niedziela, 20 marca 2022

Czerwony śnieg na Etnie



   Mikołajewski Jarosław, Smoleński Paweł 


Wydawnictwo Czarne 2021












Mafia czy rodzina?


     Kontrasty „Czerwonego śniegu na Etnie” przejawiają się w prezentowanych treściach i osobach autorów. Mianowicie: Jarosław Mikołajewski, były dyrektor Instytutu Włoskiego w Rzymie, jest cenionym tłumaczem z języka włoskiego, zaś Paweł Smoleński – wybitnym reporterem, publicystą i dziennikarzem. Obydwu cechuje wrażliwość na drugiego człowieka oraz ciekawość świata. Publikacja Wydawnictwa Czarnego z serii Sulina stanowi dwugłos idealisty i realisty, którzy przefiltrowali obraz Sycylii przez własne doświadczenia i osobowości.
     Z pewnością treść publikacji przewyższa jej formę. Imponujący jest zakres problematyki: mafia, uchodźcy, ludzie, kultura, w mniejszym stopniu: krajobraz, kulinaria i dodana pandemia. Na niejednorodną kompozycję tekstu składają się eseje, szkice, reportaże, zawierające teksty wierszy i ich analizę, analizę tłumaczeń i poetyckich motywów. Wszystkie wypowiedzi zamieszczone w tomie są niezwykle osobiste. Zarys poruszanej problematyki zbudowany został na podstawie rozmów z napotkanymi w czasie podróży mieszkańcami Sycylii. Szczególnie cenne znajomości autora z pisarzami, malarzami, poetami, fotografami zaowocowały historiami i życiorysami ludzi, ich charakterystykami odtworzonymi na kanwie prywatnych rozmów i oficjalnych wywiadów.
     Reporterska analiza sycylijskiej rzeczywistości podsunęła szeroki wachlarz problemów społecznych, a ponadto podjęto próbę wyjaśnienia stosunków społecznych, dawnych i aktualnych oraz przedstawiono nie do końca dla nas zrozumiałe mity i tradycje. Uściślając: treścią interesującej lektury jest wszechobecna mafia, religijność, rodzina, kobiety, morderstwa, korupcja, nepotyzm, haracze, więzienie (w tym odbywanie wyroku za mafię), uchodźcy. Sycylia przedstawiona jest jako tygiel etniczny, w którym różni najeźdźcy pozostawili historię, kulturę, architekturę itd.

Foto: erasmusu.comEtnaPalermo

sobota, 19 lutego 2022

Wszechświat w nas

Zbigniew Mirosławski

 

BEL-DRUK 2021






Splendor niepospolity

"Nie wiem, co to poezja, nie wiem, po co i na co..."

     Człowiek wielu talentów: poeta i popularyzator poezji, tłumacz i redaktor popełnił kolejny tomik wierszy zatytułowany „Wszechświat w nas”. W mikrokosmosie tego zbioru Zbigniew Mirosławski umieścił dziejowe wydarzenia, bliższe i dalsze podróże, dzieła sztuki, powszednie zjawiska, ale i dotknął odmiennych stanów świadomości. Odniesienia historyczne nawiązują do okrucieństw światowych wojen, politycznych przewrotów oraz trudnego doświadczenia ludzkości – Holokaustu. Pojawiają się wybitne postaci, osoby publiczne i ludzie nieobcy autorowi. Razem z czytelnikami wędruje po dalekich krajach Azji, po Wyspach Brytyjskich, a nawet po czeskiej Pradze. Szczególnie bliski twórcy wydaje się być Londyn, cała Anglia czy Szkocja. Epicki opis westminsterskiej katedry z filarami, ostrołukami i „sklepieniem jakbyś żagle rozpostarł nad głową” poprzedził wizytę na Uniwersytecie Oxfordzkim z gmachami porównywanymi do krakowskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie „Stare mury jak w Collegium Maius oddychają tchem przytłumionym”.
     Strofy zainspirowane sztukami plastycznymi: malarstwem i rzeźbą skłaniają do ich obejrzenia, choćby wirtualnie, za pośrednictwem Internetu. Na obrazie J.M.W. Turnera Wschód słońca wśród mgieł…” wprowadzający „kolor chmur i światła rozproszenie… jest splendorem niepospolitym”. „Pożar parlamentu”, dzieło z XIX wieku, „w popiół zamienia wszystko, co wydawało się święte”. Figurka z brązu z czasów dynastii Han, jak „Rozpędzony wigor mknie po niebie” i nie dogonią jej  nawet „Biegnące konie” Joe Fafarda.

"Pożar w budynku parlamentu" JMW Turner foto: www.plakaty-i-reprodukcje.pl/"W porannej mgle wschodzącego słońca" JMW Turner foto: www.plakaty-i-reprodukcje.pl/



 

 

 

środa, 16 lutego 2022

Zielone lata. Nowogródek 1921-1934

 

 Maria Jeśman


ASP RYMSZA 2000











Na Kresach Rzeczypospolitej

      „Kraj lat dziecinnych” Marii Jeśman opisywał Adam Mickiewicz sto lat przed jej Zielonymi latami spędzonymi w Nowogródku. Dzieciństwo i młodość Maryni Janiszewskiej spędzone w litewskim mieści narodzin wieszcza poznajemy od podszewki dzięki lekturze jej książki. We wspomnieniach autorki znalazły się nie tylko relacje z jej życia rodzinnego czy szkolnego, ale także szersze spojrzenie na zbiorowe wysiłki Polaków w mieście odzyskanym po ponad wieku niewoli, z uwzględnieniem kontekstu historycznego i społecznego. Niezwykle dokładne komentowanie życia mieszkańców miasta wzbogacono o opisy pobytów w majątkach ziemskich czy wyjazdów na wakacje, obozy, wycieczki po kraju. 
 
Maryńcia Janiszewska Nowogródek 1928r
Maryńcia Janiszewska Nowogródek 1923rRodzina Bułhaków i Janiszewskich - Nataljewsk 1911r  

niedziela, 23 stycznia 2022

Pięć Stawów. Dom bez adresu

Beata Sabała-Zielińska 

 

Prószyński i S-ka 2020








Najwyżej położone schronisko

      Książka autorstwa Beaty Sabały-Zielińskiej zatytułowana „Pięć Stawów. Dom bez adresu” to swoiste kompendium wiedzy o turystyce tatrzańskiej – letniej i zimowej. W mojej opinii winna stać się lekturą obowiązkową dla wszystkich trafiających w Tatry – turystów i nieturystów, młodych i młodych duchem, a szczególnie dla przypadkowych weekendowych przybyszy, nie mających żadnego pojęcia o górach. Autorka, dzięki wsparciu właścicielek schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich – Marty i Marychny Krzeptowskich, poruszyła w tomie ogół tematyki obracającej się wokół tej górskiej oazy. Przekrojowe ujęcie problematyki tytułowego „Domu bez adresu” obejmuje funkcjonowanie instytucji ekonomicznej o charakterze usługowym, działalność ludzi na różnych płaszczyznach zależności od gór, osadzenie Tatr w naturze z żywiołami i zwierzętami, kontekst historyczny oraz misję i wizję tatrzańskiego schroniska.
     W publikacji przedstawiono dzieje obiektu położonego nieopodal wodospadu Wielka Siklawa, a na ich tle historyczne zmiany sposobu wędrowania po najbliższych Zakopanemu górach. Dzieje te stały się także kanwą do opowieści o najnowszej historii Polski, o przekraczaniu zielonej granicy podczas okupacji, o antykomunistycznej konspiracji, o stanie wojennym, o Raporcie Taterników, itp. Rodowita góralka (a czy może być nierodowita?), Beata Sabała-Zielińska, zaprezentowała czytelnikom całą plejadę nietuzinkowych postaci, jak i zwykłych ludzi, którzy znaleźli się w najwyżej położonym schronisku w Polsce. Na pięciostawiańską społeczność składają się grypy osób o różnej proweniencji. Autorka przybliżyła nam środowisko właścicieli i dzierżawców, kadrę i personel pomocniczy oraz mile widzianych, oczekiwanych gości i przygodnych klientów.

Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów PolskichSchronisko w Dolinie Pięciu Stawów PolskichPrzed Schroniskiem w Pięciu Stawach


niedziela, 5 grudnia 2021

Życie codzienne i niecodzienne w przedwojennej Polsce

 

Maja i Jan Łozińscy

Prószyński i S-ka 1999











Narty, dancing, brydż

      Znawcy tematyki przedwojennej Polski przedstawili wybrane aspekty „Życia codziennego i niecodziennego” obywateli Rzeczypospolitej. W swej albumowej publikacji Wstęp i rozdział pierwszy poświęcili nakreśleniu szerokiego kontekstu historycznego omawianych zagadnień. Ukazali skomplikowaną sytuację polityczną, gospodarczą i społeczną w Polsce po zakończeniu I wojny światowej. Problemy, jakie piętrzyły się przed młodym państwem na wszelkich możliwych frontach wiązały się z odbudową zniszczonej Ojczyzny, scalaniem trzech światów różniących się niemal we wszystkim oraz zachodzącymi równolegle przemianami cywilizacyjnymi, kulturowymi i obyczajowymi w życiu polskiego społeczeństwa. W kolejnym rozdziale przybliżono „Pejzaże miast” z ich rzeczywistym stanem rozwoju oraz uwarunkowaniami dziejowymi determinującymi postępowe przeobrażenia. W skrótowy, ale zupełnie wystarczający sposób scharakteryzowano sześć głównych miast Drugiej Rzeczypospolitej (zapomniano o Łodzi – mieście, drugim, co do liczby ludności w Polsce), podkreślając ich kluczowe atuty i różnorodność. Jednocześnie „Na wsi, we dworze, w pałacu” panowało jeszcze większe zróżnicowanie i to nie tylko na linii chłopi ziemiaństwo i arystokracja, ale także pod względem lokalizacji na mapie kraju. Określenie Polska A i Polska B wyraża rozbieżność w aktualnym stanie rolnictwa i wsi w różnych częściach kraju. Z niekłamanym sentymentem autorzy zaprowadzili czytelników do kilku arystokratycznych rezydencji akcentując specyfikę staropolskiej gościnności, „niespiesznych posiłków”, wigilijnych i wielkanocnych tradycji. „Czas zabaw i bankietów”, jaki nastąpił po wypędzeniu z Polski bezwzględnych zaborców, pozwolił artystom zrzucić „znoszony już nieco płaszcz Konrada” i beztrosko uprzyjemniać sobie czas. Bawiono się „W kinie, w kabarecie…”, teatrach, lokalach, jak również słuchano Polskiego Radia. Szkoda, że przy okazji nie wspomniano o początkach polskiej telewizji (rok 1938). Pomimo fatalnego stanu dróg i kolei w okresie międzywojnia Polacy często przebywali „W podróży”, oddawali się turystyce, sportom, automobilizmowi, jeździli pociągami „Narty, dancing, brydż” czy Luxtorpedami. „Automobiliści, lotnicy i inni” uprawiali różnorodne sporty, brali udział w rajdach, wyścigach, olimpiadach, i to z sukcesami. Nadzwyczaj szeroko omówiono w książce problematykę lotnictwa (w tym sportowego). „Ostatnie lata” Drugiej Rzeczypospolitej upłynęły pod znakiem ideologii faszystowskiej i antysemityzmu rodem z Trzeciej Rzeszy. Wskrzeszona ojczyzna cieszyła się z licznych zmian na lepsze w gospodarce, komunikacji, elektryfikacji, budownictwie, kanalizacji, handlu. Jednak 1 września 1939 roku Polacy obudzili się w koszmarnej rzeczywistości, która pogrzebała szalone lata dwudzieste i trzydzieste…

Wytwórnia filmowa Sfinks - WarszawaZjazd poetów - dwór Morstinów PławowicePałac Radziwiłłów w Nieborowie
 

sobota, 27 listopada 2021

Od Kurozwęk do Rytwian

Świętokrzyskie - grudzień 2018










      W powiecie staszowskim woj. świętokrzyskiego odwiedziłam dwie miejscowości: Kurozwęki i Rytwiany, a w nich zupełnie odmienne zabytkowe obiekty: zespół pałacowo-parkowy i kompleks klasztorny. Obydwa dostarczyły mi niespodziewanych wrażeń i napełniły nadzieją, że dziedzictwo kulturowe można nie tylko ocalić, ale i użytkować z korzyścią dla społeczeństwa.

Pałac Popielów w Kurozwękach

     Pałac Popielów w Kurozwękach znajduje się w rękach rodu Popielów herbu Sulima od 1833 r (z przerwą w latach 1944-1991). W skład zespołu pałacowo - parkowego wchodzą: pałac, pawilon wschodni (oficyna), pawilon zachodni (oranżeria), stajnia cugowa, budynek administracji. W Stadninie Koni Kurozwęki hodowane są także bizony.
Przewodnik oprowadzający po zamku opowiada o Kurozwękach, Stajni Cugowej, Browarze Popiel, Parku, Oficynie, Oranżerii, Labiryncie, zwierzętach, a przede wszystkim o Rodzinie Popielów. Jej godny potomek Jan Marcin (Jean Martin ) Popiel, ojciec ośmiorga dzieci, w związku z objęciem majątku Kurozwęki podjął decyzję o przeniesieniu się do Polski.
     W pałacu do zwiedzania udostępnione jest Muzeum, Sala balowa, Taras widokowy, Salon portretów Sołtyków, Salon czerwony i zielony. W Muzeum znajdują się Skarby i pamiątki rodu Popielów wraz z galerią obrazów znanego malarza i pisarza Józefa Czapskiego oraz Henryka Siemiradzkiego. Udostępniono do zwiedzania lochy i piwnice z gotyckimi sklepieniami.
 
Pałac od strony tarasu Tylna elewacja pałacu  Dziedziniec

Oficyna Oranżeria Bizony

     Jak bardzo trzeba kochać Ojczyznę i gniazdo rodowe, aby porzucić dotychczasowe dostatnie życie, odkupić od państwa majątek przodków, stworzyć wizję przyszłości podupadającego zabytku i podnieść go z ruin do stanu świetności… Chapeau bas!

środa, 10 listopada 2021

Od Gołuchowa do Opatówka

Calisia w Kaliszu :)

Wielkopolska

październik 2021






     Kaliskie w Wielkopolsce zwiedzałam trzy dni i dotarłam do 25 miejscowości z zabytkowymi budowlami. Obecnie znajdują się w nich muzea, szkoły, hotele, biblioteka, urzędy gminy, domy kultury, część pozostaje w prywatnych rękach, a kilka jest całkiem niedostępnych – nawet dla oczu miłośników architektury z dawnych czasów. Ale po kolei…
     Powstanie Muzeum – Zamek w Gołuchowie, oddział Muzeum Narodowego w Poznaniu, zawdzięczamy rodom Leszczyńskich, Działyńskich, Czartoryskich. Rezydencja wybudowana i przebudowana w neorenesansowym kostiumie francuskim była ośrodkiem Ordynacji Czartoryskich w Gołuchowie. Izabella z Czartoryskich Działyńska stworzyła niepowtarzalny zespół architektoniczno-parkowy, a w zamku kolekcję dzieł sztuki, która stanowiła zbiory prywatnego muzeum. W licznych Salach, jak np. Waz Antycznych, Stołowej, Muzealnej, Starożytności, Portretu Staropolskiego, Królewskiej, Polskiej, Sypialniach, Bibliotece, Kredensie, itd. umieszczono dziesiątki niezwykle cennych eksponatów, mebli, obrazów. Moją uwagę przyciągnęły kamienne kominki z płaskorzeźbami, dekoracyjne kasetonowe stropy, boazerie z czarnego dębu, bogato rzeźbione drzwi, klatka schodowa z tzw. wielkimi schodami zamku i sufitem ze sklepieniem żebrowym opartym na misternie rzeźbionych kolumienkach oraz balustradą i inne detale snycerskie. A nade wszystko galeria portretów malarzy polskich i europejskich. Po wnętrzach Zamku w Gołuchowie oprowadzał mnie przewodnik przedstawiający się jako wnuk zamkowego koniuszego.
Zabudowania gospodarcze gołuchowskiego zamku (oficyna, powozownia, owczarnia, obora) mieszczą obecnie Muzeum Leśnictwa, a w otaczającym zamek parku-arboretum znalazła się nawet Pokazowa Zagroda Zwierząt i Niedźwiedziarnia. Za zamkowym murem usytuowano stylowy hotel muzealny, Dom Pracy Twórczej, w którym nocowałam.

Kasetonowy strop
Wejście do BibliotekiW Sali Stołowej - portret koronacyjny króla Stanisława Augusta Poniatowskiego

Rzeźbione drzwi
Wielkie schody zamku - fragment balustrady
Klatka schodowa z drewna dębowego
 Sala Muzealna z kominkiem i tarcza herbową FrancjiDom Pracy Twórczej - hotel muzealnyStół w Sali Waz Antycznych (katafalk czasowo)

poniedziałek, 25 października 2021

Kórnik, Działyńscy, Legion

 

Edyta Bątkiewicz-Szymanowska


Legion - 2021







Hrabia schodzi z pomnika

     Stowarzyszenie Teatralne Legion zachęcone sukcesem publikacji zatytułowanej „Biała dama w gorsecie mitów i legend” zdecydowało o kontynuacji serii wydawniczej poświęconej rodom Działyńskich herbu Ogończyk i Zamoyskich herbu Jelita, związanych z Zamkiem w Kórniku. Niniejszy tom to „Opowieść o Tytusie Działyńskim”, wydany z okazji 225 rocznicy urodzin i 160 rocznicy śmierci hrabiego, pod znamiennym tytułem „Hrabia schodzi z pomnika”. Autorką książki jest Edyta Bątkiewicz-Szymanowska, pracująca w Bibliotece Kórnickiej Polskiej Akademii Nauk, ekspertka m.in. w dziedzinie działalności rodu Działyńskich. Biografia, która wyszła spod jej pióra, choć w okrojonym wymiarze, ukazała Tytusa Działyńskiego jako syna, ucznia, męża, ojca, działacza społecznego, powstańca, wygnańca, a nade wszystko bibliofila, kolekcjonera, muzealnika, wydawcę oraz żarliwego patriotę. Z dobrym skutkiem doktor historii zaprezentowała prawdziwego człowieka, mężczyznę, a nie jedynie pomnikową postać zasłużonego Wielkopolanina. Stało się tak za sprawą umiejętnie wybranych materiałów źródłowych, z których przytoczyła wiele mówiące fragmenty. Znalazły się w tej liczbie listy członków rodziny oraz ich pamiętniki i wspomnienia. „Opowieść o Tytusie Działyńskim” jest także opowieścią o dziejach kórnickiego zamku i jego zbiorów.

Tytus Działyński (1796-1861)Kórnik - Wielk. Ks. Poznańskie - ZamekDrzewo genealogiczne Działyńskich h. Ogończyk - linia wielkopolska  

wtorek, 19 października 2021

Dworek, kontusz, karabela


Krystyna Bockenheim

 

Wydawnictwo Dolnośląskie - 2002 

 

 





Polaków portret własny

     Krystyna Bockenheim, urodzona we Lwowie, z wykształcenia i zawodu lekarz medycyny, po wydaniu książki zatytułowanej „Przy polskim stole”, podjęła temat Rzeczypospolitej szlacheckiej. W publikacji Wydawnictwa Dolnośląskiego, w serii „A to Polska właśnie”, ukazała się praca pod tytułem „Dworek, kontusz, karabela”, zawierająca kompendium wiedzy o historii, obyczajach i kulturze polskiej szlachty na przestrzeni wieków. 

     Na wstępie omówiono teorię pochodzenia naszego narodu – „Civis Romanus sum” twierdzili niektórzy przedstawiciele stanu szlacheckiego, wywodząc swe rody od plemienia Sarmatów. Polonocentryzm, z umiłowaną złotą wolnością szlachecką i jej „źrenicą” – zasadą „liberum veto”, doprowadziły później do rozbiorów i zaborów. W kolejnych rozdziałach autorka skupiła się na „Narodzinach Sarmaty” opisując problemy związane ze staraniem się o prawowitych potomków oraz wychowaniem i kształceniem dzieci. Rodziły się one „W małżeńskim stadle”, które nierzadko zawiązywano w bardzo młodym wieku, z krewnymi i to wielokrotnie. Po bujnym życiu rodzinnym i społecznym nadchodziła nieuchronna „Śmierć Sarmaty”, a z nią pochówki z licznymi obyczajami i obrzędami pogrzebowymi. Treść książki zdominowała kwestia bezpieczeństwa państwa, które określano mianem „Przedmurza chrześcijaństwa”, zarówno w sensie religijnym, jak i politycznym. Sarmata mógł się realizować jako „Ziemianin, żołnierz, duchowny” mieszkając w szlacheckim dworku, magnackiej rezydencji czy przy królewskim dworze. Z uwagi na upodobanie do bogactwa, tytułów, etykiety i strojów poeta napisał „Pstrzy się jak dzięcioł Polak”. Demokracja szlachecka paradoksalnie znalazła się „W pętach wolności” z sejmem, sejmikami, zajazdami, pojedynkami, aż powiedział Piotr Skarga, iż „nierządem stoi Polska”. Sarmackie kobiety rzadko przechodziły ewolucję „Od krosienek do Trembowli”. Ich status wyznaczała jedynie rola żony i matki, zależnej od woli mężczyzny. Utrata suwerenności Rzeczypospolitej kończyła epokę szlacheckiej odmiany baroku. Jednakże po mrocznych okresach zniewolenia Ojczyzny nadal toczy się „Sarmatyzmu życie po życiu”. Przejawy wiecznie żywej legendy szlacheckiej zaskakiwały w czasach PRL-u, np. na fenomenalnej wystawie z 1979 roku zatytułowanej „Polaków portret własny”.

Orzeł Treterowski - trawestacja - poczet królów i książąt polskich"Bogurodzica" - Józef Brandt - fragmentMapa Rzeczypospolitej w XVII w

niedziela, 10 października 2021

Dziwne jest serce kobiece

 

Zofia Odrowąż z Pieniążków Skąpska

 

Czytelnik 2019









 

Rękopis znaleziony z nadzieją

     Sceptycznie nastawiona do lokalizacji XI Warszawskich Targów Książki na trotuarach wokół Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie z oferty piątkowych spotkań autorskich wybrałam propozycję Wydawnictwa Czytelnik. W ramach promocji książki zatytułowanej „Dziwne jest serce kobiece…”, jej autor Rafał Skąpski będzie wpisywał dedykacje wszystkim chętnym osobom. W moim egzemplarzu obok autografu pojawiły się następujące słowa: „Pani Małgorzacie z sympatią i nadzieją na wyrozumiałość”. Dlaczego takie? W krótkiej rozmowie nadmieniłam, że po przeczytaniu książki napiszę jej recenzję na blogu CzytampoPolsku.pl i stąd ta nadzieja…
     Lektura Galicyjskich wspomnień pochłonęła mnie całkowicie, co bardzo mnie zaskoczyło. Spodziewałam się kolejnych zwierzeń panienki ze dworu i młodej mężatki bez większych aspiracji artystycznych i ambicji naukowych. Tymczasem już sam Wstęp do tomu obudził moją czytelniczą czujność w kwestii autorstwa tej przedmowy i opracowania tekstu źródłowego, a następne rozdziały nakłoniły mnie do zrewidowania mojego nastawienie do rzeczonych pamiętników. Internet wiele mi wyjaśnił… Rafał Skąpski okazał się być wieloletnim wydawcą, wiceministrem kultury, prezesem WTK, dyrektorem PIW, prezesem PTWK, Kawalerem Krzyża Komandorskiego i Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski, itd. Podsumowując: ekspertem w dziedzinie kultury, literatury, piśmiennictwa, edytorstwa. Bardzo żałowałam, że nie spędziłam przy targowym stoliku więcej czasu, ale przecież na kontakt z twórcą czekali inni czytelnicy.
     Przechodzę zatem ad rem. Rafał Skąpski nazwał galicyjskie wspomnienia swej Babki „Dziwne jest serce kobiece…”. Niezwykle celnie odczytał rękopisy Zofii Odrowąż-Pieniążek Skąpskiej, o czym świadczy wybrana fraza ustanowiona tytułem książki. Autorka wspomnień pisanych dla potomnych, dorastająca pod koniec XIX wieku panienka z dobrego domu, w omawianym tomie dotarła pamięcią do roku Bitwy Warszawskiej z Cudem nad Wisłą. Zofia Skąpska wynurzyła się ze starannie prowadzonych zeszytów jako osoba światła, oczytana, pracowita, gospodarna, doskonała żona i matka (wychowała siedmioro dzieci), ale także pianistka, działaczka, pisarka i oczywiście patriotka. Jednocześnie kobieta bardzo dojrzała, podążająca własną drogą, odporna na ciosy, która z pewnością może stać się wzorcem dla nas – kobiet współczesnych.

Zofia PieniążkównaJan SkąpskiZofia i Jan Skąpscy