wnuki. Zdarzały się również firmy rodzinne (Lewandowscy, Bródki, Kaliszewscy), albo krewni pracowali niezależnie od siebie. Interesujący jest wachlarz zainteresowań, jakie przejawiali introligatorzy – obok tych bliskich profesji, jak pisanie artykułów, a nawet książek czy paranie się kaligrafią pojawiły się zgoła inne np. entomologia czy wioślarstwo.
     Niezwykle interesujące akapity traktują o wędrówkach czeladników w poprzednich wiekach, celem doskonalenia swego rzemiosła. Materialnym dowodem owych „wyjazdów służbowych” jest unikalna „Wander Buch” – „Książka wpisów wędrujących czeladników introligatorskich. Poznań 31 VII 1854 – 8 V 1884”. Zawiera ona 806 wpisów czeladników odwiedzających Poznań w poszukiwaniu pracy oraz 183 posiedzenia Stowarzyszenia Introligatorów. Naturalnie księga – świadek dziejów – jest manuskryptem w przepięknej artystycznej oprawie z ciemnobrązowej skóry cielęcej ze złotymi dekoracjami.

Strona tytułowa rozdziałuStrona tytułowa rozdziałuStrona tytułowa rozdziału

sobota, 10 kwietnia 2021

Bibliofile – ich życie, pasja i stare woluminy

 

Leonard Rosadziński

2021

 

 

 





 

Niezwykli ludzie i stare książki

      Po lekturze „Poszukiwacz, czyli niezwykli ludzie i stare książki” autorstwa Leonarda Rosadzińskiego wydawało mi się, że całość jego poczynań została tam omówiona. Jak bardzo się myliłam… W następstwie przedstawienia własnej drogi do zdobycia zaszczytnego miana bibliofila pojawił się u antykwariusza pomysł, aby zaprezentować sylwetki innych poznańskich pasjonatów. Kolekcjonerzy zadrukowanego papieru, najpierw trafiali do antykwariatu Rosa (prowadzonego przez Renatę Rosadzińską), aby z czasem udzielić wywiadu gospodarzowi w zaciszu Muzeum Introligatorstwa (niestety już nieczynnego). Spotkania organizowane przez Leonarda Rosadzińskiego zaowocowały unikalną publikacją wydaną nakładem własnym autora w ilości stu numerowanych egzemplarzy, a zatytułowaną „Bibliofile – ich życie, pasja i stare woluminy”.
     Bibliofile indagowani w sprawie początków swego zamiłowania do książek oraz narodzenia się pasji do ich kolekcjonowania zgodnie podkreślali fundamentalną rolę domu rodzinnego, w którym najbliżsi (rodzice, dziadkowie) poświęcali dużo czasu lekturze książek i czasopism. Matki czytające dzieciom pozycje z serii „Poczytaj mi, mamo”, „Baśnie” Hansa Christiana Andersena czy „W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza zaszczepiały w nich potrzebę obcowania z lekturą. Młodzi czytelnicy, którzy poznawali właściwe” tytuły, autorstwa np. Alfreda Szklarskiego, Zbigniewa Nienackiego, Czesława Centkiewicza czy Juliusza Verne’a, Jack’a Londona, Jamesa Curwooda przejawiali zainteresowanie czytelnictwem także w dorosłym życiu.

Matryce linorytnicze inicjałoweNaokoło świata - Gebethner i WolffStanisław Jerzy Lec

Życie, pasja i stare woluminy

     Podczas wizyt na zapleczu antykwariatu interlokutorzy autora dzielili się informacjami na temat praktykowanego typu zbieractwa oraz profilu swych kolekcji, determinowanego osobistymi zainteresowaniami. Pojawiły się zatem takie działy tematyczne zbiorów, jak Dziki Zachód, filumenistyka, pomologia, sfragistyka, piractwo, druki drugiego obiegu, introligatorstwo, bibliofilstwo, itd. Znakomici kolekcjonerzy opowiadali o najcenniejszych okazach ze swych zbiorów, o wydawnictwach rzadkich, białych krukach, cymeliach, starodrukach (a nawet je prezentowali)… Z dużym zainteresowaniem poznawałam szczegóły bezprecedensowych przypadków zdobywania książek oraz środków na ich zakup. Każdy z hobbistów przedstawiał własny system układania tomów w bibliotece, gwarantujący sprawne odszukiwanie potrzebnych egzemplarzy spośród kilku tysięcy woluminów.
      Leonard Rosadziński przyjrzał się także aktywności swych rozmówców nie tylko na niwie bibliofilskiej, ale i naukowej, społecznej, edytorskiej. Większość z nich brała udział w wystawach, uczestniczyła w zjazdach, działała w organizacjach i stowarzyszeniach. Ciekawie jawią się pozaksiążkowe zainteresowania tych osób, jak np. podróże, genealogia, pszczelarstwo oraz wszelkie możliwe kategorie zbieractwa od zapałczanych etykiet, starych radioodbiorników, pieczęci i stempli po maszyny introligatorskie.
     Poza praktyką bibliofilstwa autor przekazał czytelnikom pokaźną dawkę wiadomości teoretycznych na temat tej szlachetnej pasji skupiając się na jej istocie i przejawach. Bardzo znaczące są słowa umieszczone w przedmowie zawierające określenie księgozbieractwa, jako „umiłowanie książek, ich piękna, poszukiwania wydawnictw rzadkich, wyjątkowych, niepowtarzalnych”. W opracowaniu należyte miejsce znalazły dzieje polskiego bibliofilstwa, a szczególnie wielkopolskiego. W Poznaniu w 1923 roku ukonstytuowało się Towarzystwo Bibliofilstwa Polskiego, obierając za cel działalności „szerzenie kultu pięknej książki”.

Spotkanie bibliofilów
Oprawa z superekslibrisami ks. Czartoryskich 1583Oprawa Katia Zubakhina - "Imię Róży" Umberto Eco


piątek, 19 marca 2021

Najpiękniejsze zamki, pałace i dwory w Polsce


 

Marek Gaworski



ARKADY - 2019


 



Konserwacja, restauracja, rekonstrukcja

     Potężna publikacja wydawnictwa Arkady zatytułowana „Najpiękniejsze zamki, pałace i dwory w Polsce” dostarcza katalog kilkuset zabytkowych budowli mieszkalnych i obronnych znajdujących się na terenie naszego kraju. Autorem tekstu i zdjęć jest Marek Gaworski, twórca wielu albumów, książek i przewodników na temat architektury rezydencjalnej, szczególnie tej śląskiej. Zamieszczone autorskie fotografie przedstawiają budowle od wewnątrz, z ich imponującym wyposażeniem sprzed laty, jak i skromniejszym, bo teraźniejszym. Prezentowane zewnętrza zabytków architektury, rejestrowane nawet z perspektywy drona, dają także ogólny ogląd otoczenia obiektu. Obok aktualnych wizerunków w albumie występują ilustracje archiwalne, w tym ryciny z epoki. Niestety, nie wszystkie grafiki oddają piękno prezentowanych obiektów (np. Pałac w Galinach czy Koszęcinie), a w niektórych przypadkach nie ukazują najbardziej charakterystycznych cech budowli (np. zamek w Szamotułach, dwór w Szafarni, zamek w Uniejowie). Opisy prezentowanych siedzib zawierają lakoniczne informacje na temat ich powstawania, architektury, obecnego stanu i przydługą (moim zdaniem) listę kolejnych właścicieli. Pomimo bardzo okrojonej przestrzeni tekstowej, autorowi udało się zamieścić interesujące wiadomości o początkach i końcach budowli, które niszczone były podczas wojen, najazdów (np. szwedzkich) oraz licznych pożarów. Dzieje rezydencji można zatem skwitować ciągiem zdarzeń: budowa, niszczenie, odbudowa, dewastacja, przebudowa, popadanie w ruinę lub renowacja. Lektura albumu Marka Gaworskiego uświadomiła mi, jak wiele z podziwianych przez nas obecnie „zabytków”, to całkiem udane, ale tylko rekonstrukcje zniszczonych budowli (np. zamek w Tykocinie, pałac Branickich w Białymstoku, zamek Tropsztyn). Szczególnie bolesna jest dla nas zagłada siedzib szlacheckich i arystokratycznych rozpoczęta agresjami z pierwszego i siedemnastego września 1939 roku, a trwająca podczas hitlerowskiej i sowieckiej okupacji, aż po późne lata pięćdziesiąte XX wieku.

RacotOsiekiPłoty

Muzea, hotele, instytucje, prywatne posiadłości

     Pasjonat rezydencji i budowli obronnych przekazał czytelnikom swego przewodnika garść informacji w kwestii aktualnego wykorzystania owych obiektów. Spośród wybranych do albumu budowli większość z nich mieści muzea, hotele, instytucje publiczne i edukacyjne, a część pozostaje w prywatnych rękach. Niestety, znaczny odsetek zabytków architektury chyli się ku upadkowi (dwór w Nienadowej) lub wręcz stanowi ruinę (pałac w Runowie Krajeńskim). Analiza danych przedstawionych przez autora pozwala na wyciąganie wniosków bądź stawianie pytań, co do powojennych losów naszego materialnego dziedzictwa narodowego. Jedna z nasuwających się konkluzji: dwory i pałace zajmowane podczas okupacji przez Niemców lub po wojnie mieszczące szkoły, zazwyczaj dawały budynkom szansę na ocalenie przed dewastacją lub unicestwieniem – chyba, że dostały się pod władzę bolszewickiej dziczy. Pozostaje do rozstrzygnięcia delikatna kwestia: Popegeerowskie sentymenty do dziś sankcjonują obecność w ziemiańskich siedzibach instytucji o charakterze rolnym: stacje uprawy rośli (pałac w Oleśnicy Małej), hodowli zarodowej (pałac w Garzynie) czy ośrodki doradztwa rolniczego (pałac w Boguchwale) – przypadek czy postkomunistyczna spuścizna? Cieszy natomiast fakt, że prywatni inwestorzy - właściciele historycznych budowli, po ich skrupulatnej renowacji, umieszczają w nich instytucje użytku publicznego, w tym kulturalne, tworząc niekiedy kompleksowe rozwiązania (np. zamek w Nidzicy).

NienadowaMierzęcinRunowo Krajeńskie

sobota, 6 lutego 2021

Dwory i pałace na Litwie

  Katarzyna i Jerzy Samusikowie

 

Fundacja Sąsiedzi - 2017








Rzeczpospolita Obojga Narodów

      Pięć lat po wydaniu albumu o dworach i pałacach, obecnie znajdujących się na terenie Białorusi, Katarzyna i Jerzy Samusikowie opracowali publikację zatytułowaną „Dwory i pałace na Litwie”. Właścicielami zaprezentowanych kilkudziesięciu szlacheckich siedzib były pierwsze rody Rzeczypospolitej: Tyszkiewiczowie, Radziwiłłowie, Potoccy, Chodkiewiczowie, Sapiehowie, Broel-Platerowie, Czapscy, itd. W części z okazałych budowli rodzili się lub rezydowali znamienici Polacy: Józef Weyssenhoff, Gabriel Narutowicz, Hanka Ordonówna, Józef Piłsudski, Władysław Syrokomla, Stanisław Witkiewicz, Kornel Makuszyński, etc. Wszakże była to kiedyś Rzeczpospolita Obojga Narodów!

Patriotyczna działalność Polaków

     Do opisów i fotografii sześćdziesięciu pięciu zabytkowych obiektów dołączono Mapę z ich lokalizacją, Spis treści (miejscowości z zabytkami) oraz Wykaz dworów i pałaców niezamieszczonych w albumie. Państwo Samusikowie dotarli do szlacheckich siedzib położonymi poza głównymi szlakami turystycznymi i przedstawiającymi różny stan zachowania: od profesjonalnie odrestaurowanych rezydencji, przez opuszczone posiadłości do tzw. malowniczych ruin. Dzieje dworów i pałaców oraz losy ich właścicieli, które doprowadziły do obecnej kondycji obiektów, komplikowały się w podobny sposób. Patriotyczna działalność polskich posiadaczy ziemskich, w tym udział w Powstaniu Listopadowym czy Styczniowym, skutkowała konfiskatą majątków oraz zesłaniem ich właścicieli na Sybir lub do Kazachstanu. Przetaczające się fronty wojen światowych oraz rewolucyjne rozruchy doprowadziły do rabunków, dewastacji, a nawet do podpaleń i burzenia budowli. Parcelacje w ramach litewskiej reformy rolnej (lata dwudzieste XX w.) pozbawiły majątki ziemskie większej części areału, a obywateli ziemskich podstaw egzystencji. W okresie istnienia Litewskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej w znacjonalizowanych dworach i pałacach lokowano kołchozy, sowchozy, magazyny, szpitale, szkoły, a nawet hodowano świnie (piwnice Wysokiego Dworu). Litwa, niepodległa od trzydziestu lat, część ocalałych dworów i pałaców przystosowała do pełnienia funkcji muzealnych czy ośrodków kultury. Niestety, ogromna większość tych bezcennych zabytków pozostaje porzucona, ulegając stopniowej degradacji i przekształcając się w gruzowisko zarastające chaszczami.  

Dwór w Kurszanach Dwór w GaczanachGanek dworu w Dżuginianach

niedziela, 3 stycznia 2021

Dwory i pałace Wielkopolski. Styl narodowy

 


Jan Skuratowicz

 

ZYSK i S-KA - 2020





 

 

 

 

Architecture parlante

     Historyk sztuki Jan Skuratowicz specjalizujący się w architekturze rezydencjonalnej zaprezentował czytelnikom wyniki swych naukowych poszukiwań w postaci publikacji zatytułowanej „Dwory i pałace Wielkopolski. Styl narodowy”. Przedstawił niemal sto pięćdziesiąt zabytkowych budowli mieszkalnych, ale nie w kolejności alfabetycznej czy posegregowanych terytorialnie, lecz podporządkowanych głównej koncepcji opracowania. Autor dokonał analizy kształtowania się zrębów polskiego stylu narodowego na przestrzeni stulecia w szeroko pojmowanym Poznańskiem. Ponad wszelką wątpliwość udowodnił, że „za każdorazową, znaczącą realizacją architektoniczną stały zawsze określone treści nakładane na formalny kostium”. Jak to zdanie należy rozumieć?
     W drugiej połowie XIX wieku Wielkopolskę obejmował zabór pruski, powodujący ucisk i szykany wobec zamieszkujących te tereny Polaków. Narastający konflikt polsko-niemiecki wywołał u rodaków potrzebę manifestowania polskiej tożsamości narodowej poprzez architekturę będącą symbolem odrębności polskiego ziemiaństwa. Zarówno nowo wznoszonym siedzibom czy przebudowywanym dworom i pałacom starano się nadać charakter krajowy, protestując w ten sposób przeciw aktom „zniemczania klimatu architektonicznego Wielkopolski”. Zgodnie z zasadą „architecture parlante”, Jan Skuratowicz z zewnętrzną formą siedzib, określaną przez styl architektoniczny, kojarzył nie tylko określoną treść, ale także dodatkowy składnik stylu, jakim wydaje się być urządzenie wnętrz budowli. Historyk sztuki wielokrotnie kierował uwagą czytelników na umeblowanie, księgozbiór, kolekcje sztuki, militaria i każdą „małą cząstkę Polski zawartą w gromadzonych zbiorach i pamiątkach”.

Dakowy Mokre
Czerniejewo
 

Zwrócony ku przeszłości styl narodowy

     „Pierwszą próbą stworzenia propozycji narodowego stylu godnego polskich rezydencji” był zamek w Kórniku przebudowywany w latach 1839-61 przez Tytusa Działyńskiego. Okres ustalania się kanonów stylu narodowego prof. Jan Skuratowicz wytyczył na publikację autorstwa Zygmunta Czartoryskiego pt. „O stylu krajowym w budownictwie wiejskim” z 1896 roku, w której ten ostatni określił wymagania stawiane nowoczesnym budowlom. Praca ta stawiała sobie za cel ocalenie „próbki stylu krajowego w budownictwie, aby kiedy da Bóg, że wody potopu opadną, ziomkowie mieli skąd brać wzory”. Z czasem symbolem polskiej siedziby ziemiańskiej stał się kolumnowy portyk (z tympanonem), który tworzył część fasady nowych dworów i pałaców, lub który dostawiano do starszych obiektów.  
     W publikacji przedstawiono wiele przykładów budowli, które dzięki propagowaniu stałego motywu architektonicznego – portyku z tympanonem – służyły podtrzymywaniu tożsamości Wielkopolan wśród niemieckiej powodzi, zalewającej Rzeczpospolitą. Wśród dworów i pałaców, ostoi polskości w Wielkopolsce sprzed odzyskania niepodległości, mój podziw budzi „zwrócony ku przeszłości” pałac w Kopaszewie, pałac w Objezierzu z mottem templariuszy czy dwór w Koźminku – najbardziej urokliwy z oglądanych przeze mnie dworów. Na kolejnych stu pięćdziesięciu stronach albumu Jan Skuratowicz prezentował przykłady potwierdzenia tezy, iż „demonstracyjne stosowanie form uznawanych za narodowe i polskie było na pewno w pełni świadomą manifestacją polityczną”. Swą urodą, proporcjami, harmonią stylu urzekły mnie pałace w Skoraszewicach, Winnej Górze, Lubaszu, Gorzyniu, Dłoni, Górznie, Głębokiem.

Objezierze fot. WikipediaKopaszewo fot. Wikipedia
Kołaczkowo


Polonizacja architektury

czwartek, 3 grudnia 2020

Dwory szlacheckie powiatu aleksandrowskiego


Zbigniew Piotr Sołtysiński

    
  Wydawnictwo „Krukowiak” – 2018





 

 

Odkurzanie z pyłu zapomnienia

     Rezultatem niepohamowanej „ciekawości świata, chęci zgłębiania tajemnic i odkrywania tego, co już nawet odkryte, lecz zapomniane” jest książka autorstwa Zbigniewa Piotra Sołtysińskiego zatytułowana „Dwory szlacheckie powiatu aleksandrowskiego”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa „Krukowiak” z Redcza Kujawskiego. Dla mnie, mieszkanki Ciechocinka w powiecie aleksandrowskim, publikacja ta jest miłym zaskoczeniem. W rozdziale „Katalog dworów…” autor opisał 40 dworów szlacheckich, a w następnym ponad 70 Pozostałych majątków, folwarków i wsi…”. I to wszystko rozmieszczone na 480 km kwadratowych powierzchni powiatu!
     Opracowanie Zbigniewa Piotra Sołtysińskiego nie pretenduje do miana pracy naukowej, gdyż „Ta książka ma służyć tylko odkurzeniu opisywanych obiektów i minionych czasów z pyłu zapomnienia”. Ośmielam się zauważyć, że jej struktura wykracza poza kanony pozycji popularnonaukowej. Słusznie podzielono tekst tomu na część, w której przedłożono teoretyczną podbudowę zagadnienia dworów szlacheckich oraz na część właściwą zawierającą szczegółowe zestawienia owych obiektów z terenu powiatu aleksandrowskiego. Wywodząc istnienie dworów od czasów staropolskich, pisarz zamieścił interesujące studium historyczne na temat Rzeczypospolitej Sarmackiej, rozwoju kultury szlacheckiej i jej kondycji w Drugiej Rzeczypospolitej oraz zagłady ziemiaństwa po 1939 roku. W tak szerokim kontekście historycznym autor osadził dwór pojmowany jako ośrodek życia społecznego, gospodarczego, kulturalnego całej okolicy, a nie tylko jako siedzibę właścicieli majątku.
     Opisy dworów w części katalogowej książki zawierają uwagi o architekturze budowli, zagospodarowaniu jego otoczenia (park, folwark), dziejach dworu aż do czasów współczesnych oraz o losach ich właścicieli. Celem ułatwienia zrozumienia pierwszego zagadnienia na końcu publikacji znalazł się Słownik terminów architektonicznych, a bezpośrednio przed nim Indeks nazwisk oraz Indeks osób upamiętnionych w Polskim Słowniku Biograficznym.

Waganiec Siniarzewo Łówkowice

czwartek, 19 listopada 2020

Andrzej Grzybowski. Polski historyzm współczesny


 Maciej Loba

Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu - 2008







Polski historyzm współczesny

      Polski historyzm współczesny przejawił się w wybitnej postaci Andrzeja Grzybowskiego, który obdarowany licznymi talentami, nie zakopał ich, lecz harmonijnie rozwijał. Spełniał się jako aktor, znawca koni i jeździec, rysownik i kaligraf, projektant wnętrz, a nade wszystko architekt. Spektrum przedsięwzięć i zadań, których z powodzeniem podejmował się, wywołuje mój niekłamany podziw i budzi należny mu szacunek. Pod wpływem fascynacji dzisiejszym człowiekiem renesansu Maciej Loba popełnił jego monografię w albumowym wydaniu. Opatrzono ją pokaźną ilością materiałów graficznych – archiwalnych i współczesnych fotografii i perfekcyjnych szkiców ilustratora. Dużą przyjemność czerpią czytelnicy z oglądania rysunków artysty, zaprawionych akwarelą, ujmujących dekoracyjne detale wykończenia, jak i całość budowli widzianą z różnych stron świata. Już tylko te kompozycje mogłyby stanowić podstawę do uznania artyzmu Andrzeja Grzybowskiego. Wizualizacje koncepcji architekta urzekają pięknem, precyzyjną kreską oraz wykaligrafowanymi opisami, nierzadko przyprawionymi szczyptą humoru, jak chociażby tekst „po prostu nie zmieściły się na rysunku” albo „projekt przed-przed-wstępny”.

Witruwiańska triada i doktryna nieinterwencjonizmu

     Osiągnięcia i warsztat bohatera publikacji to nie jedyna warstwa opracowania historyka sztuki. W drugiej, bardziej ogólnej, autor podał wykładnię zjawiska historyzmu przejawiającego się w postaci tzw. neostylów (neoromanizm, neogotyk, neorenesans, neobarok) oraz stylu eklektycznego. Celem tego wyjaśnienia było osadzenia naszego twórcy w dziejach historyzmu w Polsce i na świecie. Maciej Loba przeanalizował społeczno-polityczne uwarunkowania popytu na budowle stylem odwołujące się do tradycji. Dla nowej architektury „rezydencjonalnej” istotną rolę odgrywa wygląd, który „ma wyrażać stabilizację, manifestować nieodwracalność zaszłych zmian, sugerować trwałość” klasy milenijnych Wokulskich.
Bardzo interesująca część książki poświęcona została specyfice dziejów polskiej architektury w okresie powojennym, gdy skala zniszczeń wszelkich budowli (w tym zabytkowych) burzyła dotychczasowy porządek (architektoniczny sic!). Potrzeba rychłej odbudowy kraju, także zabytków, wywołała dyskusję o konieczności częściowej rezygnacji z założeń konserwatorskiej doktryny nieinterwencjonizmu. W praktyce oznaczało to sprzyjanie nadużywaniu metody rekonstrukcji nad restauracją obiektów historycznych. W kończącym album podsumowaniu autor ustosunkował się do kondycji i perspektyw tradycyjnej architektury w XXI wieku. Zwrócił uwagę na konieczność nienaruszania zasad ponadczasowej witruwiańskiej triady (trwałości, użyteczności i piękna), lecz dostosowywania ich do aktualnych warunków.
     W związku z powyższym bliżej zainteresowałam się tzw. Kartą Wenecką ustalającą zasady ochrony i opieki nad zabytkami architektury. Dzięki omawianej lekturze potrafię dostrzec różnice między konserwacją, restauracją a rekonstrukcją zabytku, który winien posiadać wartości historyczne, artystyczne i naukowe.
     Docenić należy ogrom pracy, jaką wykonał Maciej Loba przygotowując monografię nietuzinkowego artysty powołującego do życia wytwory swej wyobraźni i talentów. O rzetelności i rozmiarach przeprowadzonej kwerendy źródłowej świadczą przypisy zawierające nie tylko uzupełniające wyjaśnienia, ale także obszerne przytoczenia z bogatych i interesujących materiałów źródłowych. Natomiast sporządzona bibliografia obejmuje, poza wydawnictwami zwartymi i ciągłymi, wykaz katalogów i źródeł z prywatnych archiwów oraz listę stron internetowych.

Willa w Bielawie Willa w Bielawie Dwór w Karniowicach

poniedziałek, 6 lipca 2020

Lwów – historia, ludzie, tradycje

Herb Ziemi LwowskiejMarek A. Koprowski


SBM – 2013








Kuźnia kresowego patriotyzmu

     Specjalista od tematyki wschodniej, a szczególnie problematyki kresowej, Marek A. Koprowski, za pośrednictwem Wydawnictwa SBM wydał kolejną książkę (po tytule „Kresy w II Rzeczpospolitej) w formie albumu, zatytułowaną „Lwów – historia, ludzie, tradycje”. Pięknie przygotowana publikacja zawiera ponad sto archiwalnych i współczesnych fotografii, przedstawionych na kredowym papierze, doskonale ilustrujących tekst Marka A. Koprowskiego. Obok nich znalazły się reprodukcje dzieł znanych polskich artystów, przedstawiające postaci i wydarzenia ważne dla polskiej przeszłości kresowego Lwowa. Barwne ryciny pokazują herby lwowskie, mapy i plany miasta, stroje wojska polskiego i propagandowe plakaty. Graficzną stronę książki wyśmienicie zrealizowało studio projektowania graficznego Panczakiewicz Art.Design z Krakowa.

Nie ma historii Lwowa bez Polski

Autor, w głównej mierze, opowiedział bogatą, ale i dramatyczną historię miasta założonego już w XIII wieku, a powtórnie lokowanego w wieku XIV przez Kazimierza Wielkiego. Pod koniec tego wieku Lwów posiadał bruk, wodociągi, kanalizację, łaźnie, szpitale. W przeciągu kilkuset lat dziejów miasto doświadczyło ośmiu potężnych oblężeń, dwudziestu najazdów i olbrzymiej ilości pożarów. Pomimo tego, mieszanka narodowościowa (Polacy, Żydzi, Ormianie, Niemcy) potrafiła doprowadzić do rozkwitu miasta we wszystkich dziedzinach życia społecznego. Naturalnie w budowaniu prosperity Lwiego Grodu dominowali Polacy. Marek A. Koprowski pierwszorzędnie dowodził tę tezę przytaczając osiągnięcia znamienitych obywateli miasta czy to pod rządami Jagiellonów, Wazów, czy nawet pod rządami austriackiego zaborcy. Nazywał Lwów „nieformalną stolicą Polski” oraz „kuźnią kresowego patriotyzmu”. Jednak pokojowa koegzystencja narodów Lwowa skończyła się w połowie XIX wieku, kiedy to rozpoczęły się konflikty między Polakami, Rusinami a Ukraińcami. Wybuch I wojny światowej zaognił i tak trudną sytuację, którą ostatecznie zachwiało utworzenie Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. Piękną kartę polskiej historii zapisały Lwowskie Orlęta broniąc swojego miasta przed Ukraińcami i bolszewikami w latach 1918-20.

Marian Hemar i Jan KiepuraPomnik Adama MickiewiczaRotunda, w której prezentowano Panoramę Racławicką



środa, 15 kwietnia 2020

Kresy – najpiękniejsze zakątki

Obraz upamiętniający Unię w Krewie 1385r Adam Dylewski


 Wydawnictwo SBM 2012








Rzeczpospolita Obojga Narodów

     Kresy Wschodnie Rzeczypospolitej, będące częścią naszej historii, od lat inspirowały pisarzy, malarzy, podróżników, historyków itd. Wydawałoby się, że o rubieżach Polski napisano już wszystko i we wszelaki sposób. Lektura wartościowego albumu wydawnictwa SBM dowiodła, iż na temat Kresów można jeszcze stworzyć publikację w niesztampowy, odkrywczy sposób. Adam Dylewski, autor m. in. przewodników historycznych, popełnił niezwykle interesującą książkę zatytułowaną „Kresy – najpiękniejsze zakątki”. Album jest próbą zatrzymania w pamięci narodowej niezaprzeczalnej polskości Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej i ich najpiękniejszych zakątków.
     We wstępie autor przekazał czytelnikom wykładnię swego podejścia do studiowanego zagadnienia. Wyjaśnił na czym polega subiektywizm pojęcia Kresy, istniejącego jedynie w sferze kultury polskiej. Przypomniał o nietrwałym charakterze przynależności niektórych części Kresów do Rzeczypospolitej, która w szczytowym dla wielkości terytorium momencie liczyła 1 mln km kw. Było to AD 1618 –  już po zdobyciu Moskwy (1610 rok) przez hetmana Stanisława Żółkiewskiego i hołdzie cara Wasyla IV Szujskiego złożonym królowi Władysławowi IV Wazie w Warszawie (1611 rok).

Rzeczpospolita Obojga Narodów – stan prawny na rok 1619

Aż po kres Kresów

     Wędrując zgodnie z mapą „Rzeczpospolita Obojga Narodów – stan prawny na rok 1619”, pisarz zaprezentował kresowe województwa sięgające jak najdalej na północ, wschód, południe aż do granic zachodnich. Chronologicznie przedstawił kolejność strat terytorium w wyniku zbrodniczych rozbiorów Polski. Objaśnił, które ziemie udało się odzyskać Drugiej Rzeczypospolitej na niecałe dwadzieścia lat, kiedy to w 1939 roku nastąpił kres Kresów – Polska utraciła wschodnie tereny i znaczną część zamieszkującej je ludności.
     Struktura książki odpowiada kierunkom wędrówki po Kresach i zawiera rozdziały dotyczące obszarów województw i ich głównych miast. Pisarz w niezwykle lakonicznych tekstach umieścił informacje o dziejach wyodrębnionych regionów oraz o lokalnych atrakcjach turystycznych, głównie zabytkach lub ich rekonstrukcjach. Szczególną uwagę zwrócił na istniejące jeszcze polonica i ślady polskości czy polskich wpływów. Wśród prezentowanych miejscowości znalazły się te znane wszystkim Polakom, jak Lwów, Wilno czy Grodno. Oprócz tego przybliżono mniej znane miejsca, jak Kieś, Humań, Czernihów, Jahorlik.
     Znakomity cicerone po Kresach Wschodnich, mimo niewielkiego rozmiaru tekstu książki, okrasił go wieloma ciekawostkami. Wspomniał o kościele w Bełzie, gdzie przebywał obraz Czarnej Madonny (Matki Bożej Częstochowskiej); o Witebsku, w okolicach którego mieszkał francuski malarz pochodzenia żydowskiego  – Marc Chagall; o Mścisławiu, w którym wojska moskiewskie wymordowały większość mieszkańców (1654 rok), a pozostałe siedemset osób nazwano później „niedosiekami”.

Bobrujsk - kościół, Dukora - pałac wg Napoleona Ordy
Bobrujsk, Dukora
Kieś - ruiny zamku i panorama
Kieś
Rundale - pałac, Bowsk - zamek
Rundale, Bowsk