Maja i Jan Łozińscy
PWN - 2020
Miejsce akcji
„Codzienność, obyczaje, święta, zabawy”
charakterystyczne dla życia „W ziemiańskim dworze” barwnie opisała Maja
Łozińska w pięknie przygotowanej przez Wydawnictwo Naukowe PWN książce z
2010 roku. Kilka lat później państwo Maja i Jan Łozińscy pochylili się nad
„Życiem codziennym arystokracji”, a ich studium ten sam edytor
umieścił w serii „W przedwojennej Polsce”. Tak, jak odmienne było
życie ziemiaństwa i polskiej arystokracji, tak i różnią się obydwie
publikacje. Codzienności magnaterii nie determinowały zmieniające się
pory roku, a zatem nie było konieczności nadawania opracowaniu struktury
uwzględniającej „czas akcji”. Kryterium zorganizowania treści książki o
wyższych sferach uczyniono więc „miejsce akcji”, rozumiane jako
pomieszczenia rodowej rezydencji. W naturalny sposób, z kolejno
opisywanymi wnętrzami historycy związali typowe
aktywności możnowładców. Dzięki harmonijnej kompozycji tekstu
lektura sprawiła mi dużą przyjemność, a lekkie pióra autorów
pozwoliły się nią z zadowoleniem delektować. Prawdę mówiąc, nie spodziewałam
się po następnej przeczytanej przeze mnie pozycji o podobnej tematyce
żadnych rewelacji, które na świeżo wzbudziłyby moje zainteresowanie czy
zaskoczyły innowacyjnym ujęciem. Jakże trafne okazało się w tym przypadku
sugestia „Nie oceniaj książki po okładce”.
Czytelną konstrukcję treści dopełniono ilustracjami pochodzącymi z
Narodowego Archiwum Cyfrowego. Czarnobiałe zdjęcia przedstawiają
postaci arystokratów (m.in. fotografie Walerego Rzewuskiego),
reprodukcje obrazów (z czasów przedfotograficznych) pędzla słynnych malarzy
– Juliusza Kossaka, Henryka Siemiradzkiego,
Juliana Fałata, Henryka Rodakowskiego oraz ryciny i litografie
prześwietnych rezydencji. Graficzna oprawa tomu z doskonale wpisującymi się
w tekst wizerunkami pałacowych wnętrz dodaje szerszego kontekstu opisywanym
zdarzeniom.
Codzienność i świętowanie
Interesującej wykładni
pojęcia arystokracji pp. Łozińscy dokonali we Wstępie, przedstawiając
jej
dzieje z represjami, konfiskatami, parcelacjami czynionymi przez
zaborców, zmieniającą się
pozycję w społeczeństwie i znaczącą
rolą w podtrzymywaniu naszej tożsamości narodowej w XIX i XX wieku. W
pierwszym rozdziale (
W pokoju dziecinnym) historycy zwrócili uwagę na
wychowanie i
kształcenie młodego pokolenia wysoko urodzonych,
lecz „trzymanych krótko”, podporządkowanych dyscyplinie i wdrażanych do
samodzielności. Doskonale edukowani w domu i najlepszych placówkach
oświatowych w kraju i poza granicami, uczeni kilku
języków obcych,
młodzi ludzie doskonale odnajdywali się w międzynarodowym towarzystwie,
którego byli częścią z uwagi na
koligacje rodzinne ze znakomitymi
rodami europejskimi.
Nieco wstydliwe kwestie
związane z dbałością o
higienę czy urządzaniem
toalet omówiono
przy okazji odwiedzenia
sypialni i
garderoby. Zagadnienia te
spychano na dalszy plan przez priorytetowe sprawy
ubiorów (sprowadzanych nawet z zagranicy) i nadążaniem za światową
modą. Tak prozaiczne codzienne czynności jak, spożywanie pokarmów (
W jadalni) , spanie, ubieranie czy toaleta nabrały na kartach opracowania głębszego
wymiaru. Wszystkie bowiem działania szły w parze z uświęconym przez wieki
rytuałem,
normami,
zwyczajem. Powszednie zajęcia
arystokratów determinowała ich
płeć, a jakiekolwiek odstępstwa nie były
mile widziane.
Z wielkim rozmachem, przedstawiciele najbogatszych
warstw społeczeństwa, organizowali służące różnym celom
bale,
szczególnie te
karnawałowe (W sali balowej). Częstokroć skutkowały one
zawieraniem
małżeństw kojarzonych oczywiście wewnątrz własnej sfery –
mezalianse srogo napiętnowano (ostracyzmem, a nawet wydziedziczeniem).
Nierzadko uroczystościom ślubnym nadawano szczególną oprawę - tzw.
śluby kontuszowe poza bogatym
ceremoniałem wyróżniały się
nietypowymi ubiorami pary młodej i gości weselnych – staropolskim
strojem szlacheckim. W arystokratycznych
salonach i
salonikach toczyło się ożywione życie towarzyskie i kulturalne, oddawano się wyszukanym
rozrywkom, jak prywatne
teatrzyki,
żywe obrazy, wspólne
muzykowanie, głośne lektury, recytowanie poezji, gry i zabawy. Publikacja pp.
Łozińskich pozwoliła mi inaczej spojrzeć na przysłowiową polską
gościnność i rządzące nią reguły, jak np. ta oznajmująca, iż „
pan domu w żadnym razie nie mógł przyjmować gości ubrany z większą
elegancją niż oni”.