sobota, 1 października 2022

Od Stawiska do Otrębusów

Mazowsze - wrzesień 2022








 

 

 

Literatura, muzyka, Kresy

     Wrześniowa wycieczka do południowo-zachodniego Mazowsza na styku ziem: rawskiej, czerskiej i warszawskiej przyniosła przykłady różnorodnego wykorzystania i obecnego stanu zabytkowych obiektów. Każdy z nich jest niepowtarzalny, z bogatą przeszłością, oryginalną architekturą i różnym dostępem…
     Cieszą oko pięknie odrestaurowane i zagospodarowane budowle pełniące dziś funkcje hotelowe, konferencyjne, weselne: pałace w Rozalinie, Woli Chojnacie, Kobylinie, Ojrzanowie, Teresinie. Podobne jest przeznaczenie współczesnych obiektów w Osieczku i Błędowie.

OjrzanówWola ChojnataTeresin

Rozalin
GuzówKobylin

wtorek, 20 września 2022

Kresy. Najpiękniejsze miasta

 

Aleksandra Górska 


Wydawnictwo

Ryszard Kluszczyński - 2014
 





 

 

Mit kresowej Arkadii

      Spośród wielu kresowych miejscowości Aleksandra Górska wybrała niemal sześćdziesiąt najpiękniejszych miast i ustanowiła je bohaterami albumu Wydawnictwa Ryszard Kluszczyński. Większość z nich znana jest miłośnikom rubieży Rzeczypospolitej i publikacja podtrzymująca „Mit kresowej Arkadii” z pewnością ucieszyła ich grono. Barwne zdjęcia prezentujące zabytki architektury wschodnich terenów Rzeczypospolitej pochodzą z przeróżnych źródeł. Obok nich znalazły się nie za długie notatki dotyczące burzliwej historii tamtejszych miast. Już we wstępie autorka podkreśliła istotną własność obszarów Rzeczypospolitej położonych na wschód od dzisiejszej granicy Polski, tj. wieloetniczność skutkującą wielokulturowością i wielowyznaniowością. Zdarzały się miasta, w których okresami ilość ludności żydowskiej przeważała nad liczbą Polaków, Rosjan czy Niemców.
     W tekstach opisujących poszczególne ośrodki miejskie zwróciła uwagę na ich dramatyczne dzieje naznaczone najazdami, wojnami, okupacjami, mordami, grabieżami, pożarami, poprzeplatane okresami odbudowy ze zniszczeń oraz gospodarczej prosperity. Z wymienionych powodów w kresowych miastach ocalało niewiele obiektów materialnego dziedzictwa. W rzeczonym albumie przeważają wizerunki świątyń, którym wraz z dziejowymi zawieruchami zmieniano wyznania, w jakich sprawowano funkcje religijne. Były to katolickie kościoły, cerkwie, synagogi, meczety, sobory, kienesy, zbory. W czasach sowieckich w sakralnych budowlach urządzano muzea ateizmu (sic!), magazyny, galerie, warsztaty a dopiero od lat 90’ XX wieku rozpoczęło się przywracanie im charakteru miejsc kultu religijnego. W dużej części kościelnych przybytków znajdowały się wizerunki świętych słynące z cudownych mocy. 
 
Kresy Wschodnie RzeczypospolitejRatusz w BuczaczuKościół św. Anny w Barze
 
 

środa, 14 września 2022

Slow Przewodnik Bieszczady

 

Peter Zralek

Wydawnictwo SBM - 2022






 

 





Slow-tourizm w szanującym się przewodniku

      „Slow Przewodnik Bieszczady” wprowadził mnie w świat slow-tourizmu, współczesnego trendu w mobilnym wypoczywaniu na łonie natury. Jego autor, podróżnik Peter Zralek, zaznajamiając nas, czytelników, z ideą „powolnej turystyki” akcentuje słowa-klucze do pełnego jej poznania: czas, uwaga, selekcja. Według niego podczas wakacyjnego podróżowania istotne jest odrzucenie presji czasu i wszelkich planów maksimum na rzecz starannej selekcji miejsc, którym warto poświęcić uwagę. W kilkunastu rozdziałach poświęconych interesującym rejonom Bieszczadów globtroter zawarł wszystko, co powinno się znaleźć w szanującym się przewodniku: szlaki turystyczne, schroniska, muzea, galerie, inne atrakcje. Bez nachalnej reklamy polecił wyjątkowe miejsca noclegowe i lokale gastronomiczne.
     Bieszczadzkie wędrówki w wersji Petera Zralka pozwalają zanurzyć się nie tylko w górskich krajobrazach z lokalną florą i fauną, lecz zagłębić się w rodzimej kulturze z jej przejawami w sztuce, religii, obyczajach, kuchni. „Dotykanie czasu w innym znaczeniu” prowadzi czytelników meandrami pogmatwanych, tragicznych dziejów terenów o zmiennej przynależności państwowej. Autor, jakby mimochodem, dostarcza pokaźną dawkę wiedzy historycznej z jej mrocznymi niedopowiedzeniami. Dramatyczne wydarzenia towarzyszyły Akcji „Wisła” z 1947 roku, której niechlubne rozkazy wydawano żołnierzom Wojska Polskiego. W odwecie za zbrodnicze działania Ukraińskiej Armii Powstańczej, na obszarze południowo-wschodniej Polski, ludność wsi sprzyjających banderowcom deportowano na Ziemie Odzyskane, natomiast wsie niszczono. Przypomniano także o budzącej powszechny sprzeciw tzw. Akcji H-T (Hrubieszów – Tomaszów) z 1951 roku, zmiany granic Polski, w wyniku czego Polska straciła bogaty w złoża węgla rejon Sokalszczyzny, a zyskała niewielką część Bieszczadów. Skutkowało to kolejnymi przesiedleniami ludności polskiej, tym razem na tereny wokół Ustrzyków Dolnych.

Droga w okolicach Sanoka
Główny Szlak BeskidzkiPołonina Caryńska

 

"Cicha zbrodnia" i "mogiły Polski"

      Objaśniając konteksty dziejowe bieszczadzkich obszarów autor podkreślił niejednorodność społeczeństwa wynikającą z zamieszkiwania tego regionu przez różne nacje, w tym Polaków, Rusinów, Bojków, Łemków, Hucułów, Żydów, itp. Zasugerował, aby przemierzając połoniny i położone poniżej miejscowości, pochylić się nad różnorodnością i odrębnością kultur mieszkańców.
     Nie omieszkał też odnotować miejsc obarczonych ujemnym ładunkiem emocjonalnym – cmentarze w Zagórzu i Czarnej, gdzie podczas okupacji odbywały się ukraińskie pogrzeby Polski czy leśniczówka Brenzberg, gdzie sotnia UPA dokonała w 1944 roku „cichej zbrodni”, mordując 74 Polaków narzędziami rolniczymi. A z czasów późniejszych Zalew Soliński (to nie jest jezioro), którego wody pochłonęły wsie, świątynie, cmentarze czy wieś Rajskie z miejscem po cerkwi zburzonej w marcu 1980 roku!
     W przewodniku znalazło się miejsce na wzmianki o znanych postaciach w różny sposób związanych z Bieszczadami, np. Jerzy Harasymowicz, Edward Stachura, Marek Hłasko, Zdzisław Beksiński, Nikifor Krynicki, Stefan Wyszyński, Zofia Komedowa czy Aleksander Fredro. Powołano się na pozycje literatury i filmu, w których poruszano tematykę bieszczadzkiej „krainy łagodności” oraz na utwory formacji muzycznych Wolna Grupa Bukowina, KSU czy Stare Dobre Małżeństwo. Wspomniane na kartach książki filmy to „Rancho Texas”, „Ogniomistrz Kaleń”, „Wilcze echa”. Istotnym elementem przewodnika są starannie dobrane, niebanalne fotografie, nie tylko uzupełniające tekst, ale stanowiące jego wartość dodaną.

Opuszczony cmentarz greckokatolicki w Bieszczadach

 Wnętrze cerkwi w MichniowcuBojkowska cerkiew z Rosolina

wtorek, 6 września 2022

Arystokracja. Romanse i miłości w XX stuleciu


Iwona Kienzler

 

LIRA - 2018









Błękitna krew i mezalianse

      Iwona Kienzler, znana popularyzatorka historii Polski (m.in. „W oparach absyntu”, „Romanse na szczytach władzy”, „Maria Skłodowska-Curie”, seria „Dwudziestolecie Międzywojenne”) nie po raz pierwszy sięgnęła do tematu obyczajowości Polaków. Tym razem opowiedziała o „Romansach i miłościach w XX stuleciu” nielicznej grupy społecznej, dziś już nie istniejącej – arystokracji. We Wstępie do książki dokonała wykładni pojęcia arystokracji, jej historii i sytuacji po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku. W kolejnych siedmiu rozdziałach zaprezentowała dzieje przedstawicieli magnackich rodów, szczególnie skupiając się na ich życiu uczuciowym. Symptomatyczne, że wśród głównych bohaterów publikacji znalazła się tylko jedna kobieta - wszak mężczyznom, w tym zakresie, tradycja i zwyczaje pozwalały na znacznie więcej. Spomiędzy ponad dwustu rodów Rzeczypospolitej pisarka wybrała Radziwiłłów, Tyszkiewiczów, Sapiehów, Potockich, Zamoyskich z zamiarem przybliżenia czytelnikom miłosnych perypetii ich potomków w ubiegłym stuleciu. Z uwagi na rozległość rodzin o błękitnej krwi i ich wzajemnych powiązaniach, autorka przedstawiając historyczne postaci, umiejscawiała je w skomplikowanych dynastycznych koligacjach. Dzięki temu czytelnicy łatwiej mogli się zorientować, kto jest kim, spośród osób noszących to samo nazwisko, a czasem i imię, np. Michał Radziwiłł.
     Jak donosi Iwona Kienzler miłości arystokratów najczęściej kończyły się ślubami, lecz zdarzało się, że związki te nie były mile widziane przez rodziców i krewnych, gdyż nosiły znamiona mezaliansu. Małżeństwo zawarte z osobą o niższym statusie społecznym skutkowało określonymi konsekwencjami: od rodzinnego i towarzyskiego ostracyzmu do wydziedziczenia i zerwania wszelkich kontaktów. Jednakże zakochani młodzi ludzie, niepomni na ostrzeżenia starszych, ważyli się na przekraczanie norm, nie bacząc na konwenanse i łamiąc stereotypy w imię bezgranicznej miłości. Możni tego świata, wikłający się w przelotne lub dłuższe romanse, znajdowali się w jeszcze trudniejszej sytuacji. Związki te nie rokowały wspólnej szczęśliwej przyszłości kochanków, mimo to nierzadko decydowali się na brawurowe kroki. Iwona Kienzler sercowe przeżycia wyższych sfer osadziła w szerokim kontekście historycznym sięgając aż XXI wieku.

Krzysztof Radziwiłł...Stanisław Albrecht Radziwiłł...Michał Radziwiłł...

poniedziałek, 29 sierpnia 2022

Zamki, dwory i pałace

 

Piotr Cieśla, Zuzanna Śliwa

 

Wyd. Podsiedlik-Raniowski – 2004






 





Inna perspektywa

      „Zamki, dwory i pałace” – jakże ograny temat. W ostatnim ćwierćwieczu powstały dziesiątki albumów o podobnych tytułach. A jednak… publikacja oficyny Podsiedlik-Raniowski i Spółka z 2004 roku obroniła się i cieszy swym przesłaniem. Interesujące zdjęcia fotografika Piotra Cieśli pokazują budowle "z perspektywy nieco innej niż prezentowana na popularnych widokówkach”. Pisarka Zuzanna Śliwa opatrzyła z lekka nostalgiczne fotografie tekstem. Poetyzujące opisy zabytków dostarczają zwięzłych informacji o ich wznoszeniu, upadkach i odbudowach, a także uzupełniających ciekawostek związanych z ich mieszkańcami, np. o inkaskiej księżniczce i jej skarbach w Niedzicy, o wędrówce posągu ks. Józefa Poniatowskiego (po Warszawie i nie tylko) czy o świetności galerii malarstwa w rogalińskim pałacu.

WarszawaLidzbark WarmińskiSucha k/Siedlec

czwartek, 25 sierpnia 2022

Przystanek Bieszczady. Bez cenzury

 

Andrzej Potocki

 

CARPATHIA 2021





 

 





Bolesne tajemnice Bieszczadów

     Dla książki „Przystanek Bieszczady. Bez cenzury” właściwszym tytułem był ten z pierwszego wydania (2008 r.) – „Przystanek Bieszczady. Bez litości”. Autor, Andrzej Potocki, nie czuł litości dla czytelników proponując im lekturę wielokierunkową i niejednolitą tematycznie. Powstaje pytanie: dlaczego aż tak zróżnicowaną? Do kilkunastu rozdziałów poświęconych tragicznej bieszczadzkiej rzeczywistości, polsko-ukraińskim zaszłościom i syberyjskim odysejom Polaków, dodano części ukazujące „młodość górną i durną” pisarza w realiach PRL-u. Połączenie to można tłumaczyć licentia poetica twórcy, które należy uszanować. Ale z jakiego powodu znalazł się tu raport z pobytów Karola Wojtyły na wschód od Sanu oraz demaskatorskie ostrzeżenie przed fałszywymi prorokami w osobie autorki listu do czasopisma „Źródło”? Jak zając z kapelusza wyskoczyły jeszcze „Anny German bieszczadzkie epizody” czy „Przerwany lot” o katastrofie śmigłowca. Do jednego karpackiego worka autor powrzucał opowieści o różnym ciężarze gatunkowym, ukazujące „ciemną stronę mocy”: budzące grozę dzieje Bieszczadów, dramatyczne koleje losu i traumatyczne wydarzenia ich mieszkańców.
     Historyczna warstwa publikacji dostarcza czytelnikom wiedzy nie tylko o dziejach Bieszczadów, ale i o przeszłości Polski. W znakomitym opowiadaniu „Odyseja po bieszczadzku” zawarto historię Polski XX wieku z zesłaniami na Sybir, obozem jeńców w Starobielsku, zsyłką do gułagu w republice Komi, szlakiem Wojska Polskiego od Sielc nad Oką i Lenino, długą drogą do domu w Polsce, wyjazdem na Ziemie Odzyskane (gdy okazało się, że dom nie znajduje się już w Polsce). Nakreślono obraz mozaiki narodowościowej, kulturowej i wyznaniowej Rzeczypospolitej sprzed apokalipsy II wojny światowej. Przywołano pamięć o szarych maluczkich ludziach jako ofiarach w trybach machiny wielkiej historii.
     W kilku kolejnych rozdziałach regionalista przedstawił atmosferę wydarzeń, jakie miały miejsce w latach powojennych w Lesku, Terce, Maniowie, Balicy. Konflikty polsko-ukraińskie w rejonie pogranicza doprowadziły do unicestwienia wsi z cmentarzami i świątyniami, potwornych zbrodni na ludności cywilnej, o czym z żalem donosi dziennikarz na podstawie relacji naocznych świadków. Do tzw. wyzwolenia w 1945 roku „Polacy w Bieszczadach byli skazani z jednej strony na sowiecką samowolę ukraińskiego oficera, z drugiej zaś na upowskie barbarzyństwo”. Bolesne tajemnice górskich terenów polskiej części Podkarpacia, ukazane w książce, stają się dla miłośników Bieszczadów nieco bardziej zrozumiałe.

Budowa bieszczadzkiej obwodnicy
 Wysiedlanie mieszkańców bieszczadzkiej wsiPowojenni osadnicy w Bieszczadach

środa, 17 sierpnia 2022

Majster Bieda czyli zakapiorskie Bieszczady

 

Andrzej Potocki

CARPATHIA 2021



 








 

Fascynujące oblicza Bieszczadu

      Andrzej Potocki pojawił się w Bieszczadach jako bardzo młody człowiek i poznawał je z autopsji kilkanaście lat. Został ekspertem od tych pasm górskich i eksploatuje ich temat do dziś. Pomieszkując w Bieszczadach i wykonując zawód animatora kultury i dziennikarza dotarł do wielu interesujących ludzi, wśród których znajdowali się i artyści i włóczędzy. Fascynacja innością tych postaci znalazła ujście w jego aktywności zawodowej. Pisał artykuły, książki, realizował filmy i reportaże głównie poświęcone tematyce Bieszczadów. W publikacji zatytułowanej „Majster Bieda…” wziął na tapet (nie na tapetę) zjawisko bieszczadzkich zakapiorów, dzięki czemu powstał tom wielopłaszczyznowy i wielowątkowy, w którym autor zawarł całokształt wiedzy o naszej części Beskidów Lesistych. A więc dzieje terenów bieszczadzkich, analiza kontekstu społecznego, omówił losy miejscowości i zamieszkujących je ludzi oraz zaprezentował postaci niemal trzydziestu tutejszych trampów zakapiorów.
     Tragiczne lata 40. XX wieku w Bieszczadach, ujęte przez Andrzeja Potockiego, to pacyfikacje ukraińskich wsi z Polski południowo-wschodniej, wysiedlanie ich mieszkańców na tzw. Ziemie Odzyskane, przejmowanie ich majątków, niszczenie zabudowań, cerkwi i cmentarzy jako odwet za zbrodnie Ukraińskiej Armii Powstańczej (UPA) na Polakach. Zdarzały się nawet przypadki używania cerkiewnych desek w budownictwie, bezczeszczenie cmentarzy, świętokradztwa wyposażenia świątyń.

Ziemia obiecana czy zesłanie

     Na ponad trzystu stronach Andrzej Potocki próbował zdefiniować fenomen Bieszczadów, które „sprawdzały się jednakowo dobrze w roli chwilowej przechowalni, ziemi obiecanej, jak i miejsca zesłania”. Na wyludnionych górskich obszarach „łatwiej było… zatrzeć ślady swojej niekoniecznie świetlanej przeszłości albo po prostu zacząć pisać swój życiorys od początku”. Przybysze z siermiężnego PRL-u podejmowali obydwie próby z różnym skutkiem. Rekrutowali się z różnych grup społecznych – byli wśród nich artyści, absolwenci, inteligenci, frustraci, romantycy, niebieskie ptaki, młodzi idealiści i pospolita biedota. Przygnani różnymi kolejami ludzkich losów uciekali przed prawem, pracą, wojskiem, rodziną, odpowiedzialnością, narkotykami. Zderzenie z brutalną bieszczadzką rzeczywistością odczuwali boleśnie, ale zostawali „bo stąd nie ma już dokąd… uciec”. Imali się zajęć pozwalających przeżyć (i to nie zawsze), ale nie żyć. Zbieracze runa leśnego, drwale, wypalacze, pasterze, kłusownicy, przemytnicy, rolnicy, kowboje, hotelarze, goprowcy i artyści permanentnie cierpieli „na zespół dnia poprzedniego”. Bohaterowie opowieści Andrzeja Potockiego oscylowali między walką o przetrwanie a wolnością, która „najbardziej kojarzyła się z samozagładą”. Trafnie scharakteryzował swoich ziomków Franciszek Lach, który w dzieciństwie naprawdę pijał mleko prosto od krowy (bezpośrednio z wymienia): „bieszczadzcy zakapiorzy to ludzie z przeszłością, ale bez przyszłości”.

Jego diabeł stróż - Z. Pękalski 1995

 

piątek, 5 sierpnia 2022

Od Krasiczyna i Łańcuta do Kozłówki

   

Podkarpacie - lipiec 2022







 

 

Od rezydencji do magazynu

     Muzea zamkowe i pałacowe Polski południowo-wschodniej należą do najpiękniejszych w Polsce z uwagi na ich architekturę oraz prezentowane zbiory. Historia obeszła się bezlitośnie z większością budowli mieszczących obecnie te placówki. Definitywną cezurą w dziejach arystokratycznych rezydencji okazała się być II wojna światowa. Bywały konfiskowane przez okupantów, niszczone przez najazdy, dewastowane przez barbarzyńców, trawione przez pożary, rabowane ze wszystkiego, co wartościowe. Po wojnie w magnackich siedzibach umieszczano magazyny, stajnie, więzienia, szkoły, a nawet poligon ćwiczebny straży pożarnej. Mimo tych tragicznych zaszłości pieczołowicie, staraniem państwa, różnych instytucji i wielu ludzi, te zabytkowe obiekty odbudowywano, rekonstruowano, rewitalizowano, dokonywano ich restauracji, renowacji, konserwacji, etc. Dzięki temu, w XXI wieku, możemy podziwiać świadectwa kultury i dziedzictwa narodowego naszej Ojczyzny.

Piękne i pożyteczne wędrówki

     Każda z posiadłości jest na swój sposób wyjątkowa, każda kryje w sobie tajemnice i z każdą wiążą się interesujące fakty lub legendy. Wszystkie arystokratyczne siedziby stanowią materialną spuściznę po przodkach, będącą naszym wspólnym dobrem publicznym, inspirującym do umacniania tożsamości narodowej Polaków. Podsuwają pomysły na łączenie pięknego (podziwianie zachwycających budowli i ich wnętrz) z pożytecznym (poznawanie fascynujących dziejów Polski) podczas wakacyjnych wędrówek po naszym kraju. Najcenniejsze polskie rezydencje wyznaczają kolejne cele dla turystyki dziedzictwa kulturowego, a pasjonującym się nią ludziom dają naturalny impuls do eksplorowania najróżniejszych zakątków naszej ojczyzny. Mój wybór padł na dziewięć zabytkowych budowli: na Podkarpaciu (Tarnobrzeg, Baranów Sandomierski, Łańcut, Krasiczyn, Sieniawa), w Świętokrzyskiem (Sandomierz, Ujazd), na Lubelszczyźnie (Puławy, Kozłówka) oraz miasto Kazimierz Dolny. Bardzo skrótowo poinformuję o dziejach owych zamków i pałaców, aby uświadomić sobie, jaką drogę mają za sobą rezydencje, które dziś podziwiamy.

Ślady czasów niesłusznie minionych

      Zamek Ossolińskich Krzyżtopór w Ujeździe zbudowano około 1631 r. i do powstania Wersalu była to największa budowla pałacowa w Europie. Rozgrabiony w czasach Potopu szwedzkiego w 1655 r., zniszczony został przez Rosjan podczas Konfederacji Barskiej w 1770 r. Posiada status trwałej ruiny udostępnianej do zwiedzania, a od 2018 r. ustanowiony jest Pomnikiem Historii.

KrzyżtopórKrzyżtopórKrzyżtopór

niedziela, 31 lipca 2022

Od Tarnicy do Krzemieńca – trójstyku granic

  

 Bieszczady - lipiec 2022






 

 

 

 

Bieszczady po raz pierwszy

     Bieszczady odwiedzane po raz pierwszy (po ponad dwudziestu latach wędrówek po Tatrach) zadziwiają i nie pozostawiają obojętnym. Powierzchnia polskich Bieszczadów (część Bieszczadów Zachodnich) jest sześć razy większa niż polskich Tatr, najwyższy szczyt naszych Bieszczadów – Tarnica – sięga 1346m, a tatrzańskie Rysy mają 2499m. Podobne porównania nasuwają się często zupełnie nieświadomie – dotyczyć mogą przeróżnych kategorii – schronisk, szlaków, pięter roślinności, akwenów, pasm górskich, itd. Bieszczady są inne niż Tatry, ale to także są góry, na których obszarze ustanowiono tzw. Bieszczadzki Park Narodowy.
     Na terenie powiatu bieszczadzkiego przemierzyliśmy kilka górskich szlaków turystycznych: na Tarnicę, Bukowe Berdo, Wielka i Małą Rawkę. Osobliwością tych wędrówek okazał się tzw. trójstyk granicPolski, Słowacji i Ukrainy – znajdujący się na szczycie Krzemieńca, najwyższego punkt Gór Bukowskich, czyli słowackiej części Bieszczadów Zachodnich. Urokliwa trasa zawiodła nas do Wieży widokowej na grzbiecie Jeleniowatego. Mierzy ona 34 m, na które prowadzi 170 schodów. Z tarasu widokowego wieży rozciąga się przepiękna panorama na dolinę górnego Sanu i na ukraińską część Bieszczadów, a w bliższej perspektywie na naszą bazę w Mucznem
 
Szlak z Jeleniowatego
KrzemieniecWieża na Jeleniowatym
 

Cicha zbrodnia UPA

     Od historii Ojczyzny nie można uciekać, choć w niektórych mediach wybrzmiewprostackie nawoływanie: „Nie ma co żyć historią”. A zatem… Wakacje, urlop, góry i wędrówka szlakiem do Leśniczówki Brenzberg w pobliżu wsi Muczne. Skromny pomnik i drewniany krzyż wskazują miejsce, gdzie w sierpniu 1944 roku UPA (Ukraińska Powstańcza Armia) dokonała tzw. cichej zbrodni - bez jednego wystrzału, przy użyciu narzędzi rolniczych, zamordowano w bestialski sposób ponad siedemdziesiąt osób (74) narodowości polskiej. Wszyscy oni skryli się w Bieszczadach przed banderowcami, którzy rok wcześniej rozpoczęli ludobójstwo zwane Rzezią Wołyńską. W leśnej ciszy słychać niemy krzyk masakrowanych dzieci, ich rodziców, dziadków…
Tego nie sposób zapomnieć!

Szlak z Wielkiej Rawki
Pomnik przy Leśniczówce BrenzbergWidok z Przełęczy Bukowe Berdo

wtorek, 12 lipca 2022

Polskie gniazda rodzinne

 

 

Janusz Miliszkiewicz

ISKRY - 2003







 „Człowieku, pamiętaj, że jesteś tylko epizodem w życiu przedmiotu
 – Franciszek Starowieyski

 Mozaika artystyczna

     „Polskie gniazda rodzinne” wyrosły z miłości kolekcjonerów, marszandów i antykwariuszy do sztuki w każdej jej postaci. Janusz Miliszkiewicz, pisarz i publicysta, a nade wszystko znawca rynku antykwarycznego i bibliofilskiego, człowiek o lewackich poglądach i masońskich zainteresowaniach, skonstruował publikację ze swych wcześniejszych artykułów prasowych. Z tej przyczyny książka ma znamiona mozaiki zbudowanej z niemal sześćdziesięciu tekstów o różnych wątkach, niejednakowo rozłożonych punktach ciężkości i wieloznacznym wydźwięku społecznym. Zawiera bowiem relacje ze spotkań z ludźmi, ze sztuką, z pasjami, ale i z bezprawiem, nadużyciami, przemijaniem. W rezultacie zbiór reportaży ma zabarwienie nieco przygnębiające, aczkolwiek tom jest niezwykle interesujący. Zawiera pokaźną ilość informacji dotyczących dzieł sztuki, ich autorów, właścicieli, losów, a wszystko to osadzone jest w szerokim kontekście społeczno-historycznym Polski przedwojennej, okresu wojny i okupacji, powojennej oraz przełomu wieków XX i XXI. Ponadto autor reprezentuje dziennikarstwo pierwszej wody, wszak uczył się od najlepszych, np. Melchiora Wańkowicza. Atrakcyjność książki, poza doskonale wyselekcjonowanymi fotografiami, podnoszą liczne interesujące fakty z życia ludzi sztuki oraz refleksje autora na temat gromadzenia zbiorów, ich przechowywania, przekazywania czy handlu nimi.

Strych u Wojciecha SiemionaSalon Stanisława DawskiegoGabinet Jarosława Iwaszkiewicza

Kronika spotkań

      Kronika spotkań z wiekowymi kolekcjonerami sztuki przywołuje nieistniejący już świat dworów, w których „kryje się tajemnica polskiej przeszłości”, domów, gdzie „trwała lepsza, przedwojenna kultura z atmosferą mającą „w sobie coś z ducha salonu artystycznego. O tamtym świecie, którego już nie ma można powiedzieć, że „potrzeba sztuki jest świadectwem głębi kulturalnej”. „Polskie gniazda rodzinne” to także książka o przedmiotach „oswojonych od pokoleń”, tak, jak „metafizyczna” filiżanka Wojciecha Weissa, która „chroniła życie domowników przed chaosem historii”.
Gawęda o „Polskich gniazdach rodzinnych” stała się bliska mojemu sercu z uwagi na mistrzowskie opisy zabytkowych wnętrz domów i mieszkań wypełnionych po sufit kolekcjami dzieł sztuki, artystycznych przedmiotów, starych księgozbiorów. Oto fragment jednego z rozdziałów: „W półmroku rozpoznajemy renesansowe krzesła obite skórą oraz barokowy kredens… Po lewej stronie na ścianie… figura średniowiecznego Chrystusa, dalej drewniane skrzydło również średniowiecznego ołtarza… Wzdłuż schodów «Nokturn», olej Józefa Rapackiego, pastele Axentowicza, obraz Jakimczyka… rysunki Jana Matejki. Jest pięknie…
Ale tylko do czasu. Zdarzało się, że dostojni kolekcjonerzy nie byli w stanie zadbać o swe skarby, a po ich śmierci spadkobiercy porozpraszali kolekcje. Jeśli nie było sukcesorów, odpowiednie placówki kultury nie zawsze chciały zaopiekować się zbiorami, a próby tworzenia muzeów biograficznych najczęściej spełzały na niczym. Już nie jest pięknie…

Sekretera Romana AftanazegoKawalerka Andrzeja GrzybowskiegoSalon Wiesława Ochmana